Reklama

Wiadomości

Nie kupisz wszystkiego

Z Anną Dymną – aktorką Narodowego Starego Teatru w Krakowie, prezes Fundacji „Mimo Wszystko” – rozmawia Wojciech Szczawiński

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WOJCIECH SZCZAWIŃSKI: – Jest choinka, są prezenty, karp i barszcz z uszkami albo zupa grzybowa. A jednak święta Bożego Narodzenia w wielu polskich domach są już inne niż dawniej. Czasu na duchowe przeżycia pozostaje w nich dzisiaj niewiele. Dlaczego tak się dzieje?

ANNA DYMNA: – Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Dla mnie Boże Narodzenie zawsze jest takie samo. Najwięcej wysiłku podczas świątecznych przygotowań wkładam właśnie w to, by były one takie jak w moim dzieciństwie. Oczywiście, jestem już kimś innym, inaczej patrzę na świat, przy wigilijnym stole siedzą inni ludzie... Nie ma przy nim moich rodziców, dziadków. Ale wartość Bożego Narodzenia pozostaje dla mnie niezmienna. Myślę, że uświadomienie sobie tej wartości w dzieciństwie sprawia, że człowiek dba o nią przez całe życie. Boże Narodzenie to wielki skarb.

– Czym są dla Pani te święta?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– To czas, kiedy człowiek zatrzymuje się, wchodzi w głąb siebie i zaczyna bardziej zastanawiać się nad sobą oraz nad tym, co go otacza. W pewnym sensie odradzamy się wtedy. Na nowo zdajemy sobie sprawę, jak ważni są dla nas nasi bliscy, jak istotne są miłość, wzajemna życzliwość, spokój. Święta Bożego Narodzenia to również czas pełen sprzecznych nastrojów i uczuć. Z jednej strony są radosne, pełne ciepła i dobrych słów. Z drugiej – to czas, w którym najbardziej odczuwa się brak tych, którzy odeszli, i swoją samotność.

– Podczas świątecznych dni opuszcza Pani dom, wyjeżdża w góry, nad Bałtyk, za granicę?

– Nie wyobrażam sobie, bym mogła spędzić ten okres poza domem. Obecnie w Narodowym Starym Teatrze pracuję nad nowym przedstawieniem. Premiera „Płatonowa” w reżyserii Konstantina Bogomołowa odbędzie się 19 grudnia. Będziemy grać ten spektakl każdego dnia, niemal do samej Wigilii. Sporo pracy mam również w swojej Fundacji „Mimo Wszystko”. Myślę sobie chwilami: „Wspaniale byłoby na wolne świąteczne dni gdzieś wyjechać, odpocząć, oderwać się od codzienności chociaż na chwilę...”. Ale to niemożliwe! Bez spotkania z rodziną przy stole? Bez kolędowania? Nie mogę opuszczać Krakowa. Gdybym to zrobiła, zawaliłby się mój świat. Naprawdę. Te tradycje są dla mnie najważniejsze, jak kręgosłup dla organizmu. Dzięki nim utrzymuję pion.

– Jak ten czas zapamiętała Pani z dzieciństwa?

Reklama

– Kiedy byłam na tyle mała, że niewiele jeszcze rozumiałam, czułam tylko, że Boże Narodzenie to czas niezwykły, szczególny. Wszystko musiało być czyste: umyte okna, wypastowane podłogi, szafy wysprzątane. „Czekamy na narodziny Dzidziusia, który będzie Miłością” – tłumaczono mi. Wiedziałam, że jest to radosne oczekiwanie, bo robiliśmy same radosne rzeczy. Nasza choinka musiała być pięknie ustrojona. Już w październiku i listopadzie ja i moi bracia zaczynaliśmy robić ozdoby choinkowe. Cały dom był w kolorowych papierach, złotkach, drucikach. Wszystko było usmarowane klejem. Ozdoby robiliśmy sami: kolczatki, rybki z wydmuszek, koszyczki, łańcuchy... No i najważniejsze, że były też cukierki, nawet orzechowe, w czekoladzie. Czekało się na nie cały rok. Przed zawieszeniem na choince przystrajaliśmy je w piękne papierowe sukieneczki. A kiedy urodził się mój syn, z nim także przygotowywałam bożonarodzeniowe ozdoby. Mam teraz ponad sześćdziesiąt lat. I co robię? Co roku, na długo przed Bożym Narodzeniem, lepię szopeczki i aniołki z masy solnej, a potem jak najpiękniej staram się je pomalować. Niektóre z nich przeznaczam na aukcje charytatywne.

– „Po co tak się trudzić?” – zapytają niektórzy. Dzisiaj wszystko można kupić.

– To nieprawda. Nie można kupić miłości, spokoju, zdrowia i wielu innych rzeczy, których życzymy sobie przy wigilijnym stole. Za żadne pieniądze świata nie mogłabym też nabyć radości, jaką sprawia mi przygotowywanie świątecznych potraw. Siedzimy z moim synem i powoli sobie kroimy orzeszki, migdały, figi, ziemniaczki, marcheweczki, mielimy mak – przygotowujemy sałatki, kutię, żurek, rozmawiamy o wszystkim, cieszymy się, że mamy dla siebie czas. Wigilię spędzam u brata. W pierwszy dzień świąt odbywa się kolędowanie w moim domu. I zawsze jest ten sam żurek „dymny”... Mówią, że dobry! A potem idziemy do przyjaciół. I tak dzieje się od wielu lat. Nic tego porządku nie może mi zburzyć. A Wigilia zawsze musi pachnieć pierogami ze słodką kapustą, postnym barszczem z uszkami, smażonym karpiem, śledziami...

– Świat jednak pędzi. Na wiele rzeczy brakuje nam dzisiaj czasu.

– Niech mi Pan nie opowiada o braku czasu. Ostatnio codziennie wychodzę z domu rano i wracam po dwudziestej drugiej. Ale na to, co kochamy, zawsze znajdziemy czas.

2015-12-15 11:59

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Mirosław Król dla KAI: Orchard Lake to amerykański dom Polaków

[ TEMATY ]

wywiad

USA

Chcemy, aby Polacy w Stanach Zjednoczonych i w ojczyźnie wiedzieli, że to jest ich miejsce, do którego mogą wracać, jak do domu, gdzie mogą modlić się za przyczyną św. Jana Pawła II - tak o polonijnych instytucjach w Orchard Lake mówi w rozmowie z KAI ich kanclerz, ks. Mirosław Król. O znaczeniu tego miejsca dla Polonii i Kościoła w Stanach Zjednoczonych ks. Król mówił podczas obrad polskich biskupów, pierwszego dnia 377. Zebrania Plenarnego KEP.

KAI: Księże Kanclerzu, w ubiegłym tygodniu przejął Ksiądz opiekę nad ośrodkiem polonijnym w Orchard Lake, którego historia sięga XIX w. Jakie jest dziś znaczenie tego miejsca dla Polonii i dla Kościoła w Stanach Zjednoczonych?
CZYTAJ DALEJ

Watykan krytycznie o domniemanych objawieniach w Dozulé

2025-11-12 13:25

[ TEMATY ]

list

Dozulé

Vatican Media

Krzyż w Dozulé

Krzyż w Dozulé

Opublikowany dziś list kard. Fernándeza ostatecznie potwierdza negatywną opinię, wyrażoną przez biskupa francuskiej diecezji Bayeux-Lisieux i dotyczącą rzekomych wizji, których miała doświadczać w latach 70. Madeleine Aumont i z którymi wiązał się projekt wzniesienia świetlistego krzyża o ogromnych rozmiarach, mającego zapewnić odpuszczenie grzechów i zbawienie tym, którzy by się do niego zbliżyli.

„Zjawisko rzekomych objawień w Dozulé”, związane z realizacją krzyża o ogromnych rozmiarach, który miał zapewnić odpuszczenie grzechów i zbawienie tym, którzy by się do niego zbliżyli, „należy w sposób ostateczny uznać za nienadprzyrodzone” – orzekła Dykasteria Nauki Wiary, w liście podpisanym przez jej prefekta kard. Víctora Manuela Fernándeza. Leon XIV zatwierdził tę decyzję 3 listopada, a Stolica Apostolska upoważniła biskupa diecezji Bayeux-Lisieux, Jacques’a Haberta, do wydania odpowiedniego dekretu w tej sprawie.
CZYTAJ DALEJ

Abp Szewczuk: bycie nauczycielem w czasie wojny to heroizm

2025-11-13 17:58

[ TEMATY ]

nauczyciel

wojna

abp Światosław Szewczuk

flickr.com/episkopatnews

Światosław Szewczuk

Światosław Szewczuk

Arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław Szewczuk skierował szczególne słowo do ukraińskich wychowawców, nazywając ich pracę w czasie wojny „narodowym heroizmem”. Na zakończenie Boskiej Liturgii 12 listopada w Buczaczu z okazji 30. rocznicy przywrócenia buczackiego Liceum im. św. Jozafata, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK) podziękował nauczycielom za odwagę, wierność powołaniu i służbę ukraińskim dzieciom.

Abp Szewczuk przypomniał alarmujące wnioski, jakie padły podczas Synodu Biskupów UKGK w Zarwanicy w zeszłym roku. Według oficjalnych statystyk 250 tysięcy ukraińskich dzieci nie umie czytać ani pisać. „Myśleliśmy, że analfabetyzm to coś, co już dawno zanikło w XXI wieku. Okazuje się, że tak nie jest” - zauważył.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję