Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Musimy postawić na Chrystusa

O Kongresie ku czci Chrystusa Króla, większym zaangażowaniu parafii w szerzenie prawdy Chrystusowego Królestwa z ks. dr. hab. Wojciechem Medwidem rozmawia ks. Piotr Bączek.

Niedziela bielsko-żywiecka 47/2021, str. IV

[ TEMATY ]

wywiad

uroczystość Chrystusa Króla

Bożena Sztajner/Niedziela

Pomnik Chrystusa Króla na Jasnej Górze

Pomnik Chrystusa Króla na Jasnej Górze

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Piotr Bączek: W kongresie, który odbył się w Warszawie w dniach 4-7 listopada pełnił Ksiądz funkcję sekretarza komitetu naukowego. Dlaczego w ogóle taki kongres zorganizowano?

Ks. dr. hab. Wojciech Medwid: Żeby zrozumieć ideę tak kongresu, jak i ogólnopolskiego dzieła intronizacji Chrystusa Króla, trzeba przypomnieć ważny moment. 19 listopada 2016 r. w Łagiewnikach kolejny raz wyznano publicznie prawdę, że Jezus Chrystus jest Królem – proklamowano Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Uznanie tej prawdy wynika z bycia chrześcijaninem, z wyboru Chrystusa w życiu osobistym, społecznym i w życiu narodu polskiego. Od tego czasu, co roku, w przeddzień uroczystości Chrystusa Króla, organizowano sympozja, w których omawiano poszczególne wezwania Aktu, spoglądając na nie pod kątem naukowym i duszpasterskim. Piątą rocznicę uznano za dobrą okazję, aby jeszcze bardziej zgłębić jedno z wezwań: „W diecezjach i parafiach króluj nam, Chryste”. W warszawskim kongresie wystąpiło 25 prelegentów z różnych środowisk, dla których idea królowania Chrystusa jest ważna i bliska. Krótko mówiąc: kongres wpisuje się w realizację Jubileuszowego Aktu, a organizatorem wydarzenia było ogólnopolskie dzieło intronizacji.

Główna idea kongresu?

Tak naprawdę chodziło o ukazanie praktycznych konsekwencji prawdy o królowaniu Jezusa. Możemy oczywiście mówić o teologii, o teorii. Najważniejsze jest jednak to, w jaki sposób my tę prawdę będziemy przekładać na codzienne życie. Dziś widzimy nie tylko proces odejścia od wiary, ale także dewaluacji chrześcijańskich wartości – zatarcia granicy między tym, co nazywamy sacrum, a tym, co nazywamy profanum. W zasadzie wszystkie prelekcje starały się odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób przeciwstawić się kryzysowi Kościoła, jakie podjąć kroki zmieniające sytuację, jaki naprawczy program zastosować. Obszarem, któremu poświecono najwięcej uwagi był Kościół partykularny: diecezja oraz parafia. I nie chodziło tu o wskazanie tych wspólnot czy ruchów czczących Jezusa Króla niejako z definicji, ale o wszystkich wiernych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Kilkudniowy kongres to zapewne wiele treści, wiele wątków. Spróbujmy jednak przywołać niektóre postulaty, wnioski czy wskazania, będące owocem tamtego wydarzenia.

Po pierwsze, dobrze byłoby, gdyby w każdej diecezji powstała grupa koordynatorów wywodzących się z parafii pod wezwaniem Chrystusa Króla. W Polsce takich wspólnot mamy 156, w diecezji bielsko-żywieckiej kilka. Chodzi o to, aby te parafie swoją aktywność zintensyfikowały, także na zewnątrz, by stały się punktami, które bardziej podkreślają kult Jezusa Chrystusa Króla. To byłoby jakieś uzupełnienie działalności tych grup w Kościele, które mają w sowim programie coś, co możemy nazwać „Postawieniem na Chrystusa”. Myślę tu np. o Akcji Katolickiej czy Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży, czy wreszcie o wspólnotach intronizacyjnych.

Postawiono także postulat, aby programy duszpasterskie, które każdego roku realizujemy w Kościele, zawierały w sobie akcenty zmierzające do podkreślenia prawdy o królowaniu Chrystusa, ukazując nasze działania w kategoriach budowania królestwa Chrystusowego.

Z prostych rzeczy, które możemy wprowadzić w życie bardzo szybko, o ile będziemy tego chcieli, warto przypomnieć zawołanie: „Króluj nam, Chryste”. Postulat używania takiego pozdrowienia zrodził się w 1936 r. podczas podobnego kongresu. To zawołanie pozostało we wspólnotach ministranckich, szerzej funkcjonują inne chrześcijańskie pozdrowienia: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, albo „Szczęść Boże”. Sądzę, że warto do nich dodać zawołanie ukazujące prawdę o królowaniu Chrystusa, przypominające nam, by Chrystus w naszym życiu rzeczywiście królował, by to było przez nas widoczne.

Reklama

Wydaje się, że sprawa uznania Chrystusa za Króla ma swoje wyraźne konsekwencje społeczne. Sama kategoria królestwa odwołuje nas do idei organizacji władzy, jakiegoś uporządkowania życia społecznego…

Tak, konsekwencją uznania prawdy o królowaniu Chrystusa winno być coś, co można nazwać transformacją społeczną, przemianą świata, budowaniem królestwa Chrystusowego na ziemi. Ta transformacja zaczyna się jednak od tożsamości chrześcijanina, świadomości tego, kim jestem. Ona winna być czytelna i potem ujawniona na zewnątrz. Chrystus ma być przecież Królem naszych myśli, naszych wyborów, motywacji, tego wszystkiego, co nazywamy chrześcijańską codziennością.

To wiąże się ze światem wartości chrześcijańskich, którymi żyjemy i które chcemy widzieć jako fundament życia. Wartości te opierają się na Chrystusie, który jest niezmienny, mimo że świat się wokół zmienia. Trzeba przypominać sobie niejako każdego dnia tę prawdę: chcę wybrać Chrystusa, wybieram go każdego dnia, tam gdzie jestem. Praca, szkoła, środowisko rodzinne – tam winniśmy czytelnie i jasno opowiedzieć się po stronie i Chrystusa i świata, który On przynosi. Mamy być świadkami Chrystusowego królestwa. I tu przypomnę, że siłą Kościoła są naprawdę ludzie świeccy, o czym mówi bardzo wyraźnie papież Franciszek, wzywając ich do wyraźnego zaangażowania, do wzięcia odpowiedzialności za Kościół i za świat.

Najogólniej chodzi o to, by być świadomym katolikiem. Musimy „postawić na Jezusa”, zamanifestować przynależność do Niego swoim życiem. Pokazać, że można żyć wartościami Jego królestwa.

Podczas kongresu wystąpił Ksiądz z wykładem pt.: Przepowiadanie (katecheza) słowem Chrystusa Króla. Katecheza dziś jest wielką troską Kościoła.

Oczywiście. Przypomnę jednak, że pierwszymi i najważniejszymi katechetami są rodzice. Oni wprowadzają dzieci w świata wiary. Może na tej linii mamy różne trudności i pęknięcia, ale to jest najskuteczniejsza katecheza. Stąd bardzo ważnym postulatem jest wprowadzenie katechezy dla dorosłych w parafiach. To może się dokonywać np. przy okazji przygotowania dzieci do sakramentów. W naszej diecezji mamy parafie, które prowadzą bardzo regularną katechezę dla dorosłych. Czasem efektem takich spotkań są jakieś wspólnoty ludzi zaangażowanych w życie parafii.

Reklama

Jedną z form kultu Chrystusa Króla Wszechświata jest nowenna przed uroczystością poświęconą tajemnicy królowania Jezusa. Są jednak plany wprowadzenia nowych form. Czego możemy się spodziewać na przyszłość?

Nowenna przed Uroczystością Chrystusa Króla powstała kilka lat temu z inicjatywy dzieła intronizacji. Na tę okazję przygotowuje się adoracje, homilie. Rzeczywiście są plany, aby podnieść rangę uroczystości i przedłużyć ją na oktawę ku czci Chrystusa Króla. Jeśli to dojdzie do skutku, to będziemy mieli naprawdę długi czas – ponad dwa tygodnie – takiego tematycznego skupienia się nad tajemnicą królowania Chrystusa i tego, co dla nas z tej tajemnicy powinno wyniknąć jako zadanie.

Ks. Wojciech Medwid jest diecezjalnym opiekunem wspólnot czczących Chrystusa Króla

2021-11-16 11:34

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Chrystus rządzi w imię miłości i sądzi w imię prawdy

Niedziela podlaska 50/2015, str. 4-5

[ TEMATY ]

uroczystość Chrystusa Króla

ks. Artur Płachno

Członkowie KSM składają ślubowanie

Członkowie KSM składają ślubowanie

Wieczorem w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata świętowano dzień patronalny Wyższego Seminarium Duchownego Najświętszego Serca Pana Jezusa w Drohiczynie, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży oraz Akcji Katolickiej. Obchody odbyły się w katedrze drohiczyńskiej Trójcy Świętej, a uroczystą Eucharystię celebrował bp Tadeusz Pikus

Podczas Mszy św. Ksiądz Biskup włączył do kandydatury do diakonatu i kapłaństwa 7 alumnów V roku WSD w Drohiczynie. Są nimi: Krzysztof Antolik z parafii pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Sokołowie Podlaskim, Maciej Paweł Domańszczyński z parafii pw. św. Zygmunta w Łosicach w diecezji siedleckiej, Łukasz Grabowski z parafii pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Kamionnej, Grzegorz Konopacki z parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Siemiatyczach, Mariusz Mucha z parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Brańsku, Yauhen Vintou z parafii pw. św. Szymona i św. Heleny w Mińsku na Białorusi oraz Paweł Wasilewski z parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Perlejewie.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Włochy: Premier Meloni przyjęła kardynała Stanisława Dziwisza

2024-04-29 14:22

[ TEMATY ]

kard. Stanisław Dziwisz

Giorgia Meloni

W. Mróz/diecezja.pl

Kard. Stanisław Dziwisz w swoim rzymskim kościele tutularnym - Bazylice Santa Maria del Popolo

Kard. Stanisław Dziwisz w swoim rzymskim kościele tutularnym - Bazylice Santa Maria del Popolo

Premier Włoch Giorgia Meloni przyjęła w swojej kancelarii, Palazzo Chigi, kardynała Stanisława Dziwisza - poinformował rząd w poniedziałkowym komunikacie. Spotkanie odbyło się w związku z obchodzoną w sobotę 10. rocznicą kanonizacji Jana Pawła II.

Rząd w Rzymie podkreślił, że w czasie spotkania szefowa rządu i emerytowany metropolita krakowski wspominali polskiego papieża 10 lat po jego kanonizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję