Przez cały sierpień na kieleckim Rynku można oglądać wystawę czasową przygotowaną przez Muzeum Historii Kielc – plansze przedstawiające karykatury marszałka Józefa Piłsudskiego
W sierpniu, nazywanym także legionowym, gdy Kielce rozbrzmiewają pieśnią i marszem Kadrówki, warto na pomnikową postać spojrzeć z uśmiechem. A sam Marszałek poczucie humoru miał. Przedstawione na wystawie grafiki pochodzą w większości z pism satyrycznych, m.in. „Cyrulika Warszawskiego”, „Wróbli na dachu” oraz „Muchy”. Te tytuły wychodziły najdłużej, miały wysokie nakłady i były najbardziej opiniotwórcze. Uzupełniają je przedwojenne rysunki ze zbiorów Muzeum Karykatury w Warszawie oraz Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku.
Idol karykaturzystów
W biografiach Józefa Piłsudskiego można wyczytać, że miał ogromne poczucie humoru i umiał śmiać się z siebie samego. Bardzo lubił karykatury na swój temat, zwłaszcza rysowane przez Zdzisława Czermańskiego. Mimo posądzeń o zapędy dyktatorskie, potrafił być wielkoduszny, widząc fachowość przeciwnika i szlachetność jego intencji.
Józef Piłsudski był w dwudziestoleciu międzywojennym jedną z najczęściej i najchętniej karykaturowanych postaci. Komendant Legionów po 1918 r. brał czynny udział w życiu publicznym, co tworzyło wdzięczne pole dla artystów z pism satyrycznych. Miał wiele zabawnych nawyków i charakterystycznych cech wyglądu, które inspirowały karykaturzystów.
Reklama
Suchy profil, krzaczaste brwi, lekko pochylona sylwetka… Na co dzień nosił elementy munduru, podkreślające skromność wyglądu. Służbowo nosił się po wojskowemu, ale w uniformie mającym niewiele wspólnego z przepisami. Miał inny niż wszyscy mundur i inaczej niż wszyscy salutował – taki był niepisany przywilej pierwszego Marszałka Polski.
Piłsudski przywiązywał minimalną wagę do wygód życiowych. Palił dużo papierosów zwanych „marszałkowskimi”, wykonywanych specjalnie dla niego. Pił wielkie ilości mocnej herbaty, nie lubił kawy. Marszałek dużo chodził, uwielbiał samotne spacery po parku Łazienkowskim, Pikieliszkach czy Druskiennikach – i nikt, nawet z ochrony, nie miał prawa pokazać mu się wówczas na oczy. W jednej kieszeni płaszcza miał zawsze cukierki dla dzieci, a w drugiej, starym konspiracyjnym zwyczajem, trzymał załadowany rewolwer. Nie mógł spać bez broni położonej na nocnym stoliku przy łóżku. I jak tu nie próbować karykatury?
Trzeba dodać, że nie jest to jedyna sierpniowa wystawa dedykowana Piłsudskiemu. Legionowy czyn przypominały duże fotosy z obszernymi komentarzami umieszczone wzdłuż ul. Jana Pawła II.
Czas na Kadrówkę
Sierpień to także czas przemarszu Kadrówki. Jak dotąd w marszach wzięło udział kilkanaście tysięcy osób. Rekordowa liczba padła rok temu, na stulecie Kadrówki – było to ok. 700 uczestników.
Reklama
Obecny marsz dotarł do Kielc, tradycyjnie, 13 sierpnia. Szło w nim ponad 200 osób, najmłodszy z uczestników miał 7 lat, a najstarszy – 85 lat. Ponad 70 procent to osoby, które szły w marszu po raz pierwszy. W dniu wkroczenia do Kielc zostało poświęcone Rondo im. Antoniego Hedy „Szarego”. Marsz przebiegał głównie terenami diecezji kieleckiej, m. in. przez: Słomniki, Miechów, Książ Wielki, Wodzisław, Jędrzejów i Chęciny, gdzie odbywały się uroczystości patriotyczne – przy tablicach, pomnikach, kościołach, z udziałem duchowieństwa i lokalnych władz oraz mieszkańców.
Dowódcą marszu został kapitan Polskiej Organizacji Wojskowej Piotr Augustynowicz, który zastąpił na tym stanowisku wieloletniego komendanta – Jana Józefa Kasprzyka. Piotr Augustynowicz jest również prezesem Stowarzyszenia „Kadrówka”, powołanego w ubiegłym roku do życia, aby organizować Marsze Szlakiem I Kompanii Kadrowej. Wcześniej głównym organizatorem marszów był Związek Piłsudczyków.
I Kompania Kadrowa liczyła 160 żołnierzy. Wyruszyli oni z Krakowa na ziemie zaboru rosyjskiego w nocy z 5 na 6 sierpnia 1914 r. Był to pierwszy od czasów powstania listopadowego wymarsz wojska w polskich mundurach. Po II wojnie światowej tradycja marszów zamarła. Odrodziła się w 1981 r. i miała wówczas formę demonstracji patriotycznej. Mimo szykan, zatrzymań, np. pod Jędrzejowem, i kontroli bezpieki – marsze odbywały się do 1989 r.
Szczególnego rodzaju świadectwo o Marszałku Piłsudskim wydali przedwojenni dorożkarze z Wilna, którzy przyszli do niego kiedyś, prosić, żeby wstawił się za nimi w związku z upokarzającym zarządzeniem magistratu. Każdy z nich otrzymał numer i miał go nosić na ubraniu, na plecach. Byli oburzeni. Pytali - za co? Józef Piłsudski zrozumiał natychmiast. Była to sprawa godności tych ludzi. Potrafił ich obronić przed uwłaczającym przepisem. Dziś, gdy po ulicach chodzi tak wielu ludzi w ubraniach, na których „numery” są ozdobą, ta historyjka może się wydawać niezrozumiała. Ale wówczas ci prości ludzie i potomek wielkich książąt litewskich Ginetów nie mieli trudności, by rozpoznać afront, nad którym Polak nie może przejść do porządku dziennego. Człowiek to nie numer, ubranie to nie zabawa, dorożkarz to nie błazen, Polak to nie niewolnik.
Józefa Piłsudskiego często (jeszcze dziś!) określa się mianem socjalisty, a tak rzadko przypomina się jego pochodzenie. I nie chodzi tu jedynie o splendor nazwiska. „Widziałem jeszcze w Mosarzu - wspomina ks. Walerian Meysztowicz - zapadający w ruinę, saskie czasy pamiętający, piękny pałac Piłsudskich, piękny kościół ich fundacji. Ukochana matka była z rodu Billewiczów, nieraz zasiadających w Senacie w wysokim krześle starosty żmudzkiego. Ojciec był marszałkiem szlachty wileńskiego, bodaj, powiatu”. Piłsudski to potomek tych, „którzy przez kilka wieków nieśli (…) odpowiedzialność za losy kraju. I to poczucie odpowiedzialności było w nim nie wymyślone, nie nabyte, ale odziedziczone, chciałbym prawie powiedzieć - przyrodzone…”.
Decyzję o chwyceniu za broń w czynnej walce przeciw Rosji ułatwił młodemu Józefowi Piłsudskiemu upadek gospodarczy olbrzymiego majątku jego rodziców w Zułowie, znękanego przez popowstaniowe konfiskaty. Gdyby losy tego majątku potoczyły się inaczej, wrodzone każdemu szlacheckiemu synowi poczucie odpowiedzialności za ziemię ojców stanowiłoby być może istotną przeszkodę w podjęciu tej decyzji. Bowiem „broniono tej ziemi przez całą drugą połowę XIX wieku zaciekle, z wielkimi ofiarami: oszczędnością, życiem prawie w ubóstwie, wyrzekaniem się przez panny należnych im posagów…”.
Ks. Walerian Meysztowicz, syn jednego z „żubrów” litewskich, stawia Józefa Piłsudskiego w jednym szeregu z królem Stefanem Batorym, Janem Kazimierzem (zwycięzcą z Potopu), Janem III Sobieskim. Pod przywództwem Marszałka wszak „Polska obroniła Europę przed zalewem sowieckiego bezbożnictwa”. Zaznacza też rzecz dziś całkowicie przemilczaną i ukrywaną, a dla uważnych analityków oczywistą, że Stalin bał się Piłsudskiego. „Osoba wąsatego szlachcica o twardym wejrzeniu trzymała go jak na łańcuchu. Odważny nie był. Ambasador Grzybowski widział go kiedyś, gdy w przerażeniu przed urojonym zamachem, prawie czołgając się, szukał ratunku. Dopiero, gdy nie stało Marszałka, gdy na szachownicy został tylko bladooki histeryk z kosmykiem na czole - wówczas dopiero Stalin odważył się na wojnę. Wykorzystał niemieckie szaleństwo. Po trupie Polski zajął Europę po Łabę…”. To Stalin był autorem słynnego stwierdzenia, że Polska szlachecka stanowi przeszkodę w zaszczepieniu u nas socjalizmu. Eksperyment socjalistyczny, istotnie, udał się w naszym kraju dopiero po wytępieniu szlachty. Wielu zapamiętało także przywiązanie Marszałka do Matki Bożej z Ostrej Bramy, wielu widziało go klęczącego przed Maryją. Za jego rządów odbyła się uroczysta koronacja tego wizerunku. Był uczestnikiem aktu oddania Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa 19 czerwca 1920 r. w Warszawie. Miłość do własnej matki, a przez nią do Niepokalanej i do Boga? Tak właśnie rysuje ks. Meysztowicz duchową drogę Marszałka - „od kantiańskiego sceptycyzmu do katolickiej prawowierności”. Nić wzajemnej sympatii i szacunku, jaka łączyła go z Piusem XI (wcześniej nuncjuszem odrodzonej Rzeczypospolitej), dopełnia obrazu człowieka, który był zbyt inteligentny, by być socjalistą. „Papież Pius XI poważnie odczuł ten zgon: «Eravamo amici» - miał powiedzieć. W prywatnej swojej kaplicy w Castel Gandolfo Pius XI zlecił wymalowanie Janowi Rosenowi dwóch fresków: obrony Częstochowy i bitwy pod Warszawą”. Nad drzwiami - herb Piłsudskich - Kościesza. Ks. Meysztowicz był obecny przy odsłanianiu w Rzymie pomnika Marszałka (przy ulicy jego imienia), i zaznacza, że jest czymś wielce wymownym, iż w całym świecie zachodnim tylko tu, „w stolicy chrześcijaństwa są te pamiątki po ostatnim wodzu, któremu było dane zwycięsko zbrojnie walczyć o wolność Kościoła”.
A jednak w Polsce Józef Piłsudski nadal nie jest przez wszystkich doceniany. Dlaczego? Ks. prał. Robert Mäder słusznie wytknął hipokryzję tym, którzy, deklarując moralną wrażliwość i szczytne idee, cenią sobie nade wszystko święty spokój. „Nie lubimy trąbki alarmowej strażnika - zaznacza - który z wieży ujrzał pożar. Nie lubimy ostrzegaczy. Budzą nas ze snu za wcześnie. Gdyby nie oni, wróg wtargnąłby co prawda do obozu, a ogień szerzył się, za to mielibyśmy nieocenioną korzyść. Można by spać pięć minut dłużej. Więc trzeba zabić tych, co ostrzegają! Psy szczekające. Nie złodziei…”.
- Z całego serca pragnę podziękować wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób zaangażowali się w poszukiwania. Niech Bóg wynagrodzi każdemu, kto wspierał mnie modlitwą - tak brzmi początek nagrania, w którym Siostra Dorota apeluje o to, by nie dać się zwieść oszustom.
Przypomnijmy: 21 sierpnia Zgromadzenie Sióstr Pasjonistek Świętego Pawła od Krzyża wydało dramatyczny komunikat. Siostry z wielkim niepokojem informowały o zaginięciu siostry zakonnej Doroty Janiszewskiej.
W Krakowie trwają poszukiwania mężczyzny, który w trakcie kursu zaatakował taksówkarza nożem i uciekł. Poszkodowany obcokrajowiec, który prowadził pojazd, z ranami ciętymi trafił do szpitala.
Według informacji małopolskiej policji, w piątek ok. godz. 17 w pobliżu Tauron Areny Kraków zatrzymała się taksówka, z której wybiegło dwóch mężczyzny - kierowca i pasażer. Taksówkarz, który miał rany cięte szyi, przedramienia i ręki, zemdlał. Policja przekazała, że jest to obcokrajowiec. Mężczyzna w stanie stabilnym trafił do jednego z krakowskich szpitali.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.