Reklama

Nauka

Powrót na Księżyc

Człowiek po raz pierwszy postawił stopę na Księżycu 20 lipca 1969 r. o godz. 20.17. Niewątpliwie ten mały krok człowieka był wielkim krokiem ludzkości – jak wyraził to Neil Armstrong, dowódca misji Apollo 11, której lądownik jako pierwszy w historii osiadł na Księżycu z ludźmi na pokładzie. Tylko co nam ten krok dał i czy jest szansa na następne?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tempo, w jakim odbywał się podbój kosmosu przez ludzi, było ogromne. Pierwszy sztuczny satelita Ziemi został umieszczony na orbicie 4 października 1957 r., a już 4 kwietnia 1961 r. na orbitę Ziemi został wyniesiony człowiek – Jurij Gagarin i co najważniejsze – powrócił z niej na Ziemię. Program lotów kosmicznych zapoczątkowany przez ZSRR był znakiem zaawansowania technologicznego, ukazał możliwości radzieckiej nauki i techniki. Był też wyzwaniem rzuconym Stanom Zjednoczonym, dla których lot Sputnika (pierwszego radzieckiego satelity Ziemi) był zupełnym zaskoczeniem. Amerykanie nie mogli już być pierwsi w kosmosie, więc prezydent John F. Kennedy w maju 1961 r. ogłosił cel, którym było lądowanie człowieka na Księżycu, i to w ciągu dekady. Tak ambitne zadanie wymagało stworzenia w krótkim czasie nowej gałęzi przemysłu. Należało opracować rakietę, która byłaby w stanie wynieść moduł księżycowy razem z ludźmi poza orbitę Ziemi, lądownik księżycowy, specjalne skafandry podtrzymujące życie, dopracować sposoby łączności nie tylko radiowej, ale i telewizyjnej.

Ekspresem na Księżyc

Reklama

Przygotowania postępowały błyskawicznie, choć ich zakres był bardzo szeroki. Jeszcze w 1961 r. wykonano pierwsze testy rakiety nośnej, a w ciągu 3 lat zbudowano i przetestowano na orbicie ziemskiej pierwszą wersję statku Apollo. Jednocześnie badano powierzchnię Księżyca przy pomocy sond Ranger i Surveyor oraz umieszczono na jego orbicie sztucznego satelitę Lunar Orbiter. W czasie przygotowań do lotu załogowego zdarzyło się wiele wypadków. Najtragiczniejszy w skutkach był pożar, który wybuchł 27 stycznia 1967 r. podczas ćwiczeń w module dowodzenia. Zginęło wtedy 3 astronautów, a program prób z ludźmi został zawieszony na blisko 2 lata. Ostatnim etapem przygotowań był lot załogowego statku Apollo 10, który w maju 1969 r. wszedł na orbitę Księżyca i przetestował procedurę odłączenia się od statku lądownika księżycowego oraz jego powrót i połączenie ze statkiem. W trakcie tej misji lądownik znalazł się w odległości 14 km od powierzchni Księżyca. Tak blisko... Jednak to załodze misji Apollo 11 dane było wylądować na Srebrnym Globie 2 miesiące później.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zwalniamy tempo

Na naszym naturalnym satelicie w trakcie programu Apollo (ostatni lot, oznaczony numerem 17, odbył się w grudniu 1972 r.) przebywało 12 astronautów, którzy nie tylko chodzili po powierzchni Księżyca, ale także jeździli czterokołowym pojazdem terenowym nazwanym Lunar Roving Vehicle (LRV).

Mogłoby się wydawać, że tak spektakularnie rozpoczęta era kosmiczna będzie trwać, a stawiane cele będą coraz bardziej dalekosiężne, że wyprawy statków programu Apollo to tylko wstęp do założenia baz albo osad górniczych, i to nie tylko na Księżycu, ale i dalej. Z perspektywy czasu wyraźnie widać, że ten program był głównie elementem wyścigu zbrojeń między ZSRR a USA. Elementem bardzo kosztownym, który co prawda udał się znakomicie i był doskonale „sprzedany” medialnie, ale jednorazowym. Pośpiech przy jego realizacji wydaje się niewiarygodny. Obecnie przygotowywane misje kosmiczne od etapu zatwierdzenia do realizacji trwają niejednokrotnie dłużej, mimo że w przestrzeń pozaziemską wysyłane są automaty.

Jak bardzo przestaliśmy się interesować eksploracją kosmosu jako pasażerowie statków kosmicznych, najlepiej świadczy fakt, że do dzisiaj w kosmosie przebywało blisko 600 osób, a tylko 24 opuściły orbitę Ziemi, i byli to wyłącznie uczestnicy programu Apollo. 50 lat temu!

Reklama

Czy to oznacza, że doświadczenia zdobyte podczas tych kilku heroicznych lat przydały się wyłącznie naukowcom badającym księżycowe próbki? Ludzie nigdy nie przestali interesować się kosmosem, a brak dalekich lotów załogowych jest efektem refleksji nad możliwościami człowieka wykorzystującego dostępną technikę. Czym innym jest wysłanie kilkudniowej misji, a zupełnie czym innym długi lot w kierunku najbliższych planet. Lot na Marsa, choćby tylko po to, aby go okrążyć, trwałby co najmniej 1,5 roku, a to zupełnie inna skala wyzwań. Jeśli chodzi o loty załogowe, to Księżyc był i ciągle jest szczytem naszych możliwości.

Nie zapominamy i planujemy

Myśli się o lotach załogowych na Marsa, a nawet o założeniu tam kolonii, ale plany te są mgliste i niekonkretne. Za to zupełnie serio przebiega badanie bliskich Ziemi ciał niebieskich przy pomocy automatycznych sond i próbników. W ostatnich latach nastąpiło nawet pewne wzmożenie wysiłków badawczych, i to nie tylko USA czy Rosji, ale także Unii Europejskiej, Chin, Japonii czy Izraela. Na Marsie działa kilka pojazdów wysłanych z Ziemi, które badają powierzchnię planety i przemieszczają się po niej od lat. Dzięki nim wiemy, że w marsjańskim gruncie można znaleźć sporo wody, która jest niezbędna przy jakiejkolwiek ludzkiej działalności na powierzchni. Co roku zespoły studentów z polskich uczelni zajmują miejsca na podiach zawodów w konstruowaniu łazików marsjańskich. Organizacja Mars Society ogłosiła konkurs na zaprojektowanie marsjańskich osiedli, w którego finale 2 spośród 10 projektów zostały zgłoszone przez zespoły studentów z Politechniki Wrocławskiej. Nawet jeśli sami nie wystrzeliwujemy rakiet i sond kosmicznych, to możemy się znacząco przyczynić do rozwiązywania innych nie mniej ważnych zagadnień.

Reklama

Aby się dowiedzieć, jak długotrwałe przebywanie w kosmosie może wpłynąć na ludzki organizm, przeprowadza się badania na stacjach kosmicznych. Pierwszą z nich była stacja radziecka Salut 1 (w sumie było ich 7 w latach 1971-91), potem amerykańska Skylab, działająca w latach 1973-79 – to na jej potrzeby zaprojektowano i wdrożono program kosmicznych wahadłowców; kolejna to radziecka stacja Mir, działająca w latach 1986 – 2001, a następnie Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS), działająca od 1998 r. Chiny umieściły na orbicie 2 stacje: Tiangong 1 (2011-18) oraz Tiangong 2, która działa od 2016 r.

Na nowo „odkrywany” jest także Księżyc, nieco już zapomniany przez agencje kosmiczne różnych krajów. Amerykanie myślą o założeniu tam bazy, a Europejska Agencja Kosmiczna planuje w 2025 r. wysłać misję testową, której częścią będzie projektowana przez Polaków mała koparka do wydobywania pyłu księżycowego i pozyskiwania z niego wody i tlenu. Na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca w styczniu br. wylądowała chińska sonda, mająca na pokładzie nasiona bawełny, z których jedno wykiełkowało. Swoją sondę wysłał na Księżyc także Izrael, ale rozbiła się ona podczas lądowania w kwietniu br.

Okazuje się że w temacie Księżyca ostatnio wiele się dzieje. Mógłby on służyć choćby jako miejsce ostatecznego montażu i dotankowywania dużych statków kosmicznych – wyniesienie ich z Ziemi w całości jest wręcz niewykonalne ze względu na ograniczone możliwości silników rakietowych, a w warunkach niewielkiego ciążenia księżycowego powyższe czynności stają się całkiem realne.

Powrót na naszego naturalnego satelitę wydaje się przesądzony, to tylko kwestia czasu.

2019-07-16 11:47

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Polacy w drodze na Księżyc

Studenci Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie budują urządzenie, które ma służyć do badania interakcji wybranych materiałów i powłok z księżycowym pyłem – regolitem. Ich autorski projekt będzie pierwszym eksperymentem, który zostanie zrealizowany na Srebrnym Globie przez zespół z Polski.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wynalazek zacznie swoją misję na Księżycu za nieco ponad 2 lata. Za całym przedsięwzięciem stoi techologiczna firma z Dubaju. Jej kierownictwo ogłosiło wieloetapowy międzynarodowy konkurs, w którego szranki stanęło ponad 400 ekip z całego świata. Kiedy pod koniec maja ogłoszono wyniki, okazało się, że zwyciężył projekt przygotowany przez dziesięcioosobową ekipę młodych naukowców z Krakowa. Obecnie zespół, którego liderem jest Filip Wylęgała, gromadzi środki na wykonanie i testowanie urządzenia, które w 2025 r. znajdzie się na rakiecie lecącej w stronę Srebrnego Globu.
CZYTAJ DALEJ

Niedziela Palmowa

Szósta niedziela Wielkiego Postu nazywana jest Niedzielą Palmową, czyli Męki Pańskiej, i rozpoczyna obchody Wielkiego Tygodnia.

W ciągu wieków otrzymywała różne określenia: Dominica in palmis, Hebdomada VI die Dominica, Dominica indulgentiae, Dominica Hosanna, Mała Pascha, Dominica in autentica. Niemniej, była zawsze niedzielą przygotowującą do Paschy Pana. Liturgia Kościoła wspomina tego dnia uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy, o którym mówią wszyscy czterej Ewangeliści ( por. Mt 21, 1-10; Mk 11, 1-11; Łk 19, 29-40; J 12, 12-19), a także rozważa Jego Mękę. To właśnie w Niedzielę Palmową ma miejsce obrzęd poświęcenia palm i uroczysta procesja do kościoła. Zwyczaj święcenia palm pojawił się ok. VII w. na terenach dzisiejszej Francji. Z kolei procesja wzięła swój początek z Ziemi Świętej. To właśnie Kościół w Jerozolimie starał się jak najdokładniej "powtarzać" wydarzenia z życia Pana Jezusa. W IV w. istniała już procesja z Betanii do Jerozolimy, co poświadcza Egeria. Według jej wspomnień patriarcha wsiadał na oślicę i wjeżdżał do Świętego Miasta, zaś zgromadzeni wierni, witając go w radości i w uniesieniu, ścielili przed nim swoje płaszcze i palmy. Następnie wszyscy udawali się do bazyliki Anastasis (Zmartwychwstania), gdzie sprawowano uroczystą liturgię. Owa procesja rozpowszechniła się w całym Kościele mniej więcej do XI w. W Rzymie szósta niedziela Przygotowania Paschalnego była początkowo wyłącznie Niedzielą Męki Pańskiej, kiedy to uroczyście śpiewano Pasję. Dopiero w IX w. do liturgii rzymskiej wszedł jerozolimski zwyczaj procesji upamiętniającej wjazd Pana Jezusa do Jerusalem. Obie tradycje szybko się połączyły, dając liturgii Niedzieli Palmowej podwójny charakter (wjazd i Męka) . Przy czym, w różnych Kościołach lokalnych owe procesje przyjmowały rozmaite formy: biskup szedł piechotą lub jechał na osiołku, niesiono ozdobiony palmami krzyż, księgę Ewangelii, a nawet i Najświętszy Sakrament. Pierwszą udokumentowaną wzmiankę o procesji w Niedzielę Palmową przekazuje nam Teodulf z Orleanu (+ 821). Niektóre też przekazy zaświadczają, że tego dnia biskupom przysługiwało prawo uwalniania więźniów (czyżby nawiązanie do gestu Piłata?). Dzisiaj odnowiona liturgia zaleca, aby wierni w Niedzielę Męki Pańskiej zgromadzili się przed kościołem (zaleca, nie nakazuje), gdzie powinno odbyć się poświęcenie palm, odczytanie perykopy ewangelicznej o wjeździe Pana Jezusa do Jerozolimy i uroczysta procesja do kościoła. Podczas każdej Mszy św., zgodnie z wielowiekową tradycją czyta się opis Męki Pańskiej (według relacji Mateusza, Marka lub Łukasza - Ewangelię św. Jana odczytuje się w Wielki Piątek). W Polsce istniał kiedyś zwyczaj, że kapłan idący na czele procesji trzykrotnie pukał do zamkniętych drzwi kościoła, aż mu otworzono. Miało to symbolizować, iż Męka Zbawiciela na krzyżu otwarła nam bramy nieba. Inne źródła przekazują, że celebrans uderzał poświęconą palmą leżący na ziemi w kościele krzyż, po czym unosił go do góry i śpiewał: "Witaj krzyżu, nadziejo nasza!". Niegdyś Niedzielę Palmową na naszych ziemiach nazywano Kwietnią. W Krakowie (od XVI w.) urządzano uroczystą centralną procesję do kościoła Mariackiego z figurką Pana Jezusa przymocowaną do osiołka. Oto jak wspomina to Mikołaj Rey: "W Kwietnią kto bagniątka (bazi) nie połknął, a będowego (dębowego) Chrystusa do miasta nie doprowadził, to już dusznego zbawienia nie otrzymał (...). Uderzano się także gałązkami palmowymi (wierzbowymi), by rozkwitająca, pulsująca życiem wiosny witka udzieliła mocy, siły i nowej młodości". Zresztą do dnia dzisiejszego najlepszym lekarstwem na wszelkie choroby gardła według naszych dziadków jest właśnie bazia z poświęconej palmy, którą należy połknąć. Owe poświęcone palmy zanoszą dziś wierni do domów i zawieszają najczęściej pod krzyżem. Ma to z jednej strony przypominać zwycięstwo Chrystusa, a z drugiej wypraszać Boże błogosławieństwo dla domowników. Popiół zaś z tych palm w następnym roku zostanie poświęcony i użyty w obrzędzie Środy Popielcowej. Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej, wprowadza nas coraz bardziej w nastrój Świąt Paschalnych. Kościół zachęca, aby nie ograniczać się tylko do radosnego wymachiwania palmami i krzyku: " Hosanna Synowi Dawidowemu!", ale wskazuje drogę jeszcze dalszą - ku Wieczernikowi, gdzie "chleb z nieba zstąpił". Potem wprowadza w ciemny ogród Getsemani, pozwala odczuć dramat Jezusa uwięzionego i opuszczonego, daje zasmakować Jego cierpienie w pretorium Piłata i odrzucenie przez człowieka. Wreszcie zachęca, aby pójść dalej, aż na sam szczyt Golgoty i wytrwać do końca. Chrześcijanin nie może obojętnie przejść wobec wiszącego na krzyżu Chrystusa, musi zostać do końca, aż się wszystko wypełni... Musi potem pomóc zdjąć Go z krzyża i mieć odwagę spojrzeć w oczy Matce trzymającej na rękach ciało Syna, by na końcu wreszcie zatoczyć ciężki kamień na Grób. A potem już tylko pozostaje mu czekać na tę Wielką Noc... To właśnie daje nam Wielki Tydzień, rozpoczynający się Niedzielą Palmową. Wejdźmy zatem uczciwie w Misterium naszego Pana Jezusa Chrystusa...
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś: czy ta Pascha nas obchodzi?

2025-04-13 20:47

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Julia Saganiak

- Nic nie zbudujesz, bo cały czas patrzysz w przeszłość. Nie potrafisz obrócić się ku przyszłości. Cały czas siedzisz w Egipcie! - mówił kard. Grzegorz Ryś podczas rekolekcji. 
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję