"Zawiązki oczu tworzą się już w 3. tygodniu życia płodowego. 100-procentową percepcję oko osiąga, gdy człowiek ma 22 lata. Jeśli w którymś momencie zakłócony zostanie ten proces, narządy wzroku
ulegają uszkodzeniu. Dochodzi do inwalidztwa, kalectwa, nieraz na całe życie" - wyjaśnia rehabilitantka, p. Maria Dylewska. Dzieci, które tutaj przebywają, najczęściej cierpią na zaćmę, która z reguły
jest chorobą dziedziczną, ale również na krótkowzroczność - dziedziczną lub nabytą. Są chorzy na fibroplazję, czyli zwłóknienie siatkówki. Nad uczniami sprawuje pieczę ponad 70-osobowy zespół specjalistów
- nauczycieli i rehabilitantów. Są to osoby ze specjalistycznym wykształceniem. Od wszystkich wymagane jest ukończenie tyflopedagogiki, czyli pedagogiki dzieci niewidomych. Nie tylko uczą, ale
przede wszystkim wychowują dzieci tak, aby odnalazły się w swoim środowisku, dobrze poznały swoją wadę wzroku oraz wszelkie konsekwencje, potrafiły z nią żyć i nie wstydziły się jej. Nauczyciele
dokładnie znają sytuację rodzinną i zdrowotną każdego ucznia. Istnieją bardzo ścisłe relacje między nimi. Nauczyciel to przyjaciel, opiekun, swój człowiek. Pracownicy dąbrowskiej placówki wspomagają
dzieci z wadami wzroku już w okresie niemowlęcym - odwiedzają je w domach, dają wskazówki rodzicom, pomagają rozwiązywać różne problemy. W Ośrodku mieści się Szkoła Podstawowa, Gimnazjum,
Szkoła Zawodowa oraz Liceum Ogólnokształcące, które współpracuje z wyższymi uczelniami. Dzieci oprócz tradycyjnych przedmiotów nauczania mają szereg zajęć specjalistycznych. Często z wadą wzroku
idą w parze inne zaburzenia, dlatego w zależności od indywidualnej sytuacji, dzieci uczestniczą w zajęciach, takich jak: czynności dnia codziennego, orientacja przestrzenna, usprawnianie
widzenia, rehabilitacja ruchu, muzykoterapia. Zapewnioną mają opiekę medyczną, pomoc pedagogiczną, psychologiczną, logopedyczną i wiele innych. "Praca z dzieckiem słabo widzącym czy niewidomym
to swego rodzaju służba. Wymaga wielkiego poświęcenia i oddania się mu bez reszty, bardzo dużo cierpliwości, spokoju, pokazania mu swojej miłości i ciepła. Człowiek jednoczy się z tymi
dziećmi. Nie da się zamknąć drzwi Ośrodka i zapomnieć o nich. Żyjemy ich problemami, przeżywamy ich radości, ale jeszcze bardziej ich smutki, rozterki, cierpienie" - wyznaje Pani Dyrektor.
"Konkursy plastyczne, muzyczne, sportowe, religijne, festiwale, paraspartakiady, okolicznościowe imprezy - wszędzie tam zaznaczamy swoją obecność. Jesteśmy otwarci, nie zamykamy się w murach
naszej placówki, ale pragniemy wychodzić z naszymi uzdolnionymi dziećmi na zewnątrz. O ich talentach świadczą liczne dyplomy na ścianach sal i korytarzy oraz puchary. Największą radością
jest jednak to, że nasze dzieci, zdobywając wysokie lokaty, czują się potrzebne i dowartościowane" - mówi katechetka, mgr Wioletta Lechowicz.
Bóg, choć nie dał im dobrych, zdrowych oczu, obdarzył ich talentami, które mogą odkrywać i rozwijać ku Jego chwale i uciesze ludzi. Nie dał zdrowych oczu, ale dał zdrowe, dobre i mądre
serca, które widzą lepiej niż najzdrowsze oczy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu