Upłynęło już wiele miesięcy od orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego ws. ochrony dzieci przed aborcją eugeniczną. Ucichły uliczne proaborcyjne demonstracje, a lewicowe organizacje wypaliły się w ciągłym straszeniu Polaków zapowiadanym „piekłem kobiet”. Publikacja wyroku konstytucyjnego pod koniec stycznia 2021 r. nie zmieniła wiele w życiu kobiet. Po prostu matki nie zabijają swoich dzieci, które mogą wymagać o wiele więcej zaangażowania i miłości. Troska o najsłabszych, niepełnosprawnych i chorych jest przecież zakodowana w naturze każdego człowieka. – Dzieci należy leczyć, a nie zabijać, zanim będziemy mogli udzielić im pomocy medycznej. Zmiana sytuacji prawnej jest wielką szansą dla polskiej medycyny, bo odstępujemy od praktyki aborcji eugenicznej – zaznacza w wywiadzie dla Niedzieli prof. Andrzej Kochański, wybitny polski genetyk.
Sytuacja prawna w Polsce jest radykalnie lepsza niż jeszcze przed rokiem, ale zwolennicy aborcji nie zakończą swoich działań i ataków. Mają duże pieniądze od zagranicznych fundacji, sprzyjające im media oraz europejskich polityków. – Dlatego trzeba budować świadomość społeczną, która będzie odporna na proaborcyjne manipulacje i zwykłe kłamstwa – mówi Niedzieli Magdalena Korzekwa-Kaliszuk z Fundacji „Grupa Proelio”, która wraz z mężem i przyjaciółmi zorganizowała kampanię „Każde życie jest cudem”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Historyczna kampania
Reklama
Celem Fundacji „Grupa Proelio” jest pokazanie, że aborcja nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Kampania w nowoczesny sposób pokazuje życie tych dzieci i dorosłych osób, które do tej pory można było „legalnie” zabijać. Fundacja przedstawia więc treści zaczerpnięte z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, bo pokazuje wartość każdego człowieka oraz to jak wygląda macierzyństwo i życie rodzinne bez aborcji eugenicznej. – Musimy działać, by Polacy zrozumieli, co w praktyce oznacza zmiana prawa po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. W interesie każdego z nas jest powszechna akceptacja ochrony życia, bez względu na to, jakie ono jest – podkreśla Korzekwa-Kaliszuk.
Przez ostatnich kilkanaście lat wiele organizacji pro-life skupiało się na postulatach zmiany prawa aborcyjnego w Polsce. Jak bumerang wracała do Sejmu przede wszystkim kwestia aborcji eugenicznej. Teraz, gdy wreszcie udało się osiągnąć ten cel dzięki orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, przychodzi czas na wzmożoną aktywność tzw. miękkiego pro-life, który odwołuje się do najpiękniejszych ludzkich emocji ochrony życia nienarodzonych. Największą dotychczas akcję zorganizował Mateusz Kłosek z Fundacji „Nasze Dzieci – Edukacja, Zdrowie, Wiara”. Tuż po orzeczeniu trybunału na ulicach polskich miast pokazały się tysiące plakatów i bilbordów pro-life. Z jednej strony byliśmy świadkami proaborcyjnych protestów, a z drugiej – wielkiej kampani społecznej z obrazami małego dziecka, która w naturalny sposób budziła uczucie troski i czułość. – Chcieliśmy zachęcić do refleksji, pokazać inny punkt widzenia niż ten, który był promowany w mediach i na ulicach podczas protestów – mówi biznesmen zatrudniający kilka tysięcy osób. Paradoksalnie to właśnie uliczne protesty sprawiły, że Mateusz Kłosek razem z żoną przygotował największą kampanię pro-life w historii Polski.
Nierówna walka
Reklama
Walka o ochronę życia w Polsce toczy się przez całą historię III RP, a pierwsze próby zmiany polityki były podejmowane w 1988 r. Przełomowy był rok 1993, kiedy to zakończyła się epoka komunistycznego prawa aborcji na życzenie. Po tym, jak rząd SLD w 1996 r. znów zezwolił na aborcję, sprawa pierwszy raz trafiła do Trybunału Konstytucyjnego, który wydał przełomowy wyrok. W 2020 r., dzięki wnioskowi ws. aborcji eugenicznej, sędziowie TK jedynie kontynuowali wypracowaną linię orzecznictwa konstytucyjnego. Wskazali, że niepełnosprawnych ludzi nie można zabijać bez względu na ich wiek.
Polska jest jedynym państwem w Europie, które idzie pod prąd światowych trendów. W ostatnim czasie na aborcję zezwolono w Irlandii i w Argentynie. Wyłom pojawił się także w Chile, gdzie życie było całkowicie chronione. – Ta walka cywilizacji życia z cywilizacją śmierci nie jest prowadzona na równych zasadach. Organizacje proaborcyjne mogą liczyć na wielkie wsparcie finansowe, medialne i polityczne różnych organizacji międzynarodowych, a obrońcy życia są zdani sami na siebie i na środki zbierane od osób prywatny – mówi poseł Piotr Uściański, który razem z dr. Bartłomiejem Wróblewskim złożył wniosek do TK ws. zakazu aborcji eugenicznej.
Zmiana prawa to bardzo ważny etap batalii o życie, ale nie oznacza końca walki. Za tym musi pójść edukacja społeczna, aby zmieniła się świadomość i wiedza zwykłych Polaków. Podobną pracę wykonał Kościół oraz ruchy pro-life po 1993 r. – z roku na rok rosło przekonanie, że aborcja jest dzieciobójstwem. W ostatnich latach organizacje aborcyjne lekko zmieniły trend, ale szkody te można naprawić. – Minęło ponad pół roku od orzeczenia TK i jeśli nic nie będziemy robić, to wrócimy do stanu, że będzie jeszcze gorzej niż wcześniej. Przecież nawet dziś, gdy aborcja jest w Polsce zakazana, lewica zupełnie bezkarnie promuje różne sposoby zabijania nienarodzonych dzieci. To musi się zmienić – podkreśla Magdalena Korzekwa-Kaliszuk.
Zagraniczna presja
Reklama
Od wielu lat lewicowe organizacje są wspierane dużymi pieniędzmi z zagranicy. Po orzeczeniu TK funduszy na tzw. prawa kobiet płynie jeszcze więcej. Do tego na Polskę jest wywierana presja polityczna. W ostatniej rezolucji PE w sprawie Polski też znalazł się zapis na temat aborcji. – To jest kolejny nacisk na krajowe prawo. Gdy zestawimy go z mechanizmem warunkowości, stanie się bardzo niebezpieczny. Może doprowadzić do powiązania kwestii aborcyjnej z wypłatą środków finansowych. Są grupy polityczne, które w ten sposób chcą uderzyć w orzecznictwo TK, by wymusić na Polsce przepisy sprzeczne z Konstytucją RP – mówi mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.
Bezpośrednia presja na Polskę to niejedyny problem, bo 23 czerwca będzie głosowany w Parlamencie Europejskim proaborcyjny „raport Maticia”, który w przyszłości może być podstawą do wywierania presji na UE i jej światową dyplomację.
Parlament Europejski domaga się narzucenia przez Unię Europejską wszystkim państwom członkowskim koncepcji „praw reprodukcyjnych i seksualnych”. Jego akceptacja będzie oznaczała uznanie, że tak kontrowersyjne postulaty, jak aborcja na żądanie nawet dla nieletnich czy przymusowa edukacja seksualna w jej najbardziej permisywnej formie, są prawami człowieka. To uderzenie w fundamentalne prawa człowieka, w tym ochronę życia, oraz w suwerenność państw członkowskich. – Dzięki wielkiej mobilizacji w 2014 r. udało się powstrzymać przyjęcie podobnego dokumentu. Przy obecnych siłach politycznych w PE tym razem będzie o wiele trudniej, dlatego zachęcam do podpisywania naszej międzynarodowej petycji na stronie saynotoeuviolatingtreaties.org – podkreśla Kwaśniewski.
Rząd powinien wspierać
Współczesna kultura, sytuacja polityczna w kręgach europejskich i siła finansowa organizacji proaborcyjnych nie sprzyjają ochronie życia. Dlatego potrzebna jest duża mobilizacja, która utrwali w Polsce obowiązujące prawo i przekonać społeczeństwo. Kampanie Fundacji „Nasze Dzieci – Edukacja, Zdrowie, Wiara” oraz „Grupa Proelio” zastępują trochę politykę państwa. – Chcemy przekonać ludzi, że ta zmiana prawa jest słuszna i Polska idzie w dobrym kierunku – podkreśla Korzekwa-Kaliszuk.
Zaletą polskich organizacji pro-life jest ich niezależność polityczna i finansowa, bo utrzymują się jedynie z prywatnych, obywatelskich datków. Powinny się jednak znaleźć np. granty ze środków publicznych na promocję postaw pro-life. Należy także oczekiwać większego zaangażowania po stronie życia w mediach publicznych, państwowych instytucjach kultury i służbie zdrowia. – W Radzie Rodziny zgłaszamy bardzo wiele takich pomysłów i liczę na to, że w końcu zostaną one zrealizowane. Wysoka akceptacja społeczna obrony życia jako wartości konstytucyjnej jest przecież w żywotnym interesie suwerenności naszego państwa. Moim zdaniem, rząd powinien wspierać i inspirować takie działania, bo przeciwnicy są bardzo silni – mówi Piotr Uściński, przewodniczący parlamentarnego Zespołu na Rzecz Życia i Rodziny.