Reklama

Niedziela Kielecka

Niegardów na jakubowym szlaku

Kościół pw. św. Jakuba Starszego Apostoła w dekanacie słomnickim leży na Małopolskiej Drodze św. Jakuba. Na zasuwie obrazu Matki Bożej w głównym ołtarzu znajduje się okazały wizerunek patrona parafii. Apostoł udziela sakramentu chrztu świętego klęczącemu przed nim magowi Hermogenesowi. A do kościoła wiosną, latem i jesienią pukają pielgrzymi jakubowego szlaku. Każdy z ich otrzyma obrazek ze św. Jakubem, ale i z Matką Bożą Niegardowską, przygotowane staraniem parafii

Niedziela kielecka 31/2017, str. 4-5

[ TEMATY ]

parafia

patron

św. Jakub Apostoł

TD

Kościół pw. św. Jakuba Apostoła w Niegardowie

Kościół pw. św. Jakuba Apostoła w Niegardowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie ma miesiąca, aby ktoś pielgrzymujący Drogą św. Jakuba, do nas nie dotarł. Są pielgrzymi z różnych stron Polski, z Litwy, Hiszpanii, Włoch czy Francji – opowiada ks. Marek Piasecki, proboszcz w Niegardowie od 2008 r.

Na Małopolskiej Drodze św. Jakuba

Obejmuje ona tereny historycznej dzielnicy państwa pierwszych Piastów (prowincji krakowskiej i sandomierskiej). Małopolska Droga św. Jakuba jest jednym z ponad 20 polskich odcinków Camino de Santiago. Małopolski Szlak Jakubowy nawiązuje do średniowiecznego traktu prowadzącego skrajem doliny Wisły z Sandomierza do Krakowa. Projekt odtworzenia Małopolskiej Drogi św. Jakuba z Sandomierza do Krakowa powstał w 2007 r. w gronie osób, które pielgrzymowały do Santiago de Compostela. W prace nad wytyczeniem, a następnie oznakowaniem Małopolskiej Drogi św. Jakuba włączyli się: członkowie Bractwa św. Jakuba przy parafii św. Jakuba w Więcławicach Starych, duszpasterze, władze samorządowe, caminowicze i miłośnicy Drogi św. Jakuba. Projekt został zrealizowany m.in. dzięki wsparciu finansowemu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego oraz władz poszczególnych gmin.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Najważniejsze znaczenie w wytyczeniu głównych punktów Małopolskiej Drogi św. Jakuba miało rozmieszczenie kościołów pod wezwaniem tego patrona. Przeprowadzone przez historyków badania wykazały, że w XVI wieku na terenie ówczesnej diecezji krakowskiej (obecnie po części kieleckiej) znajdowało się 28 kościołów pod jego wezwaniem, z czego 18 na lewym brzegu Wisły. Niewielkie odległości pomiędzy miejscowościami z kościołami parafialnymi pw. św. Jakuba, położonymi na wyraźnej linii ciągłej od Sandomierza przez Kotuszów, Szczaworyż, Probołowice, Pałecznicę, Niegardów, Więcławice Stare, Kazimierz, Sankę, Palczowice do Bestwiny według historyków przemawiają za istnieniem w średniowieczu w Małopolsce szlaku pątniczego do grobu św. Jakuba Starszego Apostoła w Santiago de Compostela. Usytuowanie kościołów w bliskiej odległości od siebie (nieprzekraczającej 30 km na odcinku Sandomierz – Kraków) umożliwiało przejście kolejnych odcinków drogi w ciągu jednego dnia.

Reklama

Tak dzieje się do dzisiaj – także tutaj, gdzie jesteśmy, w Niegardowie. Zgodnie z ideą camino, w Niegardowie przed wizerunkiem św. Jakuba zjawiają się pielgrzymi indywidulani lub pary, trafiają się jednak większe grupy, np. z Pałecznicy, gdzie ten rodzaj pielgrzymowania jest bardzo popularny. Proboszcz w Niegardowie ks. Marek Piasecki zwraca jednak uwagę na mankamenty szlaku, na którym np. nie zabezpieczono noclegów. Wielu pątników nocuje na plebanii, jednak nie zawsze jest to możliwe. Niektóre z rodzin parafii także służą noclegiem, ale brakuje pełnej logistyki, choćby w części porównywalnej z zabezpieczeniem szlaków w Hiszpanii. – W Luborzycy jest Dom Kolpinga, więc tam kieruję ludzi albo sam ich podwożę samochodem – opowiada ks. Piasecki.

Odpust przypada 25 lipca i jest przenoszony na niedzielę, ponieważ parafianie chętnie zapraszają rodzinę i znajomych na to święto. Przy okazji można skorzystać z wakacyjnych lipcowych dni w uroczym zakątku podkrakowskich terenów diecezji kieleckiej. W tym roku odpust w Niegardowie świętowano 23 lipca z uroczystą procesją i orkiestrą parafialną.

Zakony, fundacje, wielkie postaci historii

historia Niegardowa i parafii związana jest z pierwszym na ziemiach polskich klasztorem Sióstr Benedyktynek w pobliskich Staniątkach. Początki parafii sięgają I poł. XIII wieku. Wieś była własnością rodu Gryfitów, a następnie dzięki nadaniu Klemensa z Ruszczy – kasztelana krakowskiego, przeszła na własność klasztoru staniąckiego. Miejscowość należała do klasztoru aż do I rozbioru Polski. Ksieni klasztoru – Wizenna, była córką komesa Klemensa. Kasztelan ufundował pierwszy kościół w Niegardowie w 1244 r.

W 1578 r. z fundacji ks. kan. Jana Rembieszewskiego herbu Jastrzębiec powstała w Niegardowie murowana świątynia. Budowę zakończył ks. kan. Jakub Wojankowski, a kościół konsekrował w 1605 r. biskup kamieniecki Paweł Wołucki.

Reklama

Świątynia posiada prezbiterium prostokątne, zamknięte półkolistą apsydą. Współfundatorem jednego z ołtarzy bocznych był Jan Czeski – właściciel majątku ziemskiego w sąsiedniej miejscowości, mąż Zofii Czeskiej, późniejszej założycielki Zakonu Sióstr Prezentek.

W 1856 r. wdowa po hr. Wincentym Wielopolskim – Elżbieta, odnowiła świątynię i otoczyła ją wraz z cmentarzem kamiennym murem. Pod koniec XIX wieku kościół powiększono.

Matka Boża z Niegardowa

Jej wizerunek w ołtarzu głównym otaczają wota, i – jak informuje ksiądz proboszcz, wciąż przybywają nowe. Jest także wiele intencji maryjnych, szczególnie w czasie nowenny przyjeżdżają wierni z innych parafii (np. z Miechowa).

Długą historię ma kult Maryi czczonej w tutejszym słynącym łaskami obrazie z przełomu XVI/XVII wieku. Wizerunek Madonny, namalowany na wzór Matki Bożej Śnieżnej z Bazyliki Większej w Rzymie być może podarowała do kościoła Zofia z Maciejowskich Czeska, wdowa po Janie Czeskim. Zofia należała do Arcybractwa Miłosierdzia przy kościele św. Barbary w Krakowie, którego założycielem był jezuita Piotr Skarga. Być może otrzymała obraz właśnie za pośrednictwem Jezuitów, zwłaszcza, że często finansowo wspomagała zakon.

Przez wieki krzewicielami miejscowego kultu Maryi byli proboszczowie parafii, kolatorzy i dobrodzieje oraz plebani. Niektórzy z nich, żyjący w XV-XVIII wieku, byli profesorami Akademii Krakowskiej.

Drugi odpust w parafii Niegardów – Narodzenia NMP – jest obchodzony 8 września.

Pracowita parafia

Liczy ona obecnie ok. 1,7 tys. osób i ma charakter rolniczy z racji doskonałych urodzajnych ziem. Okolica obfituje w pola uprawne pracowicie zagospodarowane i obsadzone, głównie czosnkiem i cebulą, ale rosną tu także okazałe buraki, selery i kapusta. – Na 2-3 hektarach jedna rodzina sadzi np. 100 tys. główek czosnku, pracują przy tym wszyscy, od małego, po najstarszego – opowiada ksiądz proboszcz. Ponadto niemal z każdej rodziny ktoś dojeżdża do pracy w Krakowie, Słomnikach czy Proszowicach.

Reklama

Kościół od lat przechodzi gruntowne reperacje i remonty. – Rozpoczęliśmy od dachu kościoła i wieży, kompletnie zniszczonych po uderzeniu pioruna – opowiada ks. Piasecki. Teraz kościół ma pokrycie miedziane. W 2015 r. zainstalowano ogrzewanie gazowe w kościele, dzięki czemu budynek został dosuszony, jest ciepły, a zimą na Msze św. przybywają goście z innych parafii chętnie korzystający z dobrodziejstwa wysokiej temperatury wnętrza świątyni. Wkrótce rozstrzygnie się projekt na kolejne inwestycje remontowe.

Oprócz tradycyjnych wspólnot (Róże różańcowe, duża grupa ministrantów), kolorytu uroczystościom w Niegardowie nadaje Dęta Orkiestra Parafialna, która w 2018 r. będzie obchodziła stulecie istnienia. Jest w niej obecnie ok. 20 młodych osób, tę działalność wspiera gmina i parafia.

Bogatą tradycję ma szkolnictwo. Od 1529 r. funkcjonowała w Niegardowie szkoła parafialna, która przetrwała do XX wieku i dała początek obecnej Szkole Podstawowej im. Janusza Korczaka, funkcjonującej wraz z przedszkolem pn. Zespół Szkolno-Przedszkolny w Niegardowie im. Janusza Korczaka. Niedawno ks. Piasecki poświęcił tam dużą i funkcjonalną halę sportową.

2017-07-26 10:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kościół w gablotach

Dziś trudno wyobrazić sobie świat bez reklam. Multimedialne ekrany, słupy ogłoszeniowe i wielkie bilbordy zapraszają nas do sklepów, kin i innych ważnych miejsc. Pokora Kościoła nie pozwala nam się ścigać z potentatami tego świata. Wiara jest łaską, a nie owocem promocji i reklam. Mimo to warto pomyśleć, czy zewnętrzny wizerunek Kościoła nie byłby w dzisiejszych czasach dobrym pomysłem na ewangelizację?

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Bp Piotrowski: duchowni byli ostoją polskości

2024-04-29 11:42

[ TEMATY ]

bp Jan Piotrowski

duchowni

archiwum Ryszard Wyszyński

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Duchowni byli ostoją polskości, co uniemożliwiało skuteczne wyniszczenie narodu, zgodnie z niemieckim planem - mówił dzisiaj w kieleckiej bazylice bp Jan Piotrowski, sprawując Mszę św. przy ołtarzu Matki Bożej Łaskawej, z okazji Narodowego Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.

- To duchowni, według Niemców, byli grupą niezwykle niebezpieczną, ponieważ poprzez swoją pracę duszpasterską wspierali wszystkich Polaków - podkreślał biskup w homilii. - Od początku wojny byli wyłapywani, torturowani, niszczeni i mordowani - dodał. Jak zauważył, „sakramentalne kapłaństwo było dla Niemców, Rosjan, a potem komunistów znakiem sprzeciwu”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję