Reklama

Polska

Wiara to najlepsze lekarstwo na każdą chorobę

Z perspektywy doświadczenia bliskości śmierci inaczej patrzy się na życie – uważa biskup kaliski Edward Janiak, który osobiście doznał wielkiego cierpienia, walcząc z nowotworem złośliwym. 11 lutego 2015 r., kiedy obchodziliśmy Światowy Dzień Chorego, podzielił się swoim świadectwem z Redakcją i Czytelnikami „Niedzieli”

Niedziela Ogólnopolska 8/2015, str. 12-13

[ TEMATY ]

wywiad

rozmowa

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

LIDIA DUDKIEWICZ: – Jak to jest, że w sytuacji choroby niektóre osoby odchodzą od wiary, a inne przeciwnie – umacniają swoją więź z Bogiem?

BP EDWARD JANIAK: – Św. Teresa od Dzieciątka Jezus powtarzała: „Wszystko jest łaską”. Tak może mówić tylko ktoś, kto otrzymał łaskę dojrzałej wiary, kto doświadczył miłości Boga. Wtedy, jak mówi św. Paweł, już „nic nie zdoła go odłączyć od tej miłości Boga, objawionej w Jezusie Chrystusie” (por. Rz 8, 39). To jest samo serce tajemnicy wiary: dla jednych krzyż, cierpienie jest argumentem na to, że nie ma Boga, a dla innych, którzy otwarli się na słuchanie Jezusa, na Jego Dobrą Nowinę, o tym, że On właśnie po to przychodzi, aby wziąć nasze cierpienie, nasze umieranie na siebie – krzyż staje się miejscem bliskości z Chrystusem. On się objawia tam, gdzie świat się Go nie spodziewa. To jest Miłość. Będąc Bogiem, uniżył się, przyjął nasze ciało, zszedł do naszej biedy – i zwyciężył, pokonał śmierć, zmartwychwstał! Odtąd dla tego, kto uwierzy, wszystko może być łaską, bo jest doświadczeniem bliskości Chrystusa, który prowadzi nas do Nieba, do Domu Ojca.
Gdy dowiedziałem się, że mam złośliwego raka, różne myśli przychodziły mi do głowy, ale gdzieś w głębi serca była ta obecność Chrystusa Ukrzyżowanego, zaufanie, pokój... Przypomniały mi się wtedy słowa św. Jana Pawła II do chorych o tym, że ci, którzy cierpią, są najbliżej Krzyża Chrystusowego. Pojawił się także przed moimi oczami obraz, kiedy to św. Jan Paweł II przytulał krzyż w swojej kaplicy, nie mogąc uczestniczyć w wielkopiątkowym nabożeństwie Drogi Krzyżowej.
To był mój pierwszy pobyt w szpitalu w roli ciężko chorego człowieka. Do tej pory nie wiedziałem, co to słabość – i nagle takie doświadczenie kruchości życia... Można mówić piękne kazania, konferencje o sensie cierpienia, ale gdy sami stajemy wobec możliwej bliskiej śmierci, to dopiero wtedy widać tak naprawdę, jaką drogę przebyliśmy do tej pory, jaka jest nasza wiara. Jestem wdzięczny Panu Bogu za to doświadczenie, bo zobaczyłem, że ta moc, dzięki której mogłem znosić ból, na pewno nie pochodziła ode mnie samego. Czułem też szczególną opiekę św. Józefa – patrona mojej diecezji.

– Czy pracownicy służby zdrowia w jakimś sensie wyróżniali Księdza Biskupa jako pacjenta, np. traktowali na wyjątkowych warunkach?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Cierpienie jest rzeczywistością, która sprowadza nas do właściwych wymiarów. Tu jesteśmy wszyscy równi, podobnie ubrani. Ja świadomie wybrałem zasadnicze leczenie w Poznaniu, a nie we Wrocławiu, gdzie mam wielu znajomych lekarzy, abym nie był pacjentem uprzywilejowanym. Owszem, muszę powiedzieć, że spotkałem tam wspaniały personel medyczny i doznałem wiele dobroci – ale oni tak traktowali wszystkich! Byłem pacjentem tak jak inni, posłusznym lekarzom, czekającym w kolejce na poszczególne zabiegi itd., i nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Cieszyłem się natomiast, gdy mogłem trochę pomagać, pocieszając niektórych chorych zrozpaczonych. To też łaska Boga, że dał mi takiego ducha. Dla chrześcijanina nie ma przypadków. Skoro tam się znalazłem, to Bóg to przewidział. Dziwne by było, gdyby kapłan w takim miejscu nie stał się świadkiem nadziei. To było mocne doświadczenie, gdy co jakiś czas jeden z nas umierał, a jeszcze kilka godzin wcześniej prowadziliśmy ważne rozmowy. Nigdy tego nie zapomnę. To zmieniło moją relację do chorych, stali mi się bardzo bliscy. Z tej perspektywy doświadczenia bliskości śmierci inaczej już patrzy się na życie, na to, co jest naprawdę ważne... Oby tylko nigdy o tym nie zapominać!

– Jak wyglądała w czasie choroby więź Ojca diecezji z Kościołem lokalnym?

– Po ludzku patrząc – to trudny czas. Byłem przecież dopiero rok i kilka miesięcy pasterzem mojej diecezji. Owszem, odczułem dużo serdeczności, wielu ludzi się za mnie modliło. Dochodziły do mnie wiadomości o inicjatywach różnych grup modlitewnych... Nasuwało się jednak pytanie fundamentalne: „Panie, dlaczego tak, przecież dopiero zacząłem...”. Pewne światło przyszło ze strony jednego z biskupów, z którym leciałem samolotem do Rzymu z wizytą „ad limina”. Miałem wtedy złe wyniki badań medycznych, choroba była zapewne wypisana na mojej twarzy, ale koniecznie chciałem być razem z innymi biskupami z Polski na spotkaniu z papieżem Franciszkiem, aby właśnie pełnić posługę ojca diecezji. Otóż wtedy ten biskup powiedział do mnie: „Widocznie twoje cierpienie jest potrzebne w tej diecezji. Jeśli będziesz żył, zobaczysz, że księża będą z tobą i blisko ciebie”. I tak rzeczywiście się stało, i trwa do dzisiaj. Teraz trzeba, abym służył, na ile mi zdrowie pozwoli. Pragnę z miłością być blisko chorych, sędziwych i tych, którym wydaje się, że nikt o nich nie pamięta.

Reklama

– Jerzy Duda-Gracz po swoim pobycie w szpitalu namalował obraz Chrystusa z przypiętymi do piersi elektrodami. Jaki obraz namalowałby Ksiądz Biskup?

– Ja nie umiem malować i nie znam tego obrazu, ale idea jest mi bliska. Kiedyś Andrzej Kijowski, krakowski literat, dowiedziawszy się o chorobie nowotworowej oka, powiedział: „Pan Jezus dzisiaj zachorował na moje oko”. To jest ta prawda, którą możemy przeżyć tylko w duchu wiary. Chrystus tak bardzo zjednoczył się z naszą naturą... A najlepiej wyraża to Eucharystia. On stał się Chlebem naszego życia. Karmiąc się Nim, stajemy się Jego Ciałem. Może dlatego nawiedziła mnie myśl, aby zorganizować Diecezjalny Kongres Eucharystyczny. Przygotowania trwają. Główne uroczystości będą miały miejsce w dniach 28 maja – 4 czerwca 2015 r. Oby poprzez ten Kongres Eucharystia stała się dla moich Diecezjan widocznym obrazem niesamowitej miłości Boga do człowieka.

– Czy Ksiądz Biskup zachęca diecezjan, by w porę zgłaszali się na badania?

– Teraz widzę, jak ważne jest, aby nie lekceważyć swojego zdrowia. Zawsze jest wiele do zrobienia, ale lepiej nie odkładać wizyty u lekarza, aby potem właśnie móc gorliwie pracować tam, gdzie nas Bóg posyła. Jednak zbytnie zajmowanie się sobą też nie jest dobre. Zresztą w szpitalu można spotkać ludzi, którzy bardzo dbali o swoje zdrowie, a choroba i tak przyszła. Dotyczy to także ludzi bardzo młodych. Dla nas, chrześcijan, najistotniejsze jest, aby mieć świadomość, że jest śmierć i że ona może przyjść w każdej chwili. Po tym, co przeżyłem, bardziej niż kiedykolwiek widzę, jak wielkim darem jest wiara, którą otrzymujemy w Kościele. Wiara – to jest najlepsze lekarstwo! Dzięki Chrystusowi wiemy, że ostatnie słowo nie należy do śmierci! Tak naprawdę tylko ten potrafi żyć, kto radzi sobie z tajemnicą śmierci. W przeciwnym razie życie może być ciągłą ucieczką, „zabijaniem czasu” pseudoproblemami...

2015-02-17 11:08

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nie dzielimy krwi na lepszą i gorszą

Z ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem rozmawia Artur Stelmasiak

ARTUR STELMASIAK: – Jaką datą jest 15 sierpnia dla Wojska Polskiego?

CZYTAJ DALEJ

Fatima - główne treści orędzia Matki Bożej

[ TEMATY ]

Fatima

100‑lecie objawień fatimskich

Fatima – wizerunki Dzieci Fatimskich/Fot. Graziako/Niedziela

Od maja do października 1917 roku - gdy toczyła się pierwsza wojna światowa, kiedy w Portugalii sprawował rządy ostro antykościelny reżim, a w Rosji zaczynała szaleć rewolucja - na obrzeżach miasteczka Fatima, w miejscu zwanym Cova da Iria, Matka Boża ukazywała się trojgu wiejskim dzieciom nie umiejącym jeszcze czytać. Byli to Łucja dos Santos (10 lat), Hiacynta Marto (7 lat) i Franciszek Marto (9 lat). Łucja była cioteczną siostrą rodzeństwa Marto. Pochodzili z podfatimskiej wioski Aljustrel, której mieszkańcy trudnili się hodowlą owiec i uprawą winorośli.

Wcześniej, zanim pastuszkom objawi się Matka Boża, przez ponad rok, od marca 1916 roku, przygotowuje ich na to Anioł. Na wzgórzu Loca do Cabeco dzieci odmawiają różaniec i zaczynają zabawę. Raptem, gdy słyszą silny podmuch wiatru widzą przed sobą młodzieńca. Przybysz mówi: Nie bójcie się, jestem Aniołem Pokoju, módlcie się razem ze mną". Następnie uczy ich jak mają się modlić, słowami: "O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Cię, ufam Tobie i kocham Cię. Proszę, byś przebaczył tym, którzy nie wierzą, Ciebie nie uwielbiają, nie ufają Tobie i nie kochają Ciebie". Nakazuje im modlić się w ten sposób, zapewniając, że serca Jezusa i Maryi słuchają uważnie ich słów i próśb.

CZYTAJ DALEJ

Ania Broda: pieśni maryjne są bezcennym skarbem kultury

2024-05-14 15:52

[ TEMATY ]

muzyka

pieśni maryjne

Magdalena Pijewska/Niedziela

Pieśni maryjne są bezcennym skarbem kultury ze względu na piękno języka, słownictwo i oryginalne melodie - mówi KAI Ania Broda. Pieśni biblijne i apokryficzne, balladowe i legendy, pogrzebowe i weselne, pielgrzymkowe czy mądrościowe - to pobożnościowe, ale i kulturowe bogactwo tradycyjnej muzyki, jaką Polacy przez pokolenia oddawali cześć Maryi. O dawnych polskich pieśniach maryjnych - ich znaczeniu, źródłach, rodzajach i bogactwie - opowiada wokalistka, cymbalistka, kompozytorka i popularyzatorka dawnych polskich pieśni. Wydała m. in. z Kapelą Brodów płytę "Pieśni maryjne".

- Jest tak wiele ważnych dla mnie pieśni maryjnych, że trudno mi wybrać, które lubię najbardziej. Każda z nich ma swoje miejsce w mojej codzienności i swoją funkcję. Mam wrażenie, że jest to zbiór pieśni religijnych niezwykle zróżnicowany w formie tekstowej, w narracji, ale też w formie muzycznej. Takie pachnące ziołami i kwiatami królestwo pomocy. Niebieskie Uniwersum z liliami w herbie - opowiada w rozmowie z KAI Ania Broda.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję