Reklama

Święci i błogosławieni

Czy wszystkie drogi prowadzą do nieba?

Uroczystość Wszystkich Świętych, których moc pozdrowień z nieba przynosi nam listopadowy kalendarz, a także Dzień Zaduszny, przywołujący pamięć tych, którzy w drodze trochę się pogubili, rozbudza ciekawość co do sposobu, w jaki najlepiej trafić do krainy wiecznego szczęścia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czy można się nie zbawić? Teoretycznie tak. A jak jest naprawdę? Są tacy, dla których piekło to opuszczony zamek, w którym diabeł niczym śpiąca królewna zastygł w samotności i czeka, kto go do raju przywróci. Tacy wierzą, że Pan Bóg ostatecznie z wszystkimi da sobie radę. Ich zdaniem, piekło istnieje, ale trudno tam trafić, i wcale nie wiadomo, czy to się komuś uda. Wystarczy zrzucić zewnętrzne warstwy czynów i wyborów niczym jasełkowe przykrycia, a potem radować się zbawieniem. To uproszczenie, bo nadzieja zbawienia dla wszystkich ma długą tradycję w Kościele. Zawsze można ufać, że w gronie zbawionych znajdziemy się wszyscy. Ale pewność byłaby zaprzeczeniem prawdy o człowieku, bo czy Odkupienie to wynik przetargu na ludzką wolność? Sama Ewangelia też nie jest reklamą w stylu piarowskiej perswazji zdolnej przekonać najbardziej opornych. Dzięki Bogu człowiek jest wolny, tzn. że nikt go do kochania nie zmusi, a to warunek wiecznego szczęścia. Niebo z przymusu samo stałoby się piekłem.

Odwieczne pytania

Reklama

Dlaczego człowiek się zbawia? Czy dlatego, że sam tego bardzo chce, czy może dlatego, że Panu Bogu na tym zależy? Bóg pragnie naszego szczęścia za cenę śmierci jednorodzonego Syna, a tak wysoka cena jest wyrazem nieskończonego uczucia, miłości miłosiernej. Miłość nie umiera. Za pragnieniem Boga idzie Jego ofiara, działanie. Skoro Bóg jest nieskończenie dobry, wszechmocny i miłosierny, to każdy może się zbawić, jeśli i jego pragnienie ukonkretni się w czynie. Wiara, która jest pragnieniem, bez uczynków umiera, bo nie była miłością.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jak trafić do nieba? Czy można dotrzeć tam samemu, na własną rękę, po dróżkach własnych marzeń, pragnień, przyjemności? Czy raczej trzeba skorzystać z bardziej zorganizowanych form podróży? Zapisać się na wycieczkę, wziąć przewodnika, podróżować razem z innymi, pod kierunkiem kogoś, kto mówi, że zna drogę, i można mu wierzyć? Wybór jest ogromny: to może być Jan od Krzyża z Teresą z Ávila, Franciszek z Asyżu i Klara, Ignacy Loyola, Dominik Guzmán, papież Jan Paweł II, Edyta Stein czy Stanisław Kostka.

Jak podróżować?

Życiorysy świętych, ich pisma i dzieła pokazują konkretnie, co zrobić, by właściwie odczytać i wypełnić własne powołanie. Pamięć o bliskich, znajomych i krewnych, którzy zostawili ślady na rozstajach, jeszcze bardziej utwierdza, że niebo może być dla wszystkich, a droga, by je osiągnąć, dla każdego właściwa.

Dla niektórych zbawienie jest jak podróż do lepszego świata, takiego z jesiennych marzeń o dalekich krainach pełnych kolorowych ogrodów, gorących plaż i słońca przeglądającego się w tafli bezkresnej wody.

Jak podróżować? Zamknąć się w kapsule kamedulskiej klauzury, w podwodnej łodzi Karmelu albo spalić się w słońcu afrykańskiej misji, dźwigać w ciele wielbłądziego garbu współmałżonka alkoholika, uprawiać ogród rodzinnego domu, czasem walczyć z wiatrem i chłodem chorób duszy i ciała, skutecznie oddalając pokusę zwątpienia.

Reklama

By żyć godnie i trafić do nieba, zapewne potrzeba wiele siły, energii i zapału. Czy wszystkich na to stać? Podróżować za jeden uśmiech, szklankę wody, gest dobroci, posługę serca się nie da? Może są jakieś tajemne zaklęcia, by wytrychem otworzyć to, co Piotr kluczami otwiera?

W świadomości wiernych, czego Kościół nie odrzuca, istnieją koła ratunkowe dla tych, którzy znaleźli się za burtą Chrystusowej łodzi. Są tacy, którzy twierdzą, że Pan Jezus sam im objawił pewne formy modlitwy, działania i postaw, które sprawią, że człowiek osiągnie zbawienie. To m.in. św. Siostra Faustyna, która proponuje nabożeństwo do Bożego Miłosierdzia: „Chociażby grzesznik był najzatwardzialszy, jeśli tylko raz zmówi koronkę, dostąpi łaski nieskończonego miłosierdzia”. Św. Małgorzata Maria Alacoque twierdzi, że kto przez dziewięć kolejnych pierwszych piątków miesiąca przystąpi do Komunii św. i ofiaruje ją jako wynagrodzenie za grzechy własne i rodzaju ludzkiego, temu Boże Serce zapewni miłosierdzie w chwili zgonu i nie umrze bez Bożej łaski. Św. Brygida i wiele innych dają konkretne wskazówki, co robić, by obawa życiowego bankructwa się nie ziściła.

Prywatne objawienia nie są kolejną księgą Pisma, biblijnym suplementem, by przypiąć je pinezką do krzyża, co najwyżej mogą się stać zakładką w Ewangelii, by nie zagubić miłosierdzia Słowem posianego w sercu.

Reklama

Czy wierzyć obietnicom, że za dziesięć zdrowasiek, koronkę lub inne modlitwy da się dopłynąć do nowego życia? Czy nie kłóci się to z Ewangelią, która mówi o krzyżu i zaparciu się siebie, o wierze, która zbawia, o sądzie, który obnaża, kim człowiek był? Czy da się przepłynąć ocean na ratunkowym kole?

Jak modlitwa Łotra

Trafić do nieba, tzn. nadać życiu sens i głęboką nadzieję. Mieć nadzieję i pragnąć, podjąć działanie – choćby proste. Inwestując w życie, trzeba ziarno dobrze wrzucić w ziemię, a to, co wyrośnie, dojrzewać będzie w błękitach jasnego nieba. Czasem wystarczy jedno ziarno jak promyk nadziei, by zebrać plon.

Czego uczą nas święci? Każdy z nich jest niczym fragment wielkiej mapy drogowej, w gęstwinie dróg i ścieżek widać wyraźniej, jak dotrzeć do celu. Na każdej widać tę jedyną, optymalną, która wiedzie do celu, którym jest zbawienie. To Chrystus, który jest Drogą, naznacza życie każdego świętego. Czy jest ona krótsza, czy dłuższa, zależy od tego, skąd człowiek wyrusza, gdzie się znalazł, gdy podjął decyzję, by iść do domu Ojca. Piotr przemierzył świat, a święty Łotr wyruszył już z krzyża. Wystarczyło kilka kroków mierzonych żalem, skruchą czystego pragnienia – i już był na miejscu. Czasem niebo jest bardzo blisko, czasem kryje się za pierwszym zakrętem nakreślonym Koronką do Bożego Miłosierdzia.

Koła ratunkowe są jak modlitwa Łotra, o ile są szczere. To zachęta, by o niebie pomyśleć poważnie, bo jeśli ktoś decyduje się złapać na stopa iskrę nadziei, to oznacza, że pragnie podróży do Boga.

Objawienia prywatne, mówiące o środkach zbawienia, to świadectwo spotkania i działania Kościoła. Trzeba je widzieć w perspektywie życia i działania całego Mistycznego Ciała. Ktoś opłacił to, czego spóźniony na pociąg zbawienia wcześniej nie zarobił. Koła ratunkowe trzeba odnieść do modlitwy i cierpienia, którą Chrystus wydobywa ze skarbca Kościoła, do którego każdy, jak do wspólnej kasy, wkłada oszczędności swej własnej wiary przekutej w miłość uczynków nadziei. To modlitwy, także cierpienia, osób modlących się codziennie, które często nie wiedzą, komu przypadnie pozorny bezsens ich zmagań. Wszyscy jesteśmy w podróży, a w pociągu miłosierdzia, inaczej niż w zwykłej kolei, jest też troska o jadących na gapę.

Nie wszystkie drogi prowadzą do nieba. Prawdziwa jest tylko ta jedyna: to Chrystus miłosierny, który do nieba wprowadza. Miłosierdzie jest dla grzeszników od zawsze zmierzających we właściwym kierunku, ale i dla tych, którzy wypadli z trasy lub jeszcze się nie zdecydowali, by tam wyruszyć, i pragną to zmienić. Droga jest jedna, sposobów podróży wiele. Czas, by każdy odnalazł swój własny za przykładem świętych i z ich pomocą, w jedności Kościoła szczęśliwie dotarł do celu.

2015-10-28 08:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niech sercami naszymi rządzi Jezus Chrystus!

Niedziela szczecińsko-kamieńska 28/2017, str. 1, 8

[ TEMATY ]

Szczecin

uroczystość

Adam Szewczyk

Procesja z Najświętszym Sakramentem wyruszyła z kościoła św. Andrzeja Boboli do sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szczecinie

Procesja z Najświętszym Sakramentem wyruszyła z kościoła św. Andrzeja Boboli do sanktuarium Najświętszego
Serca Pana Jezusa w Szczecinie
Tradycyjnie już wierni Szczecina, jak i goście z wielu innych parafii naszej archidiecezji uczestniczyli w liturgicznych obchodach uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa, przypadającej w piątek po 2. niedzieli po Zesłaniu Ducha Świętego. Celebrację ku czci Serca Jezusowego rozpoczęto Nieszporami u Ojców Jezuitów w parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Szczecinie. Modlitwom, którym przewodniczył abp Andrzej Dzięga, towarzyszył obrzęd uroczystego błogosławieństwa dwunastu kandydatów do posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii św., pochodzących z różnych parafii archidiecezji, w tym trojga braci z Towarzystwa Chrystusowego. Wcześniej Ksiądz Arcybiskup w krótkim słowie odniósł się do istoty uroczystości, przypominając o randze Bożej miłości, jej niezmierzonej głębi. „Taki jest Bóg, który po prostu nie przestaje, nie może nie kochać, chce kochać i kocha (…). Tak jak kwiat szuka słońca, tak jak dzień szuka światła, tak my szukamy miłości Boga. Serca Bożego szukają poszczególni ludzie, szukają całe wspólnoty, szukają rodziny i szukają całe narody. Także narody dzisiejszego świata i dzisiejszej Europy. To tym narodom została dana głębsza łaska poznania prawdy o miłości Serca Jezusowego i te narody Europy, które tę miłość Serca Jezusowego rozpoznają i podejmują, są umocnione Bożą mocą i Bożym życiem” – mówił Ksiądz Arcybiskup.
CZYTAJ DALEJ

Tajemnica stygmatów Ojca Pio

Niedziela Ogólnopolska 39/2018, str. 13

[ TEMATY ]

św. Ojciec Pio

Archiwum Głosu Ojca Pio

o. Pio

o. Pio

W 2018 r. minęło 100 lat od chwili, kiedy Ojciec Pio podczas modlitwy w chórze zakonnym przed krucyfiksem otrzymał stygmaty: 5 ran na rękach, boku i nogach – w miejscach ran Jezusa Chrystusa zadanych Mu w czasie ukrzyżowania. Jak obliczyli lekarze, którzy go wielokrotnie badali, z tych ran w ciągu 50 lat wypłynęło 3,4 tys. litrów krwi. Po śmierci Ojca Pio, 23 września 1968 r., rany zniknęły bez śladu, a według raportu lekarskiego, ciało było zupełnie pozbawione krwi

Chwilę, w której Ojciec Pio otrzymał ten niezwykły dar od Boga, opisał później w liście tak: „Ostatniej nocy stało się coś, czego nie potrafię ani wyjaśnić, ani zrozumieć. W połowie mych dłoni pojawiły się czerwone znaki o wielkości grosza. Towarzyszył mi przy tym ostry ból w środku czerwonych znaków. Ból był bardziej odczuwalny w środku lewej dłoni. Był tak wielki, że jeszcze go czuję. Pod stopami również czuję ból”.
CZYTAJ DALEJ

25 października: IV Forum Liderek i Duszpasterzy Wspólnot dla Kobiet

2025-09-23 18:23

[ TEMATY ]

IV Forum Liderek

Wspólnoty dla Kobiet

duszpaterze

materiał prasowy organizatora

IV Forum Liderek i Duszpasterzy Wspólnot dla Kobiet

IV Forum Liderek i Duszpasterzy Wspólnot dla Kobiet

W sobotę, 25 października br., w Warszawie pod hasłem „Budujemy jedność. Niesiemy nadzieję" odbędzie się IV Ogólnopolskie Forum Liderek i Duszpasterzy Wspólnot dla Kobiet. Wydarzenie organizowane jest przez bp. Wiesława Szlachetkę, delegata KEP ds. Duszpasterstwa Kobiet oraz Krajową Radę ds. Duszpasterstwa Kobiet przy Delegacie KEP.

Podczas Forum będzie przestrzeń na wspólną modlitwę, zapoznanie się oraz wymianę myśli w kontekście tego, w jaki sposób kobiety mogą przyczynić się do budowania jedności tam, gdzie działają, pracują i żyją. Będzie to również czas poszukiwania tego, co łączy oraz zachęty do wzajemnego słuchania i dialogu w duchu szacunku, oraz odkrywania na nowo źródła jedności, którym jest Bóg.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję