Reklama

Turystyka

Baśniowy świat imperium Khmerów

Pochłonięty przez zaborczą dżunglę legendarny Angkor przewyższał swoją monumentalnością egipskie piramidy i zabytki Majów.

Niedziela Ogólnopolska 52/2022, str. 56-58

[ TEMATY ]

podróże

Archiwum autora

Ruiny Ta Prohm nie różnią się od tych, które zastali podróżnicy z końca XIX wieku

Ruiny Ta Prohm nie różnią się od tych, które zastali podróżnicy z końca XIX wieku

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Parne powietrze przesiąknięte intensywnym zapachem butwiejącej roślinności przyprawia o zawrót głowy. Korony drzew tworzące naturalny baldachim nad okazałym sanktuarium zapewniają mi schronienie przed krótkotrwałą tropikalną ulewą. Oplątany pajęczynami podziwiam przez firankę z pnączy destrukcyjną siłę potężnych korzeni, które zdołały przebić masywne ściany galerii, podczas gdy długie, twarde pędy dławią leżący na ziemi posąg apsary, powabnej niebiańskiej tancerki w zmysłowej pozie. Nieco dalej olbrzymi konar Ceiba pentandra obejmuje w swoich destrukcyjnych kleszczach mroczny krużganek, inne drzewo, o jasnej połyskliwej barwie, przygniata portyk, kolejne pochyla swoim ciężarem starożytny mur. Jeszcze dalej nadziemne blade korzenie figowca niczym monstrualna kałamarnica oplatają pilastry. Jego macki wciskają się w szpary, rozsadzając wielkie omszałe kamienie, zielonkawy nalot pleśni pokrywa galerię plastycznych reliefów, przedstawiających obrazy z codziennego życia w odległych czasach.

Osobliwe, przepełnione elektryzującą atmosferą piękno dramatycznego pojedynku sił drapieżnej przyrody z dziełem geniuszu człowieka, splecionych w tragicznym uścisku, wywiera hipnotyczne wrażenie, wzbudzając silne doznania estetyczne. Z pewnością tak samo półtora wieku temu odbierał tę orientalną baśniową scenerię Henri Mouhot, kiedy odkrywał dla świata kompleks świątyń Angkoru w Kambodży.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Znalezisko francuskiego przyrodnika zostało odnotowane jako największa sensacja archeologiczna epoki, dająca początek legendzie khmerskiej stolicy, którą Francja wykorzystała na fali swoich kolonialnych zainteresowań. W następnych dziesięcioleciach wielu malarzy, fotografów i pisarzy wskrzesiło legendę Angkoru. Przez długi okres Francuzi ratowali zabytki, ale musieli wyjechać po wybuchu wojny domowej w 1972 r. Pradawna metropolia na prawie dwa dziesiątki lat stała się znowu niedostępna. Nie pozwalały na to burzliwe losy Kambodży, konflikty wewnętrzne, ludobójstwo Pol Pota oraz pola minowe.

Dotarłem tutaj w 1974 r. na własną odpowiedzialność, bo odcięty od świata kraj był pogrążony w wojnie domowej. Wyprawa była z pewnością ryzykowna, ale pasja odkrywania, zobaczenia czegoś przed innymi była silniejsza. Za nieduże pieniądze w Siem Reap zorganizowałem ochronę policyjną, która towarzyszyła mi przez kilka tropikalnych dni pośród świątyń, o których angielski pisarz William Somerset Maugham, urzeczony zagadkowym czarem tych zabytków, napisał: „Nie można umrzeć, nie zobaczywszy Angkoru”.

Gdy jeździłem samotnie – niczym intruz – od sanktuarium do sanktuarium wierzchem na słoniu, miałem gorzkie poczucie profanacji tego odizolowanego miejsca. Mój khmerski „przewodnik” nieustannie coś mi opowiadał, a ja kiwałem z grzeczności głową, chociaż nie rozumiałem ani jednego słowa. Byłem jednak przygotowany, bo zaznajomiłem się z kilkoma francuskimi książkami. Impulsem do odbycia niebezpiecznej podróży do zagadkowej metropolii stały się dla mnie wyidealizowane sztychy Louisa Delaporte’a z 1880 r., które przypadkowo trafiły w moje ręce.

Reklama

Pełen przepychu Angkor dominował między IX i XIII wiekiem w południowo-wschodniej Azji i jaśniał blaskiem dorównującym Babilonowi. W aglomeracji dwukrotnie większej od obszaru Warszawy rozsiane są dziesiątki sanktuariów, buddyjskich klasztorów, ruiny pałaców królewskich i ogromnych mauzoleów emanujących tragicznym i odwiecznym dostojeństwem. Twórcą podwalin potęgi imperium był Jayavarman II, który ustanowił kult króla-boga, pochodzący z hinduizmu. On też stał się żywym wcieleniem Sziwy na ziemi, któremu poddani oddawali boską cześć. Kolejni władcy prześcigali się we wznoszeniu monumentalnych budowli sakralnych i w prowadzeniu napastliwych wojen, które rozszerzały granice kraju.

W pierwszych dwóch wiekach drugiego tysiąclecia imperium było prawdopodobnie najbardziej rozwiniętą cywilizacją na świecie. Angkor przewyższał rozmiarami ówczesny Rzym i liczył ok. miliona mieszkańców, podczas gdy w Paryżu mieszkało 30 tys. osób, a w Krakowie – niespełna 20. Dobrobyt kraju związany był z wysokim stopniem cywilizacji i wzbudzającym podziw systemem irygacyjnym, który zapewniał obfitość zbioru ryżu. Mieszkańcy tętniącego życiem, bajecznie zamożnego miasta wykorzystywali szlaki łączące Półwysep Malajski z Indiami i Chinami, handlując jedwabiem, kością słoniową, przyprawami czy rzadkimi gatunkami drzewa.

Reklama

Świetność imperium trwała zaledwie cztery wieki, czyli tyle, ile szczytowa cywilizacja Inków. Upadło ono wskutek obciążenia prowadzeniem zbyt wielu wojen, ale przede wszystkim w wyniku ekologicznej katastrofy. Khmerzy stracili kontrolę nad znakomitym systemem wodnym. Kiedy zabrakło wody do upraw, obumarło rolnictwo, a tym samym skończyła się żywność. Ostateczny cios zadali miastu Tajowie, którzy zdobyli i złupili Angkor w 1431 r. Wspaniała, tętniąca życiem stolica została zdewastowana i rozgrabiona. Król wraz z ocalałą ludnością wycofał się na południowy wschód, gdzie założył nową stolicę – Phnom Penh. Wkrótce mityczna metropolia została pochłonięta przez dżunglę, świątynie pokryły się grubym kobiercem roślin, w bezcennych budowlach zadomowiły się dzikie zwierzęta i ówcześni zapomnieli o jej istnieniu.

Gdy w 1986 r. byłem w sennym Siem Reap – „Bramie Angkoru”, było tam kilka pensjonatów i jeden prawdziwy hotel – legendarny Grand Hotel zbudowany przez Francuzów w latach 30 XX wieku. W owych latach, aż po rok 1990, byłem jednym z rzadkich przyjezdnych krążących pośród opustoszałych obiektów sakralnych. Kambodża nie istniała na turystycznych mapach. Dopiero kilka lat później kompleks archeologiczny, który przewyższa swoją monumentalnością egipskie piramidy i zabytki Majów, stał się żelaznym punktem programu każdego wojażera przyjeżdżającego do południowo-wschodniej Azji.

Od pewnego czasu można dostrzec nowe, niepokojące oblicze Angkoru. Ostatnim razem, kiedy tradycyjnie pojechałem o świcie do grobowca-mauzoleum Angkor Wat, żeby sfotografować spektakularny wschód słońca, natknąłem się na hordę obieżyświatów. Podobnie było potem na terenach większości budowli sakralnych. Z rana do zespołu architektonicznego podąża niekończący się peleton skuterów, taksówek, rowerów, tuk-tuków. Z autokarów wypadają z hałaśliwym krzykiem potoki ludzi. Podobna do tsunami, ocierająca pot z czoła fala przybyszy oblega najpopularniejsze obiekty, utrudnia widok i poruszanie się w ciasnych korytarzach. Pozujące do zdjęć liczne grupy Azjatów na długo blokują wszelkie przewężenia, bo każdy chce fotografię ze swojego smartfona. Nieustannie ktoś wchodzi w kadr, inny się rozpycha, żeby zająć dogodniejsze miejsce do obserwacji. Swego czasu na wzgórzu Phnom Bakheng spotykałem kilku cudzoziemców. Dziś w miejscu, skąd można utrwalić magiczny obraz Angkor Wat w ostatnich promieniach słońca, zbiera się każdego wieczoru ponad tysiąc osób.

To, co jeszcze niedawno wyglądało na wieczne, teraz może zostać zniszczone przez nowożytnych „pielgrzymów”. Gigantyczne inwestycje, mające na celu wykorzystanie atrakcyjnych walorów Angkoru, ściągnęły nań miecz Damoklesa. Nad świątyniami zawisło nieubłagane zagrożenie. Eksperci Światowego Funduszu Zabytków przestrzegają, że khmerskiej cywilizacji grozi zadeptanie, podobnie zresztą jak i wielu innym światowym perłom turystycznym.

palkiewicz.com
Jacek Pałkiewicz
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 406
Oprawa: miękka
Cena: 49, 90 zł
Zamówienia: tel. 34 365 19 17 w godz. 7-15 kolportaz@niedziela.pl

2022-12-19 16:48

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Daleka Północ Jacka Londona

Niedziela Ogólnopolska 13/2021, str. 60-62

[ TEMATY ]

podróże

Archiwum Jacka Pałkiewicza

Wyprawa Jacka Pałkiewicza na biegun zimna w Syberii

Wyprawa Jacka Pałkiewicza na biegun zimna w Syberii

W potyczce o przetrwanie w surowym świecie szanse wyjścia obronną ręką mają tylko jednostki najsilniejsze i najlepiej rozwinięte. Człowiek współczesnego świata, przywykły do wygód i dobrostanu, nieczęsto ma okazję, aby wnikliwie sprawdzić samego siebie. Zwykle może powiedzieć o sobie tyle, na ile siebie zweryfikuje.

Podczas uroczystości nadania mojego imienia Szkole Podstawowej w Mostach k. Lęborka jeden z uczniów zaskoczył mnie pytaniem o pisarza, który zostawił największy ślad w mojej młodości.
CZYTAJ DALEJ

Bielawa. Maryja przypomina, jak nie utracić wiary

2025-10-11 11:46

[ TEMATY ]

peregrynacja

Bielawa

Strażniczka Wiary

ks. Stanisław Chomiak

o. Piotr Wiśniewski

ks. Mirosław Benedyk

Msza święta pod przewodnictwem ks. prał. Stanisława Chomiaka, dziekana dekanatu bielawskiego, była centralnym punktem peregrynacji figury Matki Bożej Strażniczki Wiary Świętej w Bielawie.

Msza święta pod przewodnictwem ks. prał. Stanisława Chomiaka, dziekana dekanatu bielawskiego, była centralnym punktem peregrynacji figury Matki Bożej Strażniczki Wiary Świętej w Bielawie.

W diecezji świdnickiej trwa peregrynacja w parafiach dziekańskich cudownej figury Matki Bożej Strażniczki Wiary Świętej z Barda. To odpowiedź na pragnienia wiernych, zwłaszcza chorych i starszych, którzy nie mogą już pielgrzymować do bardzkiego sanktuarium, dlatego sama Matka Boża nawiedza ich wspólnoty.

11 października figura zawitała do dekanatu Bielawa, gdzie licznie zgromadzeni wierni przyjęli Maryję z wiarą i wdzięcznością. Modlitwie towarzyszyła konferencja o. Piotra Wiśniewskiego, redemptorysty i kustosza sanktuarium w Bardzie. – Wielu ludzi dziś mówi: „Nie wierzę, nie chodzę do kościoła”. Czasem to protest wobec hipokryzji, ale często też ucieczka przed wymaganiami, jakie stawia wiara – zauważył kaznodzieja, podkreślając, że prawdziwe nawrócenie zaczyna się od osobistego spotkania z Bogiem.
CZYTAJ DALEJ

Obrady Synodu Archidiecezji Wrocławskiej

2025-10-11 16:51

Tomasz Lewandowski

Przed pracą w małych grupach do członków plenum przemawiał abp Józef Kupny.

Przed pracą w małych grupach do członków plenum przemawiał abp Józef Kupny.

– My nie możemy się na świat gniewać, musimy odpowiedzieć na wszystkie jego wyzwania. I Synod jest taką próbą – mówi abp Józef Kupny.

Druga sesja plenum Synodu Archidiecezji Wrocławskiej odbyła się w Metropolitalnym Seminarium Duchownym – tym razem praca w małych grupach nad tematem komunii w diecezji, dekanacie i parafii. Członkowie plenum spotkanie rozpoczęli od wspólnej Eucharystii w katedrze wrocławskiej, której przewodniczył bp Jacek Kiciński. W homilii bp Maciej Małyga wskazał na wymowę daty 11 października – 2 dni po ogłoszeniu pierwszego dokumentu Leona XIV, adhortacji "Dilexi te" o miłości do ubogich i w 63. rocznicę inauguracji Soboru Watykańskiego II – Św. Jan XXIII już na początku swojego przemówienia podkreślił wtedy, że soborowe zgromadzenia – te wielkie i te lokalne – świadczą o żywotności kościoła. Papież mówił o wsłuchiwaniu się w głosy. To ważne także dla nas. Mówił o tym, że ma wiele nadziei, że się nie zgadza z prorokami niedoli, że ufa Bogu. Że Kościół zgromadził się dla duchowej odnowy – wyjaśniał bp Maciej. Cytując słowa świętego papieża prosił członków synodu o pogodę ducha, braterską zgodę, umiarkowanie w wysuwaniu projektów, o zachowanie godności w dyskusjach i mądrości w obradach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję