Reklama

Niedziela Sandomierska

Idą za Marszałkiem

Stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości wiąże się z również z okrągłymi jubileuszami wielu instytucji czy placówek, których istnienie i działalność zainicjowano wraz z odrodzeniem się wolnej Polski. Właśnie stulecie obchodziła Publiczna Szkoła Podstawowa im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Chrzanowie

Niedziela sandomierska 21/2018, str. I

[ TEMATY ]

Józef Piłsudski

100‑lecie niepodległości

Ks. Adam Stachowicz

Bp Krzysztof Nitkiewicz poświęcił sztandar szkoły

Bp Krzysztof Nitkiewicz poświęcił sztandar szkoły

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Historia naszej szkoły zatoczyła koło. Powstała ona w roku odzyskania przez Polskę niepodległości. Dziś obrała na nowo za swojego patrona jednego z twórców suwerenności kraju, marszałka Józefa Piłsudskiego. Symbole i wartości, które mamy wypisane na sztandarze są podstawą wychowania młodego pokolenia, które ma wzrastać w poczuciu odpowiedzialności za dobro Ojczyzny – mówił Władysław Sowa, dyrektor placówki. Obchody rocznicowe ubogaciło poświęcenie i przekazanie sztandaru z wizerunkiem Marszałka.

Uroczystości poświecenia, która odbyła się 12 maja, przewodniczył bp Krzysztof Nitkiewicz. Wraz z Ordynariuszem Sandomierskim w świątyni parafialnej modlili się kapłani pochodzący z Chrzanowa, absolwenci jubilatki, ks. Wiesław Łobaza – proboszcz parafii w Chrzanowie oraz duszpasterze z dekanatu. Oprócz społeczności szkolnej i wspólnoty parafialnej na uroczystość przybyli liczni goście, szczególnie absolwenci szkoły. Obecni byli przedstawiciele władz oświatowych oraz wojewódzkich, powiatowych i gminnych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podczas homilii bp Krzysztof Nitkiewicz wskazał na powiązanie czasu odzyskania niepodległości przez Polskę i powstanie tej placówki edukacyjnej oraz na zadania, jakie stoją przed szkołą.

– Naród Polski, który w 1918 r. odzyskał niepodległość, był wspólnotą ducha bogatą wielowiekowym dziedzictwem i wyznającą chrześcijańskie wartości. Pomimo rozdarcia go przez zaborców, myślał i żył na wzór rodziny, gdzie – co prawda – pojawiają się kłótnie, ale jej członkowie czują się za siebie odpowiedzialni, są gotowi do poświęceń i do wspólnej pracy. Wasza szkoła – stulatka, nosząca imię Marszałka Piłsudskiego jest powołana do pielęgnowania tej tradycji. Tym bardziej, że w dzisiejszym świecie mnożą się podziały, brakuje jakiejś całościowej wizji, a także dalekosiężnej perspektywy. Duch poświęcenia zanika. Stajemy się coraz bardziej fachowcami o ubożejącym czy wręcz obumierającym człowieczeństwie. W naszych rodzinach, parafiach, w naszych sercach za mało jest miłości obok wielu innych niedoborów i defektów. Szkoła powinna te braki uzupełniać, doraźnie opatrywać rany młodego pokolenia, a jednocześnie odpowiednio formować uczniów, także przez katechezę. Te zadania są zbieżne z misją Kościoła nazwanego przez Ojca Świętego Franciszka „szpitalem polowym” oraz „matką dającą życie w Chrystusie”. Mamy naprawdę wiele wspólnego i przy Bożej pomocy jakże wiele jesteśmy w stanie zrobić razem – mówił kaznodzieja. Po homilii Biskup poświęcił sztandar szkoły.

Po Mszy św. dalsze uroczystości odbyły się w murach szkolnych, gdzie odsłonięto okolicznościową tablicę pamiątkową. Rada Rodziców przekazała dyrektorowi i uczniom sztandar, na który uczniowie złożyli uroczyste przyrzeczenia sumiennego wypełniania obowiązków szkolnych oraz troski o dobro Ojczyzny. Następnie młodzież zaprezentowała montaż słowno-muzyczny odnoszący się do historii szkoły i wydarzeń rocznicowych. Przybyli mogli historię placówki pogłębić dzięki wystawie archiwalnych dokumentów i zdjęć obrazujących życie szkoły oraz dzięki wydanej na tę okoliczność książce o stuletniej tradycji szkoły. Jubileusz był też okazją dla byłych dyrektorów i nauczycieli oraz absolwentów szkoły do wspólnego spotkania, a także wspominania dawnych lat szkolnych.

2018-05-23 10:54

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zamach majowy – ku przestrodze

W burzliwych, najnowszych dziejach Polski niewiele było wydarzeń równie dramatycznych, jak ten przewrót. Marszałek Józef Piłsudski, występując przeciwko legalnym władzom II Rzeczypospolitej, nie kierował się chęcią zagarnięcia dla siebie władzy, nie chciał też rozlewu krwi. Chciał ratować Polskę. Po politycznym mordzie na osobie prezydenta Gabriela Narutowicza w 1922 r. Piłsudski z jeszcze większym niż dotąd niepokojem obserwował losy odrodzonej po długich latach niewoli ojczyzny. Milionom Polaków, którzy w 1918 r. cieszyli się z odzyskania niepodległości i wygnania zaborców, żyło się ciężko. Byli - podobnie jak marszałek - mocno rozgoryczeni skalą negatywnych zjawisk: prywaty i niekompetencji polityków (głównie w parlamencie, któremu konstytucja dawała ogromną władzę), nepotyzmu, łapówkarstwa urzędników państwowych, zaniku w życiu publicznym imponderabiliów takich jak honor. Piłsudski krytykował te wszystkie zjawiska otwarcie, posłów nazywając „łotrami”, a urzędników - „mafią”. W okresie poprzedzającym przewrót majowy większość społeczeństwa i armii II Rzeczypospolitej liczyły na to, że radykalna zmiana na scenie politycznej podźwignie kraj z poważnej zapaści. A Piłsudski miał wielki autorytet. Były Naczelnik Państwa i zwycięski wódz w wojnie z Sowietami w 1920 r., który w 1923 r. wycofał się z polityki, jawił się wielu Polakom jako jedyny wybawca, zdolny uzdrowić podupadłą ojczyznę. Piłsudski tak też widział swoją misję. 12 maja 1926 r. marszałek przyprowadził do stolicy wierne mu oddziały, oczekując, że przejmie władzę bez rozlewu krwi. Na moście Poniatowskiego w Warszawie doszło do słynnego spotkania Piłsudskiego z Prezydentem RP Stanisławem Wojciechowskim. Kiedy prezydent zażądał od niego, by dochodził swych pretensji na drodze legalnej, marszałek podjął decyzję walki zbrojnej z władzami II Rzeczypospolitej. Decyzja ta kosztowała Polaków bardzo drogo. Od bratobójczych strzałów na ulicach Warszawy w maju 1926 r. zginęło prawie 400 osób, a ok. tysiąca zostało rannych. Ofiar byłoby znacznie więcej, gdyby wojna domowa rozgorzała w całym kraju. Prezydent Wojciechowski jednak ustąpił. Zdaniem zwolenników marszałka, przewrót majowy zapobiegł upadkowi słabej Polski. Jego przeciwnicy twierdzą, że wojna domowa, na którą zdecydował się marszałek, mogła dać sąsiadom Polski dobrą szansę rewanżu. Niezależnie od tego sporu, traktowanie przewrotu majowego w kategoriach sukcesu Polski to nieporozumienie. Przelana na ulicach Warszawy krew podzieliła Polaków, zasiała nienawiść w niejednym polskim sercu. Rządy pomajowe nie rozwiązały żadnego z wielkich problemów, z którymi nie radziła sobie wcześniej słaba demokracja (grzechy polityków, bieda, ogromne bezrobocie, problem mniejszości narodowych). Biografowie Piłsudskiego nie unikają krytycznych ocen różnych jego decyzji. Ani trochę nie odbiera to jednak marszałkowi wielkości. Rządził w bardzo trudnym dla Polski okresie, więc i jego decyzje były nieraz dramatyczne. Zmarł w wieku 67 lat, wyniszczony służbą Polsce. Więcej w życiu zaznał goryczy niż radości. Dręczyła go świadomość potęgi złych sąsiadów Polski. Jego służba może być dla nas wzorem, ale tylko wtedy, gdy zechcemy dojrzeć nie tylko blaski, lecz także cienie Polski Piłsudskiego.
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

Czy męczeństwo ma sens?

2025-04-30 07:26

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

W świecie, w którym słowo „poświęcenie” brzmi jak archaizm, a „heroizm” kojarzy się z naiwnym romantyzmem z lekcji historii, męczeństwo może wydawać się czymś wręcz niezrozumiałym. Czymś z innego porządku – może nawet obcym i niepokojącym. Żyjemy przecież w czasach, w których indywidualizm jest cnotą, a sukces mierzy się liczbą zer na koncie, lajków pod zdjęciem i umiejętnością „dbania o siebie”. Na tym tle ofiara z własnego życia – a więc męczeństwo – wydaje się gestem radykalnym, może wręcz szalonym. A jednak… nie daje spokoju.

Arcybiskup Tadeusz Wojda, podczas obchodów Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego, mówił, że „duszpasterze męczennicy są zaczynem cywilizacji miłości”. W świecie, który coraz bardziej pogrąża się w chaosie aksjologicznym, to zdanie brzmi jak manifest. Jakby ktoś rzucał kamień w szklany ekran nowoczesności i przypominał, że są jeszcze wartości, dla których warto żyć – a czasem nawet umrzeć. Tylko kto dziś w ogóle tak myśli?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję