Reklama

Wiadomości

Czeka nas rewolucja klimatyczna

Zgadzamy się na transformację klimatyczną, bo większość naszego systemu energetycznego wymaga modernizacji. Program „Fit for 55” jest jednak propozycją, na którą nie możemy się zgodzić – mówi prof. Maciej Chorowski, prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Artur Stelmasiak: Rok temu Pan Profesor został powołany na prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Czy lepiej czuje się Pan w roli prezesa NFOŚ iGW czy na wcześniejszym stanowisku dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR)?

Prof. Maciej Chorowski: W NFOŚ iGW możemy kształtować politykę zarówno transformacji energetycznej, jak i rozwoju naszej gospodarki, dodatkowo tu mam znacznie szersze instrumentarium metod wsparcia priorytetowych z punktu widzenia państwa dziedzin gospodarki. Pracę w NCBR i teraz w NFOŚiGW traktuję jako naturalną kolej rzeczy, bo dobra współpraca między nauką, badaniami i przemysłem jest ważna w kształtowaniu polityki funduszu.

Reklama

Jak Pan Profesor zareagował na propozycję „Fit for 55”, która zakłada radykalne przyspieszenie polityki klimatycznej w UE?

Pandemia przyspieszyła przebudowę świata, a do tego podsycanie klimatycznych obaw zakcelerowało podejście, że jak nic nie zrobimy, to czeka nas zagłada. Może to skutkować presją na społeczeństwo, by zgodziło się na drastyczne obniżenie poziomu życia i przyzwyczajeń bez jakiejkolwiek gwarancji końcowego sukcesu. Program „Fit for 55” jest zbyt radykalny, by mógł być traktowany jako dojście do proponowanych celów redukcji emisji z zachowaniem okresu przejściowego, który nie tylko Polsce jest potrzebny. To jest jakobińska rewolucja, na którą nie możemy się zgodzić.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jak Polska powinna zareagować na tę rewolucję, którą przedstawił komisarz Frans Timmermans?

Musimy to potraktować jako punkt wyjścia, a nie jako coś, co jest przesądzone. My się zgadzamy na transformację, bo większość naszego systemu energetycznego jest w złym stanie technicznym i wymaga modernizacji. Zamiast w węgiel będziemy inwestować w inne źródła energii, które zapewnią nam bezpieczeństwo dostaw prądu dla Polaków i gospodarki. Ta transformacja już zresztą się dzieje, bo przecież ponad pół miliona prosumentów, czyli osób, które są konsumentami energii elektrycznej i jednocześnie jej producentami z odnawialnych źródeł energii (OZE), już zainstalowało ekwiwalent mocy w elektrowni w Bełchatowie.

Reklama

Ten prąd jest wytwarzany, jak świeci słońce. A co się dzieje, gdy przestaje świecić?

Mówię o zainstalowanych mocach na polskich dachach, które są dyspozycyjne w szczycie nasłonecznienia, natomiast energia elektryczna pochodząca z Bełchatowa nadal o rząd wielkości przekracza tę z instalacji prosumenckich. Już teraz jednak dodatkowa energia z fotowoltaiki okresowo wywołuje destabilizację sieci elektro-energetycznych, co może doprowadzić nawet do poważnej awarii tego systemu. OZE musimy skutecznie bilansować elektrowniami i elektrociepłowniami gazowymi, by nie było takich skoków energii wprowadzanej niejako „pod prąd” do systemu. Musimy też zwiększyć stopień autokonsumpcji energii w miejscu jej wytworzenia.

Czy z transformacją ciepłownictwa jest większy problem niż z samym prądem?

W tej chwili analizujemy sytuację i okazuje się, że mamy prawie 300 ciepłowni, które są w bardzo trudnej sytuacji ze względu na koszty uprawnień emisji CO2. Dlatego uruchamiamy program dofinansowania transformacji ciepłowni na elektrociepłownie, które będą emitować mniej CO2, a do tego będą mogły bilansować energię z OZE.

Będziemy zatem włączać te elektrociepłownie wtedy, gdy jest zimno lub mamy spadek energii ze słońca czy wiatru?

Turbiny gazowe mają tę zaletę, że potrafią osiągnąć parametry pracy w ciągu kilkudziesięciu minut. Do tego musimy zmienić paradygmat kogeneracji, czyli skojarzonego wytwarzania energii elektrycznej i ciepła. Dotychczas nasze elektrociepłownie węglowe wytwarzały ciepło na żądanie, a energia elektryczna była traktowana jako zbywalny produkt uboczny. Teraz musimy dysponować energią elektryczną na żądanie, by nadążać za wyrównywaniem energii z OZE, a ciepło jako produkt uboczny może być magazynowane.

Reklama

W jaki sposób?

Można wybudować specjalne zbiorniki o dużej objętości, w których gorąca woda może być przechowywana przez wiele godzin, a nawet dni. Jest to o wiele prostsze i tańsze niż magazynowanie energii elektrycznej. Możemy zmagazynowane w dzień nadwyżki energii cieplnej wykorzystać później, kiedy pojawi się popyt, bo np. ludzie wrócą z pracy.

W jednym z wywiadów mówił Pan Profesor o magazynach wodnych w wieżach ciśnień.

Woda jest świetnym czynnikiem pozwalającym na magazynowanie zarówno energii cieplnej, jak i mechanicznej. Przykładowo, wieże ciśnień mogą być traktowane nie tylko jako zbiorniki wody, ale także jako ważne elementy systemu energetycznego. Można je napełniać w chwili, gdy mamy nadmiar energii z niestabilnych źródeł. Powracamy także do budowy elektrowni szczytowo-pompowych, które wykorzystują różnice wysokości do magazynowania energii. Francja zbudowała energetykę jądrową, dla której właśnie woda stanowi element regulacji. Przy spadku zapotrzebowania na prąd pompują wodę do górskich zbiorników, a gdy energii zaczyna brakować, woda spuszczana z wysokości uruchamia turbiny wodne produkujące energię. Dobrą kombinacją mogą być również połączenia krótkookresowych bateryjnych magazynów energii elektrycznej z elektrowniami szczytowo-pompowymi, które charakteryzują się dłuższymi czasami reakcji.

Reklama

Wszystkie wyliczenia pokazują, że najtańsza, najbardziej efektywna i najmniej emisyjna jest energetyka jądrowa. Czy takie elektrownie znajdą się w naszym miksie transformacji?

Węgiel będzie wypierany, bo mamy przestarzałą energetykę węglową, ale także z wielu innych przyczyn. Uważam, że podstawą naszego docelowego miksu energetycznego powinna być energetyka atomowa. Ważne, by zadbać o to, aby jak najwięcej komponentów i polskiej wiedzy naukowo-technicznej zostało wykorzystanych na placach budowy takich elektrowni.

Czy przyszłością banków energii będzie wodór?

Nasze banki, a raczej magazyny energii, powinny być tak konstruowane, by podążały za dynamiką rozwoju OZE. Na razie musimy tylko dokończyć kilka wspomnianych już inwestycji szczytowo-pompowych, bo jeszcze nie mamy zbyt dużych nadwyżek energii w systemie. Musimy wypełnić „doliny”, czyli spadki energii z OZE. W dłuższej perspektywie czasu wodór będzie czynnikiem pozwalającym na zagospodarowanie nadwyżek energii również przez jej magazynowanie. Pozwoli też na zastąpienie niezbędnego dzisiaj koksu np. w procesach hutniczych. Powinniśmy rozwijać technologie wodorowe, jesteśmy bardzo dużym producentem wodoru z gazu, który potencjalnie można „zazielenić”.

Gaz jest paliwem kopalnym i emituje CO2. Jak go można „zazielenić”?

„Zazielenienie” gazu ziemnego może nastąpić np. przez zmieszanie go z metanem pochodzącym z biogazu. W przypadku Nord Stream 2 „zazielenienie” gazu będzie pewnie prowadzone zarówno po stronie rosyjskiej, jak i na miejscu odbioru – w Niemczech. Wtedy to paliwo w świetle unijnego prawa zostaje uznane za czyste i praktycznie neutralne dla klimatu.

Reklama

Ta europejska polityka jest absurdalna, jeśli chodzi o rzeczywistą emisję CO2. Czy identyczne „zazielenienie” możemy przeprowadzić w Polsce z gazem z Norwegii?

Nie tylko możemy, ale musimy. Trzeba budować odpowiednie biogazownie produkujące metan, byśmy też potrafili „zazielenić” nasz gaz.

Czy Komisja Europejska czuwa nad „zielonością” niemiecko-rosyjskiego gazu?

Myślę, że KE czuwa nad tym, by przepisy były korzystne dla rozwiązań wprowadzanych w Niemczech, bo one gwarantują ciągłość dostaw energii do zachodniego przemysłu. W Polsce musimy śledzić ten proces i za nim podążać, by nie okazało się, że niemiecki gaz w UE jest „zielony”, a ten u nas jest uznany za „brudny”.

Transformacja energetyczna to gigantyczne pieniądze. Ile z nich zostanie w polskiej gospodarce? Czy NFOŚiGW tak kieruje strumień pieniędzy, by rozwijały się polskie technologie?

To jest fundamentalne pytanie. Jeżeli zdążymy z przygotowaniem krajowej oferty dla naszych konsumentów, to w Polsce może zostać naprawdę dużo środków, a jeśli oprzemy się tylko na rozwiązaniach zewnętrznych, to możemy stracić szansę. Jeżeli zgodzimy się, że naszą podstawą będzie energetyka jądrowa, to powinniśmy tak budować kolejne reaktory, by polskie firmy jak najwięcej przy tym zarobiły i zyskały unikalne kompetencje. Już teraz wykonują one dużą część prac np. przy budowie elektrowni atomowej w Finlandii. Powinniśmy jednak unikać takich rozwiązań jak w przypadku turbin wiatrowych, gdzie produkcja, montaż i serwis często są oddawane na zewnątrz. Aby takie ryzyko ograniczać, NFOŚiGW współpracuje z NCBR. Naszą rolą jest sygnalizować potrzeby, które widzimy w procesie transformacji, np. elektrolizery i ogniwa paliwowe do wodoru czy będącego nośnikiem wodoru amoniaku. Naszym zadaniem jest tak stymulować przemysł, by powstawały silne polskie podmioty, które będą mogły konkurować na rynku krajowym i zagranicznym. Staramy się tak kształtować naszą politykę, by firmy wiedziały, że jak zainwestują w innowacyjne rozwiązania, to my im zapewnimy rynek zbytu w naszych programach priorytetowych.

Maciej Chorowski profesor Politechniki Wrocławskiej. Prowadził badania w ośrodkach naukowych w USA i UE. Inicjator Wrocławskiego Parku Technologicznego SA

2021-09-07 11:14

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. P. Parolin na Konferencji Klimatycznej ONZ: potrzeba współpracy narodów i skromnego życia

[ TEMATY ]

ONZ

kard. Parolin

klimat

Grzegorz Gałązka

Skuteczna walka z negatywnymi skutkami zmian klimatycznych wymaga współdziałania wszystkich państw, a także zmiany stylu życia, trzeba po prostu żyć skromniej. Te słowa papieża przypomniał w swym przemówieniu na konferencji ONZ nt. zmian klimatu w marokańskim Marrakeszu sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin, stojący na czele watykańskiej delegacji na to spotkanie. Zapewnił, że Stolica Apostolska przywiązuje wielką wagę do realizacji porozumień klimatycznych z Paryża.

W rozmowie z dziennikarzami kardynał zastrzegł, że rolą Kościoła jest nie tyle rozstrzyganie o kwestiach technicznych, ile uwrażliwianie na samą problematykę i ukazywanie jej wymiaru moralnego. W tym względzie bardzo ważny jest wkład ekologicznej encykliki Franciszka "Laudato si" – podkreślił sekretarz stanu.
CZYTAJ DALEJ

Czy wiecie, gdzie... znajduje się najstarsza w Polsce figura Matki Bożej Fatimskiej?

W powstałej w XI wieku podwrocławskiej wsi Tyniec Mały znajduje się zabytkowy kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Budowla z 1516 r. posiada cenny skarb. Na jej głównym ołtarzu znajduje się najstarsza w Polsce figura Matki Bożej Fatimskiej.

Niemiecka baronowa Maria Józefa von Ruffer to postać dobrze znana mieszkańcom Tyńca Małego. Ta głęboko wierząca kobieta (ur. 1894 r.) cieszyła się szacunkiem i ogromną sympatią mieszkańców podwrocławskiej wsi. Czym sobie na nią zasłużyła? Przez całe swoje życie służyła chorym i ubogim. Założyła tu ochronkę dla dzieci. Wraz z rodziną swej starszej siostry Marii Emmy von Fürstenberg bardzo dbała o tyniecki kościół. Sfinansowała przebudowę jego wnętrza na styl gotycki. Wspólnie ufundowali witraż Jezusa Ukrzyżowanego, mszał, różne wyposażenia (ornaty, chorągwie, itp.) oraz XVIII-wieczne obrazy stacji Drogi Krzyżowej, które niestety nie zachowały się do dziś. Dzwony, które podczas II wojny zdjęto z wieży, by przetopić je na armaty, ufundowała matka Marii Józefy, Gabriela von Ruffer. Kiedy dowiedziała się o objawieniu Matki Bożej w Fatimie (1917 r.) bez wahania rozpoczęła działania w kierunku upowszechnienia tego cudu. Niejednokrotnie kontaktowała się w tej sprawie z Ojcem Świętym Piusem XI. W owych czasach spotkanie z papieżem nie należało do rzeczy prostych. W kontaktach z nim Marii Józefie pomagał ówczesny metropolita wrocławski abp Adolf Bertram. Uzyskanie akceptacji życiowej misji baronowej nie było łatwe, gdyż uznaniu objawień stanowczo sprzeciwiał się francuski kardynał (zapewne obawiał się przyćmienia sławy objawień w Lourdes). Mimo jego sprzeciwu, w 1930 r. Kościół uznał cud objawienia w Fatimie.
CZYTAJ DALEJ

Wierny pasterz z Kiełczyna – 90 lat ks. kan. Stanisława Skowrona

2025-05-14 15:17

[ TEMATY ]

jubileusz

Świdnica

bp Marek Mendyk

Kiełczyn

ks. Stanisław Skowron

Ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Ks. kan. Stanisław Skowron przez 44 lata był proboszczem w parafii Kiełczyn

Ks. kan. Stanisław Skowron przez 44 lata był proboszczem w parafii Kiełczyn

Kapłan Chrystusowy, który przez ponad 40 lat ofiarnie i z sercem podejmował działania duszpasterskie w parafii Kiełczyn – tak bp Marek Mendyk opisał ks. kan. Stanisława Skowrona, który świętował swoje 90. urodziny.

Uroczystej Mszy świętej w kościele Ducha Świętego w Świdnicy, w sobotę 10 maja br. przewodniczył bp Marek Mendyk. W świątyni zgromadzili się duchowni, przyjaciele i parafianie, by wspólnie dziękować Bogu za lata kapłańskiej posługi ks. kan. Skowrona.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję