Centrum chrześcijaństwa z wolna przesuwa się poza Europę. Tak, to prawda, ale nie dla całej rodziny chrześcijańskiej. O ile w przypadku katolicyzmu i protestantyzmu można tak powiedzieć, o tyle w przypadku prawosławia, mimo ostatnich wysiłków czynionych w misji ewangelizacyjnej poza kanonicznymi terenami, już nie.
Prawosławie nadal jest wyznaniem, które praktycznie jest obecne jedynie w Europie. Poza nią liczną grupę wiernych notuje się tylko w Etiopii. Na 260 mln chrześcijan prawosławnych 100 mln żyje w Rosji, z tym że korzenie wiary są tam słabe. Z tych 100 mln tylko 15 proc. przyznaje, że religia jest bardzo ważna w ich życiu, a jeszcze mniej – tylko 6 proc. – uczęszcza na niedzielne nabożeństwa każdego tygodnia. Z sondażu wynika również, że nie wszyscy prawosławni wierzą w istnienie Boga, nieba i piekła. Na tym tle wyróżnia się Etiopia, gdzie 78 proc. wyznawców prawosławia praktykuje niedzielne nabożeństwa, tyle że profil etiopskiego prawosławia różni się od tego, który mamy w Europie. Te różnice tkwią w doktrynie – etiopska Cerkiew akceptuje tylko pierwsze trzy sobory ekumeniczne – oraz w obrzędowości. Etiopczycy, ze względów historycznych, praktykują wiele zwyczajów żydowskich, np. obrzezanie czy zachowywanie rytualnych zwyczajów żywieniowych.
W tak zwanej „starej liturgii”, przed Soborem Watykańskim II, kapłan sprawujący Eucharystię wraz z wiernymi, po zakończeniu celebracji odmawiał modlitwę do Matki Bożej i św. Michała Archanioła. Słowa tej ostatniej ułożył papież Leon XIII, a wiązało się to z pewną niezwykłą wizją, w której sam uczestniczył.
Opisana ona została w krótkich słowach przez przegląd Ephemerides Liturgicae z 1955 r. (str. 58-59). O. Domenico Pechenino pisze: „Pewnego poranka (13 października 1884 r.) wielki papież Leon XIII zakończył
Mszę św. i uczestniczył w innej, odprawiając dziękczynienie, jak to zawsze miał zwyczaj czynić. W pewnej chwili zauważono, że energicznie podniósł głowę, a następnie
utkwił swój wzrok w czymś, co się unosiło nad głową kapłana odprawiającego Mszę św.
Choć Watykan oficjalnie nie ogłosił tej nominacji, to latynoski ksiądz towarzyszący od pierwszych chwil Leonowi XIV nie mógł umknąć uwadze mediów. Chodzi o 36-letniego ks. Edgarda Ivána Rimaycunę, który pracował u boku obecnego papieża jeszcze w Peru, a następnie trafił za nim do Watykanu. Podkreśla się jego ogromną dyskrecję i to, że zawsze trzyma się w cieniu.
Ks. Edgard Iván Rimaycuna pochodzi z Peru. Jego znajomość z obecnym papieżem sięga 2006 roku, kiedy formował się w seminarium duchowym Santo Toribio de Mogrovejo w Chiclayo. W tym czasie ojciec Robert Prevost był przeorem augustianów, ale utrzymywał bliskie relacje ze swą przybraną ojczyzną. Dla młodego seminarzysty augustianin szybko stał się mentorem, odgrywając decydującą rolę w dojrzewaniu jego powołania. Kiedy zakonnik powrócił do Peru, początkowo jako administrator apostolski, a później biskup diecezjalny, potrzebował godnego zaufania współpracownika: w ten sposób Rimaycuna zaczął pracować u jego boku.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.