Reklama

Wiara

Ludzkie historie

Świadectwo Anny i Adama Stachowiaków: życie w czystości ma sens

On jest wokalistą, niegdyś otwarcie mówiącym o sobie: agnostyk. Ona – pisarką, która wierzy w Boga i Jego plan na życie. Spotkali się, by założyć rodzinę i swoim świadectwem udowodnić młodym ludziom, że życie w czystości ma sens. Są po ślubie cywilnym, mają dwie córeczki, teraz przygotowują się do zawarcia sakramentu małżeństwa i zdecydowali się na zachowanie czystości. Jaką to ma dla nich wartość, skąd ta decyzja i dlaczego w tekstach swoich piosenek i w swoich książkach stawiają na ewangelizację? O to Annę i Adama Stachowiaków pyta Angelika Kawecka.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wierzycie, że Pan Bóg posługuje się ludzkimi więzami miłości, aby nawrócić człowieka?

Adam: Oczywiście. Jesteśmy tego pewni. Kiedy się poznaliśmy, Ania była w długim związku...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Anna: Było blisko ślubu. Bałam się myśleć o tym, że nagle zmieniam zdanie. Nie wiedziałam, jak się zachować. Zawsze byłam blisko Boga i postanowiłam poprosić Go o pomoc. O konkretny znak, żebym bez zastanowienia wiedziała, co mam zrobić. I wtedy poznałam Adama – niewierzącego, bez sakramentów, z duszą romantyka i wrażliwca. Podszedł do mnie i powiedział: „Cześć, będziesz moją żoną”, a ja przepadłam. Mam wrażenie, że świat dawał mi znaki, że to zły pomysł, że pewnie jeszcze odsunę się od Pana Boga, jednak przez moją rozmowę z Nim byłam pewna, że kiedyś razem pójdziemy do ślubu. Wiedziałam, że skoro Pan Bóg stawia na mojej drodze Adama, to mam to przyjąć. Żyłam w nadziei na jego nawrócenie. I to stało się samoistnie. Można powiedzieć, że za moim przykładem podążył tą drogą.

Adam: Przyszedł moment, że zacząłem sam pytać i sam tego potrzebować. Ale skąd? Nie mam wątpliwości, że z Góry.

Wzięliście ślub cywilny, macie dwójkę dzieci, przygotowujecie się do sakramentu małżeństwa i postanowiliście wytrwać w czystości do dnia ślubowania. Dlaczego?

Adam: Żyjemy w czasach, w których wielu ludzi uważa, że seks jest fundamentem i celem życia jednocześnie. Oczywiście, każdy ma prawo do swoich przekonań, oboje jednak wychodzimy z założenia, że chodzi o czystość duszy – i to jest główny powód naszej decyzji, do której sami też musieliśmy dojrzeć, nie przyszło to do nas od razu. Potrzebny był czas.

Anno, przez powieści ewangelizujesz, Adamie, Ty mówisz o Bogu przez muzykę. Jak odczytać swoje powołanie i talenty, żeby nimi służyć w świecie i świadczyć o Ewangelii w życiu?

Adam: To trudne zadanie. Aby się nie pomylić, zawsze modlimy się o radę do Ducha Świętego, jednocześnie szukając wiedzy w różnych, czasami skrajnych źródłach. Pan Bóg, jeśli czegoś naprawdę nie chce, odcina nam to na każdym kroku. Czasami chodzi o determinację i owoce, na które trzeba poczekać lub na nie zapracować, a czasami jest to jasny sygnał, aby dać sobie z czymś spokój. Chodzi o współpracę z Górą.

Reklama

Anna: Nie zrobimy niczego bez Pana Boga, ale i On nie zrobi niczego bez nas. W rozeznawaniu, co jest naszym prawdziwym powołaniem, bierzemy Jezusa pod rękę i idziemy z Nim. Wszędzie jest miejsce na pomyłkę, ale to, że nie jesteśmy nieomylni, jest piękne. Możemy się mylić, a później naprawiać błędy i stawać się lepszymi. Mając dobre intencje, wybieramy właściwą drogę.

Jak w Waszej rodzinie wygląda przekazywanie wiary? Jak uczycie dzieci miłości do Boga?

Ania: Przekazujemy wiarę jak każdą najnormalniejszą w świecie rzecz. Powołanie do bycia rodzicami i przekazywanie wiedzy traktujemy jako oczywistość. Miłości do kogoś nie da się nauczyć – trzeba ją poczuć. Ona nie zawsze jest doskonała, jak to w życiu, jednak to od każdego człowieka indywidualnie zależy, czy się na tę miłość otworzy, czy nie.

Adam: Uczymy dzieci, dając przykład. One wyciągają wiele z obserwacji, dlatego kiedy widzą swoich rodziców rozmawiających o życiu, przytulających się, w różnych stanach emocjonalnych, akceptujących swoje emocje i potrzeby, otrzymują obraz, z którym nie da się dyskutować. Modlitwa, wdzięczność, rozmowa z Bogiem są w naszym domu tak naturalne jak zjedzenie śniadania czy wyjście na zakupy. Nie robimy z tego żadnej sensacji. Tak samo jak kochamy swoich rodziców, kochamy nasze dzieci, tak kochamy Boga i dbamy o tę relację.

Jak znajdujecie czas na modlitwę i spotkanie z Bogiem?

Adam: Kiedy chcemy znaleźć dla kogoś czas, zawsze go znajdziemy. Kiedy nie chcemy kogoś znać, nie przyjdzie nam nawet do głowy, żeby z nim porozmawiać. Oczywiście, zdarza nam się w biegu zapomnieć, podjąć decyzję bez Boga, „nie przegadać czegoś”, ale On zawsze jest, kiedy zdecydujemy się do Niego wrócić. W każdym momencie życia nie opuszcza nas ani na krok.

Reklama

Anna: Rozmowę z Panem Bogiem traktujemy jak rozmowę z Tatą. W tej relacji nie trzeba się zapowiadać, dzwonić ani wysyłać SMS-a. Kierujemy do Niego swoje myśli i jest. W każdej trudności, w każdej radości, w każdej czynności, zawsze. Wyjście do kościoła czy modlitwy takie jak Ojcze nasz czy Zdrowaś Maryjo są dla nas podstawą, ale równie ważne jest dla nas trwanie w relacji w dzień i w nocy – nie od święta.

Otwarcie dajecie świadectwo w sieci. Uważacie, że to dziś dobre narzędzie do ewangelizacji?

Ania: Ewangelizacja jest w naszej kulturze, w dzisiejszym świecie tak negatywnie odbieranym słowem... Dziwi mnie, że to, co jeszcze kilka, kilkanaście lat temu ludzie uznaliby za kontrowersyjne, dziś dla tak wielu ludzi jest normalne, a to, co kiedyś uznawano za normalne, dziś wywołuje oburzenie i jest uznawane za kontrowersyjne. W sieci jest tak wiele sprofilowanych treści, że do każdego trafia to, w co najbardziej się angażuje. Algorytmy podsuwają nam to, co zatrzyma nas dłużej przed ekranem telefonu. Zrozumienie tego mechanizmu jest kluczowe w próbie zrozumienia, „dlaczego ten świat taki jest”.

Adam: Każdy człowiek daje jakieś świadectwo. Od jednych uczymy się, jak chcielibyśmy żyć, od innych, czego unikać, aby się takim nie stać. Czasami podziwiamy ludzi, którzy tworzą fałszywy obraz samych siebie, i ulegamy tej wizji rzeczywistości, przy okazji stając się kimś, kim wcale nie chcielibyśmy być. Każdy człowiek ma swoje mocne i słabe strony. W rezultacie to my sami wybieramy, komu chcemy ufać i co uważamy za dobre. Szanujemy wolną wolę.

Reklama

Aniu, kto powinien sięgnąć po Twoje książki? Jakie plany macie, jeśli chodzi o pisanie i muzykę?

Ania: Książki to prawdziwa historia naszej miłości, dlatego też będą atrakcyjną lekturą dla wszystkich ludzi, którzy chcą pozwolić sobie na chwilę przyjemności, a jednocześnie znają nas z telewizji czy internetu lub poznali niedawno i chcą bliżej poznać naszą historię. To książki przede wszystkim dla ludzi, którzy trwają w relacji, której nie są do końca pewni. Warto sięgnąć po nie zwłaszcza wtedy, gdy mamy wrażenie, że nikomu z otoczenia nie możemy powiedzieć o tym, co naprawdę czujemy.

Adam: Nieustannie pracujemy nad nowymi książkami i teledyskami. Z zasady nie mówimy o swoich planach i pozwalamy na to, aby to efekt robił hałas. Przede wszystkim chcemy nie zatracić w sobie pasji i czerpać satysfakcję z każdego podejmowanego działania.

2024-05-14 13:38

Ocena: +14 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mówią o swojej wierze

Niedziela Ogólnopolska 24/2016, str. 10-11

[ TEMATY ]

wiara

świadectwo

www.teatr.gliwice.pl

Moja babcia Zofia Penderecka mieszkała w Dębicy, gdzie urodziła moją mamę Barbarę i wujka Krzysztofa Pendereckiego, który stał się sławnym kompozytorem, tworzącym m.in. utwory religijne w oparciu o Biblię. Babcia codziennie chodziła do kościoła pw. św. Jadwigi, w którym zostałem ochrzczony. Mama przekazała mi wspaniałe wartości, m.in. związane z moralnością, szlachetnością, pracowitością, intelektualnym doskonaleniem się, ale niezbyt chętnie wybierała się na niedzielne Msze św., co mi się udzieliło. Często jednak w różne dni, o różnych porach wchodziłem do kościołów, aby się pomodlić, ponieważ czułem taką potrzebę. Gdy umarł nasz wspaniały papież Jan Paweł II, następnego dnia ze znajomymi wsiadłem do samolotu, aby się z nim pożegnać. Stałem w 15-godzinnej kolejce, bez jedzenia, z jedną półlitrową butelką wody. To było niesamowite przeżycie. W ogóle nie czułem zmęczenia. Ludzie w tej kolejce śpiewali różne religijne pieśni i wykrzykiwali: „Santo subito!”. Gdy wróciłem do kraju, byłem przepełniony wiarą. Potem wracałem kilkakrotnie do Watykanu, m.in. wybrałem się tam z moimi trzema siostrami w Niedzielę Palmową. Papież Benedykt XVI przejeżdżał w papamobile dosłownie 2 m od nas. A jednak moja wiara była dość chwiejna. Umocniłem się w niej dopiero dzięki mojej żonie Joannie. Pobraliśmy się 3 lata temu w kościele pw. św. Wojciecha w Radzionkowie. Żona, jej mama i cała rodzina to osoby głęboko wierzące i praktykujące, przekazujące sobie wartości religijne z pokolenia na pokolenie. Od roku naszym opiekunem duchowym jest ks. Damian Grelik z parafii pw. Świętej Rodziny w Katowicach. Spotykamy się, rozmawiamy o życiu, o domowych problemach i wierze. Jesienią ubiegłego roku otrzymałem od autora scenariusza Michała Kaczmarczyka i producenta Przemysława Ruty propozycję wyreżyserowania musicalu „Karol”, przedstawiającego życie naszego wspaniałego Papieża. Myślę, że to nie był przypadek. Wraca do mnie to, że miałem ogromną wewnętrzną potrzebę kontaktu z Janem Pawłem II także po jego śmierci. Teraz będę mógł spłacić ten dług wdzięczności za to, że jest dla mnie i milionów ludzi na świecie przewodnikiem, wskazującym światło w ciemności i prostą drogę podczas życiowych zakrętów.

CZYTAJ DALEJ

26 czerwca: Kto dziś gra? Euro 2024

2024-06-26 06:55

[ TEMATY ]

ME 2024

PAP/EPA/CHRISTOPHER NEUNDORF

26 czerwca 2024 r. - kolejny dzień piłkarskich zmagań podczas ME 2024! Kto dziś gra?

Portugalia była trzecią drużyną - po gospodarzach i Hiszpanii - która awansowała do 1/8 finału piłkarskiego Euro 2024 w Niemczech. Mistrzowie Europy z 2016 roku pokonali Turcję 3:0. Do gry wracają Belgowie, którzy po porażce ze Słowacją wygrali z Rumunią 2:0.

CZYTAJ DALEJ

Abp Gänswein: usunięcie z Watykanu było gorzkim osobistym doświadczeniem

2024-06-26 09:58

[ TEMATY ]

Watykan

abp Gänswein

Włodzimierz Rędzioch

Arcybiskup Georg Gänswein postrzega swoją nominację na nuncjusza apostolskiego w krajach bałtyckich jako koniec swojego "wygnania". „Usunięcie z Watykanu przez papieża Franciszka było dla niego gorzkim osobistym doświadczeniem", powiedział były prywatny sekretarz papieża Benedykta XVI i emerytowany prefekt Domu Papieskiego niemieckiemu tygodnikowi "Die Tagespost" z Würzburga.

"Ale nie dałem się zniechęcić, miałem nadzieję i modliłem się, że pewnego dnia będzie na mnie czekać nowe zadanie. Teraz już jest. Bardzo możliwe, że za nominacją na nuncjusza apostolskiego kryje się boska logika, która wykorzystała papieską pedagogikę" - stwierdził.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję