Reklama

Głos z Torunia

Historia życia i listy bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego

Rurka tlenowa i rzeczywistość obozowa

Niedziela toruńska 33/2017, str. 4-5

[ TEMATY ]

Toruń

Archiwum autora

S. Stefania (z prawej) z przełożoną klasztoru w Dachau i dk. Waldemarem Rozynkowskim

S. Stefania (z prawej) z przełożoną klasztoru
w Dachau i dk. Waldemarem Rozynkowskim

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nakładem Toruńskiego Wydawnictwa Diecezjalnego ukazało się nowe wydanie korespondencji obozowej bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego. Tłumaczenia listów oraz ich opracowania dokonała karmelitanka z klasztoru w Dachau s. Stefania A. Hayward. Zachęcając do lektury listów przywołajmy kilka słów z historii życia s. Stefanii.

Poszukiwania drogi

S. Stefania od Jezusa Eucharystycznego OCD (Anna Hayward) urodziła się w 1972 r. w Rosji. Kiedy miała 13 lat, zachorowała na raka krwi. W ciągu kolejnych 2 lat choroby i trudnego leczenia większość czasu spędziła w szpitalu wśród ciężko chorych i umierających, w tym również dzieci. Jak wspomina, balansowanie na krawędzi życia i śmierci uformowało jej osobowość. W wieku 15 lat, jako jedna z niewielu osób w tamtym czasie, została wyleczona z choroby. Kiedy wróciła do szkoły, do rówieśników, szybko zobaczyła, że przez chorobę zmieniło się jej podejście do życia, szybko wydoroślała.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wspomina, że od strony rodziny taty ma korzenie literackie. Nie byli to pisarze literatury pięknej, ale dokumentalnej, wojennych memuarów, krytycy literatury, słowem humaniści. Może dlatego już w wieku 12 lat zaczęła pisać wiersze i przez całe lata młodzieńcze najlepiej umiała wyrażać się poprzez słowo pisane. Następnie tłumaczyła klasycznych poetów angielskich, Shakespeare’a, Byrona, Keatsa. Poza przekładami od dziecka interesowała się kulturą starożytnej Grecji. W związku z tym przez kilka lat jako wolny słuchacz uczęszczała na uniwersytet na zajęcia na filologii klasycznej.

W wieku 20 lat, jak będzie wspominać, „dopadł mnie Jezus. Wtedy to wszystko, czym żyłam poprzednio, straciło dla mnie sens”. Dotychczas, jak twierdzi, nie prowadziła żadnego życia religijnego. Kiedy miała 3 lata, dzięki babci, została ochrzczona w kościele prawosławnym. Rodzice byli niewierzący, dlatego nie otrzymała wychowania religijnego i nigdy nie praktykowała, co więcej, odczuwała głęboką niechęć do Chrystusa i chrześcijaństwa, tym większą im bliżsi byli jej antyczni bogowie.

Reklama

Kiedy zaczęła poznawać Chrystusa, nie odnalazła się w prawosławiu. Odszukała jedyną otwartą w tamtych latach w Moskwie świątynię katolicką. Jej walka wewnętrzna o relacje z Bogiem trwała 4-5 lat. Przychodziła i odchodziła, czuła bowiem, że do Boga może należeć jedynie serce niepodzielne, a nie mogła jeszcze oddać Mu całego serca, należało ono na razie jeszcze do innych. Jak wspomina, Bóg na nią czekał. W pewnym momencie swego życia nieufnie i sceptycznie wzięła do ręki „Wyznania” św. Augustyna, a gdy je zamknęła, była już katoliczką i przyjęła imię Augustina. W Moskwie poznała misjonarzy – werbistów i werbistki, to oni pomogli jej odnaleźć się w Kościele. Przez pewien czas pracowała u nich w parafii jako zakrystianka. Kiedy dojrzała do decyzji o wstąpieniu do klasztoru, nie wyobrażała sobie nie być w rodzinie werbistowskiej. Czuła przynaglenie do wstąpienia do zakonu klauzurowego i to takiego, w którym będzie mogła widzieć i adorować Jezusa Eucharystycznego, aby mogła przed Nim spędzać długie godziny.

W maju 1999 r. wstąpiła do Zgromadzenia Służebnic Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji (werbistek klauzurowych) w Nysie. Nie przypadkowo otrzymała tam imię Augustina. Jak się okazało, było to na miesiąc przed beatyfikacją ks. Stefana oraz 108 Męczenników, wśród których było 4 werbistów. W owym czasie nie zwróciła w ogóle uwagi na te fakty, chociaż w klasztorze zaraz po beatyfikacji wspominano czterech nowych błogosławionych werbistów.

Rok 2004 był dla niej trudny, przechodziła poważny kryzys duchowy. Przez rok czuła się wewnętrznie obumarła. W tym czasie zaczęła czytać teksty bł. o. Alojzego Ligudy, jednego z 4 męczenników werbistów. Werbiści wydali wtedy trzy tomy jego kazań. O. Alojzy był znanym duszpasterzem młodzieży żeńskiej. Jemu to powierzyła swoje pytania i rozterki. I tak zaczęła się jej przemiana. Zaczęła szukać książek o jego życiu, chcąc lepiej poznać tego człowieka. Przez niego dotarła do tematu obozów koncentracyjnych. Przestudiowała dostępne książki o historii polskiej prowincji werbistów, której ponad połowa członków była w obozach, a większość zginęła (w tym 14 kleryków).

Zainteresowała ją pozycja ks. Henryka Malaka „Klechy w obozach śmierci”, wydana w 1961 r. w Londynie. Jedna z sióstr miała krewnych w Londynie i tą drogą udało się jej w czerwcu 2005 r. zdobyć egzemplarz książki, która, jak wspomina, zmieniła jej życie.

Reklama

W tym czasie z Moskwy do Nysy przyjechali w odwiedziny jej mama oraz znajomy, który posiadał wydawnictwo. Zaczęła im opowiadać o tym, czego doświadczyła po przeczytaniu książki ks. Malaka. Znajomy zachęcił ją do przetłumaczenia książki na język rosyjski. I tak za zgodą przełożonej podjęła się tego zadania. Nie posiadała wtedy ani komputera, ani dostępu do Internetu. Wszystko pisała ręcznie, a misjonarze i misjonarki, jadący do Rosji, wozili tam i z powrotem tłumaczony tekst. Trwało to 2 lata. W tym czasie poznała szczegółową literaturę dotyczącą funkcjonowania obozów koncentracyjnych. I w ten sposób, jak wspomina, w rzeczywistości obozowej znalazła Boga. Doznała osobistego nawrócenia i przemiany. Na obozy patrzy teraz jak na swoistą „ziemię świętą”, mimo że pozornie należały one do złego.

Pamiętniki

Z ks. Stefanem Frelichowskim s. Stefania spotkała się dzięki książce ks. Malaka. Parę zdań, które tam o nim znalazła wystarczyło, by zwrócić na niego uwagę. Nie wiedziała wówczas nawet, że jest już błogosławionym. Jedna ze współsióstr, pochodząca z Bydgoszczy, przyniosła jej później ksero książki karmelitanki s. Joanny Grodzickiej „W promieniach Miłosierdzia”, w której opisała ona między innymi swoje uzdrowienie za sprawą ks. Stefana. Dotarła do kolejnych opracowań, a szczególnie do „Pamiętnika” błogosławionego. To kolejny przełomowy moment w życiu s. Stefanii.

Reklama

Jak wspomina, przez 2 lata chodziła z „Pamiętnikiem” pod pachą, nie umiała go wypuścić z rąk: „Co ten Wicek ze mną zrobił, to nie da się wyrazić słowami. Dostałam jak workiem po głowie. Nie umiałam pomieścić w głowie tego zjawiska, tę świętość, jaka biła od tego chłopaka, wcale nie świętoszka, ale człowieka z krwi i kości. By jakoś to przetrawić, po jakimś czasie zaczęłam tłumaczyć «Pamiętnik» na język rosyjski. To jest w ogóle mój sposób głębszego zajmowania się tą czy inną książką. Przetłumaczyłam także książkę Krystyny Podlaszewskiej, a później książeczkę obozową «Z Chrystusem do Zmartwychwstania». Poza tym Wicek popchnął mnie do tego, by spisywać swoje przeżycia wewnętrzne, co robiłam przez 2 lata w formie rozmów z nim. To w ogóle było mi obce, takie pisanie, nigdy nie prowadziłam żadnych pamiętników czy dzienników i nie uważałam tego zajęcia za sensowne. Ale zaczęłam to robić. Ks. Wicek był przez 2 lata kierownikiem duchowym dla mnie, był bardzo blisko i próbowałam jakoś iść pod jego kierunkiem”.

W tym czasie dowiedziała się, że w Dachau jest klasztor Karmelitanek. Zaczęła się gorliwie modlić i zastanawiać, czy nie powinna tam wstąpić. Rozpoczęła naukę języka niemieckiego. Kiedy nie została dopuszczona do ślubów wieczystych w zgromadzeniu, postanowiła przyjechać do Dachau i poprosić karmelitanki o możliwość wstąpienia do wspólnoty. Obecnie jest już po ślubach wieczystych. Podczas obłóczyn nie przypadkiem przyjęła imię s. Stefania od Jezusa Eucharystycznego.

Rurka tlenowa

S. Stefania jest autorką niezwykle pasjonującej pozycji „Błogosławiony Ksiądz Stefan Wincenty Frelichowski a obóz koncentracyjny”. Materiały do niej gromadziła przez kilka lat. Stanowi ona przede wszystkim owoc duchowej relacji z błogosławionym, jak sama to określi „zrośnięcia dusz”. Relacje z ks. Stefanem opisze także słowami: „Moja rurka tlenowa”. To m.in. dlatego pozycja ta różni się znacznie od dotychczasowych prac poświęconych błogosławionemu. Postać ks. Stefana, jak i ukazane w tekście życie obozowe, stają przed nami jako niezwykle żywe i do pewnego stopnia także i nowe.

Prezentowana „Korespondencja obozowa” to kolejna bardzo ważna praca s. Stefanii poświęcona ks. Stefanowi. Tym razem siostra dokonała tłumaczenia oraz opracowania źródeł, dzięki którym niejako bezpośrednio możemy dotykać błogosławionego. Jej tytaniczna praca oraz swoisty upór dostarczają nam przede wszystkim lepszego tłumaczenia listów ks. Stefana. Poza tym obszerny wstęp oraz liczne przypisy pozwalają pełniej zrozumieć straszną rzeczywistość obozową, w której przyszło przeżyć błogosławionemu kilka lat. Dzisiaj każdy, kto chce zrozumieć i poważniej podejść do badań nad życiem ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego, nie tylko powinien, ale wręcz musi sięgnąć po jego „Korespondencję obozową”.

Książka „Korespondencja obozowa bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego z lat 1940-1945” w tłumaczeniu i opracowaniu s. Stefanii A. Hayward OCD do jest nabycia w Księgarni Diecezjalnej w Toruniu

2017-08-10 09:34

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czynna miłość Boga

W Święto Miłosierdzia Bożego 7 kwietnia o godz. 15 (Godzina Miłosierdzia) w diecezjalnym sanktuarium w Toruniu przy ul. św. Faustyny 7 Sumie przewodniczy biskup toruński Andrzej Suski

O Boże, jak hojnie rozlane jest miłosierdzie Twoje, a wszystko to uczyniłeś dla człowieka. O, jak bardzo musisz kochać tego człowieka, kiedy Twa miłość tak czynna dla niego. O Stwórco mój i Panie, wszędzie widzę ślady Twej ręki i pieczęć Twego miłosierdzia, które otacza wszystko, co jest stworzone. O mój Stwórco najlitościwszy, pragnę Ci złożyć cześć w imieniu tych wszystkich stworzeń i tworów bezdusznych, wzywam cały wszechświat do uwielbienia miłosierdzia Twego” - pisała w swoim „Dzienniczku” (Dz. 1749) św. s. Faustyna. Jezus sam wybrał skromną zakonnicę na apostołkę swego miłosierdzia. Przez „zetknięcia” z duszą s. Faustyny Jezus przekazał światu prawdę, której ów świat tak bardzo potrzebował: prawdę o miłości miłosiernej, jaką obdarza każdego człowieka, każde stworzenie. Działo się to pod koniec lat 30. XX wieku, niemalże na chwilę przed wybuchem II wojny światowej.
CZYTAJ DALEJ

Biskup Wojciech Skibicki nowym biskupem elbląskim

2025-09-13 12:01

[ TEMATY ]

episkopat

KEP

Bp Wojciech Skibicki, dotychczasowy biskup pomocniczy diecezji elbląskiej, został mianowany biskupem diecezjalnym tejże diecezji. Jednocześnie Ojciec Święty przyjął rezygnację bp. Jacka Jezierskiego z posługi biskupa elbląskiego. Decyzję Ojca Świętego Leona XIV ogłosiła dziś w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce.

Przyjął rezygnację biskupa Jacka JEZIERSKIEGO z posługi biskupa elbląskiego.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Imię Maryi na sztandarach

2025-09-13 13:24

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Gabara

Uroczystości odpustowe w parafii Najświętszego Imienia Maryi w Łodzi

Uroczystości odpustowe w parafii Najświętszego Imienia Maryi w Łodzi

W parafii Najświętszego Imienia Maryi odbyły się uroczystości odpustowe, które zgromadziły wiernych oraz delegacje z sąsiednich parafii. Na początku Mszy Świętej wszystkich przybyłych powitał proboszcz, ks. Maksymilian Pyzik, który podkreślał, że kościół noszący imię Maryi jest miejscem szczególnej łaski, w którym Bóg pragnie udzielać darów przez wstawiennictwo Matki Jezusa. Zachęcił wiernych, aby nie bali się powierzania Jej swoich trosk, bo Maryja prowadzi zawsze do Chrystusa i nigdy nie zostawia człowieka samego w potrzebie.

Centralnym punktem świętowania była uroczysta Msza św., której przewodniczył ks. Grzegorz Matynia, dyrektor Ośrodka Konferencyjno-Rekolekcyjnego w Porszewicach. Kapłan podzielił się osobistym doświadczeniem, które – jak przyznał – uczy pokory i otwartości. Opowiedział sytuację, gdy z dokumentami udał się do księgowej, a ta, zauważając błąd, usłyszała jego spontaniczne westchnienie: „Matko Boża, znowu coś pomyliłem”. Księgowa, zaskoczona, zapytała, czy wypada tak swobodnie wzywać imienia Maryi. To wołanie o ratunek i pomoc, a nie nadużycie – wyjaśniał kaznodzieja. – Maryję możemy i powinniśmy wzywać w każdej chwili, tak jak dziecko woła matkę, gdy czuje się zagubione. Ks. Matynia przypomniał, że święto Najświętszego Imienia Maryi ma głębokie historyczne korzenie. Wspomniał czasy króla Jana III Sobieskiego, który przed decydującą bitwą pod Wiedniem oddał swoje wojsko pod opiekę Matki Bożej i kazał wypisać Jej imię na sztandarach. – My również mamy wypisać to imię na sztandarach naszej codzienności – na planach, które tworzymy i w chwilach, gdy mierzymy się z przeciwnościami, np. z chorobą – zachęcał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję