Reklama

Felietony

Przepis na szczęście

Można zacząć od najprostszych rzeczy, aby delektować się życiem i doceniać niewyszukane przyjemności tu i teraz.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niedawno na łamach tego tygodnika redakcyjny teolog napisał, że szczęście po chrześcijańsku nie polega na posiadaniu jak największej ilości dóbr materialnych, najnowszych gadżetów czy najnowocześniejszych smartfonów. To jest oczywiste, bo szczęście nie zawsze i nie tylko wiąże się z bogactwem, władzą, realizacją coraz wyższych ambicji czy sławą bądź, jak obiecują reklamy, z kupnem jakiegoś produktu czy operacją plastyczną. Żyjemy w wiecznej pogoni za nim i zrozumiałe jest, że dla każdego jest ono czymś innym, indywidualnym, w zależności od życiowych doświadczeń, bo różne fakty pomagają je osiągnąć.

Katechizm uczy, że prawdziwe szczęście „znajduje się w samym Bogu, który jest źródłem wszelkiego dobra i wszelkiej miłości”. Postanowiłem spojrzeć na ten temat inaczej niż teolog i nie ukrywam, że byłem wprost oszołomiony lawiną publikacji, studiów, badań, receptur, poszukujących odpowiedzi na to wielowątkowe i bardzo złożone zagadnienie. Ktoś przypomniał mi nawet słowa Sokratesa: „Szczęście jest zawsze przedmiotem zazdrości; tylko nędzy nikt nie zazdrości”. To fakt, bo często bywa ono też najlepszą zemstą, jako że nic nie doprowadza ludzi bardziej do szaleństwa niż widok kogoś bezgranicznie radosnego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Niezależnie od tego, w jaki sposób definiujemy odczuwanie pozytywnych emocji, sposób ich osiągania jest dla wszystkich uniwersalny. Arystoteles twierdził, że każdy z nas ma jakiś swój potencjał, swój sens życia, i jeśli będzie działać w zgodzie z nim, to sięgnie właśnie fortuny.

Psycholodzy są zgodni, że zbudowanie drogi do radości zależy od nas samych, od naszych zachowań i chęci jej szukania. Były menedżer Google – Mo Gawdat potwierdza, że pomyślny los leży w naszych rękach i to my decydujemy o tym, czy go zbudujemy czy zniszczymy. Znajomy profesor J.K. utrzymuje, że w nas samych kryje się niezwykła moc wpływania na dobrostan i jakość naszego życia. Paulo Coelho odnotował, że dziecko zawsze może nauczyć dorosłego trzech rzeczy: być szczęśliwym bez powodu, stale być czymś zajętym i ze wszystkich sił wymagać od siebie tego, czego się chce.

Można zacząć od najprostszych rzeczy, aby delektować się życiem i doceniać niewyszukane przyjemności tu i teraz. Można to kreować, wpływać na to, znajdując swoje powołanie i wytyczając cele. Każdy nosi w sobie jakiś potencjał i ważne, aby podejmował pewne wyzwania i rozwijał swoje talenty, wykonując to, co pasuje do jego zalet, a przede wszystkim to, co lubi robić najbardziej, co uskrzydla. Naukowcy uważają, że ukontentowanie mogą zapewnić proste przyjemności i wejście na Mount Everest wcale nie musi być cenniejsze od poczucia dumy z gry na fortepianie czy zwycięstwa w turnieju tanecznym.

Reklama

Istotna uwaga: samotność nie służy szczęściu. Jak pokazują wyniki badań, największy wpływ na dobrostan mają bliskie relacje z ważnymi dla życia emocjonalnego osobami trzecimi, które ktoś nazwał filarami istnienia. Pożądane byłyby otaczanie się bliskimi ludźmi i inwestowanie w rozwój relacji, co wbrew pozorom w dzisiejszych czasach przychodzi coraz trudniej. Media społecznościowe sprawiły, że częściej spotykamy się przez komunikatory niż na żywo, w cztery oczy, i należy żałować, że nie służy to zaangażowaniu emocjonalnemu. Nie ułatwia też szlachetnego gestu pomocy innym, co podnosi poczucie własnej wartości.

Kiedy profesor neurologii na Uniwersytecie Columbia Oliver Sacks, autor książki Człowiek, który pomylił swoją żonę z kapeluszem, w wieku 82 lat dowiedział się, że ma nieuleczalnego raka, popadł w czarną rozpacz. Szybko zmienił jednak swoje podejście, okazał wdzięczność losowi za fascynujący żywot. „Nie mogę udawać, że się nie boję – oświadczył – ale moim dominującym uczuciem jest podzięka. Kochałem i byłem kochany. Osiągnąłem multum i dałem coś w zamian. Czytałem i podróżowałem, dociekałem i chwytałem za pióro. Przede wszystkim doznawałem uczuć, byłem swego rodzaju myślącym zwierzęciem na tej zjawiskowej planecie, co samo w sobie było bezmiernym przywilejem i nadzwyczajną przygodą”.

