Chłopcy, którzy na co dzień służą w Łącku przy ołtarzu, udali się na tygodniową oazę wakacyjną w Bieszczady. Odwiedzili m.in. Zwierzyń i Myczkowce. W planie nie zabrakło wielu atrakcji. Ministranci codziennie mieli okazję zobaczyć wyjątkowe świątynie, udali się także w góry. Codziennie były też Msza św. i ćwiczenia z liturgii. W oazie wzięło udział trzydziestu sześciu ministrantów.
Pozytywne zmęczenie
Chłopcy przyznają, że był to dla nich świetnie wykorzystany wakacyjny czas. – Od razu byłem chętny, żeby jechać na tę oazę. Na pewno dała mi wiele duchowo. Lepiej jest poświęcić czas dla Boga, niż spędzać wakacje np. przed komputerem. Bo chwile oddane Bogu dadzą nam więcej. Oprócz tego na oazie było wiele okazji do odpoczynku, ale też sporo aktywności, np. dużo graliśmy w piłkę nożną – mówi Jakub. Piotr dodaje, że nieraz był zmęczony po całym dniu, ale było to dla niego pozytywne zmęczenie. – Niektóre dni były bardzo intensywne i odczuwałem zmęczenie, ale nie żałuję i chętnie bym to powtórzył – opowiada ministrant.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dobry czas
Reklama
Oprócz ministrantów z Łącka w oazie wzięło udział kilku chłopców z innych parafii. W Bieszczady pojechali też ministranci z Ujanowic, Uszwi i Podola. – Nawiązałem na oazie kilka nowych znajomości, może nawet przyjaźni – wyznaje jeden z uczestników. I dodaje: – Pojechałem, bo chciałem więcej nauczyć się o liturgii, ale też w dobry sposób wykorzystać wakacyjny czas. To były dni i nauki, i odpoczynku, ale odpowiednio wyważone.
Bóg daje „kopa”
Stałym elementem oazy była codzienna Msza św. – Dla mnie wiara jest bardzo ważna w życiu. Ona umacnia mnie codziennie. Wiedziałem, że na oazie spędzę czas ze znajomymi, którzy myślą i czują podobnie. Msza św. wyglądała trochę inaczej, bo byliśmy w gronie przyjaciół i znajomych. Mogliśmy głębiej wejść w to, co się dzieje podczas Eucharystii, i lepiej to poznać, bo było dużo spokojniej – wyjaśnia Mikołaj. Jak dodaje, Boga zabiera ze sobą wszędzie. – W wolnym czasie graliśmy w piłkę, biegaliśmy i bawiliśmy się. Ja nie zostawiam Boga w kościele, ale On jest ze mną wszędzie. Na boisku, w szkole czy wśród znajomych. On daje mi „kopa” w tym, co robię – przyznaje Mikołaj.
Wspólnota
Podczas oazy chłopcy spędzali ze sobą prawie każdą chwilę. Nie mieli przy sobie telefonów. – Wakacyjne oazy dają chłopakom przede wszystkim możliwość stworzenia wspólnoty. Uświadamiają sobie oni wówczas, że my wszyscy służymy Bogu nie tylko przy ołtarzu, ale też przy stole podczas posiłków, w codziennych sytuacjach – zauważa ks. Jan Kurek, wikariusz z Łącka, organizator oazy. – Mamy więc formację ludzką, ale i duchową. Podczas Mszy św. w takiej grupie mogę precyzyjniej wskazać na pewne elementy liturgii i pogłębić miłość ministrantów do Eucharystii – dodaje kapłan.
Świadectwo
Oaza to nie tylko okazja do formacji dla ministrantów. To także czas, w którym duchowo rozwija się kapłan. – Często ci młodzi mężczyźni po prostu zawstydzają mnie swoją wiarą. Pewnego wieczoru pilnowałem ciszy nocnej. Sprawdzałem pokoje. W jednym nich jeden chłopak już spał, drugi był w łazience, a trzeci klęczał i się modlił. To piękne świadectwo tego, że chłopcy nie wstydzą się modlitwy i Boga. To umacnia mnie jako księdza. Wspólnie z ministrantami poznajemy dzięki temu wizję prawdziwego, żywego Kościoła – mówi ks. Kurek.