Reklama

Rodzina

Jak wspierać

O budowaniu ze słów

Niedziela Ogólnopolska 39/2014, str. 46

[ TEMATY ]

rodzina

wychowanie

dzieci

blickpixel/pixabay.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Cicha zadra

A. i N. to dwie siostry przyrodnie. Jednej jako dziewczynce powtarzano, że jest „taka ładna”, a drugiej – że jest „taka mądra”. Po trzydziestu latach „ładna” ciągle czuje się głupia, a „mądra” myśli, że jest brzydka. Owszem, ktoś w tych dziewczynkach zauważył dobre strony, ale, po pierwsze: bardzo niewiele, a po drugie – nieuważnie, szybko, jakby im ktoś przykleił etykiety. Po latach udaje im się z nich wydostać, jednak noszą w sobie cichą zadrę, która potrafi ukłuć. We śnie, na modlitwie albo po kolejnym rozstaniu.

„Dom” w budowie

My, dorośli, jesteśmy jak lustro. To z naszych komentarzy, z naszych słów, min i rodzajów spojrzeń dzieci dowiadują się, jakie są. Dla dorosłego zdanie: „jesteś nieznośny” będzie jak rysa na honorze, a przy odrobinie odwagi – będzie powodem do zastanowienia się nad sobą. Dla dziecka takie zdanie ma o wiele więcej znaczeń. W dziecku dopiero buduje się to, co nazywamy obrazem samego siebie. Komplement albo krytyka, które od nas dostaje, to nie jest rysa. To jest kawał muru w niedokończonej jeszcze budowie. Im dla dziecka jesteśmy ważniejsi, tym nasze słowa, miny i spojrzenia głębiej w nim pozostaną. Jak zatem uważnie trzeba patrzeć i z jaką troską trzeba dobierać słowa, skoro ten „dom” będzie mu służył całe życie!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niepotrzebna obawa

Erich Fromm pisał kiedyś, że niecierpliwość jest wyrazem skrywanego pragnienia użycia agresji. Skąd się biorą etykiety, jakimi czasem „obdarzamy” dzieci? Z braku cierpliwości. Jaki jest ich efekt? Jakby dziecko spotkało się z agresją. Rzeczywiście, te wszystkie „czarne owce”, „gamonie”, „głupki” – bolą jak bicie. Z jedną różnicą: pręgi po nich zostają na dłużej. Jest w nas czasem jakaś nieufność do chwalenia dzieci i obawa, że nadmiarem dobrych słów możemy je „zepsuć”. Rzeczywistość jest inna. Tylko człowiek świadomy swoich mocnych stron nie będzie ciągle szukał kogoś, na kim można by się „uwiesić”. Tylko ktoś pewny siebie nie będzie marnował czasu na szukanie potwierdzenia w oczach innych. Żeby się zmierzyć z krytyką, z „dwóją” albo z uwagą w dzienniku, dziecko potrzebuje pewności, że w czymś jest dobre. Wtedy krytyka będzie przykra, ale do uniesienia. Będzie na czym oprzeć myśl, że tę „dwóję” da się poprawić.

Opowieść zamiast etykiety

Co w takim razie doceniać? Najprościej, oczywiście – talenty albo wygląd: „jakie ładne dziecko”, „urodzony śpiewak”, „ile ty masz książek!”. Gdyby jednak na tym poprzestać, ryzykujemy wychowanie narcyza, dla którego wartością będzie „wyglądać” i „mieć”. W dziecku jest dużo większy potencjał, który możemy docenić i umocnić; m.in. wrażliwość na potrzeby innych („podoba mi się, że wytłumaczyłeś koledze to zadanie”) czy zachowanie się w sytuacji konfliktu („przeprosiłeś panią, to pewnie było trudne, ale teraz możesz być z siebie dumny”). Czyli – cały wachlarz sytuacji, kiedy dziecko przełamuje jakąś słabość, wykazuje się odwagą, potrafi się dzielić, jest chętne do współpracy albo umie cierpliwie poczekać. Do nas należy jedynie, żeby tego nie przegapić. Głośno nazwać i docenić. Zbudować.

2014-09-23 15:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tuje i kapusta

Niedziela warszawska 46/2012, str. 8

[ TEMATY ]

wychowanie

dzieci

pamięć

Włodzimierz Operacz

Kiedy chodzimy z dziećmi na cmentarz, staramy się pamiętać, żeby pójść również na grób żołnierzy poległych w II wojnie światowej. Rozmawiamy o tym, dlaczego jesteśmy winni tym ludziom modlitwę i pamięć. Teraz już dzieci same pamiętają, żeby kupić znicz „dla żołnierzy”. Rozmawiamy o tym, że żyjemy w wolnym kraju właśnie dzięki takim ludziom jak oni, którzy walczyli i zginęli dla nas. A ja się zastanawiam. Czy dzisiaj, kiedy tylko niewiele osób umiera dla ojczyzny (bo przecież nie jest tak, że nie ginie nikt - nasi żołnierze walczą w Afganistanie i Iraku, a poza tym zdarzają się zagadkowe zgony osób, które próbowały głośno mówić o różnych problemach), jesteśmy gotowi robić coś dla naszego kraju? Czy robimy cokolwiek poza chodzeniem na wybory, na których zresztą zwykle wybieramy między dżumą a cholerą? Służba ojczyźnie to pojęcie, które zalatuje naftaliną. Powodem jest nie tylko to, że straciły na popularności takie pojęcia jak obowiązek i honor. Ojczyzna stała się dla nas czymś abstrakcyjnym, nie kojarzymy jej zagrożeń z problemami, które mogą dotknąć nas osobiście. Uderzyło mnie to, co jeden z inicjatorów Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę mówił na temat początków tego pomysłu. Kiedy przychodziły na świat jego kolejne dzieci, razem z żoną zastanawiał się, w jakim kraju będą one żyły. To, co widział wokół siebie, nie napawało optymizmem. Postanowił więc razem z kilkorgiem znajomych zorganizować coś w rodzaju transcendentalnego zaplecza dla przyszłych - miejmy nadzieję - przemian. Chyba mniej więcej tak się to dzieje - za myśleniem o dobru kraju stoi nie tylko myślenie o powinnościach wobec poprzedników, ale również wobec tych, którzy przyjdą po nas. W dzisiejszej Europie dominuje dokładnie przeciwne myślenie. Nasi włodarze mają jeden pomysł na utrzymanie spokoju i dobrobytu - powiększanie długu publicznego, czyli życie na koszt naszych nieletnich i nienarodzonych dzieci i wnuków. A ponieważ nie będą one w stanie unieść tych nadmiernych obciążeń, wygląda na to, że ich świat nie będzie taki miły i wygodny jak nasz. Wrócą do sadzenia ziemniaków i siania zboża, z których będą musiały przeżyć do następnych zbiorów. Z ogródków, które im zostawimy w spadku, znikną tuje i rododendrony, a pojawi się kapusta, które może ma mniejsze walory estetyczne, ale można ją zjeść. Poza tym jeśli nic się nie zmieni, to niedługo będziemy mieli w Europie imperium islamskie, z tym wszystkim, co się dzisiaj dzieje na przykład w Pakistanie czy Nigerii - szariatem i krwawymi prześladowaniami chrześcijan. Te nie scenariusze filmów katastroficznych, tylko całkiem proste konsekwencje rozwoju sytuacji, w której ocenie wszyscy są mniej więcej zgodni. Nie mówimy o tym głośno i nie chcemy o tym myśleć. Może czas to zmienić?

CZYTAJ DALEJ

Prośmy Pana Boga, aby pomnażał naszą wiarę

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 14, 7-14.

Sobota, 27 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Jaworzyna Śląska. Ostatnie pożegnanie Tadeusza Papierza, taty ks. Krzysztofa

2024-04-27 15:48

[ TEMATY ]

bp Marek Mendyk

Jaworzyna Śląska

ks. Krzysztof Papierz

pogrzeb taty kapłana

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk

Proboszcz parafii św. Jakuba Apostoła w Ścinawce Dolnej wraz z najbliższą rodziną i zaprzyjaźnionymi kapłanami odprowadził swojego ojca Tadeusza na miejsce spoczynku.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się w sobotę 27 kwietnia w kościele św. Józefa Oblubieńca NMP w Jaworzynie Śląskiej. Mszy świętej przewodniczył bp Marek Mendyk. W modlitwie i żałobie ks. Krzysztofowi towarzyszyła nie tylko rodzina i kapłani, ale także siostry zakonne oraz wierni, którzy przybyli z parafii, gdzie posługiwał syn zmarłego: ze Świebodzic, Strzegomia i Ścinawki Dolnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję