Szanowna Pani Aleksandro!
Jestem już dziś osobą starszą, ale gdy miałam 20 lat, nie miałam rodziny ani krewnych, a jednak nigdy nie czułam się samotna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W tłumie spotykałam osoby bardzo mi przyjazne. 80 lat temu siedziałam w jednej ławce z Wierą – obecnie mam kontakt z jej synami. W czasie wojny przerabiałam gimnazjum z Hanią – po wojnie cudem mnie odnalazła. Zaraz po wojnie zdawałam maturę na Śląsku z Halinką – wspominamy ten czas telefonicznie. Takie znajomości mogę mnożyć.
Na emeryturę przeszłam 30 lat temu, ale mam kontakt z osobami z pracy – pracowałam w tym samym przedsiębiorstwie 40 lat. Jak Pani widzi, u mnie wszystko trwa długo.
Ciekawią mnie też nowe znajomości, ale nie przekreślam starych.
Chciałabym poradzić, by jeśli szukamy przyjaźni, sprawdzić, czy nie straciliśmy znajomości, które warto było pielęgnować.
Z Panem Bogiem – Czesława M.
Bardzo to potrzebne przypomnienie – „by jeśli szukamy przyjaźni, sprawdzić, czy nie straciliśmy znajomości, które warto było pielęgnować”. Niefrasobliwie pozostawiamy często za sobą coś, co może być dla nas naprawdę ważne. Znajomości „od dziecka”, przyjaźnie z młodych lat – wiem, to wszystko wymaga czasu i uwagi, a my chcemy iść naprzód. Pędzimy przez życie – aż pewnego dnia konstatujemy, że telefon milczy, a obok nas nie ma nikogo. I płaczemy, że wszyscy nas opuścili. A to my ich opuszczamy.