Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Bóg przychodzi do ofiar przemocy

Byłam w szoku! Handel ludźmi kojarzył mi się z odległymi miejscami, z Afryką, z czasami kolonialnymi. Okazuje się, że Polska jest na szóstym miejscu w świecie, jeśli chodzi ofiary handlu ludźmi – mówi s. Anna Bałchan SMI.

Niedziela bielsko-żywiecka 39/2024, str. IV

[ TEMATY ]

Brenna

Monika Jaworska/Niedziela

S. Anna Bałchan z wolontariuszką i uczestnikami modlitwy w Brennej

S. Anna Bałchan z wolontariuszką i uczestnikami modlitwy w Brennej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W katowickim Stowarzyszeniu PoMOC s. Anna od 20 lat z innymi siostrami wspiera kobiety będące w szeroko pojętym kryzysie. 8 września gościła w parafii św. Jana Chrzciciela w Brennej, gdzie opowiada o swojej posłudze: – Pamiętam pewną dziewczynę. Ona mi mówi: – Nie mogę stąd odejść, jestem winna pieniądze. Te dziewczyny są uwiedzione, myślą, że założą rodzinę, a stają się rzeczą, zostają sprzedane. Co ciekawe, w naszym kraju jest wiele cudzoziemców, którym za granicą wmówiono, że w Polsce super się zarabia. Takie informacje otrzymywały również kobiety w Dubaju czy Hong-Kongu – wspomina siostra.

Dramat cudzoziemnców

Reklama

S. Anna Bałchan ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej przed laty posługiwała w Brennej Leśnicy. Potem przełożeni skierowali ją do Katowic, żeby organizowała pomoc dla kobiet, dziewczyn i dzieci. – Wówczas zobaczyłam, że się sprzedaje ludzi. Mieszkam z kobietami, ofiarami przemocy domowej, handlu ludźmi. Czasami jest sześć narodowości w jednym domu. Nieustannie potrzebują wsparcia. W Polsce są fabryki, które przyjmują cudzoziemców. Za granicą mówi się im, że w Polsce będą świetnie zarabiać. A oni potem za niewielkie pieniądze, na czarno, pracują 7 dni w tygodniu po 12 godzin. Są przetrzymywani w różnych warunkach. Sytuacje życiowe są dramatyczne, kobiety są maksymalnie poniżane, wykorzystywane, że trudno nawet o tym mówić. Przychodzili również mężczyźni, rzadko. Pamiętam mężczyznę, kawał chłopa – było mu wstyd, bo jak ma powiedzieć, że padł ofiarą handlu ludźmi. Nie był w stanie uciec. Był sparaliżowany strachem, bo na jego oczach zakatowali człowieka. Mówił, że kto mu uwierzy, że był niewolnikiem, jak to wytłumaczy swoim kolegom. Wraca do domu bez pieniędzy, bez niczego i słyszy oskarżenia, że mu się robić nie chciało – wspomina s. Anna w rozmowie z naszą redakcją.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Walczą o rodziny

W stowarzyszeniu pracują terapeuci, lekarze, prawnicy i inni specjaliści. Dzięki współpracy z urzędem miasta kobiety mogą przyjść i bezpłatnie skorzystać z terapii, wsparcia, ale i rozmowy duchowej. Przychodzi też młodzież, studenci rozeznający drogę czy pary małżeńskie, narzeczeńskie. – Jeśli Bóg da siły, to chcemy pracować głównie z rodziną, zawalczyć o małżeństwa, o ludzi, którzy wchodzą w małżeństwo, żeby się zrozumieć. Nie uczono nas w szkołach czy gdziekolwiek, jak rozmawiać, jak słuchać, jaka jest różnica między mężczyzną i kobietą w postrzeganiu na przykład świata itd. Kobiety uczą się tego doświadczeniem, ale ile przy tym przeżywają cierpienia po drodze. Chcemy pracować z nimi, żeby ich dom stał się miejscem, gdzie odpoczną, doświadczą wsparcia, a nie będą obrywać – wyjaśnia s. Anna.

Bóg nie jest obojętny

Dla rodzin budują obecnie Centrum Rodziny im. św. Józefa (budujemycosdobrego.pl). – Mimo iż mamy cały zespół specjalistów, to zauważyłam, że jeśli dana osoba zwraca się do Boga, chce, by Bóg ją uzdrowił, jej pomógł, uznaje swoją słabość, to On ją prowadzi i nie opuszcza. Jego miłość jest w darze, nie musimy na nią zasługiwać. Nie ma takiego piekła, gdzie Bóg by nie wszedł. Pamiętam kobietę, która miała odrywane paznokcie, była maltretowana. Zapytałam: – Jak ty to wytrzymałaś? Odpowiedziała: – Mnie nie było w tym ciele, szłam z Jezusem, mówiłam: Jezu ufam Tobie – wspomina siostra. Dodaje, że potrzeba wciąż dbać o relację z Bogiem, doświadczać żywego Boga w codzienności. – Bóg przychodzi do ofiar przemocy, handlu ludźmi i daje nadzieję. Nieraz im nikt nie przekazał wiary albo były obojętne na to. Mówi mi kobieta: – Ja w Boga nie wierzę. Gdzie On był, gdy mi się to działo! Zabieram ją do kaplicy i mówię jej: – Mam dla Ciebie prezent: moją modlitwę za ciebie, o uzdrowienie serca, ciała, wspomnień, relacji. Pyta: – Co mam robić? Odpowiadam: – Siedź. I pytam: – Co byś chciała dla siebie? Ona: – Żyć na nowo, nie bać się, nie oglądać za siebie. Te kobiety doświadczają tzw. flashbacku, traumy polegającej na tym, że dźwięk, zapach, podobny samochód wywołuje w nich lęk, że tu jest obecny sprawca. Mają koszmary senne. Reagują ostro – wspomina.

Samotność to przestrzeń

Zauważa, że w momencie największej ciemności warto przypomnieć sobie o modlitwie. – Nawet jeśli mamy wspaniałych przyjaciół, rodzinę, to i tak jesteśmy samotni. Ta samotność to przestrzeń, gdzie jestem tylko ja i Bóg. Nie zawsze będziemy zrozumiani, przyjdzie cierpienie, ale jeśli w swoim sercu zawołamy do Niego, to On usłyszy, bo On nie jest obojętny. Gdyby tak nie było, to nie byłabym ani sekundy z tymi kobietami…

2024-09-24 14:12

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Modlitewny hołd dla papieża

Podczas „Pasji Beskidzkiej” w Brennej oddano modlitewny hołd zmarłemu papieżowi Franciszkowi.

Widowisko w reżyserii Eugeniusza Jachyma od kilku lat wystawiane jest w Amfiteatrze Pod Grojcem w Żywcu. W zeszłym roku pokazano je po raz pierwszy w Brennej. Zainteresowanie spektaklem było bardzo duże, więc organizatorzy postanowili wystawić je również w tym roku w breńskim amfiteatrze, by przybliżać widzom wydarzenia zbawcze i nieść w świat paschalną radość i światło nadziei.
CZYTAJ DALEJ

Św. Jan Maria Vianney

Niedziela legnicka 12/2010

[ TEMATY ]

święty

św. Jan Maria Vianney

KS. SŁAWOMIR MAREK

Urodził się 8 maja 1786 r. we Francji, w miejscowości Dardilly, niedaleko Lionu. Był jednym z siedmiorga dzieci państwa Mateusza i Marii Vianney, prostych rolników, posiadających dwunastohektarowe gospodarstwo. Jan już od wczesnych lat ukochał modlitwę. Przykładem i zachętą byli dla niego rodzice, którzy codziennie wieczorem wraz ze swoimi dziećmi modlili się wspólnie. Po latach powiedział: „W domu rodzinnym byłem bardzo szczęśliwy mogąc paść owce i osiołka. Miałem wtedy czas na modlitwę, rozmyślania i zajmowanie się własną duszą. Podczas przerw w pracy udawałem, że odpoczywam lub śpię jak inni, tymczasem gorąco modliłem się do Boga. Jakież to były piękne czasy i jakiż ja byłem szczęśliwy”. Należy pamiętać, iż lata młodości Jana Vianneya, to okres bardzo trudny w historii Francji. W tym czasie bowiem szalała rewolucja, która w dużej mierze przyczyniła się do pogłębienia kryzysu między duchowieństwem a państwem. Walka z Kościołem sprawiła, że wielu księży odeszło od tradycji, składając przysięgę na Konstytucję Cywilną Kleru. Wzrost laicyzacji i głęboko posunięte antagonizmy to tylko główne problemy ówczesnej francuskiej rzeczywistości. Mimo tak trudnych warunków nie zaprzestano sprawowania sakramentów i katechizacji dzieci. Przygotowania do Pierwszej Komunii trwały 2 lata. Spotkania odbywały się w prywatnych domach, zawsze nocą i jedynie przy świecy. Jan przyjął Pierwszą Komunię w szopie zamienionej na prowizoryczną kaplicę, do której wejście dla ostrożności zasłonięto furą siana. Miał on wówczas 13 lat. Od czasu wybuchu Rewolucji w Dardilly nie było nauczyciela. Z pomocą zarządu gminnego otwarto szkołę, w której uczyły się nie tylko dzieci, ale i starsza młodzież, a wśród niej Jan Maria. Przez dwie zimy uczył się czytać, pisać i poprawnie mówić w ojczystym języku. Stał się bliską osobą miejscowego proboszcza i stopniowo dojrzewało w nim pragnienie zostania księdzem. Ojciec początkowo zdecydowanie sprzeciwiał się, bowiem gospodarstwo potrzebowało silnych rąk do pracy, a poza tym brakowało pieniędzy na opłacenie studiów i utrzymanie młodzieńca. Jednak pod wpływem nalegań syna, ojciec ustąpił.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV modli się za migrantów, którzy utonęli u wybrzeży Jemenu

2025-08-04 15:39

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Leon XIV

Leon XIV

O modlitwie Ojca Świętego w intencji ofiar, zaginionych i zaangażowanych służb poinformował w telegramie watykański sekretarz stanu kard. Pietro Parolin.

„Głęboko wstrząśnięty druzgocącą utratą życia, spowodowaną zatonięciem statku u wybrzeży Jemenu, Jego Świątobliwość Papież Leon XIV poleca licznych migrantów, którzy zginęli, miłosiernej miłości Wszechmogącego Boga. Dla ocalałych, służb ratunkowych i wszystkich dotkniętych tą tragedią, przyzywa Bożej siły, pocieszenia i nadziei".
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję