Reklama

Niedziela Przemyska

Domowy Kościół przy stole słowa (12)

Uwolnić się od przeszłości

Niedziela przemyska 11/2016, str. 6

[ TEMATY ]

świadectwo

Domowy Kościół

Archiwum rodzinne

Maria i Stanisław Zarzyczny

Maria i Stanisław Zarzyczny

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej: pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie?” (Iz 43, 16-21)

„Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem (…). I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz” (J 8, 1-11).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Cieniem na naszej codzienności kładzie się, jak to słyszeliśmy u Izajasza, nasza nie zawsze udana przeszłość. Wikła nas, pętli. Nie umiemy się od niej uwolnić. Jak mantra tłucze się w naszej pamięci i umyśle oskarżenie, które Judasza zaprowadziło pod nieszczęsne drzewo – Jak mogłeś to zrobić? Ciemność tego samosądu nie pozwala dostrzec faktu, że Bóg już przebaczył i „dokonuje rzeczy nowej”. W tej ciemności nie potrafimy jej poznać.

Reklama

Rok Miłosierdzia to czas nie tylko mechanicznego czasem wyznania grzechów, to dar, który ma nas wyzwolić z koszmaru wydarzeń minionych. Doprowadzić nas do tego, co „dziś” się nazywa. A dziś, jak to ze wzruszeniem można zobaczyć w dzisiejszej Ewangelii, jest czasem czułości Boga. Ta perykopa jest nam dobrze znana, co sprawia, że kiedy zaczynamy jej słuchać, wyłączamy uwagę i trwamy w schematach. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że leżąca u stóp Jezusa kobieta (bo z pewnością tak ją rzucili na ziemię) nie była prostytutką. A tak wielu z nas w tej scenie ją postrzega, co powoduje, że nie zdobywamy się na choćby cień współczucia. Zauważmy zatem dziś, że Jan pisze o niej, że przyłapano ją na cudzołóstwie. Nie wiemy, czy ona była zamężna, czy mężczyzna był żonaty. Tak się stało, że zakochała się. Zawierzyła temu mężczyźnie, uwierzyła w jego szlachetność. Teraz, kiedy wciśnięta w piasek leży pobita, oczekując na pierwszy kamień, może nawet modląc się, aby to uderzenie było na tyle silne, by pozbawiło ją przytomności, czuje ogromny żal. W jej rozwartym sercu kwili pytanie: dlaczego jego tutaj nie ma? Mówił, że kocha. A może było jeszcze gorzej. Może on w zmowie z tymi, którzy chcieli wystawić Jezusa na próbę, zwyczajnie ją uwiódł. Zagrał swoją rolę i chroniony przez „zgorszonych” cynicznie odszedł. Może nawet stał gdzieś w tłumie, by go nie widziała. Pewnie nie słyszała krzyków, argumentów „prawowiernych”. Przełykała gorzki żal przeszłości. Słowa Jezusa przywróciły ją dniu dzisiejszemu. Były tak łagodne, że zupełnie zniweczyły gorycz przeszłości. Spojrzała na Niego i zauroczyły ją Jego ciepłe oczy. Cała była dziś. Nie myślała o przeszłości. Chciała, parafrazując słowa poety, wykrzyczeć „Dziś jest piękne. Oby trwało”.

Konfesjonały są niemymi świadkami przywracania „dziś” kobietom, które nie udźwignęły daru macierzyństwa. W wielu przypadkach dlatego, że zawiódł ich mężczyzna, ojciec żyjącego pod sercem dziecka. To ważna refleksja, która winna nas skłaniać, aby w tę niedzielę pomodlić się za te kobiety, które ciągle nie mogą wybaczyć sobie przeszłości.

Reklama

Na łamach dwumiesięcznika „Miłujcie się” przeczytałem kiedyś świadectwo czterdziestokilkuletniej kobiety. Rozsypało się jej małżeństwo. Kiedy oswoiła się z tym faktem, przyszło w jej życiu zauroczenie, zakochanie w innym mężczyźnie. Postanowili zamieszkać razem i w ten sposób odcięli się od życia sakramentalnego. „Bardzo mi to ciążyło. Podjęłam kroki w celu stwierdzenia nieważności poprzedniego małżeństwa. Czekaliśmy z moim partnerem z wielką nadzieją. Nasz związek zaowocował dwoma synami. Z sądu przyszło orzeczenie, że tamten związek był ważny. Bardzo mnie to podłamało. Nadal trwaliśmy w grzechu. Na szczęście uchroniłam się od aktów bunty przeciw Bogu, Kościołowi. Wiedziałam, że to był mój wybór, nasz wybór. Ojciec moich dzieci również boleśnie przeżywał naszą sytuację. Na szczęście nie zrezygnowaliśmy z modlitwy, z uczestnictwa w niedzielnej Mszy św., mimo że często podczas Komunii św. z moich oczu płynęły łzy żalu, że ja nie mogę. Po jedenastu latach, kiedy ja miałam 42 lata, a on 45, po wielu długich rozmowach i modlitwie, podjęliśmy decyzję, że będziemy żyć jak brat z siostrą. Ksiądz uwierzył w naszą dobrą wolę i przyjął nasze przyrzeczenie. Po 11 latach odbyłam długą i szczerą spowiedź. Podobnie uczynił mój mąż. Po tych latach przyjęcie Eucharystii było dla mnie niewyobrażalnym szczęściem. Dziś mija pięć lat od tamtej decyzji. Nie było nam łatwo i wiem, że łatwo nie będzie. Naszym umocnieniem jest częsta spowiedź i Komunia święta. W chwilach pokusy rozmawiamy o tamtych jedenastu latach, gdy nasze serca opuścił pokój i gryzły nas wyrzuty sumienia. Boimy się wracać do tamtych lat”.

Tę historię dedykuję małżonkom, którzy jako zasadę swojego życia przyjęli antykoncepcję, uważając, że wymagania Kościoła są zbyt wygórowane. Nie myślę tu o małżeństwach, które czasem ulegają słabości, ale o tych, którzy w tej kwestii stworzyli sobie własny kodeks antysumienia. Może warto o tym pomyśleć. Może w czasie Gorzkich Żali czy nabożeństwa Drogi Krzyżowej pojawią się słowa dzisiejszego wiersza: dziś jest twój dzień, dziś zacznij być szczęśliwy.

* * *

Dziś

Wczoraj było źle
Rola życia rozkwitła ułudą
Piękna chwastów
Groźbą pustyni
Przewrotnością mężczyzny
Który zawiódł
Uciekł
W zło przeszłości wkradł się
Jakby przypadkiem
On
Wczoraj już nie ma
Jutro odległe
Dziś jest twój dzień
Dziś zacznij być
Szczęśliwy

2016-03-10 11:11

Oceń: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bardzo fajne świadectwo

Są ludzie, którzy choć obracają się wśród celebrytów, ot, w blasku reflektorów, to jednak cenią sobie nie tylko pozostawanie w cieniu, ale wręcz anonimowość. Kimś takim jest Jacek Sylwin. Książka Spowiedź menadżera to coś więcej niż zapis jego życia.

Noblista (1978), pisarz Isaac Bashevis Singer (pamiętajmy, że urodzony w 1902 r. w mazowieckim Leoncinie) kiedyś podczas rozmowy z młodym amerykańskim pisarzem powiedział doń: „Nie wymyślaj, nie zmyślaj, nie twórz fikcji. Opisz zamiast tego kawałek swojego życia lub jego fragment. Będziesz mieć pewność, że nie ma, nie było i nie będzie drugiej takiej historii na świecie”. Gdy wczytuję się w tę wciągającą biografię Sylwina, każde słowo potwierdza słuszność twierdzenia Singera. Znamy się z Jackiem od lat, zawsze wiedziałem, że to gruba ryba polskiego show-biznesu, jednak swoją aktywność prowadził w ciszy. Bez medialnego rozgłosu, z dala od skandali, plotek, całego tego blichtru wpisanego w kino, muzykę, rozmaite gale pękające od VIP-ów, rauty, wręczenia nagród, a wszystko to na styku tego, co wpisane w kulturę wysoką i masową popkulturę. A nierzadko i w politykę. Jestem pewien, że większość z Państwa nigdy o nim nie słyszała. I na tym polega praca kogoś takiego jak Jacek. Czy to Pianista Romana Polańskiego (w tym gala wręczenia Złotego Berła), pierwsze poważne aktywności na targach muzycznych MIDEM w Cannes, współpraca z Tomkiem Stańką i Grzegorzem Ciechowskim czasu Obywatela G.C., nagrania kultowych płyt polskiej muzyki, kontakty z tuzami muzycznego show-biznesu, współprodukcja projektu Krzysztofa Herdzina z orkiestrą St Martin in the Fields w londyńskim studiu Abbey Road, promowanie polskich artystów na całym świecie (gigantyczny projekt Chopin2010), czy praca z Wojciechem Kilarem – to jego naturalne środowisko. Ludzie tacy jak on mają fenomenalną pamięć, która w tym zawodzie jest nie mniej ważna niż zeszyt pełen numerów telefonów, o których marzą dziennikarze i krytycy. To wreszcie niezbędna miłość do muzyki i sztuki, wrażliwość i wyobraźnia (był przez wiele lat producentem telewizyjnym). A był moment, że mógł osiąść do końca życia w Nowej Zelandii (trafił tam na fali emigracji doby PRL i spędził szmat czasu), odcinać kupony od tego, co zbudował w czasie lat w Polsce (w szczególności wiedzy, pracowitości, solidności i doświadczenia; Nowozelandczycy zachwyceni byli nagraniami Obywatela G.C. i zespołu Laboratorium), popijać tamtejsze wino i przekraczać kolejne granice muzycznej doskonałości w Module 8 Studio, a później innowacyjnym Uptown Studio u boku wizjonera muzyki Alana Janssona. Ale nie, gdy tylko nadarzyła się okazja, wrócił do Polski. W opisie promującym książkę czytamy: „W Spowiedzi menadżera Jacka Sylwina rock and roll spotyka się z Chopinem, a wyjście z filharmonii prowadzi prosto w błocko przed festiwalową sceną, w którym tłum młodych ludzi szaleje w pogo”. I w istocie takie jest życie Jacka, wypełnione muzyką bez sztywnych granic stylistycznych. Co ważne, on sam pięknie o tym pisze, nie stroniąc nawet od drażliwych tematów, jak chociażby problemów Tomka Stańki z używkami, w tym twardymi narkotykami. Zapewne przepustką do podjęcia tych niełatwych kwestii był fakt, że Tomek sam w pewnym momencie stał się orędownikiem czystego życia, a mroczne strony nałogu osobiście opisał m.in. w wybitnej książce Desperado (Księżyk/Stańko). Rzecz w tym, że Sylwin nigdy nie przekracza granicy dobrego smaku, nie buduje dramaturgii na sensacji, cudzym bólu, tragedii. Bo Jacek jest również człowiekiem mocno uduchowionym. Dość wspomnieć, że książkę zamyka ważny rozdział Bonus track – przypowieści o mądrości, a w nim m.in.: Mt 22, 37-40 („Jezus wyznacza Największe Przykazanie”) i inne fragmenty Ewangelii Mateuszowej oraz np. List św. Pawła Apostoła do Rzymian, a jak na człowieka związanego z muzyką rockową i hipiserką przystało (Sylwin to m.in. współinicjator festiwalu w Jarocinie i Rockowiska), nie brak tu Dezyderaty.
CZYTAJ DALEJ

Włochy: Sąd zgodził się na zmianę płci metrykalnej 13-letniego dziecka

2025-12-22 07:13

[ TEMATY ]

płeć

zmiana płci

Adobe Stock

Dyskusję we Włoszech wywołała decyzja sądu, który zgodził się na zmianę płci metrykalnej 13-letniego dziecka, przechodzącego tranzycję. To najmłodsza osoba w kraju, wobec której zapadło postanowienie o takiej korekcie aktu urodzenia. Wnioskowali o to rodzice. Czy to nie jest szaleństwo?

Lokalna gazeta „Il Resto del Carlino”, a za nią poniedziałkowa włoska prasa opisała przypadek rodziny z prowincji La Spezia w Ligurii, w której urodziły się dwie dziewczynki.
CZYTAJ DALEJ

Zmarł ks. Henryk Matuszak

2025-12-22 10:55

ks. Łukasz Romańczuk

Ks. Henryk Matuszak

Ks. Henryk Matuszak

W niedzielę, 21 grudnia ok. godz. 23:00 zmarł ks. Henryk Matuszak. Kapłan ten miał 73 lata życia i 43 lata kapłaństwa. W ostatnich latach był proboszczem parafii Narodzenia NMP w Wierzchowicach.

Kapłan urodził się 5 maja 1957 roku w Sławie Śląskiej [diecezja zielonogórsko-gorzowska]. Święcenia kapłańskie przyjął 22 maja 1982 roku. Po święceniach kapłańskich został skierowany jako wikariusz do parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Wałbrzychu - Poniatowie [1982-1984]. Był wikariuszem także w parafii pw. św. Michała Archanioła w Koskowicach [1984-1986]; parafii pw. św. Michała Archanioła w Bystrzycy Kłodzkiej [1986-1988] oraz w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Oławie [1988-1992]. W 1992 roku został ustanowiony proboszczem parafii Nawiedzenia NMP w Domaniowie. Był tam do roku 2007, kiedy został przeniesiony do parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Luboszycach. Od 2011 roku był proboszczem w parafii św. Mikołaja w Pęgowie. Pełnił tam posługę do 2016 roku, gdyż wtedy został proboszczem parafii Narodzenia NMP w Wierzchowicach. Ksiądz Henryk Matuszak, po ciężkiej chorobie, zmarł 21 grudnia 2025 roku.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję