Na Jasną Górę dotarły piesze pielgrzymki z całej archidiecezji łódzkiej. Kilka tysięcy pielgrzymów dziękowało za miniony rok i prosiło za wstawiennictwem Matki Bożej o potrzebne łaski na kolejne miesiące dla siebie i swoich rodzin. – Wspólnota nie zawsze jest taka kolorowa! Są momenty, kiedy mówimy – jak na tej pielgrzymce – dobrze nam tu być! Niektórzy – mając tak piękne doświadczenie Kościoła mówią, że żyją od pielgrzymki do pielgrzymki. Mamy piękne doświadczenie Kościoła pielgrzymującego, ale mamy również doświadczenie Kościoła, które jest trudnym doświadczeniem wspólnoty, która cię jakoś uciska. Słyszymy o Kościele różne, prawdziwe rzeczy – czy czasem łatwo się przyznać do tego, że jestem z Kościoła? Z trudnego – jak wszyscy mówią – Kościoła łódzkiego? We wszystkich tych sytuacjach, z którymi nam trudno być w Kościele, z którymi nam trudno się utożsamić, kiedy nam trudno się w nich odnaleźć, to słyszymy to słowo – ale Bóg, który cię powołał, jest wierny, to znaczy, że cię nie zawiedzie. Możesz się na Nim oprzeć, bo to On cię trzyma w tej wspólnocie. Bóg cię nie zawiedzie w Kościele! – powiedział kard. Grzegorz Ryś.
Pielgrzymi pokonywali różne dystanse, doświadczając wiele dobroci i radości, jak również mierzyli się z wieloma pątniczymi trudnościami. Jednak wszystkim przyświecał jednej cel.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Przemek: – Pielgrzymuję na Jasną Górę po raz pierwszy. Mój syn miał w tym roku problemy zdrowotne i obiecałem, że jak wszystko się dobrze skończy, to wezmę udział w pielgrzymce, żeby podziękować Matce Bożej. Razem ze mną idzie mój brat, ale gdyby nie modlitwa, jego chyba by dzisiaj tutaj nie było. Jestem pozytywnie zaskoczony, choć jak ruszyłem, to już wiedziałem, że będzie dobrze. Do tej pory uczestniczyłem tylko w pielgrzymkach rowerowych. Piesza jest wyzwaniem, to jest zupełnie co innego. Wielodniowy trud wymaga od nas poświęcenia i czuć, że człowiek idzie z Panem Bogiem.
Michał, mąż Justyny, tata Marysi i Małgosi: – Z żoną pielgrzymujemy od 18 lat. Tutaj się poznaliśmy, mieliśmy ślub. W tym roku na Jasnej Górze obchodzimy 12. rocznicę ślubu. Dzieci tak przeszły pielgrzymowaniem, że same chcą chodzić, nie zmuszamy ich do tego. Trud, poświęcenie, można powiedzieć, że poczwórne, ale razem się wspieramy, przeżywamy te trudne i radosne chwile. Myślę, że w przyszłości to wszystko zaowocuje i dzieci będą wspierać innych w drodze na Jasną Górę.
Dorota: – Idę jedenasty raz z potrzeby serca, mam za co dziękować Maryi. To jest bardzo dobry czas, takie rekolekcje w drodze. Mimo zmęczenia człowiek jest szczęśliwy.
Rodzina z Tomaszowa Mazowieckiego: – Sam pielgrzymuję od 10 lat, a w tym roku po raz szósty jestem z żoną i synem. To nasza wewnętrzna potrzeba bycia razem, nasza odskocznia, chwila zatrzymania i pomyślenia o tym, co za nami i co czeka nas wkrótce.
Teresa: – Gdy człowiek zacznie pielgrzymować, to potem trudno jest przestać. Idę do Matki Bożej po raz czternasty. Ten rok był dla mnie trudny, ale bardzo dobry dla moich dzieci, więc chcę podziękować Bogu za to, że im się układa.
Reklama
Edwin: – Mam 14 lat i to moja piąta pielgrzymka. Gdy byłem, młodszy, rodzice zabierali mnie na poszczególne odcinki trasy, a 5 lat temu zacząłem chodzić już cały dystans. To nasza tradycja. Cieszę się, że mogę być tu razem z kuzynami. Dzięki mojej wierze mam intencje, których się trzymam i z którymi idę. Kiedy mam słabsze momenty, myślę o nich i jest mi lżej. To jest zupełnie inne doświadczenie, o którym nie da się opowiedzieć, trzeba spróbować.
Marzena: – Modlitwa, ludzie i zmęczenie bardzo dobrze działają na ducha – można się wyciszyć, odreagować i wypocząć psychicznie. Tu jest taka piękna atmosfera! Pielgrzymkę planowałam już we wrześniu ubiegłego roku. Dziś jestem tu z dwójką moich dzieci po raz dziesiąty.
Ania, lat 12: – Sama chciałam pójść, bo lubię tę atmosferę. To moja trzecia pielgrzymka. Nogi trochę bolą, ale są odpoczynki, pyszne obiady i pogodne wieczory, przez które zapomina się o większym bólu.