Reklama

Wspomnienia o polskich świętach na Kresach

Krystyna Czupryniak mieszka w Legnicy wraz z wnukiem. Urodziła się na Wileńszczyźnie, ponad 30 lat mieszkała w Mołdawii. Przez władze radzieckie została pozbawiona obywatelstwa polskiego. Jednak w lutym 2002 r. odzyskała je i teraz już na stałe mieszka w Polsce. Marzy o jednym, aby jej najbliższa rodzina również mogła na stałe przyjechać do Ojczyzny.

Niedziela legnicka 4/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trudne początki

Pani Krystyna spędzi swoje pierwsze Boże Narodzenie w Polsce. Radość będzie tym większa, że jest z nią wnuk Władysław, a z Mołdawii przyjedzie jeszcze córka. Kontakt z Ojczyzną miała już od dłuższego czasu, ale dopiero w lutym udało się odzyskać polskie obywatelstwo. Właściwie dzięki zbiegowi okoliczności i dzięki życzliwości wielu ludzi Pani Krystyna zamieszkała w Legnicy. Nie jest to jeszcze jej wymarzone mieszkanie. Jednak cieszy się, że ma dach nad głową. Mieszka w budynku po byłym biurowcu. Ściany cieniutkie. W lecie było bardzo gorąco, w zimie jest bardzo zimno. Ogrzewanie nie działa. Ciepło ma tylko dzięki piecykowi elektrycznemu. Od państwa otrzymuje emeryturę, jednak jest ona bardzo niska, ledwo starcza na podstawowe rzeczy. Całe szczęście, że nie musi płacić za mieszkanie. W rozmowach p. Czupryniak bardzo często mówi o wielkiej dobroci i życzliwości ludzi, dzięki którym może tu mieszkać. Mimo iż warunki są bardzo trudne, nigdy nie narzeka. Są ludzie, którzy niosą jej pomoc. Podkreśla, że największe jej marzenie spełniło się - jest w Polsce. Chciałaby jednak znaleźć jakąkolwiek pracę. Potrafi robić właściwie wszystko. Z wykształcenia jest inżynierem, pracowała jako nauczycielka, współpracowała z radiem, pisze artykuły do prasy polonijnej. Praca jest jej bardzo potrzebna. Otrzymała dla swojego wnuka zezwolenie na pobyt w Polsce. Władziu chodzi do szkoły podstawowej, uczy się dobrze. Pani Krystyna pragnie, aby w Polsce zdobył wykształcenie i tutaj budował swoją przyszłość. Chciałaby też sprowadzić do Ojczyzny córkę. Do tego, oczywiście, konieczne jest mieszkanie i odpowiednie dochody. Pani Krystyna ma nadzieję, że to drugie wielkie marzenie też się spełni. Czy znajdą się dobrzy ludzie, którzy w tym pomogą? Na razie p. Czupryniak żyje radością ze zbliżających się świąt i z przyjazdu córki.

Wigilia na Nowogródczyźnie

W polskich rodzinach Boże Narodzenie zawsze było obchodzone uroczyście. Przed Wigilią - wspomina pani Krystyna - kiedy żył jej dziadek, zabierał ją do lasu po choinkę. Trzeba było ciepło się ubrać z powodu śniegu i silnych mrozów. Wybierali tę najładniejszą. W domu rodzinnym nigdy nie ubierało się drzewka wcześniej, odbywało się to w dniu Wigilii. Cała rodzina razem przygotowywała ozdoby choinkowe. Wszystkie robione były ręcznie, z materiałów, jakie były dostępne. Były łańcuchy, pająki ze słomy, aniołki, serduszka. Przy tej pracy śpiewano kolędy. Śpiew był cichutki, istniało zagrożenie, że ktoś mógłby donieść władzom i mogłyby wyniknąć z tego kłopoty. Czasy były ciężkie, władze radzieckie oficjalnie zakazały nawet stawiania choinek w domach. Ojciec pani Krystyny pracował w hucie szkła. Razem z kolegami, po kryjomu, przygotowywali małe zabawki, które potem zawieszane były na choince.
Wigilia rozpoczynała się od wspólnej modlitwy i czytania fragmentu Pisma Świętego o narodzeniu Jezusa. Najmłodsi klęczeli, starsi na stojąco słuchali Słowa Bożego, które odczytywała najstarsza osoba w rodzinie - prababcia. Pani Krystyna nie pamięta Wigilii bez opłatka, choć ze zdobyciem go było nieraz wiele problemów. Trzeba było pokonać ponad 25 km, żeby dotrzeć do kościoła lub do jakiegoś księdza z Polski. Nie było to zadanie łatwe. Tak jak w każdym domu, było składanie życzeń i dzielenie się opłatkiem. Na stole pojawiały się tradycyjne polskie potrawy. Był też zając, ponieważ dom pani Krystyny znajdował się wśród lasów i pól, łatwo więc było go upolować.
Charakterystyczną potrawą na wigilijnym stole były śleżyki. Składały się na nią dwie rzeczy. Pierwszą przygotowywało się z wody, cukru, miodu, maku, rodzynek i orzechów. Do tego wypiekało się ciasto z mąki, wody i soli. Małe kawałki ciasta maczało się w tej "zupie" i jadło. To danie przygotowuje się do dzisiaj.
Podczas Wigilii zawsze wspominało się tych, którzy odeszli. Najpierw rodzina pani Krystyny dowiedziała się o śmierci ojca, który zginął na Syberii przed 1950 r., potem zmarł dziadek i prababcia. Wspominano też wszystkich Polaków, którzy oddali swoje życie na dalekiej Syberii. Oczywiście, zawsze na każdym stole było jedno nakrycie dla niespodziewanego gościa.
Na Pasterkę jeździli najczęś-ciej starsi. Dzieci pozostawały w domu, ponieważ władze radzieckie zabraniały jakichkolwiek praktyk religijnych lub okazywania swojej wiary dzieciom. Miały być one wychowywane w duchu ateistycznym. Do koś-cioła trzeba było jechać wiele kilometrów, najczęściej saniami. Ten, który był we wsi, zamknięto jeszcze podczas wojny. W latach 50. został zburzony.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Boże Narodzenie w Mołdawii

Przez ponad 30 lat pani Krystyna mieszkała w Mołdawii. Wyszła za mąż za Polaka, który stamtąd pochodził. Polaków było tam mniej. Wielu z nich nie mówiło w ojczystym języku lub mówiło słabo. W Kiszyniowie nie było kościoła, istniała jedynie kaplica ormiańska, którą w latach 60. udostępniono katolikom. Księży było bardzo mało. Ci, którzy przyjeżdżali z Polski, żyli w ciągłym niebezpieczeństwie. Sytuacja zmieniła się dopiero w 1989 r. Katolicy mogli już oficjalnie i bez żadnych przeszkód praktykować. Oddano im nawet kościół, który był zbudowany w XIX w.
W polskich rodzinach święta przebiegały podobnie jak na Nowogródczyźnie. Nie zawsze jednak był opłatek. Można było liczyć jedynie na opłatki, które przychodziły w listach. Na stole zamiast śleżyków była kutia, indyk oraz postne gołąbki i bigos. Przed Pasterką wystawiano jasełka. Ksiądz przed rozpoczęciem Mszy św. uroczyście wkładał figurkę Dzieciątka Jezus do żłóbka.
Po zmianie sytuacji politycznej Polakom żyło się lepiej, powstało nawet polskie przedszkole i polskie klasy w szkole. Pani Krystyna, która pracowała jako nauczycielka, zaczęła przygotowywać spotkania wigilijne dla Polaków. Wielu z nich po raz pierwszy miało okazję poznać świąteczne zwyczaje swoich dziadków. Opowiadała również o tradycjach, św. Mikołaju, potrawach wigilijnych. Uczyła swoich rodaków kolęd. Przy okazji tych spotkań wielu rodziców zaczynało sobie przypominać niektóre wydarzenia ze swojego dzieciństwa. Były to spotkania pełne radości i wzruszeń.
Polskie zwyczaje świąteczne p. Czupryniak wprowadzała również wśród dzieci. Dla większości z nich były to rzeczy zupełnie nowe. Przygotowywała wraz z nimi choinki, żłóbek, jasełka. Po raz pierwszy zaprezentowała polskie zwyczaje bożonarodzeniowe, które obejrzeli nauczyciele, wychowawcy oraz przedstawiciele władz oświatowych w Kiszyniowie. Wszyscy byli zachwyceni bogactwem symboli i różnych elementów świątecznych.

Pierwsze święta w kraju

Pani Krystyna ze wzruszeniem mówi, że od długiego czasu marzyła o powrocie do Polski. Przez wiele lat była pozbawiona Ojczyzny, nawet polskiego obywatelstwa. Spełniło się jej największe marzenie. Ma polskie obywatelstwo, mieszka w Legnicy. To były pierwsze święta, pierwsza Wigilia u siebie. Spędziła je wśród najbliższych, którzy przyjechali z Mołdawii.
Teraz największym jej pragnieniem jest, aby córka i wnuk również mogli zamieszkać na stałe w Polsce i mieć tutaj swój własny kąt.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ulicami Warszawy przeszedł XIX Marsz dla Życia i Rodziny

2024-06-16 16:40

[ TEMATY ]

marsz dla życia i rodziny

Artur Stelmasiak

"Mąż i żona - rodzina zjednoczona", "Czas na rodzinę", "Zjednoczeni dla życia, rodziny i ojczyzny" - takie hasła nieśli uczestnicy XIX Marszu dla Życia i Rodziny, który przeszedł w niedzielę popołudniu z Placu Trzech Krzyży przez ulicę Wiejską do Belwederu. Jego uczestnicy manifestowali obronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci oraz przywiązanie do rodziny oraz małżeństwa kobiety i mężczyzny, domagali się też m.in. odrzucenia ustaw proaborcyjnych i przywrócenia krzyży w warszawskich urzędach.

Organizatorzy marszu - Centrum Życia i Rodziny - podkreśla, że obrona wartości: życia, rodziny, wolności i suwerenności jest możliwa tylko we wspólnym i zjednoczonym działaniu wszystkich, którym te wartości są drogie, tak w wymiarze lokalnym, jak i ogólnopolskim. Dlatego tego dnia, podobnie jak tydzień temu, marsze dla życia i rodziny przeszły w wielu polskich miastach, a od kwietnia do października przejdą one łącznie w ponad 50 polskich miastach.

CZYTAJ DALEJ

Tajemnica stygmatów Ojca Pio

Niedziela Ogólnopolska 39/2018, str. 13

[ TEMATY ]

św. Ojciec Pio

Archiwum Głosu Ojca Pio

o. Pio

o. Pio

W 2018 r. minęło 100 lat od chwili, kiedy Ojciec Pio podczas modlitwy w chórze zakonnym przed krucyfiksem otrzymał stygmaty: 5 ran na rękach, boku i nogach – w miejscach ran Jezusa Chrystusa zadanych Mu w czasie ukrzyżowania. Jak obliczyli lekarze, którzy go wielokrotnie badali, z tych ran w ciągu 50 lat wypłynęło 3,4 tys. litrów krwi. Po śmierci Ojca Pio, 23 września 1968 r., rany zniknęły bez śladu, a według raportu lekarskiego, ciało było zupełnie pozbawione krwi

Chwilę, w której Ojciec Pio otrzymał ten niezwykły dar od Boga, opisał później w liście tak: „Ostatniej nocy stało się coś, czego nie potrafię ani wyjaśnić, ani zrozumieć. W połowie mych dłoni pojawiły się czerwone znaki o wielkości grosza. Towarzyszył mi przy tym ostry ból w środku czerwonych znaków. Ból był bardziej odczuwalny w środku lewej dłoni. Był tak wielki, że jeszcze go czuję. Pod stopami również czuję ból”.

CZYTAJ DALEJ

Jedność w duchu Świętego Jana Pawła II

2024-06-16 14:23

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Marsz dla Życia i Rodziny oraz Spotkanie Rodzin Katolickich złożyły się na centralne wydarzenie Roku Rodziny w Diecezji Sandomierskiej. Uroczystość miała na celu uczczenie 25. rocznicy wizyty św. Jana Pawła II w Sandomierzu, a także wzmocnienie więzi rodzinnych i wspólnotowych.

Obchody rozpoczęły się Marszem dla Życia i Rodziny, który wyruszył spod figury św. Jana Pawła II na Sandomierskich Błoniach. W marszu uczestniczyły liczne rodziny, dzieci oraz młodzież, niosąc transparenty i śpiewając pieśni. W wydarzenie włączyli się kapłani, siostry zakonne, klerycy, Rycerze Kolumba i św. Jana Pawła II, przedstawiciele stowarzyszeń i grup parafialnych z diecezji oraz mieszkańcy Sandomierza i okolicznych miejscowości.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję