Reklama

Pozostało z Uczty Słowa

Echo grozy

Niedziela przemyska 6/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Powiało grozą i okrucieństwem. A to za sprawą filmu Romana Polańskiego Pianista, który oglądałam na szerokim ekranie. Jest to film światowej sławy, nagrodzony Złotą Palmą w Cannes, stanowiący dla wszystkich niezapomnianą, poruszającą lekcję historii, przedstawiającą koszmar II wojny światowej, okrutne zbrodnie Holokaustu, potworne bestialstwo Niemców w getcie, gdzie zgrupowano wszystkich Żydów zamieszkujących Warszawę, i ogrom zniszczeń stolicy Polski. Akcja filmu Pianista oparta jest na podstawie powieści-pamiętnika zmarłego przed dwoma laty Władysława Szpilmana - pianisty, kompozytora, więźnia Getta Warszawskiego, a następnie zbiega ukrywającego się w ruinach Warszawy i samotnie walczącego o przetrwanie, nazwanego w telewizyjnej recenzji "warszawskim Robinsonem". Bolesną pamięcią stały się sceny filmu. Tłum umęczonych Żydów ulokowanych na odkrytym placu w oczekiwaniu na transport pociągiem bydlęcym, zdanych na pogodę i niepogodę, konających z głodu, pragnienia i chorób, a także panorama poległej w gruzach, tak drogiej sercu każdego Polaka Warszawy.
Swego czasu czytałam urywki wspomnień lekarza z getta, który widząc, że część najbiedniejszych Żydów ginie z głodu i panujących chorób, zaapelował na spotkaniu bogatej starszyzny o tzw. "zrzutkę" na wsparcie potrzebujących. I tu napotkał odmowę udzielenia pomocy współbraciom - jeżeli bogaci udzielą pomocy, wyratują wprawdzie niektórych od śmierci głodowej, lecz po zakończeniu wojny wszyscy pozostaną biedni. Jeżeli natomiast nie udzielą pomocy, biedni umrą, a zostanie niewielu, ale bogatych, liczących się w świecie.
Władysław Szpilman trafił prawdopodobnie na analogiczną scenę, gdyż z całej sześcio-osobowej rodziny pozostał przy życiu tylko on jeden. W książce pod tym samym co film tytułem, którą zdobyłam po prawie miesiącu od projekcji filmu, czytamy, że w przeciągu sześciu lat trwania okupacji nasz bohater "... wymykał się śmierci dzień po dniu...", gdyż odczuwał "... niepohamowaną, zwierzęcą wręcz chęć życia za wszelką cenę..." I stwierdza sam dalej, że "... najbardziej życiodajnym eliksirem w tych czasach była beznadziejna nadzieja, czyli nadzieja, o której się mówi, że zawsze umiera ostatnia...". A gdy zdawało się, że już doszedł kresu tułaczki i że nie zdoła przeżyć ani chwili dłużej, znalazł go w warszawskich zgliszczach kapitan Wehrmachtu - dobry Niemiec, miłośnik muzyki, który przyodziewając zbiega w swój płaszcz i pierzynę, i dostarczając paczki żywnościowe, wyratował go od niechybnej śmierci. Ów dobry Niemiec, to kombatant I wojny światowej, a podczas II wojny - kierownik niemieckich ośrodków sportowych na terenie Polski, powołanych przez Rzeszę dla zachowania sprawności fizycznej wojska, znany wśród Polaków i Żydów jako wierzący i praktykujący katolik, który dla wielu uczynił wiele dobrego.
Roman Polański przez swój film chce pokazać - według jego dedykacji umieszczonej na książce - że Pianista jest świadectwem ludzkiej wytrzymałości w obliczu śmierci, oraz hołdem dla siły muzyki i chęci życia. Jest historią opowiedzianą przez tego cierpiącego, głodnego, wynędzniałego bohatera, pomimo wszystko bez cienia żądzy zemsty.
Zajrzyjmy jeszcze do książki Józefa Wnuka Dzieci polskie oskarżają. Książka ta przedstawia hitlerowską politykę okupacyjną wobec narodu polskiego, a szczególnie wobec dzieci, które bądź niemczono i wywożono do Niemiec, bądź w bezlitosny sposób likwidowano w licznych obozach koncentracyjnych, lub podczas akcji pacyfikacyjnych. Przyjęto pod swój zarząd wszystkie sierocińce i zakłady wychowawcze, odbierano dzieci wychowujące się w rodzinach zastępczych, uprowadzano dzieci partyzantów i zakładników, rabowano ze szkół, łapanek ulicznych i podczas wywożenia ludności polskiej na przymusowe roboty do Niemiec. Wszelkie środki były dozwolone, aby tylko jak najwięcej dzieci wywieźć do Niemiec i oddać tam rodzinom zastępczym, lub umieścić w specjalnych zakładach wychowawczych. Książka Dzieci polskie oskarżają zawiera obszerny zbiór dokumentów - wspomnień byłych więźniów, pozwalających na poznanie zbrodni niespotykanej w dziejach ludzkości, popełnionej na dzieciach polskich. Ich mogiły, rozsiane na terenie Polski i Niemiec, oraz żyjący świadkowie oskarżają i oskarżać będą hitlerowców, jako wykonawców tej największej i najpotworniejszej zbrodni.
A oto kilka cytatów o sposobie likwidowania dzieci w obozach koncentracyjnych. Mówi Jan Klim, były więzień Oświęcimia: "... Widziałem jak Niemcy wieźli dzieci samochodem (...) Samochód podjechał do dołu, w którym paliła się smoła, szofer (...) dźwignią podniósł platformę samochodu do góry i wysypano dzieci do płonącego dołu (...) Niektóre dzieci podchodziły pod brzeg dołu, wtedy kapo widłami strącał je w ogień". Mówi Kazimierz Wdzięczny, były więzień Majdanka: "... Gdy podjechały samochody, by zabrać dzieci, matki przeczuwając co je czeka, nie pozwalały na zabranie dzieci (...) zaczęto je siłą zabierać i wrzucać do samochodu (...) Oszalałe z rozpaczy matki uciekały z dziećmi, a SS- wyłapywali je. Widziałem funkcjonariusza SS jak szarpał się z matką, która mocno trzymała niemowlę, jak w pewnej chwili wyrwał niemowlę i zakrwawione martwe już ciałko wrzucił do samochodu...". Mówi Michał Kula, były więzień Oświęcimia: "... Z transportu, którym ja przybyłem do obozu, jak też z innych transportów, wybierano chłopców do lat 12 i umieszczano w bloku nr 5 (...) Bili ich, wylewali na nich zimną wodę i wystawiali na mróz, wypędzali boso na śnieg pod pozorem mycia nóg (...) po krótkim pobycie z bloku nr 5 chłopcy umierali..."
Repatriacja dzieci polskich po wojnie została zakończona w 1950 r. Mimo poczynionych starań nie zdołano uzyskać pełnego sukcesu. Do Polski repatriowano zaledwie 10-15 % dzieci, które w celach germanizacyjnych zostały deportowane do Niemiec. Pozostałe dzieci, już obecnie dorosłe, nie wiedzą o tym, że w ich żyłach płynie polska krew, oraz że w ich piersiach bije polskie serce.
Ojciec Święty Jan Paweł II w audiencji generalnej z 11 grudnia 2002 r. powiedział: "Pełna cierpienia i goryczy jest pieśń zanoszona do nieba przez proroka Jeremiasza (...) przyczyną jego lamentacji jest klęska suszy (...). Ale do tego dramatu prorok dołącza inny, nie mniej straszny, jakim jest tragedia wojny mówiąc: «Gdy wejdę na pole - oto pobici mieczem! Jeśli pójdę do miasta - oto męki głodu!». Ten tragiczny opis jest niestety, wciąż aktualny w wielu regionach naszej planety...". W liście apostolskim Rosarium Virginis Mariae czytamy: "... Różaniec, kierując nasze spojrzenie ku Chrystusowi czyni nas również budowniczymi pokoju w świecie (...) pozwala on mieć nadzieję, że również dzisiaj walka tak trudna jak ta, która toczy się o pokój, może być zwycięska...". "... Odmawiając zatem Różaniec, nie można nie czuć się wyraźnie zobowiązanym do służby sprawie pokoju, ze szczególnym odniesieniem do ziemi Jezusa, nadal tak doświadczanej, a tak bardzo drogiej sercu chrześcijan...".
Spraw Panie, aby nie było wojen, bestialstwa, eksterminacji. Spraw, aby na świecie zapanował pokój, miłość i dobro. Aby żaden naród nie zaznał piekła, jakiego doświadczyli Polacy i Żydzi podczas II wojny światowej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Borowa Wieś: znaleziono dziewczynkę w oknie życia

2024-05-05 10:01

[ TEMATY ]

okno życia

Karol Porwich

W oknie życia znajdującym się na terenie Ośrodka dla Osób Niepełnosprawnych "Miłosierdzie Boże" w Mikołowie-Borowej Wsi znaleziono dziewczynkę. Do wydarzenia doszło we wtorek 30 kwietnia.

Dziewczynka została przebadana przez personel medyczny. Lekarze orzekli, że jest zdrowa. Następnie niemowlę zostało zabrane przez pracowników służby zdrowia na dalszą obserwację i opiekę. To już drugie dziecko, które znaleziono w oknie życia w Borowej Wsi.

CZYTAJ DALEJ

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Za nami doroczna pielgrzymka Przyjaciół Paradyża

2024-05-05 19:17

[ TEMATY ]

Przyjaciele Paradyża

Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu

Karolina Krasowska

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Modlą się o nowe powołania i za powołanych, a także wspierają kleryków przygotowujących się do kapłaństwa. Dziś przybyli do Wyższego Seminarium Diecezjalnego na doroczną pielgrzymkę.

5 maja odbyła się diecezjalna pielgrzymka „Przyjaciół Paradyża" do Sanktuarium Matki Bożej Wychowawczyni Powołań Kapłańskich w Paradyżu. Spotkanie rozpoczęło się od Godzinek o Niepokalanym Poczęciu NMP i konferencji rektora diecezjalnego seminarium ks. Mariusza Jagielskiego. Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. – Gromadzimy się przed obliczem Matki Bożej Paradyskiej jako rodzina Przyjaciół Paradyża w klimacie spokoju, wyciszenia, refleksji i modlitwy, ale przede wszystkim w klimacie ofiarowanej miłości, o której tak dużo usłyszeliśmy dzisiaj w słowie Bożym – mówił na początku homilii pasterz diecezji. – Dziękuję wam za pełną ofiary obecność i za to całoroczne towarzyszenie naszym alumnom, kapłanom i tym wszystkim wołającym o rozeznanie drogi życiowej, dla tych, którzy w tym roku podejmą tę decyzję. Nasza modlitwa podczas Eucharystii jest źródłem i znakiem pewności, że jesteśmy we właściwym miejscu, bowiem Pan Jezus jest z nami i gwarantuje owocność tego spotkania swoim słowem, mówiąc „bo, gdzie są zebrani dwaj lub trzej w Imię Moje, tam Jestem pośród nich”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję