Reklama

Historia

Lotem bliżej – na Tempelhof

W czasie stanu wojennego jedynym sposobem na wydostanie się z kraju była często brawurowa ucieczka – czasem porwanym przez siebie samolotem.

Niedziela Ogólnopolska 6/2022, str. 40-41

[ TEMATY ]

stan wojenny

pl.wikipedia.org

Terminal lotniska Tempelhof

Terminal lotniska Tempelhof

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kilka kilometrów na południe od centrum Berlina leży cicha i spokojna dzielnica Tempelhof. W jej samym środku znajduje się olbrzymi teren przeznaczony do wypoczynku. Berlińczycy uwielbiają tutaj grillować, są specjalne miejsca dla rowerzystów, wrotkarzy, część terenu zajmują ogródki działkowe. Kilkanaście lat temu w miejscu, gdzie dziś uprawia się marchewki i cebulę, było lotnisko – w swoim czasie jedno z największych w Europie. Starszym Polakom mieszkającym w Berlinie to miejsce kojarzy się z polskim kościołem św. Jana Kapistrana, który stał niedaleko pasów startowych, a jeszcze starszym – z serią porwań samolotów z Polski w latach 80. ubiegłego wieku.

Narodowy sport Polaków

Z Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej nigdy nie było łatwo wyjechać. Na wydanie paszportu czekało się długo i nie zawsze kończyło się to sukcesem. Szczęśliwcy, którzy otrzymali dokument, musieli mieć za granicą znajomych, którzy zapraszali ich do siebie, lub odpowiednią liczbę dewiz. Później przez wiele dni czekało się przed ambasadami krajów zachodnich w kolejkach po wizę. Po powrocie trzeba było zwrócić paszport i przy okazji odbyć obowiązkową rozmowę z funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W tej sytuacji dla wielu jedynym sposobem na opuszczenie kraju była ucieczka. Próbowano to robić w najróżniejszy sposób, ale najbardziej popularne były porwania rejsowych samolotów pasażerskich. W stanie wojennym stały się one niemal narodowym sportem naszych rodaków – prawie jedna trzecia światowych porwań samolotów miała miejsce w Polsce.

Jednym z najbardziej spektakularnych było porwanie samolotu pasażerskiego Antonow An-24, który 12 lutego 1982 r. leciał wczesnym rankiem z Warszawy do Wrocławia.

Lot 742

Czesław Kudłek – kapitan Polskich Linii Lotniczych LOT w końcu 1981 r. mieszkał w Warszawie z żoną i dwiema córkami. Bez zameldowania, w wynajętym mieszkaniu, które w dodatku właśnie im wymówiono. Gdy LOT wycofał się ze zobowiązań mieszkaniowych wobec pracowników, Kudłek znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Żeby nie dopuścić do rozłąki z rodziną, postanowił wyjechać z nią do Niemiec. Kupił nawet bilety lotnicze. Pech chciał, że na 13 grudnia 1981 r.

Po ogłoszeniu stanu wojennego pasażerski ruch lotniczy na terenie kraju wznowiono dopiero na początku lutego 1982 r. Czesław Kudłek, zagrożony zwolnieniem za zadawanie niewygodnych pytań, w desperacji zdecydował się na porwanie samolotu, którym miał lecieć jako kapitan. W swój plan wtajemniczył przyjaciela z aeroklubu wrocławskiego Andrzeja Baruka, który miał podobne problemy.

Reklama

W piątek 12 lutego mężczyźni razem z rodzinami znaleźli się w samolocie rejsowym, lot nr 742, lecącym do Wrocławia. Wśród pasażerów był także Andrzej Horoszczak – dżokej, któremu wróżka przepowiedziała, że będzie podróżował po świecie i poznawał nowych ludzi. Przez to latał często samolotami na liniach krajowych, licząc na porwanie. Dopiero po starcie Kudłek zdradził swoje plany drugiemu pilotowi i mechanikowi, którzy znajdowali się w kokpicie. Po krótkich wahaniach zdecydowali się mu pomóc. Problemem było czterech funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, którzy siedzieli w części dla pasażerów, w tym dwu przy drzwiach prowadzących do luku bagażowego, za którym była kabina pilotów. Tych drzwi pilnował Baruk, który oficjalnie leciał w charakterze praktykanta. Zablokował on wejście bagażami i czuwał, żeby nikt nie wszedł do środka.

Gdy nad Trzebnicą samolot zmienił kurs, kapitan zakomunikował pasażerom, że we Wrocławiu są przeprowadzane manewry lotnicze i muszą polecieć do Szczecina. Zaniepokojonej kontroli lotów w Warszawie wyjaśnił, że zostali porwani, a porywacz jest uzbrojony i chce lecieć do Berlina Zachodniego. Poprosił o zgodę na przelot nad NRD. Zgody nie dostał, lecz mimo to leciał dalej. Po przekroczeniu granicy pojawiły się myśliwce wojskowe – niemieckie i rosyjskie. Kilka razy przeleciały bardzo blisko samolotu, co spowodowało niebezpieczne turbulencje. W tej sytuacji Kudłek powiadomił, że spróbuje oszukać porywacza i wyląduje na wschodnioberlińskim lotnisku Schönefeld. Zaczął podchodzić do lądowania, wysunął nawet podwozie. Wojsko było pewne, że problem został rozwiązany, dlatego myśliwce oddaliły się na bezpieczną odległość. Kilka metrów nad ziemią samolot poderwał się jednak w górę i po chwili przeleciał nad murem berlińskim w strefę powietrzną Berlina Zachodniego.

Dopiero kiedy samolot wylądował na lotnisku Tempelhof, funkcjonariusze na pokładzie zorientowali się, że coś tu nie gra. Próbowali wtargnąć do kabiny pilotów, ale wejście skutecznie blokował Baruk. Kiedy w końcu udało im się dostać do środka, obydwaj porywacze zdążyli już uciec, korzystając z wyjścia awaryjnego w suficie kokpitu, i oddali się w ręce amerykańskich żołnierzy pilnujących lotniska.

Reklama

Na prośbę o azyl, obok rodzin porywaczy, zdecydowali się dżokej Horoszczak, a także drugi pilot, któremu przedstawiciel polskiej ambasady zarzucił niekompetencję i zapowiedział konsekwencje służbowe po powrocie do Polski. Mechanik wrócił i jeszcze dwa razy był porywany do Berlina.

Linie obsługujące Tempelhof

Ucieczka kapitana Kudłka z rodziną zainspirowała innych. Następne udane porwanie do Berlina, tym razem przez pasażerów, miało miejsce w końcu kwietnia. W listopadzie samolot skutecznie uprowadził nawet jeden z pilnujących go funkcjonariuszy. Obezwładnił on kolegów i zmusił pilota do lądowania w Berlinie. Liczba porwań była tak duża, że skrót LOT tłumaczono w Polsce jako „linie obsługujące Tempelhof”, a w niemieckich gazetach – landet oft in Tempelhof (ląduje często na Tempelhof). Po kraju krążył nawet popularny wówczas dowcip: Do kabiny pilotów samolotu lecącego do Wrocławia wpada uzbrojony pasażer i domaga się lotu do... Wrocławia. Pilot na to: – Ale przecież właśnie zgodnie z rozkładem tam lecimy! Na co porywacz: – Już kilka razy leciałem LOT-em do Wrocławia i zawsze lądowałem na Tempelhof.

Po zakończeniu stanu wojennego próby porywania samolotów stały się rzadkie. Pojawiły się natomiast inne, legalne sposoby opuszczenia kraju. Skutecznie wzmocniona została też ochrona lotnisk. Ostatnie dwie nieudane próby porwania miały miejsce 28 sierpnia 1986 r. i 8 września 1987 r.

Czesław Kudłek i Andrzej Baruk uniknęli kary. Sąd w Berlinie Zachodnim uznał, że nie doszło do zagrożenia w ruchu lotniczym, ponieważ kapitan sam obrał kurs na Berlin. Dostali nawet odszkodowanie za okres aresztowania. Ale w Polsce sąd wojskowy zaocznie skazał ich na 15 lat więzienia. Kilka miesięcy po porwaniu znaleźli się w Stanach Zjednoczonych. Baruk wyjechał do Pensylwanii, a Kudłek z rodziną – najpierw do Kalifornii, by w końcu na stałe osiedlić się w Teksasie, gdzie do dziś zarządza filią dużej firmy elektronicznej.

2022-02-01 12:29

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Glapiak: 13 grudnia wspominamy tych, którzy potrafili ofiarnie służyć prawdzie i sprawiedliwości

[ TEMATY ]

Poznań

stan wojenny

Bp Glapiak

archidiecezja poznańska

„Dzisiaj, 13 grudnia, kiedy wspominamy kolejną rocznicę stanu wojennego, modląc się za wszystkich, którzy w walce o dobro Ojczyzny oddali swoje życie lub zdrowie, to właśnie pragniemy zauważyć tych, którzy nie zważali na to, czy się będą komuś podobać, czy będą mieć z tego jakieś profity, ale potrafili ofiarnie służyć prawdzie i sprawiedliwości, wstawiając się za krzywdzonymi” - powiedział bp Jan Glapiak. Poznański biskup pomocniczy przewodniczył Mszy św. w kościele oo. Dominikanów w Poznaniu, w 43. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.

W homilii zauważył, że wśród internowanych, prześladowanych i tych, którzy zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach, byli też duchowni. Przypomniał zaangażowanie Kościoła w okresie stanu wojennego na rzecz prześladowanych przez ówczesną władzę i podejmowaną przez Kościół szeroką działalność patriotyczną.
CZYTAJ DALEJ

Medialny rekord Leona XIV. Imponująca liczba followersów

2025-05-15 09:30

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

PAP/EPA/ANDREA SOLERO

W niecałą dobę od aktywowania oficjalnych papieskich kanałów w mediach społecznościowych Leon XIV zdobył rekordową liczbę obserwujących. Na Instagramie jest to 12,6 mln, a na platformie X ponad 53 mln, sumując dziewięć języków, w których profil jest prowadzony.

Największym zainteresowaniem na dawnym Twiterze cieszy się język hiszpański (18,6 mln) i angielski (18,5 mln), następnie włoski (5,2 mln), portugalski (5 mln) i francuski (1,8 mln). Po polsku i łacinie konto zgromadziło po milionie obserwujących. Po ponad pół miliona osiągnęły kanały po niemiecku (679 tys.) i arabsku (558 tys.).
CZYTAJ DALEJ

Każde powołanie jest nadzieją dla całego Kościoła

2025-05-15 16:24

[ TEMATY ]

Częstochowa

powołania

Wyższe Międzydiecezjalne Seminarium Duchowne

klerycy WMSD

W ramach trwającego tygodnia modlitw o powołania kapłańskie, zakonne i misyjne w kościele seminaryjnym Wyższego Międzydiecezjalnego Seminarium Duchownego w Częstochowie została odprawiona Godzina Święta w intencji powołań.

Wzięli w niej udział nie tylko seminarzyści wraz ze swoim rektorem Ks. Ryszardem Selejdakiem, ale również przedstawiciele zgromadzeń żeńskich i męski z terenu archidiecezji, a także kapłani i osoby świeckie. Modlitwie przewodniczył Bp Andrzej Przybylski, delegat KEP ds. powołań. Główny celebrans zauważył, jak bardzo ważna jest wspólna modlitwa o powołania osób reprezentujących różne drogi powołania i różne charyzmaty zakonne. „Niesłychanie ważna jest każda modlitwa w tej intencji – stwierdził Bp Przybylski- Ale nie mam najmniejszej wątpliwości, że Bóg cieszy się gdy modlimy się razem zostawiając gdzieś na drugim planie nasze wspólnoty i charyzmaty. To Bóg powołuje, a kiedy modlimy się wzajemnie za siebie to On hojnie nas obdarowuje”. Po dośpiewaniu litanii loretańskiej główną treścią rozważań przed Najświętszym Sakramentem były słowa z ostatniego Orędzia papieża Franciszka na 62. Światowy Dzień Modlitw o Powołania. Papież podpisał te rozważania już w czasie swojego pobytu w poliklinice Gemelli. Była to też okazja do modlitwy i wdzięczności za zmarłego papieża Franciszka i za powołanie na Stolicę Piotrową papieża Leona XIV. Na zakończenie modlitwy kapłani i seminarzyści modlili się o powołania do zgromadzeń żeńskich, a siostry zakonne o powołania kapłańskie. Podkreślono potrzebę takiej wymiany darów modlitewnych. „W dobie kryzysu powołań do kapłaństwa nie możemy zapomnieć również o modlitwie o powołania do małżeństwa, do zgromadzeń żeńskich, instytutów świeckich czy indywidualnych form życia konsekrowanego, a także o powołania misyjne. Bez tej wymiany wzajemnej modlitwy o powołania grozi nam niezdrowa rywalizacja i zamiast towarzyszyć młodym w wolnym wyborze drogi powołania, możemy ich nieświadomie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję