Reklama

Niedziela Lubelska

Niebo na ziemi

Osoby niepełnosprawne są prawdziwymi diamentami. Chociaż pozornie niewiele mogą, zmieniają świat – mówi ks. Bogusław Suszyło.

Niedziela lubelska 32/2023, str. IV

[ TEMATY ]

wakacje

wypoczynek

Jolanta Gajewska

Uczestnicy i wolontariusze tworzą jedną wielką rodzinę

Uczestnicy i wolontariusze tworzą jedną wielką rodzinę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kasia, Weronika, Jola, Agnieszka, Beata i Kornel to zaledwie kilka osób spośród niemal 60 wolontariuszy, którzy część swoich wakacji ofiarowali niepełnosprawnym bliźnim. To właśnie dzięki nim Ania, Robert, Piotrek i Andrzej oraz ponad 80 innych osób mogło spędzić najpiękniejsze dni w roku na modlitwie i zabawie, a przede wszystkim na radosnym spotkaniu z Bogiem i drugim człowiekiem. Kto raz był na wczasorekolekcjach, odmierza czas „od Dąbrowicy do Dąbrowicy”.

Przyjaźń na zawsze

Reklama

Wiktoria Kłapot, tegoroczna maturzystka i szczęśliwa posiadaczka indeksu Szkoły Głównej Handlowej, zakochała się w Dąbrowicy 3 lata temu. Pierwszy raz przyjechała jako wolontariuszka na kilka dni, bo nie umiała odmówić duszpasterzowi osób niepełnosprawnych. Ksiądz Bogusław Suszyło podczas rodzinnego spotkania zaproponował jej udział we wczasorekolekcjach i tak się zaczęło. – Jestem bardzo poukładaną osobą, lubię mieć wszystko dokładnie zaplanowane, a tu dosłownie kilka dni przed turnusem pojawiła się propozycja wyjazdu. Byłam przerażona, nie miałam pojęcia na czym polega pomoc osobom niepełnosprawnym, ale po tym pierwszym spotkaniu przez cały rok tłukło mi się po głowie, że muszę przyjechać do Dąbrowicy na dłużej – dzieli się młoda kobieta. I tak w ubiegłym roku była wolontariuszką na dwóch turnusach… – To jest takie miejsce, które wiele osób nazywa niebem na ziemi. Mimo wielu różnic współpracujemy ze sobą, burzymy stereotypy, a przede wszystkim nawiązujemy szczere relacje; jest nam tu dobrze jak w domu i dlatego chcemy wracać – podkreśla.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pani Wiktoria wspomina, że nie mając żadnego doświadczenia osób niepełnosprawnych, na początku bała się, czy dobrze poprowadzi wózek inwalidzki, czy przełamie barierę intymności, niosąc innym pomoc w codziennej toalecie. Przyjechała pomagać słabszym, a w ostatecznym rozrachunku okazało się, że otrzymała znacznie więcej, niż dała. Dąbrowicka wspólnota nauczyła ją cenić życie, ofiarowała bezwarunkową akceptację i przyjaźń na zawsze.

Szkoła miłości

Reklama

Weronika Kasperek, również tegoroczna maturzystka, której marzeniem są studia lekarskie, na swoich trzecich wczasorekolekcjach nie dotrwała do końca, ale to tylko dlatego, że termin turnusu częściowo pokrył się z czasem wyjazdu na Światowe Dni Młodzieży do Lizbony. Na spotkanie z papieżem pojechała po raz pierwszy ze swoimi przyjaciółmi z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. – Dąbrowica to niesamowite miejsce, które uczy cierpliwości i pokory, a nagradza miłością. Tu zobaczyłam, że nie ja jestem najważniejsza, ale drugi człowiek – mówi pani Kasia. Śmieje się, że jak większość wolontariuszy, pierwszy raz przyjechała tu przypadkiem. – Odwiedzałam znajomego i w czasie obiadu zostałam poproszona o pomoc w nakarmieniu jednej osoby, potem w umyciu innej. Poczułam, że jestem potrzebna. Z czasem zrozumiałam, że dzięki wolontariuszom osoby niepełnosprawne mają możliwość wyjazdu na wakacje. Bez nas wiele z nich nie miałoby szans na opuszczenie czterech ścian domu – mówi.

Kasia Mazur, najmłodsza wolontariuszka, bo zaledwie 14-letnia dziewczyna, trafiła do Dąbrowicy przez swoją starszą siostrę. Formowana w oazie przez animatorów i moderatorów, chciała zobaczyć, jak to jest być odpowiedzialnym za drugiego człowieka. – Pracy jest dużo, czasem jest mi naprawdę ciężko i oczy się same zamykają ze zmęczenia, ale jak widzę uśmiech na twarzy podopiecznych, jestem w stanie pomagać bez końca. Szczęście i uśmiech innych dają mi ogromną siłę – zapewnia nastolatka. Kasia dzieli się ze wspólnotą również swoim talentem, dając w Dąbrowicy piękne koncerty skrzypcowe.

Jak w rodzinie

Reklama

Siostra Beata, kapucynka Najświętszego Serca Jezusowego, z wczasorekolekcjami związana jest od 2005 r. Zaczęła na nie przyjeżdżać ze swoim niepełnosprawnym bratem. Teraz ma blisko, bo mieszka w Wąwolnicy, ale były takie lata, że przyjeżdżała z Włoch. – Gdy wiele osób wyjeżdżało na wymarzone wakacje do Włoch, ja przyjeżdżałam tutaj – śmieje się zakonnica. I już poważnie dodaje, że co roku w Dąbrowicy odkrywa coś nowego. Tym razem zwróciła uwagę na rodzinny charakter wczasorekolekcji. – Jesteśmy wielką rodziną. Tu nikt się nie wstydzi swoich ograniczeń ani okazywania uczuć, tu nikt nikogo nie wyśmieje. Za to każdy chętnie wraca, nawet na godzinkę – mówi s. Beata. Jak podkreśla, nie ma dnia, żeby ktoś znajomy sprzed lat nie przyjechał, bardzo często już ze swoją rodziną. – O Dąbrowicy się nie zapomina; ona pozostaje w sercu na zawsze. Utrzymujemy ze sobą kontakt, odwiedzamy się i spotykamy jak w rodzinie – zapewnia. Marzeniem kapucynki jest, by jak najwięcej młodych osób doświadczyło trudu i radości bycia wolontariuszem. Dzielenie się sobą, ofiarowanie innym serca i czasu budują osobowość na lata. Pozwalają też przełamywać stereotypy i bariery w kontaktach z osobami niepełnosprawnymi w codziennym życiu.

Boża atmosfera

Agnieszka Czerw, studentka psychologii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II, ma w swojej grupie na uczelni koleżankę z porażeniem mózgowym. Przez jakiś czas przyglądała się jej z niepewnością, jak powinna odnosić się do osób niepełnosprawnych, ale i z podziwem, że mimo tak wielu ograniczeń dorównuje w nauce zdrowym kolegom. Gdy na jeden z wykładów z psychologii rozwojowej został zaproszony ks. Suszyło i podzielił się ze studentami doświadczeniem swojej pracy, w tym Dąbrowicy, wiedziała, że musi tak zaplanować wakacje, by znaleźć czas na wczasorekolekcje. – Wolontariat wymaga od nas dużego zaangażowania fizycznego i psychicznego, jest treningiem pokory i cierpliwości, ale nade wszystko spotkaniem z drugim człowiekiem – mówi studentka. Jak zwraca uwagę, wielką wartością Dąbrowicy jest modlitwa i rekolekcyjny charakter wakacyjnego turnusu. – Na adoracji Najświętszego Sakramentu czy Różańcu mogę oddać Panu Jezusowi wszystkie trudności. Czas modlitwy jest cudowny, a ta Boża atmosfera jest największą wartością – podkreśla. – Zdumiewa mnie dziecięca wiara i bezgraniczne zaufanie Bogu naszych podopiecznych. Od nich można się wiele nauczyć – dodaje.

Ukryte diamenty

Myślą przewodnią wczasorekolekcji było równanie „Ty + Ja = Miłość”. – Prawdziwej miłości, daru z siebie i odkrywania, kim jesteśmy, uczy nas Pan Bóg. „Ty” oznacza również drugiego człowieka, którego możemy kochać i służyć mu – mówi ks. Bogusław Suszyło. Wyjaśniając fenomen Dąbrowicy, zwraca uwagę, że człowiek nie jest stworzony po to, żeby był sam dla siebie, bowiem ma potrzebę bycia we wspólnocie. – Wolontariusze wracają na wczasorekolekcje, bo odkrywają tu coś więcej, niż tylko mycie czy karmienie. Tu najważniejszy jest drugi człowiek i wzajemne relacje. Wszyscy spotykamy się w miłości, przebywamy ze sobą, dzielimy się sobą. Jak bohaterowie drugiego planu, przez uśmiech czy podanie kubka wody robimy dla innych znacznie więcej, niż ci, którzy odgrywają pierwszoplanowe role – mówi duszpasterz osób niepełnosprawnych, związany z Dąbrowicą od 1999 r. – Jestem kapłanem, żeby dawać innym Jezusa, żeby jak On służyć, żeby dawać siebie, żeby odkrywać całe piękno i bogactwo, które jest w drugiej osobie. Jak Jezus, który pokazywał godność i wartość każdego człowieka. Osoby chore i niepełnosprawne, często marginalizowane, są prawdziwymi diamentami. Chociaż pozornie niewiele mogą, zmieniają świat – podkreśla ks. Bogusław Suszyło.

2023-08-01 08:06

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Strzeleckie Zgrupowanie Szkoleniowe

Niedziela legnicka 10/2020, str. IV

[ TEMATY ]

wypoczynek

Chojnów

Drużyna Strzelecka

Archiwum drużyny strzeleckiej

Udział w niedzielnej Eucharystii

Udział w niedzielnej Eucharystii

Chojnowska Drużyna Strzelecka po raz piąty zorganizowała aktywny wypoczynek, na który zaproszono młodzież strzelecką ze Strzegomia, Jelcza-Laskowic i Sycowa.

Odbyło się ono w dniach 13-16 lutego. Organizatorzy pragnęli dać młodym ludziom, często pochodzącym z niezamożnych rodzin, możliwość aktywnego spędzenia ferii.
CZYTAJ DALEJ

Święty Albert Wielki

Niedziela Ogólnopolska 14/2010, str. 4-5

[ TEMATY ]

św. Albert Wielki

Kempf EK/pl.wikipedia.org

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry, Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”. Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii. Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie. Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom. Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej. W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.; wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń. Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy. Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac. Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”). Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości. Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie? Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy. Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia. Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Pizzaballa zachęca pielgrzymów, by wracali do Ziemi Świętej

2025-11-15 15:49

[ TEMATY ]

Ziemia Święta

Izrael

Palestyna

kard. Pizzaballa

Vatican Media

Łaciński patriarcha Jerozolimy kard. Pierbattista Pizzaballa oraz kustosz Ziemi Świętej, ojciec Francesco Ielpo w specjalnie nagranym wideo zapraszają pielgrzymów do odwiedzania miejsc związanych z życiem Pana Jezusa - informuje Vatican News. „Pielgrzymowanie jest bezpieczne” — deklarują, zachęcając ludzi do powrotu, aby „okazać bliskość wspólnocie chrześcijańskiej, która wiele wycierpiała”.

Podziel się cytatem - mówi w nagraniu kard. Pizzaballa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję