Reklama

Głos z Torunia

Krajobraz po (?) koronawirusie

Ów znak zapytania w tytule jest nieprzypadkowy. Wszak epidemia trwa w najlepsze, o czym świadczą codzienne statystyki zachorowań i zgonów.

Niedziela toruńska 29/2020, str. IV-V

Iwona Ochotny

Niech owocem tej pandemii będzie wzrost miłości, odwagi, mądrości w budowaniu relacji

Niech owocem tej pandemii będzie wzrost miłości, odwagi, mądrości w budowaniu relacji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Skończyły się jedynie (czy na pewno bezpowrotnie?) szokujące obostrzenia administracyjne: na ulicach nie musimy nosić maseczek, nie jesteśmy zamknięci w czterech ścianach naszych domów, możemy iść do restauracji, pospacerować po lesie, wyjechać na urlop. Przed ludźmi wierzącymi na nowo otworzyły się drzwi świątyń.

Co się wydarzyło?

Świat na chwilę stanął, dając nam szansę ujrzenia pewnych spraw w nowym świetle, a nawet – kto wie? – przeprowadzenia zasadniczych korekt w dotychczasowej hierarchii wartości, życiowych celów i priorytetów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Do wielu z nas dotarło, że to, za czym na co dzień gonimy, o co zabiegamy, na co poświęcamy lwią część czasu i sił, nie jest aż tak ważne. Więcej – nie jest warte tej nerwówki, chronicznego niedospania, rozdrażnienia, wyścigu ze wskazówkami zegarka i z kartkami kalendarza. Zauważyliśmy sprawy do tej pory niedostrzegane, traktowane jako coś oczywistego i należnego: życie, zdrowie, dach nad głową, jedzenie, świeże powietrze, możliwość swobodnego poruszania się.

Reklama

Stan epidemii wyzwolił w nas pokłady solidarności – tak było w przypadku wyścigu z czasem, by uzbierać ponad 4 miliony złotych na operację dla 10-letniego Mateusza z Przysieka. Udało się. Zdążyliśmy go „zapakować” do samolotu, którym poleciał na operację do Stanów Zjednoczonych, a sami zostaliśmy tu, w Polsce, bogatsi o zrozumienie, że posiadamy dobra materialne nie po to, żeby je mieć, lecz żeby się nimi dzielić. Oczy nam się otworzyły na służebny wymiar pracy pielęgniarek, ratowników medycznych, sprzedawców w sklepach, kurierów.

Odebraliśmy lekcję, że nie jesteśmy wieczni; że jak „świeże” by nie były pierwsze dwie cyfry naszego PESEL-u, to i tak umrzemy, i to niekoniecznie w bliżej nieokreślonej, odległej przyszłości, bo to może się stać w każdej chwili: jeszcze dziś, może jutro, za tydzień, za miesiąc.

Do co bardziej dociekliwych umysłów dotarło, że w związku z tym już teraz, bez zwłoki, trzeba sobie odpowiedzieć na pytania o sens życia; skoro mogę umrzeć w każdej chwili, choćby za pięć minut, to jak to jest na przykład z tym Panem Bogiem? Istnieje czy nie?

Ważne pytania

Co epidemia pokazała nam, chrześcijanom? Postawiła trudne, ale potrzebne pytania o jakość naszej wiary. Wierzę w Bożą Opatrzność, w to, że Bóg przeprowadza mnie przez ten czas według planu, któremu ufam, czy też łatwo wpadam w panikę, rozpacz? Czy tegoroczne Triduum Paschalne, tak inne za sprawą rozporządzeń władz państwowych, które całkowicie zamknęły przed nami drzwi świątyń, uruchomiło w nas refleksję nad tym, co męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa ma wspólnego z naszym życiem? A może okazało się, że nasza, pożal się Boże, „wiara” to tylko zlepek pobożnych tradycji, rytuałów i przyzwyczajeń? Że Wielkanoc bez święconki to nie Wielkanoc? Że co niedzielę chodzimy do kościoła z przyzwyczajenia, a nie z potrzeby spotkania z żywym Bogiem?

Reklama

Epidemia uświadomiła nam, że na co dzień opływamy w duchowe luksusy w postaci kościoła odległego o trzy ulice, no – maksymalnie o kilka kilometrów; że możemy przebierać między kilkoma Mszami św. dziennie; że gdybyśmy tylko chcieli, to moglibyśmy codzienne przyjmować Komunię św.; że w każdej chwili możemy znaleźć konfesjonał, a w nim kapłana i okazję do sakramentu pojednania.

Z przykrością trzeba stwierdzić, że epidemia pokazała, jak wielu katolików potrafi się pokłócić o sposób przyjmowania Komunii św., czyniąc z niego papierek lakmusowy czyjejś wiary i niemal kryterium zbawienia.

Nadzieja dla rodzin

Wskutek epidemii stanęliśmy w prawdzie o stanie naszych małżeństw i rodzin. Przekonaliśmy się, mężowie i żony, rodzice i dzieci, na ile się znamy, szanujemy, ile mamy dla siebie nawzajem cierpliwości, na ile potrafimy wybaczać, wyciągać rękę do zgody. Wielu wyszło z tej próby zwycięsko. Zaczerpnęli siły z łaski sakramentu małżeństwa. Posmakowali, czym jest Kościół domowy: wspólnota domowników, którzy razem obok siebie pracują, uczą się, modlą, jedzą i odpoczywają. Odkurzone zostały albumy ze zdjęciami, dzięki towarzyszącym ich przeglądaniu wspomnieniom dzieci poznały rodzinne korzenie. Mało tego – udało się przeprowadzić odkładany na święte nigdy remont, gdzie indziej zaś doszło do jeszcze większego „cudu”: rodzice i dzieci spędzali wspólnie – w dni powszednie! – dwie godziny dziennie, grając w gry planszowe.

2020-07-14 13:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zwolenniczka aborcji pobiła katolicką działaczkę pro-life podczas wywiadu

2025-04-07 09:17

[ TEMATY ]

wywiad

aborcja

pro‑life

Nowy Jork

zwolenniczka

Savannah Craven Antao

Harlem

Live Action - YouTube

Zwolenniczka aborcji rzuciła się z pięściami na katolicką działaczkę pro-life

Zwolenniczka aborcji rzuciła się z pięściami na katolicką działaczkę pro-life

To miał być wywiad jak każdy inny. Katolicka działaczka pro-life Savannah Craven Antao przeprowadzała na Harlemie w Nowym Jorku wywiad ze zwolenniczką aborcji. To, co stało się później szokuje.

Jak relacjonuje portal wPolityce.pl, do ataku doszło, gdy napastniczka dowiedziała się o pro-life’owym stanowisku Savannah.
CZYTAJ DALEJ

Oświadczenie Mocnych w Duchu ws. wezwania Ministerstwa Finansów do zwrotu 9 milionów złotych

2025-04-07 20:11

[ TEMATY ]

Fundusz Sprawiedliwości

Red./ak/GRAFIKA CANVA

W związku z pojawiającymi się w przestrzeni medialnej informacjami dotyczącymi wezwania Ministerstwa Finansów do zwrotu środków w wysokości 9 milionów złotych, otrzymanych przez Fundację Mocni w Duchu z Funduszu Sprawiedliwości, pragniemy wydać niniejsze oświadczenie.
CZYTAJ DALEJ

Pochówek dzieci utraconych

2025-04-07 16:06

ks. Waldemar Wesołowski

W Eucharystii i pogrzebie udział wzięło kilkanaście osób, siostry ze zgromadzenia Służebnic Przenajświętszej Krwi, przedstawiciele duszpasterstwa rodzin i Domowego Kościoła oraz czterech księży proboszczów legnickich parafii.

Jak podkreśla ks. Roman Raczak, kapelan legnickiego szpitala, to pierwsza taka msza i pochówek z obecnością wiernych. – Takie pogrzeby odbywają się już od kilku lat, zazwyczaj byłem ja oraz jeden z pracowników zakładu pogrzebowego. Dzięki informacji i zachętom, dzisiaj możemy zebrać się we wspólnocie wiernych – podkreśla. Zwraca też uwagę na fakt, że dzięki współpracy z kierownictwem szpitala, raz na kwartał ciała dzieci, które nie przyszły na świat, albo odeszły w wyniku poronienia lub w innych okolicznościach, są kremowane i chowane w zbiorowej mogile. – Czasem się zdarza, że rodzice są pogrążeni w smutku, nie mają siły myśleć o pochówku, podpisują dokumenty i wydawać by się mogło, że sprawa jest zakończona. Świadomość przychodzi później. Dlatego są te uroczystości żałobne, aby dać możliwość pożegnania nienarodzonych dzieci – dodaje.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję