Reklama

Świat

Na Czerwonej Wyspie

Po trzyletnim pobycie na misjach na Madagaskarze ks. Marek Maszkowski spędza urlop w domu rodzinnym. Tam właśnie się z nim spotykamy

Niedziela Ogólnopolska 46/2015, str. 20-21

[ TEMATY ]

misje

Archiwum misyjne

Poza nauczeniem się języka malgaskiego najtrudniejsze było zdobycie zaufania i przychylności ludzi, z którymi przyszło pracować ks. Markowi

Poza nauczeniem się języka malgaskiego najtrudniejsze było zdobycie zaufania i przychylności
ludzi, z którymi przyszło pracować ks. Markowi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Otrzymał święcenia kapłańskie w 1984 r. w Krakowie i jest misjonarzem Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego à Paulo. Ks. Marek Maszkowski skierowany przez przełożonych do pracy duszpasterskiej mógł już od 1988 r. realizować swoje powołanie do pracy na misjach. Tsivory to jego pierwsza placówka, następne były Ranomafana (obie po 5 lat) i Manantenina (13 lat). Od października 2012 r. jest proboszczem w Ankarana w diecezji Farafangana (południowo-wschodni Madagaskar). Jest jednym z pięciu polskich misjonarzy lazarystów pracujących na Czerwonej Wyspie – „drugiej ojczyźnie, z wyboru”, jak mawiał bł. o. Jan Beyzym SJ, opiekun trędowatych.

Mam okazję porozmawiać z ks. Markiem o pracy misyjnej w parafii Ankarana. Praca w buszu nie jest łatwa. Pomijając barierę językową, którą ks. Marek pokonał (biegle mówi po malgasku), trzeba było zdobyć zaufanie i przychylność ludzi, z którymi przyszło mu pracować.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Trudy misji

W tym roku mija 27 lat misjonarskiej posługi ks. Marka wśród plemion, które dopiero od czasu przełomu XX i XXI wieku poznają Ewangelię. To trudna praca. Niełatwo dotrzeć do wiosek. – W buszu nawet przetarta droga szybko zarasta. Dlatego tubylcy nasłuchują z daleka warkotu motoru, głosu klaksonu. Wówczas zbierają się i wychodzą naprzeciw kapłanowi, by zobaczył, gdzie ma dostarczyć wszystko, co niezbędne do normalnego funkcjonowania misji – opowiada ks. Maszkowski.

Reklama

To nie tylko posługa sakramentalna. Nierzadko bywa, że w bagażniku misjonarza jest agregat prądotwórczy, paliwo i wiele innych rzeczy. Tubylcy biorą to wszystko na swoje barki i – przedzierając się przez gęstwinę zarośli – prowadzą do swojej wioski. Czasem jest tak, że z powodu niesprzyjających warunków pogodowych przyjazd kapłana się opóźnia. Często nawiedzające wyspę cyklony i obfite opady deszczu skutecznie unieruchamiają i krzyżują plany misjonarza. – Na ogół spokojne rzeczki stają się wtedy groźnym żywiołem, którego nie sposób pokonać. Wówczas pozostaje tylko czekanie pod gołym niebem na poprawę pogody, w deszczu, gdy ma się przy sobie jako cały posiłek kilka cukierków – relacjonuje misjonarz. Ale – jak mówi – jest to swoista egzotyka i cena, jaką należy zapłacić za pracę na misjach.

O krok od śmierci

Reklama

Rozmawiam z ks. Markiem o egzystencji wśród prymitywnych plemion Malgaszów. – W każdej wiosce jest czarownik i to on ma decydujące zdanie w swojej społeczności. Jego zaklęcia, szepty, dymy, zioła mogą pomóc, ale mogą też zabić. Dlatego miejscowa ludność pomimo przyjęcia chrztu, przystępowania do sakramentów, udziału we Mszy św. nie potrafi przełamać tabu, jakie panuje np. przy ceremonii pogrzebu – mówi ks. Maszkowski. Do tego obrzędu, przynajmniej na razie, kapłani nie są dopuszczani. Nikt bez zgody najstarszego z klanu rodzinnego nie ma prawa wejść na teren grobowców. Samowola jest surowo karana, a kara jest jedna – śmierć. Pomimo tylu lat pracy wśród tubylców należy zachować bardzo daleko idącą ostrożność. Na jednej z parafii ks. Marka pracował miejscowy, przeszkolony przez niego katecheta. Wszystko układało się dobrze i nic nie wskazywało, by ktokolwiek ze społeczności plemiennej miał złe zamiary wobec księdza. Któregoś dnia podczas pobytu w wiosce katecheta przyniósł misjonarzowi zaparzoną kawę, o którą ks. Marek bynajmniej nie prosił. – Zdziwiony uprzejmością wziąłem kubek z kawą do ręki i już miałem umoczyć usta w płynie, kiedy spojrzałem przed siebie, bo człowiek, który podał mi kubek, zniknął. Zacząłem go szukać. Ten, skulony za węgłem, czekał na finał wypicia przeze mnie tej kawy – opowiada ks. Maszkowski. Okazało się, że miejscowy czarownik, bojąc się utraty swoich wpływów w wiosce, kazał niebudzącej podejrzeń osobie podać misjonarzowi zatrutą kawę. Ale Opatrzność Boża chodzi swoimi drogami. Anioł Stróż wypełnił swoje zadanie na piątkę.

Teraźniejszość i przyszłość

Praca na misjach to nie tylko barwne przygody – to przede wszystkim codzienna, mozolna praca ludzi, którzy poświęcają siebie, by spalać się w ogniu miłości do bliźniego. Na początku 2015 r. Ankarana, gdzie od 3 lat pracuje ks. Marek, przeżyła wielki dramat. Ponad 400 dzieci i niemowląt zmarło. Przyczyną był najprawdopodobniej nowy wirus malarii. 2 cyklony, w styczniu i marcu, zniszczyły uprawy ryżu i manioku. Ludność z ogromną determinacją trzykrotnie próbowała coś posadzić.

Problemem na co dzień jest też kradzież bydła czy okradanie małych sklepików w buszu. Ludzie zostają wtedy bez środków do życia. Pomimo tych przeciwności losu ks. Marek ma już program na kolejny rok. Oprócz dotychczasowej pracy duszpasterskiej planowana jest budowa murowanych kościołów w miejscowościach Firanga i Ambalavao. Niestety, ceny materiałów budowlanych na Madagaskarze są co najmniej dwukrotnie wyższe niż u nas. Jedynie praca murarzy i stolarzy jest tańsza – dniówka wykwalifikowanego pracownika to ok. 10 zł. Dlatego też wiele podstawowych prac wierni wykonują sami. Transport materiałów budowlanych, zwłaszcza piasku, kamienia, wody i cementu spoczywa na ich barkach. – Misje uwrażliwiają na ubóstwo i potrzeby człowieka, wyzwalają z egoizmu i wygodnictwa – podsumowuje nasze spotkanie ks. Marek.

Niebawem misjonarz wraca na Czerwoną Wyspę. Szczęść Boże i do zobaczenia, Księże Marku!

* * *

Ofiary na misje na Madagaskarze można przesyłać na konto:
BOŚ S.A. O/Bydgoszcz 09 1540 1030 2103 7508 7115 0001
Z dopiskiem: ks. Marek

2015-11-09 12:16

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Caritas Polska wspiera projekty misjonarskie w 30 krajach na całym świecie

[ TEMATY ]

misje

Caritas

pomoc

Caritas

Gorący i niebezpieczny Sudan Południowy, dżungla w Argentynie, bezkresne przestrzenie Azji – w tych i wielu innych odległych zakątkach świata pracują polscy misjonarze. Ewangelizują, budują szkoły i szpitale, organizują programy dożywiania, opiekują się osobami starszymi oraz niepełnosprawnymi. Działania ponad 1700 misjonarzy w kilkudziesięciu krajach na wszystkich kontynentach wspiera Caritas Polska.

– Misjonarze najlepiej znają realia i potrzeby lokalnych społeczności, są dla nich często jedyną nadzieją na pomoc – mówi ks. Marcin Iżycki, dyrektor Caritas Polska. – Od lat przekazujemy środki na prowadzenie programów pomocy humanitarnej i pomocy rozwojowej między innymi w Argentynie, kładziemy nacisk na wsparcie żywnościowe i edukacyjne oraz poprawę losu najuboższych. W 2022 roku Caritas Polska wsparła misje w 30 krajach łączną sumą 1 414 tys. zł. W 2023 roku do tej pory przyznaliśmy 667 tys. zł na potrzeby misji w 18 krajach.
CZYTAJ DALEJ

Festiwal Mocy 2025 – trzy dni spotkań, muzyki i modlitwy

2025-09-22 13:54

[ TEMATY ]

Festiwal Mocy

Materiał prasowy

„Golec uOrkiestra” zagrali ponad pół godziny dłużej, ksiądz Bartczak rapował z setką uczestników na scenie, a w szczytowym momencie w wydarzeniu uczestniczyło około 2,5 tys. osób – jubileuszowy, piąty Festiwal Mocy zanotował frekwencyjny sukces i obfitował w miłe niespodzianki. Wydarzenie odbywało się w dniach 19-21 września w Miejscu Piastowym.

Tegoroczny Festiwal, odbywający się pod patronatem św. Jana Pawła II, ponownie stał się przestrzenią spotkania, modlitwy i dobrej zabawy. Do Miejsca Piastowego przyjechała młodzież z całej Polski, każdego dnia w różnych aktywnościach brało udział około 1,5 tysiąca uczestników, a w szczytowym momencie – podczas koncertu „Golec uOrkiestra” – Festiwal Mocy gościł około 2,5 tysiąca ludzi. Na scenie oprócz zespołu z Milówki wystąpili również: zespoły „niemaGotu”, „Teleo”, ksiądz-raper Jakub Bartczak oraz influencerzy: Marcin Kruszewski (znany w social mediach jako „Prawo Marcina”) i ksiądz Sebastian Picur.
CZYTAJ DALEJ

W tym miejscu patronuje św. ojciec Pio

2025-09-22 22:32

ks. Łukasz Romańczuk

Rok temu biskup Jacek Kiciński zachęcił, aby w Garnierówce powstała kaplica, dziś ją poświęcił. W Głębowicach powstała kaplica św. ojca Pio, która będzie służyć wiernym parafii oraz tym, którzy przyjadą na rekolekcje czy na inne aktywności duchowe.

Uroczystość poświęcenia kaplicy przypadła na wieczór przed liturgicznym wspomnieniem św. ojca Pio. - Wśród propozycji było wielu świętych karmelitańskich, ale chcieliśmy w pewien sposób podziękować naszemu księdzu proboszczowi, ponieważ w tym roku mija 30 lat od momentu, kiedy ks. Jarosław Olejnik przybył do Głębowic. Postanowiliśmy, że kaplica będzie imienia patrona urodzin naszego księdza, czyli św. ojciec Pio - mówi Anna Lis.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję