Był nim Areszt Śledczy przy ul. Rakowieckiej. Trzymano go tam ponad dwa lata bez przedstawienia zarzutów. Straszono, torturowano po to, by go złamać – zaznacza Jolanta Hajdasz, autorka filmów i publikacji o Antonim Baraniaku. -Lista zasług i osiągnięć bp. Baraniaka jest bardzo długa, ale postawa podczas aresztowania oraz bezlitosnych przesłuchań w więzieniu na warszawskim Mokotowie jest największym dowodem jego męstwa i niezłomności – dodaje Hajdasz.
Zwracał uwagę
Objęcie przez abp. Baraniaka jesienią 1933 r. stanowiska sekretarza prymasa Polski nie było dla ludzi biegłych w sprawach Kościoła niespodzianką. Już w czasie salezjańskiego nowicjatu w Czerwińsku n. Wisłą i Warszawie spotykał ludzi z hierarchii kościelnej i zakonnej, w tym późniejszego prymasa ks. Augusta Hlonda. Zwrócił ich uwagę inteligencją, znajomością języków obcych, zdolnościami organizacyjnymi – pisał po latach o. Jan Pietrzykowski SDB.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Było to o tyle niezwykłe, że pochodził z chłopskiej, wielodzietnej (miał dziesięcioro rodzeństwa – przyp. WD) rodziny. Miał szczęście: po ukończeniu szkoły powszechnej – gdy odkryto jego wybitne zdolności – rodzice zgodzili się na kontynuowanie przez niego nauki. Zanim – w 1925 r. złożył śluby wieczyste w Zgromadzeniu Salezjańskim, a pięć lat wcześniej wstąpił do salezjańskiego nowicjatu, skończył gimnazjum Księży Salezjanów w Oświęcimiu.
Na dobre i złe
Reklama
Dlatego po tym, gdy w 1931 r. został wyświęcony i uzyskał w Rzymie (do wiecznego miasta został wysłany w 1927 r.) doktorat z teologii, a w 1933 r. – doktorat z prawa kanonicznego, wrócił do Polski – wkrótce – jako 29-letni duchowny – objął stanowisko sekretarza prymasa w kancelarii Prymasa Polski w Poznaniu.
W czasie wojny towarzyszył prymasowi Hlondowi w jego wojennej tułaczce, która rozpoczęła się w połowie września 1939 r., gdy obaj udali się do Rzymu, a w końcu do opactwa w Sabaudii. Tam prymas zimą 1944 r. został aresztowany, a jego sekretarz zaczął się ukrywać.
Spotkali się w Rzymie ponad rok później, by w lipcu 1945 r. razem wrócić do Polski. Był sekretarzem, ale także kapelanem prymasa. Gdy przeniesiono siedzibę prymasa do Warszawy, w czerwcu 1946 r. zamieszkał w Pałacu Arcybiskupów Warszawskich przy ul. Miodowej.
Miał opinię człowieka dyskretnego, ostrożnego i powściągliwego – pisał ks. prof. Dominik Zamiatała CMF. Na polecenie prymasa kontaktował się z dyplomatami zagranicznymi przebywającymi w Polsce. Utrzymywał poufną łączność i nieoficjalna korespondencję ze Stolicą Apostolską za pośrednictwem obcych placówek w Polsce.
Po śmierci kard. Hlonda ks. Baraniak przekazał – jako ostatnia jego wolę kard. Sapiesze i na jego polecenie Sekretariatowi Stanu Stolicy Apostolskiej – życzenie, aby jego następcą mianować biskupa lubelskiego Stefana Wyszyńskiego.
A gdy rzeczywiście tak się stało, ks. Baraniak nadal pełnił – na prośbę nowego prymasa – funkcję sekretarza. Prymas nie zwiódł się, o czym świadczy zwrócenie się do Watykanu o nominację biskupią dla sekretarza. Latem 1951 r. w Gnieźnie został wyświęcony na biskupa pomocniczego.
Razem, choć osobno
Reklama
Aresztowali ich razem, choć osobno 25 września 1953 r. W przeciwieństwie do prymasa, który został internowany, sekretarz trafił do katowni przy ul. Rakowieckiej. Trzymano go tam ponad dwa lata.
Długo nie było dla wielu historyków jasne, jakie formy nacisku wobec abpa Baraniaka stosowano w warszawskim więzieniu na Rakowieckiej.
„Zabrano moją teczkę z bielizną [liturgiczną] , wszystkie insygnia biskupie i wszystko, co miałem w kieszeniach, z różańcem włącznie, oraz pieniądze, które ubowcy zabrali z mojego pokoju i sypialni. Zaprowadzono mnie do pustej, betonowej celi, w której była prycza, taboret, dzban wody z miednicą i kibel. Groźnie zaskrzypiał potężny klucz w żelaznych drzwiach i wreszcie nastała cisza…”.
Tak bp Baraniak zakończył opis aresztowania prymasa i jego samego. To jedyne wspomnienia z tego okresu, które zostawił na piśmie. Ich kopię Jolanta Hajdasz znalazła w aktach IPN.
Teczki na Baraniaka
Pierwszy z trzech dokumentów Jolanty Hajdasz o Antonim Baraniaku miał premierę w 2012 r. Reporterkę zainspirowała książka „Teczki na Baraniaka” abp. Marka Jędraszewskiego. – Nie wiedziałam, że razem z prymasem Wyszyńskim kogoś jeszcze aresztowano. Okazało się, że mnóstwo ludzi nie wiedziało, że abp Baraniak siedział w więzieniu, co się z nim działo – mówi Hajdasz.
Zaczęła szukać świadków, którzy mogli coś na ten temat wiedzieć. Pod koniec zdjęć dowiedziała się, że śledztwo w sprawie abp. Baraniaka, prowadzone przez pion śledczy IPN, zostało umorzone ze względu na brak dowodów na prześladowanie.
Reklama
– Nie ma dowodów, skoro rozmawiam z jedną, trzecią osobą rozmawiam i te dowody się znajdują! – mówi Hajdasz. – Lekarki, które zajmowały się księdzem przed śmiercią, widziały na plecach blizny od uderzeń tępym przedmiotem. I to już jest dowodem na prześladowanie. Trzymali go w więzieniu bez postawienia zarzutów. I już to jest dowodem prześladowania człowieka.
Z przekory Hajdasz zrobiła drugi film – „Żołnierz niezłomny Kościoła” w 2016 r. W 2017 r. śledztwo zostało wznowione.
Postawa bp. Baraniaka jest godna uwagi, bo dzięki niej nie wytoczono prymasowi Wyszyńskiemu procesu. Taką tezę Hajdasz stawia w „Żołnierzu…”. To jej zdaniem jedyny logiczny wniosek.
– W innych krajach komunistycznych udało się zrealizować scenariusz rozprawiania się z Kościołem, przez procesy głów Kościoła, za kontakty z wyimaginowanym podziemiem, hitlerowcami, Amerykanami – mówi Hajdasz. – W Polsce to się nie udało, ale chcieli to zrobić. Ewidentnym celem przesłuchujących abp. Baraniaka było uderzenie w prymasa Wyszyńskiego. Wynika to z protokołów przesłuchań, pytań, planów śledztwa itp. Chodziło im nie o Baraniaka, lecz o Wyszyńskiego.
W maju 1957 r. został mianowany przez papieża Piusa XII arcybiskupem metropolitą poznańskim. Od początku pobytu w Poznaniu był inwigilowany.
Według historyka prof. Konrada Białeckiego, wyszedł z Rakowieckiej w bardzo złym stanie zdrowia, a komuniści liczyli, że nie będzie zbyt długo pełnił urzędu arcybiskupa. Jednak zawiódł nadzieje esbeków SB: posługę pełnił aż do 1977 r.
Rok Arcybiskupa
Postać abp. Baraniaka powoli wraca do ludzkiej świadomości. W Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, powstałym w dawnym więzieniu przy Rakowieckiej, w 2016 r. otwarto celę jego imienia. W 2018 r. kapłan znalazł się wśród 25 osób odznaczonych przez prezydenta RP w 100-lecie odzyskania niepodległości Orłem Białym. Do abp. Stanisława Gądeckiego wpłynął wniosek o beatyfikację. Sprawa trafiła do Watykanu.
I w końcu ten rok, w którym obchodziliśmy 120. rocznicę urodzin niezłomnego salezjanina, został ustanowiony przez Sejm RP Rokiem Arcybiskupa Antoniego Baraniaka.