Szymonek został pochowany 28 czerwca br. w rodzinnym Radomiu. Wstrząśnięci rodzice oraz ich przyjaciele nadal mają łzy w oczach, ale także gniew, który niestety, jest uzasadniony.
Mimo tych oczywistych emocji przypadku z Polski nie powinno się określać mianem eutanazji, a jedynie odstąpieniem od długiej i uporczywej terapii. – Jako ojciec bardzo współczuję rodzicom, ale sprawy Szymona nie można porównać do eutanazji Alfiego Evansa. Dziecko z Wielkiej Brytanii wykazywało wyraźnie dostrzegalne reakcje, świadczące o nawiązywaniu kontaktu z rodzicami. Według dostępnej wiedzy, u Szymona stwierdzono obrzęk mózgu oraz nieodwracalne uszkodzenie centralnego układu nerwowego – mówi dr Błażej Kmieciak, dyrektor Centrum Bioetyki Instytutu na rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Choroba Szymona ujawniła się na początku roku. Dziecko w ciężkim stanie trafiło najpierw do szpitala w Radomiu, a po kilku dniach do warszawskiego szpitala przy ul. Niekłańskiej. Rodzice łączą chorobę Szymona z podaniem szczepionki przeciw pneumokokom, bo jego stan zdrowia kilka dni później nagle się pogorszył. Sprawę zaczęły nagłaśniać tzw. środowiska antyszczepionkowe, które pod szpitalem organizowały regularne pikiety.
Śmierć bez rodziców
Prokuratura w Radomiu prowadzi postępowanie ws. szczepionki. Według informacji od Rzecznika Praw Pacjenta, choroba Szymona nie miała związku ze szczepionką. „Z posiadanego materiału, w szczególności z opinii (...) konsultantów, w żaden sposób nie wynika, aby zdiagnozowana u chłopca jednostka chorobowa była wynikiem podania szczepionki” – czytamy w specjalnym komunikacie RPP.
Najwięcej kontrowersji budzi jednak fakt procedury orzekania o śmierci dziecka, a właściwie stwierdzenia tzw. śmierci pnia mózgu, które zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami jest równoznaczne ze stwierdzeniem śmierci. W świetle obwieszczenia Ministra Zdrowia z 2007 r. ta procedura jest długa i skomplikowana, bo jej wynik powinien być maksymalnie jednoznaczny.
Reklama
Okazuje się, że lekarze wielokrotnie próbowali uruchamiać procedurę stwierdzenia śmierci mózgowej Szymona. – W styczniu zdiagnozowano u niego śmierć mózgu, ale rodzice nie zgodzili się na odłączenie go od aparatury. Następne konsylium powołano w lutym i wtedy jeden lekarz powiedział, że śmierć nastąpiła, a drugi wydał odmienną opinię. Kolejne konsylium było w marcu. Ile razy można umierać? – powiedział w telewizji wPolsce.pl prof. Jan Talar, specjalista od wybudzania ze śpiączki.
Sprawa nabrała tempa w połowie czerwca. Według relacji, lekarze umówili się z rodzicami Szymonka 18 czerwca na godz. 10 – wówczas miało się odbyć konsylium lekarskie. Gdy rodzice przyszli, dziecko było już odłączone od aparatury i nie żyło. – Umówili się z rodzicami we wtorek, a już w sobotę rozpoczęli procedurę orzekającą śmierć mózgu. Spotkanie miało być o godz. 10, a dziecko zostało odłączone od aparatury o 9.30 – powiedziała przed szpitalem Alina Drabik, ciocia Szymona.
Czas na dyskusję
Pełnomocnik rodziny – mec. Arkadiusz Tetela złożył zawiadomienie do prokuratury. Obecnie trwa śledztwo w tej sprawie, by wyjaśnić wszystkie wątpliwości. Procedurę wszczął także Rzecznik Praw Pacjenta, który poprosił szpital szczególnie o wyjaśnienie, dlaczego rodziny nie było podczas konsylium orzekającego śmierć mózgu i odłączania dziecka od respiratora. Biuro RPP otrzymało już dokumenty i obecnie je analizuje, ale prawdopodobnie szpital będzie proszony o kolejne wyjaśnienia.
Być może personel medyczny miał dość rozmów z rodzicami i postanowił wykonać wszystkie czynności bez ich obecności. Wszystko wskazuje na to, że także po stronie pracowników szpitala górę wzięły ludzkie emocje. – Jeżeli tak było, to lekarze bardzo źle zrobili i może ich czekać przegrany proces w sądzie. Rodzice mają prawo do emocji i uczestniczenia w procedurach medycznych, takich jak np. stwierdzenie śmierci mózgu, a przede wszystkim powinni mieć szansę na pożegnanie się z dzieckiem – mówi dr Kmieciak. – Przykład Szymona pokazuje, że trzeba wznowić dyskusję nad wprowadzeniem mediatora medycznego, ale pewnie będzie również konieczna dyskusja nad definicją śmierci mózgowej i wymaganymi prawem procedurami jej orzekania – podkreśla.