Szczecin/ Pożar zakładu wulkanizacyjnego na Prawobrzeżu
Trzynaście zastępów straży pożarnej zaangażowanych było w gaszenie pożaru zakładu wulkanizacyjnego przy ul. Pomorskiej. Sytuacja została opanowana, ogień się nie rozprzestrzenia – poinformował w czwartek o godz. 19 oficer prasowy miejskiej PSP.
Pożar jest opanowany, nie rozprzestrzenia się. Nie ma osób poszkodowanych – przekazał PAP oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Szczecinie st. kpt. Franciszek Goliński.
Pożar wybuchł po godz. 17 w zakładzie wulkanizacyjnym przy ul. Pomorskiej. To miejsce na Prawobrzeżu Szczecina, gdzie są liczne warsztaty, obiekty przemysłowe. Paliły się opony składowane na placu i blaszana hala. Powstało dużo zadymienie.
Do akcji skierowano 13 zastępów PSP, w tym grupę operacyjną Zachodniopomorskiego Komendanta Wojewódzkiego.
- Na miejsce przyjechał kontener ze środkiem pianotwórczym i pojazd specjalistyczny PGaz, który przewozi butle i jest wyposażony w kompresor – wyjaśnił Goliński.
Strażacy musieli być zabezpieczeni przed toksycznymi gazami, które powstają podczas spalania np. opon, tworzyw sztucznych, chemikaliów.
Przed godz. 20 trwało dogaszanie.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. Galiński zaznaczył, że do zakładu wulkanizacyjnego nie miały dostępu osoby postronne. (PAP)
Towarzystwo Przyjaciół Dziecka w przyszłym roku będzie obchodziło stuletnią służbę polskim dzieciom – wspomina Zygmunt Pyszkowski, prezes Zachodniopomorskiego Oddziału Regionalnego TPD. – Ta dobroczynna organizacja swoje istnienie zawdzięcza pisarce i pedagog Stefanii Sempołowskiej, bo jak twierdziła: dzieciom „groziła przedwczesna śmierć, wycieńczenie, wyzysk, głód, ciemnota, występek oraz wszelkiego rodzaju ból i cierpienie”. Powstał Robotniczy Wydział Wychowania Dziecka i Opieki nad Nim, który stał się zalążkiem Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Na przestrzeni niespokojnego wieku zmieniały się formy pomocy dzieciom, bo i potrzeby były różne. Początkowo TPD starało się zminimalizować wyzysk małoletnich, zniwelować zacofanie, w tym przede wszystkim analfabetyzm, wyrównać szanse rozwoju społecznego dzieci z ubogich rodzin oraz zatroszczyć się o ich zdrowie psychofizyczne. Wówczas było w naszej apolitycznej organizacji wielu lekarzy i pedagogów. W okresie powojennym wszystkie dzieci wymagały wielokierunkowego wsparcia, wszak wtedy było powszechne niedożywienie, sieroctwo oraz braki edukacyjne. Tworzyliśmy zatem sierocińce, kuchnie mleczne, przedszkola i szkoły. Dzieci wysyłaliśmy na turnusy lecznicze. Później tworzyliśmy środowiskowe ogniska dla najmłodszych – zaniedbanych, głodnych i potrzebujących rozmaitego wsparcia.
zdjęcie na licencji CC-0/materiał vaticannews.va/pl
Św. Andrzej Kim Taegon
Św. Andrzej Kim Taegon – pierwszy koreański kapłan, oraz towarzysze – pierwsi od czasów średniowiecza święci kanonizowani poza Rzymem – pisze ks. Arkadiusz Nocoń w felietonie dla portalu vaticannews.va/pl i Radia Watykańskiego. 20 września przypada wspomnienie męczenników koreańskich. Zostali kanonizowani 6 maja 1984 r. przez św. Jana Pawła II. Relikwie św. Andrzeja Kim Taegona znajdują się w sanktuarium Mirinae w diecezji Suwon, zaś pozostałych męczenników w innych miejscach. Św. Andrzej Kim Taegon jest patronem kleru koreańskiego.
Wszyscy należeli do jednego z najmłodszych Kościołów – Kościoła koreańskiego, którego historia zaczęła się dopiero u schyłku XVIII wieku, kiedy grupa młodych uczonych koreańskich po raz pierwszy spotkała się z chrześcijaństwem, studiując europejską literaturę. Ich zainteresowanie wynikające początkowo jedynie z ciekawości, przerodziło się z czasem, pod wpływem łaski, w wiarę. Kiedy odkryli znaczenie chrztu świętego, wysłali jednego spośród swego grona do Pekinu, aby tam właśnie przyjął ten sakrament. Dla izolowanych przez wieki Koreańczyków Pekin był jedynym miastem, do którego raz w roku mogli się udać, aby zapłacić podatek. To przy okazji tych wizyt dotarły do Korei chrześcijańskie księgi. Po powrocie do ojczyzny Piotr, bo takie imię otrzymał na chrzcie wysłaniec, udzielił tego sakramentu pozostałym uczonym, dając początek Kościołowi koreańskiemu. Był to bodajże jedyny przypadek w historii Kościoła, kiedy jakiś naród przyjął Ewangelię nie od zagranicznych misjonarzy, ale od własnych braci i to świeckich.
- Kościół jest tam, gdzie są ludzie, i tak powinno być także w mediach społecznościowych - podkreśla prof. Monika Przybysz z UKSW. W rozmowie z KAI medioznawca wyjaśnia, jak Kościół coraz lepiej wykorzystuje nowe media, m.in. dzięki księżom i influencerom obecnym na Instagramie, TikToku i YouTubie. Okazją do rozmowy jest obchodzony w Kościele w Polsce w najbliższą niedzielę Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu.
Anna Rasińska (KAI): Jak powinna wyglądać profesjonalna komunikacja Kościoła w mediach? Co w tej kwestii jest najważniejsze?
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.