Msza św., której przewodniczył Metropolita Wrocławski otworzyła centralne obchody 100. rocznicy odzyskania niepodległości na Dolnym Śląsku. Homilia abp. Józefa Kupnego była nie tylko ukłonem i podziękowaniem tym, którym Polska odzyskanie wolności zawdzięcza, ale też rachunkiem sumienia dla tych, którzy dziś pełnią lub chcą pełnić władzę, i za kształt wolności polski odpowiadają.
– W kontekście dzisiejszego jubileuszu odzyskania niepodległości oddajemy hołd naszym rodakom, którzy Ojczyźnie oddali swoje życie. Dali wszystko, co mieli najcenniejszego – oddali swoje życie. Oddajemy hołd tym, którzy ofiarowali Ojczyźnie swoje zdolności, umiejętności, swoją pracą budowali jej pomyślne dziś. To tak, jakby wrzucili do skarbony całe swoje życie – mówił Metropolita. – W jaki sposób dzisiaj służyć naszej Ojczyźnie? Jak robić to wspólnie, jak robić to razem? Przecież różnic między nami jest coraz więcej. Nie potrafimy zdefiniować tego, co stanowi dobro wspólne wszystkich Polaków. Powstają coraz większe rysy i pęknięcia na tym, co stanowi fundament pokojowego współżycia wszystkich Polaków. Bardzo różnimy się w rozumieniu i interpretacji godności i praw człowieka, wartości podstawowych, istoty demokracji. Używamy tych samych słów i zupełnie inaczej je rozumiemy – podkreślał Hierarcha i zdefiniował wymagania: – Kochani, Kościół nie buja w obłokach. To nie jest tak, że stawiamy wymagania, że macie wszyscy jeden drugiemu rzucać się na szyję. Są różnice. Pozostajemy we wzajemnej konkurencji, w sporze politycznym – ale on musi przebiegać według pewnych reguł. Ważne jest, jak się traktuje politycznych konkurentów. Niestety, ciągle obserwujemy w naszym kraju niepokojące zjawisko traktowania konkurentów politycznych jak wrogów, których należy zwalczać za pomocą wszystkich możliwych środków. Niestety, to stało się standardem życia publicznego. Szczególny niepokój – muszę to powiedzieć – budzi język publicznej dyskusji politycznej, pełen agresji, wzajemnych oskarżeń, moralna dyskredytacja przeciwników, rzucanie podejrzeń, brak szacunku dla przeciwnika politycznego. Ostatnie wybory to pokazały. Ten realizowany w naszym życiu politycznym model – z etycznego i moralnego punktu widzenia – jest nie do przyjęcia. Czy po wyjściu z tego kościoła będziemy w stanie podać sobie rękę? Czy nie jest tak, że tutaj stoimy obok siebie, ale ta głęboka, wzajemna niechęć jest tak duża, że nie będziemy umieli po prostu popatrzeć sobie w oczy i podać sobie rękę? Potrzeba nam zgody narodowej, wspólnego świętowania setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Potrzeba nam wyrzeczenia się gniewu, agresji, zemsty, bo to wszystko zakłóca radość z wolności – zakończył wrocławski Metropolita.
Pomóż w rozwoju naszego portalu