Reklama

Rodzina

Niańka XXI wieku

Czy smartfony nieodwracalnie zdominowały życie naszych dzieci? Czy odizolowany od otoczenia nastolatek ze słuchawkami w uszach i wzrokiem wbitym w ekran to nowa norma? Czy wszechobecność elektroniki to nieszkodliwy dowód postępu, a my po prostu nie rozumiemy młodego pokolenia i dlatego budzi to w niektórych z nas niepokój?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pewnego dnia w środku wakacji jechałam pociągiem do Wrocławia i z powrotem, by odebrać syna z obozu. W obie strony towarzyszyły mi w podróży rodziny z dziećmi. Do Wrocławia mama, tata i dwójka dzieci. Z Wrocławia do Poznania mama i trójka dzieci. Pierwsza podróż przezabawna. Co chwila przypominały się sceny z życia naszych pociech. „Mamo, a ona na mnie oddycha!” (serio). „Mamo, a on mi koloruje kolorowankę, a ma swoją!”. Czytanie na głos komiksu i nabijanie się z niego (babcia dała komiks ze Świnką Peppe, a oni już za duzi na to), gra w karty, zagadki i przeskakiwanie z siedzenia na siedzenie. Słowem – żywioł, typowe dzieci w wieku 7-8 lat.

Podróż powrotna. Cisza. Spokój. Mama ogląda film na laptopie. Nastolatek z pochmurną miną słucha muzyki na słuchawkach. Dwójka dzieci w tym samym wieku co te sprzed paru godzin, przyklejone do smartfonów, grają w gry. Pociąg z opóźnieniem, więc jedziemy już trzecią godzinę, a one siedząc koło siebie, bez słowa cały czas pukają w smartfoniki. Puk puk, klik klik. Kamienne twarze, oczy przyklejone do ekranu, tylko paluszki chodzą. Szczerze powiedziawszy, przeraziło mnie to. Oczywiście są dzieci o różnym temperamencie, bywają dzieci bardzo spokojne, ale tu na buziach brakowało jakiegokolwiek wyrazu, a oczy były szklane. Zero kontaktu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niewątpliwa zaleta smartfonów...

Reklama

Ten ogromny kontrast uświadomił mi podstawowy problem. Smartfony są wygodne. Dziecko dostaje taki i znika. Jest ciche, spokojnie, grzeczne, zajęte sobą. Nikt podczas podróży nie wyzywa rodziców: „Jak macie dzieciory, to kupcie samochód i dajcie ludziom w pociągu żyć!” (autentyczna zniewaga, którą usłyszała znajoma rodzina wielodzietna), a gdy mama z chorym dzieckiem siedzi w przychodni, czekając na lekarza, nikt z oczekujących nie przewraca oczyma i nie cmoka z niesmakiem.

Wiedza o tym, jak bardzo smartfony zaburzają rozwój dzieci, jest niewielka. Wielu osobom wydaje się, że ostrzeganie przed elektroniką jest wyrazem zacofania czy osobistych lęków. Nie wszyscy jednak są nieświadomi wpływu smartfonów, gier czy mediów społecznościowych na dzieci. Istnieje grono doskonale to rozumiejące – twórcy technologii i aplikacji.

Elektroniczna pułapka

Reklama

Wysłuchałam niedawno wykładu wygłoszonego w ramach konferencji dla producentów gier cyfrowych. Marketingowiec Torulf Jernström rozpoczął wystąpienie słowami: „Opowiem wam o monetyzacji gier. To podsumowanie sporej liczby tricków z psychologii behawioralnej, które mogą niektórych z was nieco zszokować, ale zostawmy na boku moralność, możemy o tym potem podyskutować. Jeśli nam starczy czasu. He, he”. Słuchacze zgodnie się roześmiali. Kolejne 20 minut dotyczyło tricków, dzięki którym można wyciągnąć maksimum pieniędzy z „darmowych” gier. Darmowych – czyli takich, które pobiera się za darmo, jednak, żeby w nie z przyjemnością pograć czy odnieść rzeczywiste sukcesy – trzeba zapłacić. Za absolutne minimum, które można wydobyć od zaangażowanego gracza, Jernström uznał 1000 dol. Wszystko pięknie i wspaniale, do momentu, gdy nie uświadomimy sobie, iż głównym użytkownikiem „darmowych” gier są dzieci i młodzież będąca w stanie wydać na nie całe swoje kieszonkowe i pieniądze z prezentów, a czasem nawet okraść rodziców, podpinając do gry ich kartę kredytową.

„Podliczyłam kiedyś jednego ucznia i okazało się, że miał paragony na średnio 700 zł miesięcznie. Rocznie wychodziło mu w granicach 11 tys. Zaczęłam drążyć, spytałam pozostałych uczniów. Wielu z nich, bez wiedzy rodziców, wydawało na doładowania do gier od 200 do 500 zł miesięcznie” – opowiadała w wywiadzie dla INN: PoLand w 2018 r. pewna nauczycielka ze Śląska. (innpoland.pl/148153,aplikacje-dla-dzieci-ile-najmlodsi-wydaja-na-gry-na-komorke)

Presja społeczna

Uzależnienie od gier jest realne, zwłaszcza jeśli stanowią one oś porozumienia grupy rówieśniczej. Wszyscy dookoła to mają, muszę mieć i ja. I muszę być lepszy od kolegów, by mnie podziwiali. Nie jest to jedyny problem – podobne mechanizmy wykorzystywane są w mediach społecznościowych, gdzie co prawda raczej niczego nie kupujemy, jednak płacimy czasem poświęconym na oglądanie reklam i treści sponsorowanych. Do tego dokłada się ogólnodostępna pornografia, poważnie zaburzająca rozwój psychoseksualny oglądających ją nieletnich.

Duży problem rodziców, którzy próbują coś z tym zrobić, to poczucie osamotnienia. Bycie „tym jedynym rodzicem”, który nie kupił dziecku smartfona czy gry z oznaczeniem PEGI 16 (dozwolone od 16. roku życia), w którą grają wszyscy jego ośmioletni koledzy. Jedyną mamą, która siedmiolatce nie pozwoliła założyć konta na TikToku, gdzie są jej wszystkie koleżanki.

Bezradna większość nie musi być bezradna

Reklama

Rodziców, autentycznie przekonanych, że smartfon w ręku dziecka to sposób na zdobycie przewagi nad mniej technologicznie zaawansowanymi rówieśnikami, jest niewielu. Jako psycholog i prezes fundacji specjalizującej się w dziedzinie profilaktyki zagrożeń cyfrowych rozmawiałam osobiście z setkami ludzi. Większość stanowią rodzice, którzy najchętniej pozbyliby się tej całej elektroniki z życia dzieci, ale boją się wykluczenia przez otoczenie. Gdy tacy rodzice odnajdą się nawzajem, mogą tworzyć kulturę obszarów wolnych od techno-gadżetów. Imprezy urodzinowe, zajęcia dodatkowe, imprezy rodzinne, posiłki, wieczory spędzane w domu – to wszystko mogą być obszary wolności, pielęgnacji relacji, rozwoju. Może się okazać, że tworzymy na tyle dużą grupę, że można zaproponować szkole, do której uczęszczają nasze dzieci, wprowadzenie egzekwowanych zasad, zabraniających korzystania ze smartfonów na terenie szkoły. Można zorganizować kluby rodziców, gdzie będziemy wymieniać się swoimi sprawdzonymi pomysłami dotyczącymi zdrowego korzystania z nowych technologii. Jedyna trudność – to odnaleźć osoby podobnie myślące. Czasem mamy w tym skromny udział – np. organizując jako Fundacja Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii warsztaty dla rodziców, nastolatków, nauczycieli... Ludzie poznają się na naszych warsztatach i wykładach i podejmują wspólne inicjatywy. Zapraszamy zresztą też na prowadzone przez nas strony: rodzice.co , zatroskani.pl i nasz profil na Facebooku, gdzie można znaleźć dorosłych chcących tworzyć środowiska dbające o zdrowie cyfrowe dzieci i poszerzyć swą wiedzę w zakresie tego, co można robić.

Właśnie dlatego też warto wykorzystać fakt, że w niniejszym numerze poradnik „Dzieci w wirtualnej sieci” dociera do wszystkich czytelników. To doskonała okazja do rozpoczęcia dyskusji na temat zniewolenia naszych dzieci przez nowe technologie i odnalezienia rodziców, którzy myślą podobnie jak my.

Zapraszam do lektury, refleksji i działania. W końcu chodzi o dobro naszych dzieci.

Bogna Białecka psycholog, prezes Fundacji Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii

* Źródło: „Dzieci w wirtualnej sieci”, poradnik dla rodziców

„Niestety, straciliśmy bardzo dużo dzieci i nastolatków na rzecz cyfrowej, niebieskiej pigułki. Wolą tę wizję zajmujących, jarzących się ekranów, często pełną archetypowych mitów i fantasy, które pozwalają im wyruszać w szlachetne wyprawy, niż rzeczywistość zadania domowego czy prac domowych. (...) Nie radzą sobie w szkole i nie lubią swojego wyglądu. Życie rzeczywiste nie tylko jest nudne – jest do bani!”.
Nicholas Kardaras, „Dzieci ekranu”, s. 301

Badania London School of Economics and Political Science wykazały, że zakaz używania smartfonów w szkołach spowodował wyraźną poprawę wyników testów uczniów. W szkołach, w których obowiązywał zakaz korzystania z telefonu, uczniowie uzyskiwali wyższe wyniki z testów, a największe korzyści z tej regulacji odnosili uczniowie osiągający słabsze wyniki. „Ograniczenie korzystania z telefonu komórkowego może być niskokosztową polityką zmniejszania nierówności edukacyjnych” – czytamy w podsumowaniu badania. Inne badanie przeprowadzone w Wielkiej Brytanii wykazało, że jeszcze w 2001 r. nie było szkół, w których obowiązywałby zakaz używania telefonów komórkowych, ale już do 2007 r. 50% szkół zakazało ich używania. Do 2012 r. liczba ta wzrosła do 98%.
(Za: Instytut Spraw Obywatelskich)

2022-09-06 12:22

Ocena: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prof. Monika Przybysz: Dzieci szczególnie szybko uzależniają się od internetu i mediów społecznościowych

U młodych osób, które korzystają ze smartfona powyżej trzech godzin dziennie, o 35 proc. wzrasta ryzyko prób samobójczych – powiedziała prof. Monika Przybysz z UKSW, wskazując na problem uzależnienia od smartfonów.

Przeciętny użytkownik klika w smartfon średnio 2617 razy dziennie. Silne uzależnienie powoduje wzrost wydzielania adrenaliny, dopaminy i serotoniny, czyli hormonów odpowiedzialnych za poczucie szczęścia, pobudzenia i aktywności. Badania dowiodły, że nadmierne korzystanie z urządzeń elektronicznych ma jednak wiele negatywnych następstw – nie tylko zaburza nasze relacje w świecie rzeczywistym, prowadzi do zaburzeń nastroju, stanów depresyjnych, ale też destrukcyjnie wpływa na naszą gospodarkę hormonalną.
CZYTAJ DALEJ

Co dzisiaj chcieliby nam powiedzieć bohaterowie
czarnej nocy PRL-u?

2024-12-13 07:00

[ TEMATY ]

rocznica

stan wojenny

PRL

bp Antoni Długosz

Apel Jasnogórski

Jasna Góra/youtube

Jasnogórska Pani, dziś chcemy wrócić myślami do tych dni tragicznych, grudniowych 1981 roku, gdy w Polsce władzę przejęła junta wojskowa, ale przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego trwały już kilka dobrych miesięcy wcześniej, a nadzorował je radziecki marszałek Wiktor Kulikow.

To właśnie po to, na nowego sekretarza Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wybrano gen. Wojciecha Jaruzelskiego. W ten sposób chciano ostatecznie zniszczyć wielomilionowy, społeczny ruch, jakim była „Solidarność”, bo obawiano się utraty władzy. Wtedy zaczęły się aresztowania, internowania, więzienia i szykany. Nie wiadomo dokładnie, ile osób straciło życie, na pewno ich liczba przekracza czterdzieści.
CZYTAJ DALEJ

Papież obchodzi 55. rocznicę święceń kapłańskich

Ojciec Święty obchodzi dziś rocznicę święceń kapłańskich, które przyjął w 1969 r. Były one zwieńczeniem drogi seminaryjnej, którą rozpoczął w wieku 21 lat, ale której pragnienie zrodziło się, gdy jako siedemnastolatek Jorge Mario Bergoglio doświadczył osobistego spotkania z Bogiem podczas spowiedzi. Było to wezwanie podobne do tego, jakie przeżył św. Mateusz – biblijna scena, która od początku towarzyszy duchowej drodze obecnego Papieża.

„Ojciec... wolę być nazywany ojcem, bo to, co lubię najbardziej, to bycie księdzem” – powołanie do kapłaństwa, które doprowadziło go do święceń, przyjętych 55 lat temu, 13 grudnia 1969 r., to ta część osobistych doświadczeń Ojca Świętego Franciszka, która, pomimo upływu lat, wciąż napełnia go wzruszeniem. Dziś pochodzący z Argentyny Papież obchodzi 55. rocznicę dnia, w którym arcybiskup Kordoby Ramon José Castellano nałożył dłonie na 33-letniego wówczas Jorge Maria.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję