Od 11 lat Zespół Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego im. Wł. St. Reymonta w Sokołowie Podlaskim organizuje jesienią Tydzień Chleba i Zdrowego Stylu Życia. 25 października w Sokołowskim Ośrodku Kultury miał miejsce uroczysty finał tegorocznej akcji.
Do sali widowiskowej SOK przybyli goście, m.in.: ks. Antoni Sieczkiewicz, diecezjalny duszpasterz rolników i proboszcz parafii w Grodzisku k. Sterdyni, przedstawiciele Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Warszawie, delegacja Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu, władze miasta i powiatu, przedstawiciele instytucji związanych z rolnictwem i zakładów współpracujących z ZSCKR, dyrektorzy i uczniowie najstarszych klas sokołowskich szkół podstawowych.
W części oficjalnej dyrektor ZSCKR Sławomir Wróblewski mówił o odwiecznym szacunku dla chleba w polskiej kulturze. Podkreślił, że wywodzi się ona z kultury wsi i jest zakorzeniona w chrześcijaństwie.
Ks. Antoni Sieczkiewicz przestrzegał przed zniewoleniami, do których zalicza się Internet czy kult pieniądza. Apelował o poszanowanie przyrody, przytaczając przysłowie: „Pan Bóg skruszonemu przebacza zawsze, człowiek czasami, natura nigdy”. Z kolei dyrektor SOK Marcin Celiński zaakcentował, że etymologia słowa „kultura” wskazuje na jej nierozerwalne związki z uprawą; pochodzenie od chleba.
Prowadzący uroczystość uczniowie opowiedzieli o przebiegu akcji; młodzi artyści z ZSCKR zaprezentowali widowiskowy spektakl: „Wesele Boryny” na podstawie fragmentu epopei „Chłopi”. Uczniów przygotowały: Beata Czapska-Gram, Agnieszka Borysiak, Dorota Ratyńska i Małgorzata Krakowska; oprawę muzyczną zapewnił szkolny zespół The Rolnik Stones pod kierunkiem Michała Ostromeckiego. W Galerii DOM uczniowie przygotowali także „Biesiadę po staropolsku”, wystawy i warsztaty pieczenia chleba.
Każdego dnia marnujemy mnóstwo jedzenia: resztki z obiadu, kromki chleba, niewykorzystane produkty, z którymi nie wiadomo co zrobić. Jak temu zapobiec? Wystarczy znać alternatywne sposoby na wykorzystanie resztek jedzenia. Oto kilka z nich.
Nadmiar chleba i bułek można zamrozić w całości lub pokrojone w kromki, kostki. Małe kawałki należy rozmrozić w mikrofalówce lub na patelni. Cały chleb, po owinięciu w czysty, wilgotny płócienny ręcznik – rozmrozić w piekarniku rozgrzanym do temp. 100°C. Jest wtedy chrupki i pachnie jak świeżo upieczony.
Położna, która uczestniczyła w aborcjach w szpitalu w Oleśnicy, ujawniła szczegóły horroru trwającego za murami tej placówki.
Gizela Jagielska szkoli personel z zabijania chlorkiem potasu tłumacząc, że należy go wstrzykiwać dziecku tak długo aż jego serce przestanie bić, gdyż inaczej dziecko zacznie uciekać i trzeba będzie "kłuć jeszcze raz". Dla położnych z Oleśnicy aborcja ma być "łatwiejszą pracą" niż przyjmowanie porodów żywych dzieci. "Pacjentki" Jagielskiej robią sobie pamiątki z okazji zamordowania własnego dziecka. Inne kobiety płaczą z rozpaczy na szpitalnych korytarzach.
Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?
Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.