Braci z Zakonu Rycerzy Świętego Jana Pawła II Wielkiego zapytałam, jak przynależność do międzynarodowej wspólnoty wpływa na ich życie.
Leszek Arak – rycerz Chorągwi Matki Bożej Królowej Krynickich Zdrojów przy parafii Wniebowzięcia NMP w Krynicy-Zdroju:
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zawsze interesowałem się Janem Pawłem II, jego pielgrzymowaniem po świecie. Zbierałem materiały prasowe, publikacje. Wykorzystaliśmy je, zakładając stronę: rycerzejp2krynica.pl . Przynależność do zakonu motywuje mnie do działań upowszechniających wiedzę o naszym patronie. Wspólnota wpłynęła na moje życie prywatne; żona, dzieci, wnuki, nawet koledzy z boiska przyznają, że się zmieniłem. To także efekt formacji. Dla nas ważne są m.in. wspólne działania, np. w pierwsze soboty miesiąca organizujemy Męski Różaniec. Modląc się, wyruszamy z kościoła i przez krynicki deptak zmierzamy do Leśnego Sanktuarium Matki Bożej Królowej Krynickich Zdrojów na Górze Parkowej. Z kolei w drugie soboty miesiąca współorganizujemy procesje światła. Te wydarzenia przyciągają uwagę mieszkańców Krynicy i turystów, a przecież dobry przykład zachęca innych do podobnych zachowań.
Zbigniew Martyka – rycerz Chorągwi Świętego Krzyża i Matki Bożej Fatimskiej w Tarnowie-Krzyżu:
Reklama
Wcześniej nie wiedziałem, że istnieje zakon rycerzy Jana Pawła II, ale poznałem jego generała – br. Krzysztofa Wąsowskiego, który na dniu skupienia zaproponował mi, abym dołączył do ich grupy. Zdecydowałem się zostać jednym z nich. Nie wpłynęło to zasadniczo na moje życie, już wcześniej dbałem o swoją formację duchową. Przynależność zobowiązuje rycerzy do codziennej modlitwy różańcowej, do świadczenia swym życiem o Panu Bogu, więc w moim przypadku było to przypieczętowanie tego, co już robiłem. Z tym że teraz mam świadomość przynależności do grupy, która myśli podobnie i motywuje mnie, aby się jeszcze bardziej starać. W ostatnich tygodniach erygowaliśmy przy naszej parafii chorągiew – jej kapelanem został proboszcz ks. Jacek Olszak. Mam nadzieję, że nasza obecność w rycerskich strojach zainteresuje mężczyzn i że do nas dołączą, aby poznawać nauczanie patrona i je upowszechniać. Dziś wielu ludzi podważa autorytet św. Jana Pawła II. Zamiast kłócić się z nimi, pokazujemy swym życiem, że to jest nasz wzór.
Jan Poznański – rycerz Chorągwi św. Jana Nepomucena przy parafii św. Jana Nepomucena w Bochni:
Od dziecka byłem związany z Kościołem, ale od pewnego czasu, zwłaszcza po śmierci żony, czegoś mi w życiu brakowało. Szukałem wspólnoty, gdzie można być z innymi ludźmi, którzy podobnie myślą i mają podobne cele. Odpowiedzią na te poszukiwania stali się rycerze Jana Pawła II, których zaprosił do naszej parafii poprzedni proboszcz – ks. Kazimierz Kapcia. Gdy w czasie niedzielnych Mszy św. opowiadali o Zakonie Rycerzy Świętego Jana Pawła II Wielkiego, zdecydowałem, że chcę zostać jednym z nich. Tak zyskałem wielu braci w Polsce i na świecie. Wcześniej często stwierdzałem, że na coś nie mam czasu. Odkąd zostałem rycerzem, zyskałem wewnętrzny spokój. Znajduję czas i na modlitwę, i na pracę w domu, poza domem, w kościele, na pomaganie innym. Nie muszę się spieszyć. Moje życie stało się piękniejsze. Myślę, że wpływ na to mają codzienna modlitwa oraz wstawiennictwo naszego patrona.
Jacek Skoczeń – wielki ceremoniarz Zakonu Rycerzy Świętego Jana Pawła II Wielkiego. Należy do Chorągwi św. Rity przy parafii Matki Bożej Niepokalanej w Nowym Sączu:
Od dawna byłem przekonany – jeszcze zanim papież Franciszek powiedział, że trzeba wstać z kanapy – że powinienem szukać w Kościele przestrzeni do działania dla mężczyzn. Gdy zostałem rycerzem Jana Pawła II, moje życie zmieniło się diametralnie: daję świadectwa, spotykam się z rycerzami, pomagam zakładać nowe chorągwie, nie tylko w diecezji tarnowskiej. Aby się w tym nie pogubić, pamiętam o hierarchii wartości. Oczywiście, Pan Bóg jest najważniejszy, później rodzina, praca zawodowa i dopiero zakon. Jak się to poukłada, to wszystko jest możliwe. Czasem jestem zmęczony, ale gdy widzę szczęście w oczach braci rycerzy, to zapominam o zmęczeniu. Co ciekawe, pracując zawodowo oraz angażując się w życie zakonu, znajduję więcej czasu dla mojej żony, jesteśmy sobie bliscy. To jest ekonomia Pana Boga!