Reklama

Czy życie pod całkowitą opieką prowadzi do samozagłady?

Pierwsze zdanie, które zostało zamieszczone przez Johna Calhouna w jego raporcie odnośnie do przeprowadzonego eksperymentu, brzmiało: „Dużo będę mówił o myszach, lecz głównie chodzi mi o odniesienie tego procesu do ludzi...”.

Niedziela Ogólnopolska 52/2020, str. I-VIII

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Warunki, w których wszyscy członkowie społeczeństwa mają nieograniczony dostęp do podstawowych rzeczy umożliwiających przetrwanie: do wody, pożywienia oraz schronienia, można określić jako dobrobyt. Czy faktycznie jest to dobry byt? I czym ewentualnie może się to zakończyć?

Przyjrzymy się eksperymentowi Johna Calhouna, przeprowadzonemu w latach 60. ub. wieku. Ten amerykański etolog i badacz behawiorysta postanowił przeprowadzić badanie, w którym zapewnił ośmiu myszom idealne warunki do życia. Gryzonie żyły w mysim raju, nie musiały martwić się o dostęp do wody i pożywienia, miały zapewniony materiał do zbudowania gniazda, a w ich otoczeniu nie było żadnych drapieżników. Eksperyment miał zbadać wpływ usunięcia problemów życiowych na indywidualne zachowania osobników oraz to, jak te teoretycznie idealne warunki wpływają na populację.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W początkowej fazie eksperymentu liczba myszy dynamicznie się zwiększała, lecz z czasem doszło do stagnacji, a później do wymierania zwierząt. Do ostatniego poczęcia doszło w 920. dniu. Po czterech latach eksperyment zakończono – populacja liczyła wówczas ok. 100 myszy, jednak nie było wśród nich młodych. Dlaczego tak się stało?

Reklama

Spójrzmy bliżej na przebieg tego badania. Początkowo populacja rosła na tyle szybko, że liczba żyjących osobników podwajała się co 55 dni. Jednakże po 315 dniach trwania eksperymentu liczba urodzeń zaczęła drastycznie spadać. Zaobserwowano wtedy również załamanie się typowych relacji społecznych i zmiany w zachowaniu gryzoni. Samice zaczęły wyrzucać swoje potomstwo z gniazd, zanim stało się samodzielne, dominujące samce nie były zdolne do ochronienia swojego terytorium, zaobserwowano też znaczny wzrost agresywności zwierząt. Myszy jadły, piły, spały i czyściły swoje futerka w samotności. Interakcje społeczne niemal całkowicie zanikły. Właśnie brak edukacji społecznej młodych osobników był główną przyczyną późniejszego wymarcia populacji. Młode nie miały okazji, by obserwować zachowania mające na celu pozyskanie pożywienia czy uniknięcie zagrożenia.

Sytuacja, w której ma się wszystko na wyciągnięcie ręki i nie ponosi za to żadnych kosztów, powoduje zanik odpowiedzialności i świadomości zależności społecznej. Jak wykazały badania dr. Calhouna, sytuacja ta może również prowadzić do samozagłady danej społeczności w wyniku nieposiadania potomstwa. Życie w trudniejszych warunkach sprzyja rozwojowi mechanizmów radzenia sobie z trudnościami, co powoduje psychiczne oraz fizyczne wzmocnienie członków społeczności.

Pierwsze zdanie, które zostało zamieszczone przez Johna Calhouna w jego raporcie odnośnie do przeprowadzonego eksperymentu, brzmiało: „Dużo będę mówił o myszach, lecz głównie chodzi mi o odniesienie tego procesu do ludzi...”. Wyniki badania ukazują nam paradoks życia bez pracy i konfliktów. Kiedy pozbawi się jednostkę jakiegokolwiek poczucia konieczności, jej życie przestaje mieć cel. Człowiek taki umiera duchowo. Państwo opiekuńcze pozbawia ludzi wyzwań, w wyniku czego wiele osób traci sens swojego życia. W omawianym eksperymencie myszy straciły zainteresowanie wszystkim, co mogło zagwarantować przetrwanie ich populacji.

Reklama

Zagadnienie to poruszył Jan Paweł II, mówiąc: „Interweniując bezpośrednio i pozbawiając społeczeństwo odpowiedzialności, państwo opiekuńcze powoduje utratę ludzkich energii i przesadny wzrost publicznych struktur, w których (...) raczej dominuje logika biurokratyczna, aniżeli troska o to, by służyć korzystającym z nich ludziom”. Nasz papież rozumiał je nawet w szerszym kontekście: nie dość że zanikają więzi społeczne, to dochodzi również do rozrostu bezdusznej biurokracji.

Spójrzmy na eksperyment Calhouna przez pryzmat ekonomii. W przeciwieństwie do mysiego „państwa opiekuńczego” jego ludzki odpowiednik nie jest w stanie zapewnić wszystkiego za darmo. W ludzkim państwie opiekuńczym korzyść jednego człowieka przekłada się na koszt ponoszony przez innych; trzeba zabrać wielu, żeby dać niewielu. Takie rozwiązanie negatywnie wpływa na chęć do pracy, oszczędzania, inwestowania i podejmowania twórczych, prospołecznych działań. Jeśli ktoś w to nie wierzy, wystarczy przypomnieć sobie czasy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Dużo się mówi o zapaści gospodarczej państwa, która rozpoczęła się już pod koniec lat 70. ub. wieku, prawie wcale natomiast o jej przyczynach – o tym, że PRL stał się państwem niewydajnym gospodarczo. Pod koniec tego socjalistycznego eksperymentu jako naród nawet nie byliśmy w stanie wyprodukować żywności na swoje własne potrzeby.

Największy problem leży w tym, że większość społeczeństwa – i nie dotyczy to wyłącznie Polaków – chce państwa opiekuńczego. Wynika to prawdopodobnie z tego, że ciągle chcemy, by ktoś się nami opiekował, by nam dawano i byśmy nie musieli być tymi, którzy coś do społeczeństwa wnoszą. Czyż nie łatwiej jest ciągle mieć pod ręką kogoś, kto się nami zajmie? Czyż nie lepiej nie być za nic odpowiedzialnym?

Reklama

A jak to się ma do słów Chrystusa: „A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”?

Nie wiem, czy rządzące elity wiedzą, o co chodzi w przypowieści o talentach. Wiem jednak to, że te elity, które nie zasługują na to, by je określać tym mianem, doskonale zdają sobie sprawę z ludzkich marzeń o państwie opiekuńczym i wykorzystują to pragnienie, by dojść do władzy i ją sprawować na koszt społeczeństwa. Jest to niemoralne, karygodne i prowadzi do upadku.

Mówiliśmy już o Polsce, teraz przyjrzyjmy się obecnej sytuacji w Wenezueli. Z powodu nieumiejętnego zarządzania sektorem naftowym drastycznie spadło tam wydobycie ropy, które odpowiadało za ponad 95% eksportu w tym kraju. Rząd zdecydował się wtedy nie na zmniejszenie wydatków państwa, a na dodrukowanie pieniędzy, co spowodowało hiperinflację i pogrążyło gospodarkę tego państwa. Dla ekonomisty Tomasza Ulatowskiego dodruk pieniądza to po prostu „ukryta nikczemność”. A działania rządzących w tym kierunku można li tylko porównać do działań gangsterskich. Co więcej, rząd Wenezueli wprowadził kontrolę cen różnych podstawowych produktów, a to zniechęciło ludzi do pracy, przedsiębiorców – do produkcji dóbr, a inwestorów – do inwestowania w tym kraju.

Reklama

Nie jest to jednak przypadek odosobniony, tak działo się i dzieje zawsze i wszędzie – jest to bowiem obiektywne prawo ekonomiczne. Również wenezuelskie projekty socjalne wprowadzone wcześniej przez władzę nie doprowadziły do deklarowanych rezultatów, lecz przyczyniły się do dalszego rozpadu gospodarki. Ludzie, którzy byli przyzwyczajeni do bonów na jedzenie, darmowych edukacji i służby zdrowia, nie byli w stanie poradzić sobie z coraz większą biedą w kraju. Nie byli wystarczająco przygotowani do wyzwań, jakie może zgotować życie, by szybko zaadaptować się do dramatycznej zmiany sytuacji. Skąd my, starsi Polacy, to znamy?

Czy prawdziwe elity, którym leży na sercu dobro naszej ojczyzny, nie powinny raz jeszcze przeanalizować naszej nieodległej historii i zastanowić się nad eksperymentem Johna Calhouna? Populacja myszy wymarła w efekcie opiekuńczej ingerencji człowieka w ich życie. Wymieranie narodów europejskich, łącznie z polskim, już się zaczęło w wyniku opiekuńczej, a opartej na okradaniu obywateli, ingerencji państwa w ich życie.

Czy w końcu ci z polityków, którzy nie są jeszcze cynicznymi łajdakami, zaczną wyciągać wnioski ze swoich błędów? A czy obywatele nadal pozostaną naiwni, nieświadomi zła lub obojętni w stosunku do niego i bierni, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji?

Bądźmy odpowiedzialni!

Więcej na temat eksperymentu Johna Calhouna można znaleźć na stronie internetowej: www.physicsoflife.pl/dict/eksperyment_calhouna.html .

Powyższy artykuł stanowi rozwinięcie eseju pt. John B. Calhoun’s Mouse Utopia Experiment and Reflections on the Welfare State Lawrence Reeda.

2020-12-19 19:45

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież Leon XIV: miałem wspaniałe relacje z rodzicami

2025-09-18 15:09

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

relacje z rodzicami

wspaniałe

PAP

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV miał wspaniałe relacje z ojcem i matką. W wywiadzie dla amerykańskiego portalu „Crux”, którego fragmenty opublikowano w czwartek w Rzymie, papież powiedział, że nadal jest blisko związany ze swoimi dwoma braćmi, mimo że jeden z nich reprezentuje przeciwne poglądy polityczne i mimo że mieszkają w różnych miejscach. Leon podkreślił, że to właśnie doświadczenia rodzinne ukształtowały go jako osobę.

Papież opowiedział się za większym uznaniem tradycyjnych rodzin składających się z ojca, matki i dzieci. Rodzina jest „fundamentem” społeczeństwa.
CZYTAJ DALEJ

Orędowniczka na trudne czasy

2025-09-19 07:52

[ TEMATY ]

Bł. s. Maria Teresa Kowalska

Archiwum s. Klarysek Kapucynek

Bł. s. Maria Teresa Kowalska

Bł. s. Maria Teresa Kowalska

Dzisiaj - 19 września - przypada 123. rocznica urodzin bł. s. Marii Teresy Kowalskiej – męczennicy obozu koncentracyjnego w Działdowie, beatyfikowanej przez Jana Pawła II w gronie 108. Męczenników II wojny światowej. Siostry Klaryski Kapucynki z Przasnysza zapraszają zainteresowanych księży proboszczów do składania wniosków o udzielenie relikwii błogosławionej.

S. Maria Teresa urodziła się w Warszawie 19 września 1902 r. pod świeckim imieniem Mieczysława. Pochodziła z niezamożnej rodziny robotniczej, której część w początkach lat dwudziestych wyemigrowała z nieznanych do dzisiaj przyczyn do Związku Sowieckiego. Będąc gorliwą w wierze aktywnie brała udział w życiu religijnym stolicy – należała, jak świadczy o tym jej odręczna notatka sporządzona na profesji, do dziewięciu bractw i stowarzyszeń.
CZYTAJ DALEJ

Legnica: Pijany i półnagi 35-latek zakłócał nabożeństwo w kościele

2025-09-19 15:12

[ TEMATY ]

Legnica

Adobe Stock

ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE

ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE

Legniccy policjanci interweniowali wobec mężczyzny, który zakłócił przebieg nabożeństwa w kościele. 35-latek swoim zachowaniem obrażał uczucia religijne wiernych, był agresywny i wulgarny. Dzięki szybkim i trafnym działaniom dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Legnicy, mężczyzna został szybko namierzony i zatrzymany. Dziś usłyszy zarzuty, za które grozi kara nawet do 2 lat pozbawienia wolności.

Do dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Legnicy wpłynęło zgłoszenie, z którego wynikało, że podczas nabożeństwa pijany i półnagi mężczyzna wszedł do świątyni, przeszedł przez całą jej długość i położył się przed ołtarzem. Gdy wierni próbowali go wyprowadzić, zaczął krzyczeć wulgaryzmy i obrażać uczucia religijne zgromadzonych. Ostatecznie udało się go wyprowadzić z kościoła, jednak mężczyzna oddalił się z miejsca zdarzenia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję