Szron na drzewach, w piersiach ostre górskie powietrze, pod nogami kilkunastocentymetrowy śnieżny puch. W takich bajecznych warunkach odbywała się V Pielgrzymka Narciarska Beskidzką Drogą św. Jakuba.
Na początek ks. proboszcz Andrzej Loranc odprawił w sanktuarium św. Jakuba Apostoła w Szczyrku Mszę św. dla uczestników pielgrzymki. Po Eucharystii przyszedł czas na przejazd busami do Jaworza, a stamtąd na podejście pod Błatnią (917 m n.p.m.). Szlak nie był przetarty, więc uczestnicy wędrówki zapadali się w świeżym śniegu. Tutaj nie było wyjścia grupowego. Camino czegoś takiego po prostu nie przewiduje. Drogę pokonuje się samemu lub w kilka osób. Wszystko to ma służyć modlitewnej zadumie i krajoznawczej kontemplacji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Na nocleg zatrzymaliśmy się w Ranczo na Błatniej. A że jest tam pianino, więc wieczór spędziliśmy na śpiewaniu kolęd. Ja zasiadłem za klawiszami, a za gitarę chwycił Piotr Głogowski – wspomina uczestniczący w pielgrzymce Dagobert Drost.
Drugi dzień V Pielgrzymki Narciarskiej Beskidzką Drogą św. Jakuba jej uczestnicy rozpoczęli oczywiście Mszą św. We wnętrzu Rancza niedzielną Eucharystię sprawował nie kto inny jak ks. Andrzej Loranc. Po liturgii pątnikom pozostało przejść przez Stołów, Trzy Kopce i Klimczok do sanktuarium maryjnego „Na Górce”, a stamtąd do centrum Szczyrku.
W pielgrzymce wzięło udział szesnaście osób z różnych zakątków Polski. Obok mieszkańców Podbeskidzia uczestniczyli w niej goście z Katowic, Krakowa, Tychów, Kędzierzyna-Koźla, Rydułtów, a nawet z dalekiego Szczecina. Część pątników wyszła na górską trasę w skiturach, część na biegówkach i nartach śnieżnych, a pozostała reszta pokonała ją na piechotę. Pielgrzymi, idąc od Jaworza przez Błatnią, Klimczok do Szczyrku, pokonali drogę, którą kilkadziesiąt lat temu przebył ks. Karol Wojtyła. Podobnie było zresztą w ubiegłym roku, gdy przyszło się im zmierzyć z Groniem Jana Pawła II, Leskowcem i Łamaną Skałą w Beskidzie Małym.