Uroczystość tę, przeżywaną każdego roku, możemy zbanalizować rytuałami. Święty Paweł Apostoł daje jednak mocne napomnienie: „Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem (...). Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam głosiłem... Bo inaczej na próżno byście uwierzyli” (1 Kor 15, 1-2).
Wierząc w Ewangelię, musimy także przyjąć Zmartwychwstanie, abyśmy nie byli posądzeni o daremną wiarę. Prawda o Zmartwychwstaniu łączona jest z nadzieją. Ciągle nią żyjemy, licząc, że dieta wreszcie zadziała, że uzbieramy na studia dla dzieci, że techniki samorealizacji pomogą nam być wydajniejszymi i że będziemy mogli wycisnąć z życia zdecydowanie więcej. Każdy z nas ma własną listę życzeń ubraną w nadzieję.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zmartwychwstanie jest bramą do obiecanego nam przez Chrystusa życia.
Dotknęły mnie do żywego słowa, które przeczytałem kiedyś na obrazku prymicyjnym jednego z neoprezbiterów. Są to słowa św. Jana od Krzyża: „Pod wieczór życia będziemy sądzeni z miłości”. Przecież to prawda, o której uczymy się na katechezie i którą słyszymy regularnie z ambon. Ale każdy musi doświadczyć jej osobiście. Ostatnio mocno przemówiły do mnie te słowa na pogrzebie przedwcześnie zmarłego przyjaciela. Jego na maksa aktywne życie tak naprawdę było zarazem wołaniem o miłość, poszukiwaniem jej i dzieleniem się nią...
Kiedy staje się nad pustym grobem Chrystusa w kościele, niejako odruchowo narzuca się rozliczenie z samym sobą: czy już jestem gotowy na tę chwilę, o której mówi św. Jan od Krzyża? Bo jeśli nie zapytamy się o to teraz, to kiedy?