Reklama

Historia

Polska krew za Ankonę

Było cholernie ciężko – wspomina kpt. Władysław Dąbrowski z 15. pułku ułanów, jeden z ostatnich żyjących uczestników bitwy o Ankonę. – Niemcy stawiali straszliwy opór, miejscami gorszy niż pod Monte Cassino...

Niedziela Ogólnopolska 28/2024, str. 32-33

[ TEMATY ]

wojna

NAC

2. Korpusu na ulicach zniszczonej Ankony tuż po zdobyciu miasta

2. Korpusu na ulicach zniszczonej Ankony tuż po zdobyciu miasta

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kilka tygodni po wielkim zwycięstwie pod Monte Cassino i tuż po zajęciu Rzymu przez aliantów papież Pius XII przyjął na audiencji prywatnej gen. Władysława Andersa. Papież „mówił z najgorętszym uczuciem o narodzie polskim, a jednocześnie nie ukrywał wielkiego niepokoju o jego przyszłość” – wspominał dowódca 2. Korpusu. Podczas spotkania generał otrzymał od Ojca Świętego medal „Defensor Civitatis”. Odznaczenie miało podwójne znaczenie: wręczano je zarówno „Obrońcom Wiecznego Miasta – Rzymu”, jak i „Obrońcom Cywilizacji”. Dla generała i jego żołnierzy stanowiło motywację do dalszej walki z Niemcami. Tym razem nad Adriatykiem.

Ankona, czyli filar niemieckiej obrony

Reklama

„2. Korpus Polski ma ścigać jak najszybciej nieprzyjaciela i uchwycić port Ankona” – tak brzmiało zadanie wyznaczone Polakom w końcu czerwca 1944 r. Zdobycie Ankony było warunkiem niezbędnym dla dokończenia zwycięskiej kampanii na Półwyspie Apenińskim. Wojska alianckie oddaliły się już od portów południowych w Bari i Neapolu. Zaopatrzenie wojsk odbywało się przez niespełniający już swego zadania niewielki port rybacki Pescara. Niemcy doskonale zdawali sobie sprawę, że Ankona jest dla nich filarem ostatniej linii obrony biegnącej od Morza Tyrreńskiego po Adriatyk, tak jak wcześniej „linia Gustawa” na Monte Cassino była bramą strzegącą Rzymu. Miasto zamieniono w twierdzę, a do jego obrony skierowano elitarne dywizje. Wyróżniała się wśród nich 278. Dywizja Piechoty dowodzona przez gen. Harry’ego Hoppego. Był to dowódca o wieloletnim, sięgającym jeszcze czasów pruskich stażu oraz o specyficznym sposobie bycia i dowodzenia. Podczas każdego zadania stawianego swym żołnierzom powtarzał: „Przybyliście tutaj, aby umrzeć, i to szybko”. Był bezwzględny i wymagał tego od podkomendnych. Zawołaniem dywizji stały się słowa: „Lepsza śmierć niż niewola”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niemcy pocieszali się myślą, że w walkach nie wezmą udziału Polacy, których waleczność i determinację na swoje nieszczęście zdążyli poznać podczas majowych walk o Monte Cassino. Głównodowodzący sił niemieckich na froncie włoskim marszałek Albert Kesselring, nie mogąc się pochwalić sukcesami militarnymi, depeszował do Berlina, że armia gen. Andersa jest tak wykrwawiona i osłabiona, iż nie jest w stanie brać udziału w dalszych walkach. Bardzo się mylił. Gdy raportował Hitlerowi informacje o sytuacji na froncie, gen. Anders układał już plan natarcia. Sięgał do wiedzy zdobytej przed wojną, gdy w czasie studiów w Wyższej Szkole Wojennej analizował z uwagą wojny napoleońskie. Postanowił zastosować jeden z pomysłów Bonapartego, wykorzystując znane sobie ze służby w kawalerii działania manewrowe. Zanim jednak siły polskie dotarły pod Ankonę, musiały stoczyć szereg walk z Niemcami o okoliczne miasta i miasteczka. Jednymi z najkrwawszych były walki o Loreto.

Na ratunek Domu Maryi

Loreto było z nazwy doskonale znane żołnierzom. „Przypomniały nam się szczęśliwe dziecięce lata, gdy z rodzicami szliśmy w maju pod kapliczkę, aby śpiewać ku chwale Matki Bożej. Litanię Loretańską znaliśmy na pamięć” – powiedział 5 lat temu w Loreto płk Marian Tomaszewski z 6. Pułku Pancernego Dzieci Lwowskich. Po zdobyciu opactwa na Monte Cassino, gdzie św. Benedykt rozpoczął nowożytną historię Europy, przyszedł czas na wyzwolenie Loreto, gdzie znajdowała się słynna bazylika Świętego Domu Maryi. „Opowiadaliśmy żołnierzom historię tego miejsca – wspominał o. Adam Studziński, kapelan czołgistów. – W XIII wieku, gdy muzułmanie wyparli krzyżowców z Ziemi Świętej, chrześcijanie zadbali, aby przenieść w bezpieczne miejsce dom rodzinny Maryi z Nazaretu, w którym miało miejsce Zwiastowanie i w którym wychowywał się Jezus. Średniowieczna legenda głosiła, że dom z Palestyny do Italii przenieśli na skrzydłach aniołowie. I dlatego Matka Boska Loretańska stała się w naszych czasach Patronką lotników” – opowiadał o. Adam. Badacze wskazują, że o bezpieczeństwo nazaretańskiego domku zadbała rodzina kupiecka Angelich (angel to po włosku anioł), co tłumaczy opowieść o aniołach. Sanktuarium w Loreto pokochali też Polacy, a na jego wzór w Rzeczypospolitej utworzono aż osiemnaście podobnych mu sanktuariów. W bazylice Loretańskiej król Jan III Sobieski złożył jako wotum dziękczynne po zwycięskiej bitwie wiedeńskiej zdobytą na Turkach Wielką Chorągiew Proroka. Przed wojną powstała tu kaplica polska, w której uwieczniono na freskach dwa zwycięstwa ratujące cywilizację chrześcijańską: bitwę wiedeńską z 1683 r. i bitwę warszawską 1920 r. Znaczenie tej drugiej doskonale znał inicjator budowy kaplicy papież Pius XI, gdyż był wtedy nuncjuszem apostolskim w Warszawie i jako jedyny zagraniczny dyplomata nie opuścił stolicy Polski, gdy parli na nią bolszewicy. Kolejną „polską kartę” w dziejach sanktuarium zapisali w 1944 r. polscy żołnierze. Gdy zaczęły się walki o miasto, Niemcy przypuścili nalot na pozycje polskie. Kilka bomb spadło na bazylikę i jej kopuła stanęła w płomieniach. Dziewięciu żołnierzy pod dowództwem sierż. Kazimierza Fiedorowicza zgłosiło się ochotniczo do gaszenia pożaru. I cudem im się to udało! Żaden z nich nie został nawet lekko ranny, a ugaszona kopuła nie spadła na znajdującą się dokładnie pod nią relikwię chrześcijańskiego świata. Za ten heroiczny czyn papież Pius XII odznaczył żołnierzy medalami Benemerenti, a ich męstwo upamiętnia witraż w loretańskiej bazylice, odsłonięty w 1954 r.

W poczuciu obowiązku

17 lipca 1944 r. o świcie zaczęła się bitwa o samą Ankonę. „Było cholernie ciężko – wspomina kpt. Władysław Dąbrowski z 15. pułku ułanów, jeden z ostatnich żyjących uczestników tamtych wydarzeń. – Niemcy stawiali straszliwy opór, miejscami gorszy niż pod Monte Cassino. Wiedzieli, że teraz to jest dla nich być albo nie być. Ale dla nas to też była sprawa honorowa – chcieliśmy pokazać, że zawsze zwyciężamy”. Nazajutrz do zdobytego miasta wkroczyli antyczną bramą św. Stefana ułani karpaccy dowodzeni przez mjr. Stanisława Wyskotę-Zakrzewskiego. W mieście zapanowała nieopisana radość. Polacy po raz drugi na Półwyspie Apenińskim odnieśli zwycięstwo, choć – tak jak pod Monte Cassino – okupione dużymi stratami. Poległych w całej operacji ankońskiej pochowano na cmentarzu wojennym zbudowanym po wojnie u stóp bazyliki Loretańskiej, którego centralną częścią jest ołtarz z wizerunkiem Matki Bożej Ostrobramskiej. 1112 grobów – to tyleż samo historii ludzi, dla których niesienie wolności Polsce i innym ciemiężonym narodom stanowiło wartość najwyższą. Warto przypomnieć dwóch spośród nich. Podporucznik Zbigniew Okulicki miał zaledwie 20 lat. Po kampanii wrześniowej w harcerskim mundurze przedostał się przez Rumunię i Cypr do Palestyny i tam wstąpił do armii gen. Andersa. Jako artylerzysta walczył pod Monte Cassino i w operacji ankońskiej, a jego męstwo potwierdził Order Virtuti Militari. Był jedynym synem gen. Leopolda Okulickiego, ostatniego dowódcy AK. Gdy ginął pod Osimo, jego ojciec przygotowywał w stolicy zbrojne powstanie, które wybuchło 1 sierpnia. Drugi to ppor. Adolf Bocheński – jeden z najtęższych umysłów politycznych i mistrzów pióra, autor fundamentalnej pracy Między Niemcami a Rosją. Walczył pod Narwikiem, Tobrukiem, Monte Cassino. Jak wspominali koledzy, był uosobieniem „nieustępliwego poszukiwania każdej sposobności walki, niewiarygodnej odwagi i szlachetnie pojmowanej idei rycerstwa”. Przed śmiercią często powtarzał maksymę, którą brał za motto życia: „Można zrzec się swoich praw, ale nigdy obowiązków”. Tak samo myśleli jego towarzysze broni, którzy polegli na polu chwały „za wolność naszą i waszą”.

Autor jest historykiem, doradcą Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, w latach 2016-24 był szefem Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

2024-07-08 18:49

Ocena: +8 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Kamiński: ważna pomoc nie tylko materialna, ale i duchowa

[ TEMATY ]

wojna

Adobe.Stock

Bardzo ważna jest pomoc nie tylko materialna, ale również duchowa - napisał do wiernych diecezji warszawsko-praskiej bp Romuald Kamiński. W komunikacie dziękuje im za dotychczas organizowaną pomoc wobec uchodźców z Ukrainy i prosi o jej kontynuowane. - Nie wiadomo, ile jeszcze potrwa wojna, dlatego nasze działania muszą być roztropne i konsekwentne. Organizujemy także pomoc materialną, którą kierujemy bezpośrednio do potrzebujących na Ukrainie - dodaje hierarcha.

"Z dużym niepokojem, kolejny już tydzień, obserwujemy sytuację za naszą wschodnią granicą. Trwająca agresja rosyjskich wojsk na Ukrainę powoduje, że do naszej Ojczyzny przybywają nowe grupy uchodźców, którzy szukają schronienia przez okropnościami wojny. Raz jeszcze, z całego serca, pragnę podziękować wszystkim, którzy włączają się w pomoc na rzecz Ukraińców, dając im wytchnienie i nadzieję" - napisał bp Kamiński.
CZYTAJ DALEJ

Nuncjusz apostolski: w Kościele w Polsce powinna być wewnętrzna zgoda

2024-09-19 23:44

[ TEMATY ]

Abp Antonio Guido Filipazzi

Karol Porwich/Niedziela

Abp Antonio Guido Filipazzi

Abp Antonio Guido Filipazzi

Czasem w Kościele jest wiele sprzeczności, problemów, przeciwności, a nawet trucizn i nienawiści. Jedną z moich modlitw jest to, aby była jedność wewnętrzna w Kościele w Polsce, która przełoży się na zgodę w społeczeństwie w Polsce - powiedział nuncjusz apostolski w Polsce abp Antonio Guido Filipazzi podczas inauguracji VIII Festiwalu Katolickiej Nauki Społecznej. Trzydniowe spotkanie organizowane przez Stowarzyszenie „Civitas Christiana” odbywa się w Hotelu Sound Garden w Warszawie.

Wydarzenie, którego celem jest promocja katolickiej nauki społecznej zgodnie z przyjętą metodologią „od teorii do praktyki”, ma na celu integrację środowisk oraz wymianę myśli ludzi zatroskanych o dobro wspólne.
CZYTAJ DALEJ

Wrocławscy biskupi z powodzianami

2024-09-20 20:30

[ TEMATY ]

powódź w Polsce (2024)

Magdalena Lewandowska

Po zalanym terenie parafii w Lewinie Brzeskim biskupów oprowadzał proboszcz ks. Krzysztof Dudojć.

Po zalanym terenie parafii w Lewinie Brzeskim biskupów oprowadzał proboszcz ks. Krzysztof Dudojć.

Biskupi pomocniczy archidiecezji wrocławskiej o. bp Jacek Kiciński i bp Maciej Małyga odwiedzili powodzian w Łosiowie i Lewinie Brzeskim, przekazali także dary od Caritas Archidiecezji Wrocławskiej.

"Niedziela" dla powodzian. Nasi czytelnicy wspierają poszkodowanych w wyniku powodzi: fundacja.niedziela.pl.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję