Dobiegły końca igrzyska olimpijskie. Cieszymy się sukcesami naszych reprezentantów, choć zawsze oczekiwania są większe niż możliwości ich realizacji. Wokół igrzysk wydarzyło się jednak wiele spraw niemających nic wspólnego z rywalizacją sportową. Wypowiedziano dużo słów i wyrażono wiele krytycznych opinii na temat ceremonii rozpoczęcia zmagań sportowych, która przesycona była elementami profanacji. Odsunięcie przez TVP od komentowania imprezy, a następnie przywrócenie do tego zadania dziennikarza Przemysława Babiarza dowodzi, że nawet rywalizacja sportowa nie jest wolna od ideologii, a krytyka komunizmu uchodzi za działanie niepożądane. Wobec tych faktów jako społeczeństwo musimy zachować zdolność krytycznej oceny kulturowych trendów oraz prób kreowania postaw moralnych na podstawie liberalno-lewicowych założeń. Właściwe odczytywanie znaków czasu może nas uchronić przed próbami przemodelowania życia człowieka i społeczeństwa. Na naszych oczach próby te są podejmowane, począwszy od sfery języka, a skończywszy na manipulacji ludzką naturą – jako mężczyzn i kobiet.
Reklama
Za ideologiami zawsze kryje się żywy człowiek. Bywa, że zmanipulowany przez kreatorów nowego porządku oraz okaleczony skomplikowaną historią życia. Jakiś czas temu zostałem poproszony przez pewnego człowieka o spotkanie i rozmowę. Na początku kilkakrotnie usłyszałem słowa: „ksiądz mnie denerwuje” (także z użyciem mocniejszego określenia). Ze spokojem przyjąłem tę informację, czekając na jej uzasadnienie. Ciekawiło mnie, w którą stronę ten monolog się rozwinie i czy będzie mógł przekształcić się w dialog. Po chwili okazało się, że złość jest spowodowana moimi komentarzami w mediach społecznościowych na temat homoseksualizmu i różnych genderowych pomysłów ludzi odpowiedzialnych za kształtowanie w mediach i polityce ludzkich poglądów i postaw. Kiedy emocje nieco opadły, ów człowiek – ku mojemu dużemu zaskoczeniu – poprosił mnie o kierownictwo duchowe. Po tej rozmowie nie przestałem wypowiadać się w mediach społecznościowych na tematy, które wywołały gniew rozmówcy, ale od tego momentu moje komentarze uwzględniają to spotkanie. Wiem, że Kościół nie może zrezygnować z prawdy, ale musi głosić ją z miłością, mając przed oczyma nie tylko wartości, ale także konkretnych ludzi. Kiedy pojawia się pokusa emocjonalnego odreagowania na niemoralność, warto zapytać siebie, jak postąpiłby Jezus.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Znajoma opowiadała mi, że podczas jazdy pociągiem siedziała naprzeciw dwóch mężczyzn, którzy okazywali sobie czułość w sposób niedwuznaczny. Na ten widok wpierw ogarnęło ją obrzydzenie, ale nie miała możliwości zmiany miejsca. Wyjęła więc z kieszeni różaniec i zaczęła się w ciszy modlić. W trakcie modlitwy odczuła, że zmienia się jej nastawienie do tych mężczyzn. W miejsce niechęci i obrzydzenia pojawiły się w jej sercu smutek i współczucie.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i – jeśli są chrześcijanami – do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji” (n. 2358). Kościół jest wspólnotą, w której możemy spotkać i doświadczyć łaski Jezusa Chrystusa. On nie odrzuca nikogo. Umacnia tych, którzy gotowi są zabiegać o życie zgodne z Bożymi przykazaniami i Ewangelią.