Cieszmy się więc tym, co mamy, i egzystujmy szczęśliwie, pełnią życia!

2024-04-09 14:22

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nasze ślady w Baku

Niedziela Ogólnopolska 30/2025, str. 30-32

[ TEMATY ]

Jacek Pałkiewicz

Adobe Stock

Polacy tworzyli elitę tej aglomeracji. Wrośli w historię miasta, wnosząc znaczny wkład w przeobrażenia cywilizacyjne i kulturalne w całym regionie.

Baku, położone amfiteatralnie na zboczu wzgórza, musi budzić zachwyt secesyjnymi kamienicami, których pudrowe kolory kontrastują z intensywnie niebieskim niebem. To pełni fantazji i rozmachu polscy architekci kształtowali w końcu XIX wieku nowe oblicze miasta. Wśród nich Józef Płoszko, Józef Gosławski i Kazimierz Skórewicz. W ponad 200 projektach, które dziś zdobią centralne ulice, doskonale połączyli dekoracyjność zachodnich stylów z tradycyjną lokalną ornamentyką. Dzięki temu architektura Baku zyskała własny, niepowtarzalny charakter. Z zainteresowaniem oglądałem pałac Tagijewa – obecnie Muzeum Historyczne – czy Ratusz Miejski, dzieło Józefa Gosławskiego. Józef Płoszko w 1911 r. otrzymał od naftowego barona Murtuzy Mukhtarova zamówienie na pałac, który górowałby nad rosyjskimi cerkwiami i na dodatek byłby zwieńczony muzułmańskim półksiężycem. Polak zamiast półksiężyca na szczycie pałacu zaproponował figurę wspartego na mieczu polskiego rycerza zakutego w zbroję. Dzielny heros przez cały wiek strzegł miasta, a dzisiaj, górując nad Pałacem Ślubów, bo taką teraz funkcję pełni pałac Mukhtarova, życzy pomyślności młodym parom. W szkle wieżowca o futurystycznej formie odbijają się minarety pobliskiego meczetu. Tu Orient łączy się wybornie z nowoczesnością, a tradycja – z zachodnią technologią, spychając na dalszy plan dziedzictwo 70 lat komunizmu – mało urodziwe blokowiska, jakie spotyka się w Kijowie, Moskwie czy w Warszawie.
CZYTAJ DALEJ

Dr Milena Kindziuk: Jak traktować objawienia bł. ks. Popiełuszki we Włoszech?

O duchowym przesłaniu objawień bł. ks. Jerzego Popiełuszki we Włoszech, ich zgodności z nauczaniem Kościoła, roli objawień prywatnych oraz postaci włoskiej mistyczki Franceski Sgobbi - opowiada w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną dr Milena Kindziuk, współautorka książki „Niezwykłe objawienia ks. Jerzego Popiełuszki we Włoszech”. Publikacja, napisana wspólnie z ks. prof. Józefem Naumowiczem, przybliża nieznane dotąd szerzej świadectwa mistycznych spotkań z błogosławionym kapłanem i pomaga zrozumieć ich duchowy sens.

Skąd zrodziła się potrzeba wydania tej książki właśnie teraz - po 16 latach trwania objawień?
CZYTAJ DALEJ

Różaniec prawdziwej wiary

2025-10-19 20:50

[ TEMATY ]

modlitwa

różaniec

Adobe Stock

Ojciec Święty Jan Paweł II w encyklice „Redemptoris Mater”, poświęconej Najświętszej Maryi Pannie pisze, że Maryja, „szła naprzód w pielgrzymce wiary”. Dzisiaj Maryja jako nasza najlepsza Matka uczy nas wiary. Biorąc więc do rąk różaniec i rozważając tajemnice radosne chcemy uczyć się od Maryi prawdziwej wiary.

Anioł rzekł do Maryi: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. (…) Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. (…) Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa (Łk 1, 30-38). Każdy z nas ma swoje zwiastowanie. Tak jak do Maryi i do nas Bóg posyła anioła ze wspaniałą wiadomością. Ta wiadomość to prawda, że Bóg nas kocha, że ma wobec nas wspaniały plan swej miłości. Nieraz nie bardzo rozumiemy to zwiastowanie. Jakże się to stanie, to niemożliwe, dlaczego ja? - pytamy Boga i samych siebie. Maryja, mimo tego, że też nie wszystko rozumiała, odpowiedziała Bogu „niech mi się stanie według twego słowa”. Rozważając tę tajemnicę prośmy Boga, abyśmy tak jak Maryja zawsze z radością odpowiadali „tak” na Jego propozycje.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję