Reklama

Niedziela w Warszawie

Ludzi traktowano jako sztuki do usunięcia

Z Piotrem Gursztynem, autorem książki „Rzeź Woli”, rozmawia Andrzej Tarwid

Piotr Gursztyn

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANDRZEJ TARWID: – Przed nami 72. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Od lat przy tej okazji pojawiają się głosy, że do Powstania nie powinno dojść. Czy w przypadku innych powstań też podważa się ich sens?

PIOTR GURSZTYN: – W czasie II wojny światowej wybuchły powstania w Rzymie, Mediolanie, Paryżu, Pradze i wielu innych miastach. Tamte powstania były znacznie gorzej przygotowane niż Powstanie Warszawskie, mimo to nikt nie kwestionuje prawa mieszkańców do walki o wolność swoimi siłami. Tylko u nas niektórzy kwestionują prawo warszawiaków do takiej walki. Mówiąc, że Niemcy za to bardzo okrutnie ukarali stolicę i jej mieszkańców...

– …i co do tego nie ma żadnych wątpliwości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Tak. Ale właśnie to budzi moje największe zdziwienie. Proszę bowiem zauważyć, że w tym myśleniu pobrzmiewa zgoda na takie metody.

– W jaki sposób?

– Rewizjoniści historyczni, mówiący, że wszyscy wiedzieli, iż Niemcy są okrutni i z tego powodu nie należało walczyć, de facto godzą się na to, że Rzesza Niemiecka miała prawo być okrutna. A to nieprawda. Prawo międzynarodowe pozwala okupowanemu na walkę z najeźdźcą. Natomiast ani to prawo, ani zasady cywilizacji europejskiej nie pozwalają okupantowi na karanie za taką walkę ludobójstwem.

Reklama

– Czytając wspomnienia świadków decyzji o wybuchu PW widzimy, że głosy w sztabie były podzielone. Co przesądziło, że Powstanie wybuchło?

– Informacja o zbliżającej się ofensywie radzieckiej.

– Część tych meldunków była nieprawdziwa…

– ...ale z tego nie można czynić zarzutów dowództwu. Po pierwsze dlatego, że żołnierze podziemnej armii działali w warunkach hitlerowskiego terroru. Generał Tadeusz Bór-Komorowski i inni dowódcy chodzili w cywilnych ubraniach i w każdej chwili mogli być aresztowani, albo zastrzeleni na ulicy przez pijanego żandarma, za co jego nie spotkałaby żadna kara. Po drugie, nawet regularne armie mają kłopoty z rozpoznaniem. Po trzecie wreszcie, jak analizuje się proces podejmowania decyzji w warunkach wojennych, to sztabowcy zawsze toczą spory: warto czy nie warto atakować, teraz czy później, tutaj czy gdzie indziej, itd.

– Wszyscy wiedzą, że Armia Czerwona zatrzymała się na linii Wisły. Ale mało kto wie, że zależne od Moskwy Radio Kościuszko wzywało warszawiaków do rozpoczęcia walk. To był element pułapki zastawianej przez Stalina?

– Nie, sowiecka propaganda zawsze tak postępowała. Najpierw swoich obywateli wzywała do walki z „faszystowskim grabieżcą” na terenach Związku Sowieckiego okupowanych przez Niemców. Potem analogicznie postępowała na innych terenach.

– Głównym adresatem tego wezwania byli komuniści. Co by było, gdy to oni wywołali powstanie?

Reklama

– Nieliczna konspiracja komunistyczna mogła co najwyżej zająć kilka obiektów i wywiesić na nich biało-czerwone flagi. Gdyby to zrobili, to mogli liczyć na poparcie dużych rzesz ludności, a pewnie też na części żołnierzy Armii Krajowej. Niemcy zaczęliby kontrakcję, co zmusiłby AK do przystąpienia do boju, bo represje niemieckie zostałoby zwrócone w młodych mężczyzn. Wybuchłaby więc nieskoordynowana bitwa bez jednego dowództwa.

– A co w takiej sytuacji zrobiliby Sowieci?

– Pewnie bardzo szybko dojechaliby do Warszawy. A wtedy cała chwała za zryw przypadłaby komunistom, co dałoby im doskonałą legitymizację do sprawowania władzy.

– Zostawmy historię alternatywną i wróćmy do najtragiczniejszego okres Powstania, czyli mordu na ludności cywilnej. Czy można było przewidzieć, że Niemcy zdecydują się na takie barbarzyństwo?

– Ludźmi tamtego czasu miotały bardzo różne odczucia, jeśli chodzi o przewidywanie przyszłości. Kiedy mieszkańcy Woli rok wcześniej oglądali zagładę getta, to wielu z nich było przekonanych, że za jakiś czas przyjdzie kolej na nich. Ale w relacjach z 5 sierpnia 1944 r. czytamy też, że mieszkańcy byli przekonani, że kobiety i dzieci będą wygonieni za miasto, a mężczyzn wywiozą do obozów koncentracyjnych, albo na roboty. Również Powstańcy mówili, że wiedzieli, iż Niemcy są okrutni, ale nie przewidywali, że aż tak.

– Szeregowi Powstańcy i mieszkańcy to jedno, ale czy takiego postępowania Niemców nie powinno przewidzieć dowództwo AK?

– Dokonany mord nie miał sensu ani z propagandowego punktu widzenia, ani tym bardziej w kontekście działań militarnych, bo utwierdził Powstańców w oporze i oddalił na wiele tygodni rozmowy o poddaniu się. Aż taką skalę ludobójstwa trudno więc było przewidzieć.

Reklama

– Skoro pod każdym względem był to błąd, to tym dramatyczniej brzmi pytanie: dlaczego Niemcy to zrobili?

– Wynika to z dwóch rzeczy. Pierwsza, to niemiecki fanatyzm wykonywania rozkazów. Po drugie z traktowania Polaków jako podludzi.
Kiedy w Paryżu wybuchło powstanie, to Hitler wydał także rozkaz zniszczenia miasta, lecz dowódca garnizonu go nie wykonał, bo jak niszczyć „miasto świateł”. Co innego miasto zamieszkałe przez podludzi.

– W niemieckiej narracji historycznej pojawia się rozróżnienie, że złymi byli jedynie naziści z SS, natomiast Wermacht nie dopuszczał się zbrodni. Jak to było w Warszawie latem 1944 r.?

– Bardzo okrutna jednostka Oskara Dirlewangera formalnie należała do SS. Ale naprawdę była to jednostka karna, do której kierowano przestępców oraz żołnierzy z innych formacji skazanych za niesubordynację. Oni popełniali przestępstwa wojenne w Warszawie w trakcie walki.
Natomiast masowe rozstrzeliwania ludności cywilnej dokonywał zbiorczy batalion żandarmerii przywieziony z Kraju Warty. W jego skład wchodzili rezerwiści w średnim wieku, którzy po przejściu do cywila byli głównie urzędnikami bądź drobnymi rzemieślnikami.
Za historykiem Daniem Goldhagenem można więc powiedzieć, że to „zwyczajni Niemcy” dopuszczali się mordów, a nie jakiś element nazistowski.

Reklama

– Kiedy czyta się o masowych egzekucjach, wrzucaniu dzieci do ognia czy znoszeniu zabitych na wielometrowe hałdy, a potem paleniu ciał – to rodzi się pytanie czy słowo „rzeź” oddaje istotę tego okrucieństwa?

– Określenie „rzeź” przyjęło się z powodu historycznych analogii i jak także użyłem go w swojej książce. Ale np. dr Dariusz Gawin z Muzeum Powstania Warszawskiego polemizuje z tym określeniem, bo „rzeź” sugeruje, że to jest coś żywiołowego. A na Woli mieliśmy do czynienia z przemysłowym mordem porównywalnym pod każdym względem do Holocaustu. Ludzi traktowano jak sztuki do usunięcia: gromadzono, rozstrzeliwano i zabierano się za następny dom i jego mieszkańców.

– Pańska książka „Rzeź Woli” ma podtytuł „Zbrodnia nierozliczona”. Jak to możliwe, skoro zbrodniarze byli znani?

– W 1945 r. komuniści mieli inne priorytety niż ściganie zbrodniarzy niemieckich. Jeśli to robili to bardziej dla celów propagandowych. Grupa prawników, którzy poświęcili się ściganiu zbrodniarzy, nie miała więc wsparcia normalnego państwa. Natomiast w późniejszym okresie, kiedy powstała RFN, to na ten problem nałożył się jeszcze konflikt zimnowojenny. Ten splot czynników sprawił, że niestety wielu zbrodniarzom udało się uniknąć odpowiedzialności.

* * *

Piotr Gursztyn
dyrektor TVP Historia, gdzie prowadzi cykliczny program „Nowe Ateny”. W programie tym historycy i publicyści dyskutują o najważniejszych wydarzeniach głównie z historii Polski.
W 2014r. napisał książkę „Rzeź Woli”, która ukazała się w Wydawnictwie Demart SA. Piotr Gursztyn opisuje w niej kulisy i przebieg zbrodni, której dopuścili się Niemcy w dniach 5-7 sierpnia 1944 r. Masowa eksterminacja mężczyzn, kobiet i dzieci stanowiła bezpośrednią realizację rozkazu Hitlera nakazującego zburzenie Warszawy i wymordowanie wszystkich jej mieszkańców.

at

2016-07-27 14:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W trosce o prawdę historyczną na Pomorzu

Niedziela szczecińsko-kamieńska 14/2016, str. 6-7

[ TEMATY ]

wywiad

IPN

Archiwum IPN

Dr hab. Krzysztof Kowalczyk - dyrektor Oddziału IPN w Szczecinie

Dr hab. Krzysztof Kowalczyk - dyrektor Oddziału IPN w Szczecinie

Powojenna historia Polski naznaczona jest wieloma trudnymi wyznacznikami budowania państwa opartego na suwerenności, tożsamości narodowej, demokracji i szacunku dla dorobku minionych pokoleń. Jest również dotknięta piętnem komunizmu, służb specjalnych i współpracy z tymi służbami. Od 19 stycznia 1999 r. funkcjonuje Instytut Pamięci Narodowej, który zajmuje się wieloma aspektami dziedzictwa PRL i niełatwej dla wielu osób historii, tworzonej po II wojnie światowej. Niedawno nowym dyrektorem Oddziału IPN w Szczecinie został dr hab. Krzysztof Kowalczyk, którego poprosiliśmy o rozmowę.
Z dr. hab. Krzysztofem Kowalczykiem – dyrektorem Oddziału IPN w Szczecinie – rozmawia ks. Robert Gołębiowski

KS. ROBERT GOŁĘBIOWSKI: – Gratulując nominacji, bardzo proszę o przybliżenie czytelnikom „Niedzieli” postaci nowego Dyrektora Oddziału IPN w Szczecinie.
CZYTAJ DALEJ

Św. Hubert - prawda i legendy

Niedziela toruńska 44/2003

[ TEMATY ]

św. Hubert

en.wikipedia.org

Ponad 1200 lat dzieli nas od czasów, w których żył i działał św. Hubert. Właśnie ta różnica dwunastu wieków sprawiła, że na to, co o nim wiemy, składają się: prawda, legendy i mity. Prawdopodobnie urodził się w 655 r. w znanej i znakomitej rodzinie, na obszarze dzisiejszych Niderlandów. W wieku około 18 lat został oddany na dwór króla Frankonii, a tam poślubił córkę Pepina z Heristal, z którą miał przynajmniej jednego syna. Przez kilka lat pełnił życie pełne przygód jako rycerz. Później został kapłanem i uczniem św. Laparda, a po jego śmierci, ok. 708 r. objął po nim półpogańską diecezję Maastricht. Miał ogromne zasługi w nawracaniu na wiarę chrześcijańską swoich ziomków, którzy dotychczas czcili bożków germańskich. Zmarł w Liege około 727 r., gdzie pochowano go w tamtejszej katedrze. W 825 r. część jego relikwii przeniesiono do Andage, które od tej chwili otrzymało nazwę Saint Hubert. Kult św. Huberta bardzo szybko szerzył się w Europie. Jako patron myśliwych odbierał cześć od XI w., co szczególnie może dziwić, gdyż w najstarszych pismach brak informacji na temat jego działalności na niwie łowieckiej. W XIV w. kult św. Huberta połączono z elementami kultu św. Eustachego. Św. Eustachy żył na przełomie I i II w. Z tego okresu pochodzi słynna legenda o jeleniu. Św. Eustachy jeszcze jako Placydus był naczelnikiem wojskowym cesarza Trajana i oddawał cześć bożkom rzymskim. W czasie jednego z polowań ujrzał jelenia z krzyżem pośrodku poroża. Jeleń nakazał Placydusowi ochrzcić się i przyjąć imię Eustachy. Kult św. Eustachego popularny był zwłaszcza w Kościele wschodnim. Apokryfy o św. Hubercie przeniosły motyw jelenia na grunt chrześcijaństwa zachodniego, umieszczając je w realiach VII w. Mówi się, że gdy żona Huberta wyjechała do swojej umierającej matki, jej osamotniony mąż zaczął hulaszcze życie, a nade wszystko pokochał polowania, które zmieniły się w rzezie zwierzyny prowadzone bez umiaru. W trakcie jednego z takich polowań Hubert ujrzał wynurzającego się z kniei wspaniałego jelenia z krzyżem, jaśniejącym niezwykłym blaskiem pomiędzy pięknymi rozłożystymi rogami. Jednocześnie usłyszał nieziemski głos: „Hubercie! Dlaczego niepokoisz biedne zwierzęta i zapominasz o zbawieniu duszy?”. Wydarzenie to spowodowało wewnętrzną przemianę Huberta, który od tego momentu zmienił swoje życie. Kanonizowany po śmierci, został patronem myśliwych, a dzień jego śmierci i przeniesienia jego relikwii do klasztoru w Andagium - 3 listopada jest świętem myśliwych. Kolejne wątki kultu Świętego dodali pewnie sami myśliwi, którzy mają niezwykłą wyobraźnię. Ze względu na swoje życie, związane z radykalnym, gwałtownym nawróceniem, jest św. Hubert dzisiaj niezwykle popularny. Dynamizm jego życia i nawrócenia może utwierdzać w przekonaniu, że każdy z nas ma szansę zmienić swoje życie na lepsze, a dla każdego chrześcijanina głos z nieba: „Hubercie! Odmień swoje życie...” - jest wezwaniem do stawania się lepszym, bardziej doskonałym, świętym.
CZYTAJ DALEJ

Biskup Legnicki zaprasza na Jubileusz Ubogich

2025-11-03 13:35

ks. Waldemar Wesołowski

- Odpowiadając na Bullę Ojca Świętego Franciszka Spes non confundit, postanowiłem, że w Diecezji Legnickiej Jubileusz Ubogich będziemy przeżywali 15 listopada 2025 roku. Centralne obchody będą miały miejsce w Bazylice Mniejszej pw. św. Erazma i Pankracego w Jeleniej Górze – czytamy w dekrecie bp. Andrzeja Siemieniewskiego informującym o wydarzeniu.

W zaproszeniu skierowanym do diecezjan Biskup legnicki zaleca też, by w poczuciu braterstwa i miłości bliźniego organizować lokalne obchody tego jubileuszu. - Wiem, że dla większości ubogich przybycie do Jeleniej Góry będzie trudne lub niemożliwe, dlatego usilnie proszę, aby w każdej parafii naszej diecezji w tym dniu odbył się Jubileuszowy Dzień Ubogich. Do jego organizacji zapraszam parafialne zespoły Caritas, grupy charytatywne i Rady Parafialne wraz z duszpasterzami – czytamy w zaproszeniu. Biskup legnicki wskazuje na to, by jego elementami spotkania były min. wspólna gapa, celebracja sakramentu pokuty połączoną z adoracją Najświętszego Sakramentu i Eucharystia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję