Reklama

Komentarze

Elżbieta Dzikowska: Szybko wydoroślałam, w zasadzie... nie miałam dzieciństwa

Podróżniczka, historyk sztuki, sinolog, autorka książek, programów telewizyjnych i audycji radiowych. To oczywiście słynna Elżbieta Dzikowska. Czytelnikom "Niedzieli" opowiada o podróżach, pobycie w więzieniu i życiu.

Niedziela Ogólnopolska 14/2021, str. 60-62

[ TEMATY ]

historia

Krzysztof Tadej

Uważam, że miałam życie ciekawe, interesujące i szczęśliwe. gdybym mogła, nic w zasadzie bym w nim nie zmieniła – mówi Elżbieta Dzikowska

Uważam, że miałam życie ciekawe, interesujące i szczęśliwe. gdybym mogła,
nic w zasadzie bym w nim nie zmieniła – mówi Elżbieta Dzikowska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krzysztof Tadej: „Nie nadaję się do siedzenia na miejscu. Zawsze miałam w sobie ciekawość poznawania świata” – twierdziła Pani przed pandemią. A jak się żyło się Pani w czasach, gdy prawie nikt nie podróżował?

Elżbieta Dzikowska: Musiałam się przyzwyczaić do siedzenia na miejscu. Nie sprawia mi to przyjemności, ale starałam się pożytecznie wykorzystywać czas. Piszę książki. W 2020 roku napisałam szósty tom "Polski znanej i mniej znanej".

Ciągle coś Pani w Polsce odkrywa?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ostatnio np. drewniany kościół w Boguszycach k. Rawy Mazowieckiej. Świątynia z XVI-wieczną polichromią. Coś wspaniałego! Każdy powinien ją zobaczyć. Poza tym, że odkrywam różne ciekawe miejsca, przygotowałam trzeci tom wspomnień pt. "Tam, gdzie byłam". To opowieść o podróży po Stanach Zjednoczonych. Przez 7 miesięcy jeździłam z Tonym Halikiem kamperem tropem parków narodowych i rezerwatów indiańskich. Zwiedziliśmy 24 stany!

Czyli cały czas jest Pani aktywna.

Reklama

Nie potrafię inaczej. Nie mogę nic nie robić. Zawsze byłam ciekawa świata. Chciałam zobaczyć to, co jest za horyzontem. Jak żyją ludzie, co stworzyli, jaka jest ich kultura. Nie potrafiłabym leżeć godzinami na plaży pod parasolem. To nie dla mnie. Moje życie musi być związane z jakąś aktywnością. Wtedy wiem, że żyję. Teraz przygotowuję album o Chinach. W tym samym czasie grafik pracuje nad książką pt. "Fryzury i nakrycia głowy" na świecie. Jak skończy, zajmę się opisami. Tę energię mam w sobie. Chyba to dziedziczne. Myślę, że po moim tatusiu...

... który w czasie II wojny światowej był żołnierzem Armii Krajowej.

Bardzo dobrze go pamiętam, choć w czasie wojny byłam małą dziewczynką. Tatuś był łącznikiem między Siedlcami a Międzyrzecem Podlaskim. Bardzo ruchliwy, energiczny. Niestety, Niemcy go aresztowali i rozstrzelali.

Została Pani z mamą i małym bratem...

Mamusia walczyła o nasze utrzymanie. Dlatego założyła herbaciarnię z nielegalnym wyszynkiem. To przynosiło trochę pieniędzy. Zdarzało się, że jak wracała do domu, napadano na nią. Wtedy babcia dała mi starą, dużą kłódkę swojej matki, a może i babki, która z daleka wyglądała jak pistolet. I ja, mając zaledwie sześć czy siedem lat, chodziłam wieczorami po mamę. Stałam się jej ochroniarzem!

Smutne dzieciństwo...

To najgorszy etap mojego życia. Wojna, śmierć taty, trudne warunki... Szybko wydoroślałam. W zasadzie to nie miałam dzieciństwa.

W 1952 r. trafiła Pani do więzienia...

O! Zna Pan szczegóły mojego życia!

Przez wiele lat Pani o tym nie opowiadała.

Reklama

Nie chciałam być osobą „ze styropianu” i mieć z tego tytułu jakieś przywileje. To, co robiłam po wojnie, wynikało z przyczyn ideowych. Zostałam aresztowana za przynależność do organizacji antykomunistycznej. Jak zmienił się ustrój, nie zwierzałam się z tego.

O co była Pani oskarżona?

Razem z grupą koleżanek i kolegów rozlepialiśmy ulotki antykomunistyczne. Chcieliśmy też, co było niezbyt mądre, rozkręcić szyny na trasie, którą jeździł pociąg ze Związku Radzieckiego. A jak nas aresztowano, to każdego oskarżono o posiadanie broni. To była już przesada, mieliśmy tylko jeden pistolet w całej organizacji.

I to właśnie Pani z niego strzelała...

Raz, do rzeki. Chciałam wypróbować, jak działa. Jako jedyna w grupie potrafiłam strzelać. Byłam mistrzynią powiatu w strzelaniu z kabekaesu, i to z trzech pozycji!

Ile czasu spędziła Pani w więzieniu?

Początkowo straszono, że dostanę dożywocie. Ale w więzieniu byłam pół roku. Cały czas powtarzałam, że nic nie wiem, nic nie robiłam i nie znam nikogo z zatrzymanych. Byłam uparta, konsekwentna. Zwolniono mnie jako najmłodszą, kiedy przyszła amnestia.

To był najtrudniejszy okres w Pani życiu?

Reklama

Chyba tak. Siedziałam na Zamku Lubelskim, w miejscu, gdzie rozstrzelano mojego tatę... Później też miałam trudny okres. Chciałam studiować. Złożyłam dokumenty na Uniwersytet Warszawski, ale ze względu na moją przeszłość nie pozwolono mi studiować. Wtedy jedna z koleżanek, która przyjechała z Warszawy, powiedziała, że na uniwersytecie jest jeden niezwykle trudny wydział – sinologia. Nauka języka chińskiego i wszystkiego, co dotyczy Chin, nie była zbyt popularna. Spróbowałam się tam dostać. Nie było to jednak łatwe, najpierw mnie odrzucono, ale pojechałam do Warszawy, gdzie udało mi się przekonać – miałam 16 lat! – komisję odwoławczą, żeby dopuszczono mnie do egzaminu w drugim terminie. Udało się. Zdałam. W czasie studiów miałam trochę kłopotów, bo ze względów politycznych odmówiono mi wyjazdu na dwuletnie stypendium do Chin – pojechałam tam na 6 tygodni dopiero po „odwilży” w 1957 r. Ukończyłam sinologię, ale nie mogłam po niej znaleźć pracy. Najpierw odkurzałam książki w bibliotece uniwersyteckiej, potem pracowałam w Parku Kultury, w CIECH-u handlowałam ługiem sodowym. Postanowiłam też studiować historię sztuki. I jak już studiowałam, to szczęście uśmiechnęło się do mnie. Powstało pismo Chiny i zaproponowano mi pracę. Kiedy upadło, przeszłam do Kontynentów, gdzie powierzono mi pisanie artykułów w dziale Ameryki Łacińskiej. „Ale ja nie mam pojęcia o tym kontynencie!” – powiedziałam. Usłyszałam: „Nikt nie ma!”. Nauczyłam się więc języka hiszpańskiego, pojechałam na 3 miesiące do Meksyku i tak powoli stałam się specjalistką od Ameryki Południowej! (śmiech)

Zaczęła Pani podróżować po całym świecie. Co radziłaby Pani osobom, które marzą o podróżach, ale boją się latać samolotami lub pływać statkiem?

To przecież o mnie Pan mówi! Dwóch rzeczy nie znoszę: chamstwa i turbulencji. Ale nie można się poddawać, należy przełamywać strach. Tyle razy latałam i nic mi się nie stało. Muszę przyznać, że na wodzie też nie czuję się zbyt pewnie. Kiedy pływaliśmy z Tonym naszą łódką, często cierpiałam i miałam chorobę morską. Ale dla mnie podróż była zawsze tylko środkiem do celu.

Kiedyś wspominała Pani o wyczerpującym powrocie z Ameryki Łacińskiej...

Tej podróży nie zapomnę do końca życia. Był 1968 r. Wracałam do Polski statkiem, który przewoził mączkę rybną. Zapach mączki to zdecydowanie najgorszy, najohydniejszy zapach świata. Z trudem można wytrzymać godzinę, może kilka godzin, a ja płynęłam przez 3 tygodnie...

Podróżowanie to również niebezpieczne sytuacje. Jedną z nich przeżyła Pani nad przepaścią.

Jechałam konno, ale koń mnie zrzucił i ciągnął w strzemionach kilkanaście metrów. Dobrze, że spadłam od strony skał, a nie przepaści.

Tony Halik był przerażony?

Bardzo rozpaczał..., tak, że nie zrobił zdjęcia. Przez wiele lat nie mógł sobie tego darować! (śmiech).

Reklama

Miała Pani inne dramatyczne sytuacje?

W Etiopii np. rano poszłam robić zdjęcia nad brzegiem rzeki i nagle się zapadłam. Natychmiast wyciągnęłam rękę z aparatem, żeby się nie zamoczył. Z największym trudem z tego błota wyciągnęłam jedną nogę, potem drugą. Roześmiałam się, bo byłam w nowych spodniach. Dopiero chwilę później zrozumiałam, jak było niebezpiecznie. Gdybym nie wydostała się w ciągu kilku sekund, to byśmy dzisiaj nie rozmawiali. O trudnych sytuacjach staram się zapominać. Chcę pamiętać dobre, przyjazne sytuacje i zdarzenia, np. święta wielkanocne na... Wyspie Wielkanocnej.

Na czym polega ich specyfika?

Były niezwykłe, bo najzamożniejszy człowiek musi poświęconymi pokarmami obdzielić całą wioskę. Na kamieniach piecze się tuńczyki, banany, mięso. Ustawiają się kolejki mieszkańców po jedzenie, które przyjeżdża poświęcić ksiądz. Widok niezapomniany, bo ksiądz przyjechał na białym koniu...

Mimo wyjazdów do wielu krajów zawsze zachęca Pani do zwiedzania Polski. Dlaczego?

Reklama

Jestem zachwycona Polską, która jest pięknym, ciekawym krajem. Uważam, że należy ją poznać, zanim wyruszy się w wielki świat. Mamy wiele interesującym szlaków, poczynając od szlaku piastowskiego. Jeśli chodzi o przyrodę, to zawsze urocze są dla mnie Bieszczady. To najpiękniejsze góry na świecie ze wspaniałymi, drewnianymi kościółkami. Teraz myślę już o siódmym tomie cyklu "Polska znana i nieznana". Chcę pojechać na Żuławy, gdzie kiedyś przybyli holenderscy osadnicy. Poza tym chcę opowiedzieć o Warszawie i jej okolicach, opisałam w szóstym tomie Polski... sztukę Jerzego Nowosielskiego, którego dzieła warto zobaczyć m.in. w cerkwi św. Jana Klimaka na warszawskiej Woli, w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego na warszawskich Jelonkach i w kościele Opatrzności Bożej w Wesołej. Podróżując po Polsce, poznałam wielu księży. Z kilkoma się zaprzyjaźniłam, chociażby ze wspaniałym ks. Stanisławem Banachem z Głowna, ks. płk. Andrzejem Bokiejem z Jeleniej Góry, ks. Wiesławem Niewęgłowskim, który był duszpasterzem środowisk twórczych, czy ks. Wojciechem Węckowskim, prezesem Wydawnictwa Bernardinum.

Z naszej rozmowy wynika, że jest Pani szczęśliwa. Nie pomyliłem się?

Uważam, że miałam życie ciekawe, interesujące i szczęśliwe. Gdybym mogła, nic w zasadzie bym w nim nie zmieniła. Były momenty trudne, ale one mnie wzmocniły. Nigdy się nie poddałam. Trzeba przeżyć gorsze chwile, żeby docenić te lepsze. Życzę każdemu, żeby tak jak ja wybierał sobie ten rodzaj aktywności, który jest związany z jakąś pasją. Życie bez pasji jest jak potrawa bez soli. Na koniec chciałabym życzyć Czytelnikom tygodnika "Niedziela", żeby jak najszybciej mogli podróżować po różnych krajach, ale również żeby odkrywali Polskę.

2021-03-30 10:53

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Najpierw Grunwald, potem Wiedeń

Powstaje haftowana replika obrazu Jana Matejki „Sobieski pod Wiedniem”. Hafciarze chcą skończyć pracę jeszcze w tym roku, kiedy przypada 330. rocznica Odsieczy Wiedeńskiej

Rzadko jest okazja do tak bliskiego kontaktu z postaciami sprzed 300 lat: bł. o. Marco D’Aviano, królem Janem III Sobieskim, arcyksięciem Karolem Lotaryńskim. Grupa wolontariuszy, którzy haftują replikę „Sobieskiego”, ma ten kontakt na wyciągnięcie igły. Haftowanie jednego fragmentu trwa wiele miesięcy. Jest czas, aby się zastanawiać, co przeżywali polscy rycerze, patrząc na pole bitwy, lub też jak potoczyłyby się losy Europy, gdyby król, zwany przez Turków Lwem Lechistanu, nie wyruszył pod Wiedeń.
CZYTAJ DALEJ

W piątek 2 maja w niektórych diecezjach dyspensa

[ TEMATY ]

post

Bożena Sztajner/Niedziela

Niektórzy polscy biskupi udzielili na terenie podległych im diecezji dyspensy od wstrzemięźliwości od spożywania pokarmów mięsnych w piątek 2 maja. Zdecydował tak m.in. Prymas Polski, kard. Kazimierz Nycz czy metropolici częstochowski i gdański uwzględniając racje duszpasterskie. Żołnierzom, funkcjonariuszom i pracownikom służb mundurowych dyspensy udzielił biskup polowy.

Prymas Polski abp Józef Kowalczyk udzielił wiernym archidiecezji gnieźnieńskiej oraz osobom przebywającym na jej terenie dyspensy od zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych w piątek, dnia 2 maja br. Podobnie uczynił metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, który „mając na względzie, że piątek 2 maja przypada między dwoma dniami ustawowo wolnymi od pracy, co – jak stwierdził - sprzyja organizowaniu w tym czasie rodzinnych i towarzyskich spotkań oraz radosnemu przeżywaniu tych dni, po rozważeniu słusznych racji duszpasterskich, udzielił zgodnie z kan. 87 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego, wszystkim osobom przebywającym w granicach archidiecezji warszawskiej, dyspensy od zachowania nakazanej w piątek wstrzemięźliwości od spożywania pokarmów mięsnych”. Osoby korzystające z dyspensy zobowiązał do modlitwy w intencjach Ojca Świętego. Racjami duszpasterskimi kierował się również metropolita częstochowski abp Wacław Depo, który udzielił dyspensy „wszystkim osobom przebywającym w granicach archidiecezji częstochowskiej” w piątek 2 maja. Zobowiązał te osoby do modlitwy w intencjach Ojca Świętego, jałmużny lub uczynków chrześcijańskiego miłosierdzia. „Biorąc pod uwagę typowo wypoczynkowy i turystyczny charakter drugiego dnia miesiąca maja (długi weekend), udzielam wszystkim wiernym na terenie archidiecezji gdańskiej dyspensy od obowiązku zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych” – napisał w specjalnym dekrecie również metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Dyspensy udzielił również administrator diecezji siedleckiej bp Piotr Sawczuk, który uwzględnił fakt, że „piątek 2 maja br. przypada między dwoma dniami ustawowo wolnymi od pracy, kiedy to w sposób szczególny dziękujemy Bogu za dar wolnej Ojczyzny, co sprzyja organizowaniu spotkań patriotycznych, rodzinnych i towarzyskich” Potrawy mięsne można będzie spożywać też na terenie diecezji bielsko-żywieckiej, gdzie dyspensy udzielił bp Roman Pindel. Ponadto z dyspensy od pokutnego charakteru piątku 2 maja będą mogli skorzystać wierni ordynariatu polowego. „Święto Flagi Narodowej obchodzone w naszej Ojczyźnie w dniu 2 maja, w przeddzień uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, przeżywane jest w sposób uroczysty, szczególnie w Wojsku Polskim. W związku z tym, że w bieżącym roku dzień ten przypada w piątek, zgodnie z kanonem 87 Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz art. II § 1 Konstytucji Apostolskiej Spirituali Militum Curae, niniejszym udzielam dyspensy wszystkim wiernym Ordynariatu Polowego od przestrzegania pokutnego charakteru tego dnia, zwalniając z obowiązku zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych” – napisał w wydanym dziś dekrecie bp Józef Guzdek. W Kościele katolickim w Polsce, wstrzemięźliwość od spożywania mięsa lub innych pokarmów należy zachowywać we wszystkie piątki w roku Dyspensa jest zawsze jednorazowym zwolnieniem z przestrzegania konkretnego przykazania kościelnego, natomiast od przykazań Bożych nikt nie może dyspensować. Dyspensa może być udzielona tylko w pewnych okolicznościach i dla konkretnej osoby lub konkretnej grupy osób. Najczęściej dotyczy ona zwolnienia z obowiązku powstrzymania się od spożywania potraw mięsnych i od zabawy w piątki. Biskup udziela też różnego rodzaju dyspens związanych z zawieraniem małżeństw. W większości wypadków biskupi udzielili swoim diecezjanom dyspens na podstawie kanonu 87 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego (KPK), który głosi: „Biskup diecezjalny może dyspensować wiernych - ilekroć uzna to za pożyteczne dla ich duchowego dobra - od ustaw dyscyplinarnych, tak powszechnych, jak i partykularnych, wydanych przez najwyższą władzę kościelną dla jego terytorium lub dla jego podwładnych, jednak nie od ustaw procesowych lub karnych ani od których dyspensa jest specjalnie zarezerwowana Stolicy Apostolskiej lub innej władzy”.
CZYTAJ DALEJ

Nożownik zabił lekarza w szpitalu w Krakowie. "To niezadowolony pacjent"

2025-04-29 14:30

[ TEMATY ]

szpital

Kraków

lekarz

pacjent

nożownik

Adobe Stock

Nie żyje lekarz krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego. Został zaatakowany we wtorek, ok. godz. 10.30. Do gabinetu, w którym lekarz badał pacjentkę, wtargnął 35-letni mężczyzna i zaatakował lekarza nożem. Napastnika ujęła ochrona, mężczyzna jest w rękach policji.

Lekarza nie udało się uratować. Informację o jego śmierci potwierdziła minister zdrowia we wpisie na portalu X.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję