Reklama

Błękitne siostry

W 2018 r. mija 90 lat od wyjazdu z domu generalnego w Starej Wsi pierwszych misjonarek ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej. Przedsięwzięcie to zostało starannie przygotowane od strony organizacyjnej i duchowej przez trwającą 15 lat modlitwę w tej intencji

Niedziela Ogólnopolska 22/2018, str. 26-27

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Misje w Rodezji Północnej, dokąd pojechały siostry, od 1912 r. były prowadzone przez ojców jezuitów. Kiedy w 1913 r. do Afryki wyjeżdżał o. Apoloniusz Kraupa SJ, nawiedził w Starej Wsi grób swojej rodzonej siostry, zmarłej w 1886 r. w bardzo młodym wieku s. Leonili. Zabrał stamtąd grudkę ziemi i powiedział, że rozsieje ją na Czarnym Lądzie, aby i tam wyrosły kiedyś zastępy służebniczek Niepokalanej.

Niezwykły zasiew

Pierwsze siostry, które wyjechały na misje ze Starej Wsi 24 kwietnia 1928 r., to: s. Rufina Świrska, s. Romana Wilk, s. Frydolina Mącior i s. Urszula Wiktor. Kolejne wyruszyły 5 grudnia: s. Melania Galus, s. Chrystiana Gondek, s. Adalberta Rajchel i s. Cypriana Małecka. W lutym 1931 r. dołączyły s. Amalia Różowicz i s. Adolfa Pięta, a w 1935 r. – s. Petronela Krypel z s. Stanisławą Łabno. W 1936 r. pojechały s. Alojza Krypel i s. Laurencja Dydek. W 1938 r. na przygotowanie misyjne do Anglii wyjechały s. Gertruda Bełch z s. Serafią Bednarską i tam zastał je wybuch II wojny światowej. Sytuacja powojenna w Polsce na wiele lat uniemożliwiła wyjazd kolejnych misjonarek, którymi dopiero w 1964 r. zostały s. Gabriela Trzeciak i s. Fabiana Banaś.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pierwszy trud afrykański i ryk lwów

Reklama

Pierwsze misjonarki przed wyjazdem poszerzyły swoją wiedzę ogólną i religijną, uczyły się języka angielskiego i jednego z miejscowych narzeczy afrykańskich. Przeszły praktykę w szkole gospodarstwa domowego: opanowały krawiectwo, tkactwo, haft, garncarstwo, pielęgniarstwo, a nawet umiejętność leczenia zębów.

Wyjeżdżając, liczyły się z tym, że już nigdy nie przyjadą do Polski. Po miesięcznej żegludze czekała je jeszcze podróż pociągiem, potem samochodem do ich misji w Chingombe. Do 1954 r. ostatnie 45 mil drogi dało się przebyć tylko pieszo. Marsz przez wysokie trawy i skaliste góry trwał trzy dni; siostry do końca życia zachowały w pamięci ryk lwów zbliżających się nocą do ich odpoczywającej karawany. Jedna z sióstr tak opisała tę wędrówkę: „Słoneczko przygrzewało po afrykańsku: pot spływał po całym ciele. (...) To był nasz pierwszy trud afrykański. Ale przy rzece Chingombe czekał Ojciec Lazarowicz, który bardzo pragnął mieć siostry na stacji misyjnej, z gromadką ludzi. Widząc radość Ojca i całej gromadki, nie czuło się już nawet zmęczenia. Mieszkańcy różnymi znakami witali pierwsze siostry: jedni pogwizdywali, inni śpiewali, inni tańczyli i tak doprowadzili nas do misji”.

Do tej pory jest to jedna z najtrudniejszych placówek ze względu na uciążliwy klimat i niebezpieczny dojazd oraz dużą zachorowalność na malarię i inne choroby tropikalne. Początkowo siostry mieszkały w dwuizbowej chacie, która służyła im za sypialnię, jadalnię, pokój rekreacyjny, pracownię i apteczkę. To wszystko, w połączeniu z bardzo trudnymi, prymitywnymi warunkami życia i pracy, wymagało od nich wielkiego hartu ducha.

Reklama

Siostry najpierw podjęły nauczanie chłopców w szkole, a także w wioskach naukę czytania, pisania, rachunków i śpiewu – zarówno dzieci, jak i dorosłych. Ogromną barierę stanowił język, gdyż miejscowa ludność posługiwała się dziesięcioma narzeczami. Uczono zatem języka angielskiego. Misjonarki opiekowały się także chorymi i troszczyły się o świątynię.

Druga grupa sióstr w 1929 r. objęła misję w Kasisi. Na początku w dwóch chatach siostry uczyły chłopców i dziewczęta, przy czym możliwość kształcenia się dziewcząt była nowością. Siedem dziewcząt ze względu na dużą odległość ich domów od szkoły mieszkało w walącej się okrągłej chatce, jak w internacie.

W Kasisi siostry służebniczki zapoczątkowały również nieznany dotąd w kulturze tamtejszych plemion zwyczaj opiekowania się dziećmi, których matki zmarły przy porodzie, co zdarzało się stosunkowo często. Krewni w innych sytuacjach chętnie przyjmowali dzieci, ale w tym przypadku uważali, że jako „winne śmierci” i one nie mają prawa do życia. Dzięki postawie sióstr stopniowo zaczęła wzrastać świadomość, że życie każdego człowieka, także tego najbardziej bezradnego, jest bezcenną wartością. Wychowankiem szkoły w Kasisi był abp Adrian Mung’andu – od 1975 r. biskup diecezji Livingstone, a w latach 1984-96 arcybiskup Lusaki.

Trzecią placówką objętą przez polskie służebniczki jest misja Katondwe. W 1939 r. trzy siostry rozpoczęły tam posługę, której zakres obejmował: prowadzenie przychodni z kilkoma miejscami szpitalnymi, opiekę nad kościołem, szycie, organistostwo, katechizację na miejscu i w terenie oraz prowadzenie szkoły dla dziewcząt.

Ziarno przynosi plony

Reklama

Te niepozorne i niełatwe początki w Chingombe, w Kasisi i w Katondwe otworzyły przed siostrami dalsze perspektywy rozwoju na tym terenie, chociaż II wojna światowa i następujące po niej przemiany polityczne przerwały możliwość przyjazdu z Polski kolejnych sióstr i ograniczyły wzajemne kontakty.

Pan Żniwa zatroszczył się jednak o nowe ręce do pracy, gdyż powołał do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek kilka polskich dziewcząt, które w czasie wojennej tułaczki zawędrowały na kontynent afrykański i pragnęły zostać zakonnicami. Nie był możliwy ich wyjazd do nowicjatu w Polsce lub w USA, ale na prośbę miejscowego biskupa zgromadzenie otworzyło dom w Republice Południowej Afryki, na przedmieściach Johannesburga, gdzie w 1948 r. został erygowany nowicjat.

Ponad 20-letni okres pracy sióstr zaowocował również powołaniami spośród afrykańskich dziewcząt. W czasach gdy trwał jeszcze kolonializm, polskie siostry służebniczki zdecydowały się przyjąć w swoje szeregi czarnoskóre dziewczęta. W 1954 r. nowicjat w Karenda rozpoczęły rodezyjskie postulantki. S. Petronela Krypel mówiła: – Przyszłyśmy tutaj dla nich, opuściłyśmy nasz kraj dla nich. Otwarłyśmy nasze serca dla nich, powinnyśmy również otworzyć dla nich nasze domy.

Reklama

Siostry służebniczki od początku swojej misyjnej pracy podchodziły do miejscowej ludności i podopiecznych z wielkim szacunkiem. Kiedy do zgromadzenia dołączyły Afrykanki, wielokrotnie polskie misjonarki stawały przed koniecznością stanowczego przeciwstawiania się istniejącym wówczas niesprawiedliwym zwyczajom – np. gdy w jakimś urzędzie zapraszano „białą siostrę”, by usiadła, a afrykańskiej kazano czekać przed drzwiami – Polki zostawały razem z siostrami Afrykankami. Podobnie było w podróży, w środkach komunikacji i na noclegach, gdy obowiązywała jeszcze segregacja rasowa.

W 1969 r. zgromadzenie utworzyło w Afryce oddzielną prowincję, liczącą w Zambii 21 Polek i 22 Zambijki oraz 10 Polek w RPA. Istniało wtedy w Zambii 6 placówek – Chingombe (1928), Kasisi (1929), Katondwe (1939), Matero (1959), Kabwe-Ngungu-Bwacha (1961), Mumbwa (1963) oraz jedna w Republice Południowej Afryki – w Johannesburgu (1946).

Po 90 latach

Reklama

Obecnie istnieje 25 placówek zgromadzenia na terenie Zambii, 4 w RPA, 2 w Malawi i 2 w Tanzanii. Od początku do chwili obecnej w Afryce pracowały 83 siostry z Polski. Na cmentarzu w Kasisi spoczywa 18 sióstr (11 Polek i 7 Afrykanek), a w Johannesburgu – 6 Polek. Ich misyjny trud kontynuują 173 siostry Afrykanki (pochodzące z Zambii, Malawi, Zimbabwe, Kenii, Nigerii, Tanzanii i z Republiki Południowej Afryki) oraz 20 Polek, pod zwierzchnictwem przełożonej prowincjalnej (od 1978 r. funkcję tę powierza się Afrykankom). Z odwagą odpowiadają na ciągle nowe potrzeby Kościoła w Afryce i nie wahają się podejmować posługi w miejscowościach bardzo ubogich, odległych i w trudnych warunkach klimatycznych. Siostry obejmują swoją posługą zarówno przedstawicieli zambijskiej elity, jak i ludzi najuboższych, prowadząc przedszkola, szkoły podstawowe i średnie z internatami, kursy zawodowe, przychodnie zwane tam klinikami – z kilkoma miejscami do leżenia dla chorych pozostających na leczeniu, dwa szpitale – jak na tamtejsze warunki duże, bo dla 100-150 pacjentów jednocześnie. W Malawi prowadzą dom opieki dla osób w podeszłym wieku. Dzieło opieki nad sierotami w Kasisi rozrosło się do imponujących rozmiarów, gdyż jest tam prawie 250 dzieci, wśród nich ok. 50 zarażonych wirusem HIV.

Siostry pełnią posługę w parafiach, animują działalność grup duszpasterskich, katechizują, obsługują kaplice i kościoły. Podejmują też inne prace dla lokalnego Kościoła w jego instytucjach i koordynują różne projekty. Zapatrzone w przykład pierwszych misjonarek ze Starej Wsi nie zrażają się koniecznością pokonywania dużych odległości i braków materialnych, gdy idą głosić Ewangelię, szerzyć oświatę i opiekować się chorymi. Współpracują z duchowieństwem diecezjalnym i zakonnym, siostrami z innych zgromadzeń i z osobami świeckimi.

Imię bł. Edmunda Bojanowskiego – założyciela Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej nosi wiele przedszkoli i szkół w Afryce; dzieci są uczone i wychowywane według zasad, które on zalecał. Stowarzyszenie „Rodzina bł. Edmunda Bojanowskiego” zrzesza dorosłych katolików żyjących jego ideałami i wraz z siostrami angażujących się w życie parafii, a także w pomoc potrzebującym.

Przez 90 lat, podobnie jak w innych miejscach świata, wiele na tym terenie się zmieniło, a misjonarki były tego świadkami i czynnie uczestniczyły w dokonujących się przemianach. Dziękujemy Bogu, że współczesne służebniczki – „blue sisters” (błękitne siostry) – w Afryce są znane i cieszą się szacunkiem dzięki dobru, które dokonuje się z ich udziałem; trzeba także z wdzięcznością wspomnieć dobroczyńców z terenu Polski i z zagranicy – osoby prywatne i organizacje wspierające duchowo i materialnie misjonarki oraz prowadzone przez nie dzieła.

Siostry Prowincji Afrykańskiej obchodami 90-lecia pragną rozpocząć swoje duchowe przygotowanie do 100-lecia, przeżywane jako trwająca 9 lat nowenna wdzięczności. Wspierajmy je więc modlitwą, prosząc Boga o dalsze błogosławieństwo i o nowe powołania do zgromadzenia.

2018-05-30 09:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Carlo Acutis modlił się też po polsku

2025-09-06 08:58

[ TEMATY ]

beatyfikacja

Carlo Acutis

modlił się

po polsku

Beata Sperczyńska

Zdjęcia: archiwum prywatne Beaty Sperczyńskiej

Beata Anna Sperczyńska z małym Carlem

Beata Anna Sperczyńska z małym Carlem

Beata Sperczyńska wprowadziła Carla Acutisa w świat wiary. Ta opiekunka z Polski nauczyła go pierwszej modlitwy: „Aniele Boży, Stróżu mój”. Carlo odmawiał ją kilka razy dziennie w języku polskim – wyznaje w rozmowie z Vatican News Krzysztof Tadej, dziennikarz TVP Polonia na podstawie relacji Beaty Sperczyńskiej. W niedzielę 7 września Carlo zostanie kanonizowany jako pierwszy z milenialsów.

Beata Sperczyńska, młoda Polka z południa kraju, wyjechała do Włoch w poszukiwaniu pracy i w ten sposób trafiła do rodziny Acutisów. Jej rola w życiu Carla okazała się fundamentalna – również w kontekście jego kanonizacji.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Tagle: Bolesne słyszeć o zakonnicach, które są traktowane „prawie jak niewolnice"

2025-09-08 17:11

[ TEMATY ]

kard. Luis Antonio Tagle

Ks. Paweł Kłys

Kard. Luis Antonio Tagle

Kard. Luis Antonio Tagle

Kardynał Luis Antonio Tagle wezwał około osiemdziesięciu nowo mianowanych biskupów z całego świata, aby traktowali swoją posługę jako służbę, a nie panowanie. „To Duch Święty nas mianuje. Nie wolno nam o tym zapominać” - powiedział w weekend w Rzymie pro-prefekt Dykasterii ds. Ewangelizacji. Kościół jest `Bożą trzodą`, a biskupi są jedynie `strażnikami`, a nie panami. "Ich powołaniem jest prowadzenie trzody zgodnie z wolą i pragnieniem” Boga - powiedział kard. Tagle. Szczególnie skrytykował również sposób, w jaki w niektórych diecezjach traktuje się zakonnice.

Biskupi uczestniczą obecnie w organizowanym przez Dykasterię ds. Ewangelizacji (Sekcja ds. Pierwszej Ewangelizacji i Nowych Kościołów Patrykularnych) , który tradycyjnie odbywa się we wrześniu i od 1994 r. stanowi stały element programu Kurii Rzymskiej. Ma on na celu umożliwienie biskupom zmierzenie się z wieloma wyzwaniami związanymi z pełnieniem ich funkcji.
CZYTAJ DALEJ

W Polsce dwa razy więcej osób ginie w wyniku samobójstw niż w wypadkach drogowych

2025-09-09 21:40

[ TEMATY ]

Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom

Mat.prasowy

Statystycznie dzisiaj w Polsce 13 osób może odebrać sobie życie. To konkretni ludzie, którzy w swoim życiu doszli do pewnego rodzaju ściany i nie są w stanie jej pokonać. Mijamy ich na naszych ulicach, w autobusie lub tramwaju.

Bardzo często nie potrafimy właściwie odczytać sygnałów wołania o pomoc, które wysyłają. Dlatego bardzo ważna jest profilaktyka. Umiejętność rozmawiania o naszych problemach, a także rozpoznanie pierwszych symptomów jest kluczowe, aby uratować konkretne życie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję