Reklama

Kultura

Fotograf papieży

Kim jest Polak, który wykonał najsłynniejsze zdjęcie Janowi Pawłowi II?*

Niedziela Ogólnopolska 43/2022, str. 64-65

[ TEMATY ]

Grzegorz Gałązka

Krzysztof Tadej

Grzegorz Gałązka

Grzegorz Gałązka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krzysztof Tadej: Od 38 lat fotografujesz papieży, kardynałów i wiernych w Watykanie. I zawsze stosujesz jedną, podstawową zasadę...

Grzegorz Gałązka: Staram się, żeby moje zdjęcia nikomu nie szkodziły. Gdy wykonuje się serię zdjęć, później widzi się na niektórych z nich dziwny wyraz twarzy, grymas, potknięcie. Takich zdjęć nigdy nie daję do publikacji, chociaż agencje fotograficzne ich oczekują, bo często najlepiej się sprzedają. Nie chcę w ten sposób zarabiać. Jestem człowiekiem starej daty. Nie odstępuję od zasad, które przyjąłem w młodości. Moja mama wpajała mi, żebym nikogo nie skrzywdził. Tak staram się żyć i pracować.

Reklama

Niedawno ukazał się Twój najnowszy album o Benedykcie XVI. Jako jeden z nielicznych fotografów mogłeś robić mu zdjęcia np. gdy pracował w prywatnym gabinecie, gdy samotnie się modlił i odpoczywał. Czy coś Cię zaskoczyło podczas fotografowania Benedykta XVI? Jakim jest człowiekiem?

Skromnym i życzliwym. Poznałem go, gdy jeszcze był kardynałem. Nie rzucał się w oczy, nie zabiegał o pierwsze miejsca, zaszczyty czy rozgłos jak co niektórzy. Zawsze był otwartym człowiekiem, delikatnym wobec różnych ludzi. Swoją dobrocią stwarzał ciepłą, domową atmosferę. Kiedyś np. fotografowałem papieża w letniej rezydencji w Castel Gandolfo. W jego prywatnym gabinecie poprosiłem go o zamknięcie książki, która przeszkadzała mi w zrobieniu dobrego zdjęcia, a później o przejście przez bibliotekę, bo chciałem mieć zdjęcia z tego miejsca. Gdyby nie było tej atmosfery życzliwości, to nigdy bym o to nie poprosił. Uznałbym, że to niestosowne. Ale Ojciec Święty chętnie się na wszystko zgadzał. Był niezwykle cierpliwy. Ktoś kiedyś napisał, że w czasie pontyfikatu był nieśmiały. Jestem innego zdania. Jak trzeba było podjąć trudne decyzje, to niczego się nie bał i był zdecydowany.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Co mnie zaskoczyło? Jego doskonała pamięć. Kiedy został papieżem, byłem na jednej z pierwszych audiencji, podczas której przyjmował jakiegoś polityka. Po tym spotkaniu kilku fotografów mogło podejść do papieża i się z nim przywitać. Kiedy byłem blisko, od razu się uśmiechnął. A potem przypomniał naszą wspólną wizytę w 1994 r. w Jerozolimie i to, że jechaliśmy razem taksówką do Betlejem. Byłem zdumiony. Minęło 11 lat, a on od tego czasu miał przecież mnóstwo spotkań, poznał tysiące ludzi wielkiego formatu: artystów, pisarzy, filozofów, intelektualistów. Pomimo to doskonale pamiętał nasz wspólny pobyt w Ziemi Świętej.

Reklama

We wstępie do albumu o. Federico Lombardi, były dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, napisał, że Benedykt XVI w czasie pontyfikatu był człowiekiem słowa, a nie gestów. Czy trudno było zrobić interesujące zdjęcia Benedyktowi XVI?

Obecny papież emeryt miał powtarzające się, specyficzne gesty. Nie zdarzały się sytuacje nieprzewidywalne jak u Jana Pawła II czy obecnie u Franciszka. Jeśli nie zrobiłem dobrego zdjęcia na jednej audiencji, to na kolejnej gesty się powtarzały. W tym sensie Benedykt XVI był łatwy do fotografowania. Ale było coś szczególnego, co go cechowało. Lubił zakładać historyczne stroje nawiązujące do przeszłości i poprzednich papieży. Może w ten sposób chciał pokazać ciągłość pontyfikatów? Pojawiał się w różnych pelerynach, ornatach, kapach. Niektóre miały kolor czerwony. Dla fotografów to świetny kolor, bo zdjęcia wówczas są ciekawe, żywe. Papież zmieniał swoje szaty i często wyglądał inaczej. To było interesujące. Tak jak np. zdjęcia z kapeluszami, które również lubił zakładać. Te m.in. fotografie znajdują się w moim najnowszym albumie.

Wśród tych zdjęć jest również jedno bardzo symboliczne. Ukazuje Benedykta XVI na Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino.

Benedykt XVI modlił się tam za wszystkie ofiary II wojny światowej, szczególnie za tych, którzy zginęli w bitwie o Monte Cassino. Za Polaków, Niemców, Włochów, Amerykanów, Francuzów... Rzeczywiście, to zdjęcie jest symboliczne. Sądzę, że papież był bardzo przejęty i pełen bólu, gdy myślał o tym, co zrobili jego rodacy.

W albumie znajdują się także zdjęcia z papieskich pielgrzymek do różnych krajów. Uczestniczyłem w ponad dwudziestu z nich. Nie brakuje również zdjęć Ojca Świętego w prywatnych sytuacjach, w tym zdjęć z Dolomitów, gdzie odpoczywał. Tam nosił m.in. czarne okulary i te zdjęcia były inne, zaskakujące. Jednym z moich ulubionych zdjęć jest to z Kaplicy Sykstyńskiej, gdzie dla papieża śpiewał chór z Ratyzbony, z którym przyjechał jego brat Georg Ratzinger.

Podobno papież emeryt widział już Twój album...

Tak, tak. Prezes Wydawnictwa Bernardinum – ks. Wojciech Węckowski poprosił mnie o przekazanie albumów Benedyktowi XVI. Kilka egzemplarzy otrzymałem z powrotem z jego podpisem. To znak, że widział, docenia i akceptuje to, co zrobiłem.

Reklama

Od 38 lat mieszkasz w Rzymie. Czy obecnie trudniej jest robić zdjęcia w Watykanie niż kiedyś? Dzisiaj niemal wszyscy mają telefony komórkowe i próbują robić nimi zdjęcia.

W Watykanie zawsze praca fotografa wiązała się z jakimiś trudnościami. Teraz jeszcze dochodzi problem z telefonami. Jak przejeżdża papież, to natychmiast wyrasta las rąk ze smartfonami. Odnoszę wrażenie, że na placu św. Piotra jest więcej fotografów niż osób wierzących. Za czasów Jana Pawła II było inaczej. Gdy Ojciec Święty przejeżdżał między sektorami z wiernymi, to może dwie, trzy osoby robiły zdjęcia. Inni woleli choćby przez te kilka sekund przeżyć spotkanie z papieżem. Chcieli go pozdrowić, podziękować mu, popatrzeć w oczy. A teraz? Ludzie są zajęci tym, jak ustawić telefon, by coś pstryknąć. Jedni przeszkadzają drugim, panuje zamieszanie, chaos. Nieraz się zastanawiam, po co ci ludzie przyszli. Z ciekawości? Przybliżę sytuację sprzed kilku lat. Widziałem kobietę z dzieckiem na ręku. Dziecko miało 3, może 4 lata. Błagała ochronę, żeby przepuściła ją do papieża – razem ze swoim dzieckiem chciała się koniecznie do niego dostać. W końcu się zgodzono. Zobaczyłem, że kiedy doszła do Franciszka, to zamiast cieszyć się z możliwości spotkania i rozmowy zaczęła robić sobie i papieżowi zdjęcia.

Smutne...

Tak to właśnie teraz wygląda. Nadal staram się robić jak najlepsze zdjęcia. Z jednej strony jestem fotografem dokumentalistą, który rejestruje ważne wydarzenia dla Kościoła katolickiego i świata, a z drugiej – pragnę pokazać coś więcej: osobowość, cechy, głębię i mistykę działalności papieża. Ważne jest dla mnie to, żeby każde zdjęcie było autentyczne, pokazywało prawdę. Prawda jest najważniejsza. Obecne programy do obróbki fotografii dają wiele możliwości, np. wstawiania w zdjęcie postaci, której nigdy nie było w danym miejscu. Wygląda to autentycznie, ale dla mnie to manipulacja. Czasem wolę oglądać stare, historyczne fotografie i koncentrować się na szczegółach. Dużo można się dowiedzieć z takich zdjęć, ponieważ przedstawiają fakty.

Czym jest dla Ciebie praca w Watykanie? Darem od Boga, zwykłym wykonywaniem zawodu, służbą dla innych?

Staram się pokazywać to, co dobre, piękne, pozytywne. W prasie jest tak dużo złych wiadomości, że już nie widzimy pięknego świata. Jeśli ktoś, patrząc na moje zdjęcia, stanie się większym optymistą, będzie lepszy i zbliży się do Pana Boga, to osiągnę swój cel.

* Zdjęcie, o którym mowa, zostało uznane przez Watykan za oficjalny portret papieża w czasie jego beatyfikacji i kanonizacji.

Grzegorz Gałązka - fotograf papieski. Jego zdjęcia są publikowane w najważniejszych i najbardziej prestiżowych pismach. Wydał ponad 100 albumów. Niedawno Bernardinum wydało jego najnowszy album pt. Benedykt XVI. Jego dziesięć ulubionych tematów. Jest stałym współpracownikiem Niedzieli.

2022-10-18 13:27

Oceń: +9 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Majowe „Dni KULtury Polskiej” w Paryżu

Koncerty artystów Muzykologii, wystawa poświęcona papieżowi z Polski, panele dyskusyjne oraz warsztaty dla uczniów – Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II zaprasza na „Dni KULtury Polskiej”, które odbędą się w dniach 12-14 maja w Paryżu. Gościem specjalnym wydarzenia będzie wieloletni fotograf Jana Pawła II Grzegorz Gałązka.

Wystawa „Papież Jan Paweł II – dar Polski dla świata” zostanie otwarta w siedzibie Biura Studium KUL dla Polonii i Polaków za granicą, które prowadzi Akademia Polonijna KUL. Wydarzenie rozpocznie się w piątek, 12 maja, o godz. 18.30. Ekspozycja ukazuje najważniejsze aspekty pontyfikatu Jana Pawła II. Składają się na nią zdjęcia, kopie dokumentów, informacje o działalności społecznej, ekumenicznej i duszpasterskiej. Plansze opatrzone są komentarzami w trzech językach: polskim, angielskim i francuskim. Do tej pory wystawa prezentowana była m.in. w Kanadzie (Parlament Federalny w Ottawie, Ratusz w Windsor), Parlamencie Europejskim w Brukseli, Senacie RP, na Ukrainie, a także w szkołach i instytucjach w całej Polsce.
CZYTAJ DALEJ

Szkaplerz „kołem ratunkowym”

Szkaplerz to najpopularniejsza obok Różańca świętego forma pobożności maryjnej. Historia szkaplerza sięga góry Karmel w Ziemi Świętej, kiedy to duchowi synowie proroka Eliasza prowadzili tam życie modlitewne. Było to w XII wieku. Z powodu prześladowań ze strony Saracenów bracia Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel przenieśli się do Europy i dali początek zakonowi zwanemu karmelitańskim. W południowej Anglii w Cambridge mieszkał pewien bogobojny człowiek - Szymon Stock, generał zakonu, który dostrzegając grożące zakonowi niebezpieczeństwa, modlił się gorliwie i błagał Maryję, Najświętszą Dziewicę, o pomoc. Pewnej nocy, z 15 na 16 lipca 1251 r., ukazała mu się Najświętsza Panienka w otoczeniu aniołów. Szymon otrzymał od Maryi brązowy szkaplerz i usłyszał słowa: „Przyjmij, Synu najmilszy, szkaplerz Twego zakonu jako znak mego braterstwa, przywilej dla Ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania”. Od tamtej pory karmelici noszą szkaplerz, czyli dwa prostokątne skrawki wełnianego sukna z naszytymi wyobrażeniami Matki Bożej Szkaplerznej i Najświętszego Serca Pana Jezusa, połączone tasiemkami. Słowo „szkaplerz” pochodzi od łacińskiego słowa „scapulae” (plecy, barki) i oznacza szatę, która okrywa plecy i piersi. Papież Pius X w 1910 r. zezwolił na zastąpienie szkaplerza medalikiem szkaplerznym. Do wielkiej Rodziny Karmelitańskiej chcieli przynależeć wielcy tego świata - królowie, książęta, możnowładcy, ale i zwykli, prości ludzie. Dzięki papieżowi Janowi XXII - temu samemu, który wprowadził święto Trójcy Świętej i wyraził zgodę na koronację Władysława Łokietka - szkaplerz stał się powszechny. Papież miał objawienia. Matka Boża przyrzekła szczególne łaski noszącym pobożnie szkaplerz karmelitański. A Ojciec Święty ogłosił te łaski światu chrześcijańskiemu bullą „Sabbatina” z dnia 3 marca 1322 r. Bulla mówiła o tzw. przywileju sobotnim. Szczególne prawo do pomocy ze strony Maryi w życiu, śmierci i po śmierci mają ci, którzy noszą szkaplerz. Jest to niejako suknia Maryi, czyli znak i nieomylne zapewnienie macierzyńskiej opieki Matki Bożej. Kto nosi szkaplerz karmelitański, ten otrzymuje obietnicę, że dusza jego wkrótce po śmierci będzie wyzwolona z czyśćca. Stanie się to w pierwszą sobotę miesiąca po śmierci. Oczywiście, pod warunkiem, że ta osoba nosiła szkaplerz w należytym duchu i żyła prawdziwie po chrześcijańsku, zachowała czystość według stanu i modliła się modlitwą Kościoła. Jan Paweł II pisał do przełożonych generalnych Zakonu Braci NMP z Góry Karmel i Zakonu Braci Bosych NMP z Góry Karmel, że w znaku szkaplerza zawiera się sugestywna synteza maryjnej duchowości, która ożywia pobożność ludzi wierzących, pobudzając ich wrażliwość na pełną miłości obecność Maryi Panny Matki w ich życiu. „Szkaplerz w istocie jest «habitem» - podkreślał Ojciec Święty. - Ten, kto go przyjmuje, zostaje włączony lub stowarzyszony w mniej lub więcej ścisłym stopniu z zakonem Karmelu, poświęconym służbie Matki Najświętszej dla dobra całego Kościoła. Ten, kto przywdziewa szkaplerz, zostaje wprowadzony do ziemi Karmelu, aby «spożywać jej owoce i jej zasoby» (por. Jr 2, 7) oraz doświadczać słodkiej i macierzyńskiej obecności Maryi w codziennym trudzie, by wewnętrznie się przyoblekać w Jezusa Chrystusa i ukazywać Jego życie w samym sobie dla dobra Kościoła i całej ludzkości” (por. Formuła nałożenia szkaplerza). Papież Polak od wczesnych lat młodości nosił ten znak Maryi. I zawsze zaznaczał, jak ważny w jego życiu był czas, gdy uczęszczał do kościoła na Górce (Karmelitów) w Wadowicach. Szkaplerz przyjęty z rąk o. Sylwestra nosił do końca życia. (Szkaplerz św. Jana Pawła II znajduje się w klasztorze Karmelitów w Wadowicach.) W orędziu z okazji jubileuszu 750-lecia szkaplerza karmelitańskiego pisał, że szkaplerz „staje się znakiem przymierza i wzajemnej komunii między Maryją i wiernymi, a w rezultacie konkretnym sposobem zrozumienia słów Jezusa na krzyżu do Jana, któremu powierzył swą Matkę i naszą duchową Matkę”. Matka Boża, kończąc swe objawienia w Lourdes i w Fatimie, ukazała się w szatach karmelitańskich jako Matka Boża Szkaplerzna. Wszystkie osoby noszące szkaplerz karmelitański mają udział w duchowych dobrach zakonu karmelitańskiego. Ten, kto go przyjmuje, zostaje na mocy jego przyjęcia związany mniej lub bardziej ściśle z zakonem karmelitańskim. Rodzinę Karmelu tworzą następujące kręgi osób: zakonnicy i zakonnice, Karmelitańskie Instytuty Życia Konsekrowanego, Świecki Zakon Karmelitów Bosych (dawniej zwany Trzecim Zakonem), Bractwa Szkaplerzne (erygowane), osoby, które przyjęły szkaplerz i żyją jego duchowością w różnych formach zrzeszania się (wspólnoty lub grupy szkaplerzne) oraz osoby, które przyjęły szkaplerz i żyją jego duchowością, ale bez żadnej formy zrzeszania się. Do obowiązków należących do Bractwa Szkaplerznego należy: przyjąć szkaplerz karmelitański z rąk kapłana; wpisać się do księgi Bractwa Szkaplerznego; w dzień i w nocy nosić na sobie szkaplerz; odmawiać codziennie modlitwę zaznaczoną w dniu przyjęcia do Bractwa; naśladować cnoty Matki Najświętszej i szerzyć Jej cześć. Modlitwa do Matki Bożej Szkaplerznej O najwspanialsza Królowo nieba i ziemi! Orędowniczko Szkaplerza świętego! Matko Boga! Oto ja, Twoje dziecko, wznoszę do Ciebie błagalne ręce i z głębi serca wołam do Ciebie: Królowo Szkaplerza, ratuj mnie, bo w Tobie cała moja nadzieja. Jeśli Ty mnie nie wysłuchasz, do kogóż mam się udać? Wiem, o dobra Matko, że Serce Twoje wzruszy się moim błaganiem i wysłuchasz mnie w moich potrzebach, gdyż Wszechmoc Boża spoczywa w Twoich rękach, a użyć jej możesz według upodobania. Od wieków tak czczona, najszlachetniejsza Pocieszycielko utrapionych, powstań i swą potężną mocą rozprosz cierpienie, ulecz, uspokój mą zbolałą duszę, o Matko pełna litości! Ja wdzięcznym sercem wielbić Cię będę aż do śmierci. Na twoją chwałę w Szkaplerzu świętym żyć i umierać pragnę. Amen.
CZYTAJ DALEJ

500 tysięcy podpisów nie może zostać zlekceważonych. Projekt „Tak dla religii i etyki w szkole” trafił do Sejmu

2025-07-16 18:54

[ TEMATY ]

katecheza

Andrzej Sosnowski

Mat.prasowy

Złożony pod koniec czerwca obywatelski projekt ustawy „Tak dla religii i etyki w szkole” został oficjalnie skierowany do pierwszego czytania w Sejmie RP. To ważny moment dla tysięcy obywateli, którzy aktywnie zaangażowali się w zbiórkę podpisów i debatę o roli wychowania do wartości w polskiej szkole.

Projekt ustawy, złożony 26 czerwca br., został przygotowany przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej, przy wsparciu licznych środowisk edukacyjnych, katechetycznych i obywatelskich. Pod dokumentem podpisało się ponad 500 tysięcy obywateli, co świadczy o silnym społecznym poparciu dla wzmocnienia obecności religii i etyki w systemie edukacji. Jak informuje Komitet, Marszałek Sejmu oficjalnie przekazał informację o skierowaniu projektu do pierwszego czytania, co oznacza, że temat trafi na forum sejmowe w nadchodzących tygodniach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję