Reklama

Polska

Nie tylko rzymskie spotkania z Janem Pawłem II

Niedziela Ogólnopolska 21/2014, str. 10-11

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

abp Józef Michalik

Archiwum abp. Józefa Michalika

Od lewej: ks. F. Blachnicki, Papież Jan Paweł II, abp J. Michalik

Od lewej: ks. F. Blachnicki, Papież Jan Paweł II, abp J. Michalik

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Księże Arcybiskupie,

Trwają w nas świeże wspomnienia i przeżycia związane z kanonizacją bł. Jana Pawła II. Miał Ksiądz Arcybiskup szczęście koncelebrować wspólnie z ponad tysiącem biskupów tę szczególną Eucharystię. Jakie uczucia towarzyszyły Księdzu Arcybiskupowi? Proszę też o wspomnienia o rzymskich spotkaniach z kard. Karolem Wojtyłą, a potem papieżem Janem Pawłem II.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Zbigniew Suchy



Abp Józef Michalik

Rzeczywiście, uroczystość została tak zorganizowana, że wszyscy biskupi mogli wziąć udział w koncelebrowaniu Mszy św. kanonizacyjnej. Zanim to jednak nastąpiło, trzeba było odpowiednio wcześniej przybyć do Bazyliki św. Piotra. Miałem więc okazję „porozmawiać” z nowymi świętymi, a zwłaszcza z Janem Pawłem II przy jego grobie. Szczególnie wzruszający dla mnie jest fakt, że ta kanonizacja ma miejsce w roku, kiedy dziękuję Panu Bogu za swoje 50-lecie kapłaństwa i 28-lecie biskupstwa.

Radował się, jeśli mógł sprawić radość innym

Reklama

Miałem sporo do „porozmawiania” z Janem Pawłem II. Był to i ciągle jest ważny człowiek w moim życiu, który wszystkich uczył patrzeć perspektywicznie, w przyszłość naszego bycia kościelnego, polskiego i osobistego. Wspominałem zatem czasy rzymskie, w tym czasy mojego rektorowania w Kolegium Polskim i wielokrotne tam wizyty kard. Wojtyły. Pamiętam, jak wyjeżdżał na konklawe, które wybrało na papieża Jana Pawła I. Żartem rzuciłem na pożegnanie: „Niech Kardynał da się wybrać”. A potem, kiedy wrócił, żartował: „Wybacz, że zawiodłem…”. Kiedy wyjeżdżał na konklawe po śmierci Jana Pawła I, już nie tyle żartowałem, ile przypominałem: „Czekamy na powrót w bieli lub w purpurze”. Miałem przekonanie, że to może być moje ostatnie spotkanie z kard. Wojtyłą, i nie myliłem się.

Z rozrzewnieniem wspominałem, patrząc na sarkofag Jana Pawła II, jak nazajutrz po 16 października 1978 r. późnym wieczorem pojechaliśmy z ks. Stanisławem Dziwiszem, dziś kardynałem, zawieźć na Watykan jego osobiste rzeczy. Pierwszy raz mogłem wtedy zobaczyć apartamenty papieskie, kaplicę, bibliotekę i jego prywatne mieszkanie. Nie zapomnę, jak Papież, zapytany, jak się czuje w tym nowym miejscu, z prostotą odrzekł: „Mam wrażenie, jakbym tu był od zawsze”. Dało mi to wiele do myślenia – jak bardzo Duch Święty przygotował go do podjęcia posługi Piotra na czas przełomu wieków.

Reklama

Potem jeszcze wielokrotnie miałem okazję spotykać się z Janem Pawłem II podczas mojej pracy w Papieskiej Radzie ds. Świeckich. To lakoniczne stwierdzenie mieści w sobie wiele ważnych wydarzeń, wspomnień, emocji związanych z przygotowywaniem Światowych Dni Młodzieży. Dłuższy czas w tych moich „rozmowach” zatrzymałem się także na chwili, kiedy Ojciec Święty zlecił mi posługę ordynariusza diecezji gorzowskiej. Wtedy to, z wątłą nadzieją, postanowiłem zapytać Papieża, czy nie zechciałby być moim konsekratorem. Oczekiwałem, oczywiście, odmowy, a Ojciec Święty odpowiedział: „Chętnie, ale kiedy?”. Wiedziałem, że ma wypełniony kalendarz, ale wiedziałem też, że co roku 16 października pozostawia czas na modlitwę tylko dla siebie. Wykorzystałem tę wiedzę i powiedziałem (do dziś dziwię się swojej śmiałości): „Przecież 16 października Ojciec Święty ma wolne”. „A faktycznie” – odrzekł i natychmiast zapisał w kalendarzu pod tą datą dzień mojej konsekracji; było to w godzinie jego wyboru na Stolicę Piotrową. Tak, to był niezwykły człowiek. Radował się, jeśli mógł sprawić radość innym.

Widziałem go pijącego ze źródła

Kiedy po ośmiu latach zaproponował mi objęcie archidiecezji przemyskiej, wymawiałem się, prawie odmówiłem. Opowiadałem wtedy Papieżowi w czasie obiadu o pewnym kapłanie, którego pytałem, czy zgodzi się być proboszczem w kolejnej z parafii, a ten odparł, że choćby miał do objęcia szczególnie trudną parafię, to nie muszę go o to pytać, on się zawsze zgodzi. Kiedy tylko skończyłem o tym opowiadać, zorientowałem się, że źle zrobiłem, wymawiając się od podjęcia obowiązków w Przemyślu. Późnym wieczorem napisałem list do Ojca Świętego, w którym przeprosiłem za wahanie i wyraziłem zgodę na każdą jego decyzję wobec mnie.

Potem jeszcze wielokrotnie miałem okazję spotykać Ojca Świętego urzędowo i prywatnie podczas wizyt w Rzymie, związanych z pracą w Kongregacji ds. Biskupów i przy innych okazjach. Coraz mocniej ujmowała mnie jego heroiczna droga cierpienia. Pewnie miał rację Dinesh D’Souza, mówiąc: „Zachód rozwinął wysoko wyspecjalizowaną procedurę dla «tuszowania śmierci». W Ameryce i Europie ludzie nie umierają już w domach, na oczach rodziny. Umierają w szpitalach, odcięci od świata wokół nich. Nawet członkowie rodziny tylko ich odwiedzają, nie doświadczają śmierci z bliska. W końcowej scenie tego jałowego dramatu przychodzi lekarz i uroczyście informuje nas: «Nastąpił zgon» lub: «Odszedł». Mnożą się eufemizmy, nie mamy nawet odwagi powiedzieć: «Nie żyje»”. Papież nie wstydził się swojego cierpienia. Nie bał się mówić o zbliżającym się czasie odchodzenia do Domu Ojca. Autentycznie wierzył, że człowiek nie odchodzi, ale przez wąską bramę śmierci przechodzi z tego świata do nowego życia. To oczywiście nie znaczy, że cierpienie nie było dla niego trudne. Pamiętam, jak kiedyś, gdy już nie mógł chodzić, powiedział do mnie: „Nigdy nie myślałem, kiedy na szlakach górskich słyszałem zasapane oddechy moich towarzyszy, że ja kiedyś będę poruszał się na wózku”. Pragnął zdrowia. Pamiętam też, że kiedy w 1997 r., tuż przed zbliżającą się pielgrzymką do Polski, podczas której miał odwiedzić Krosno, zawiozłem mu wodę ze źródełka św. Jana z Dukli. Był naturalnie zadowolony, zaraz się tej wody napił, a ja „widziałem” go pijącego z tego źródła św. Jana „na puszczy” i wiedziałem, że syci się oddechem umiłowanych Bieszczadów i Beskidów.

Najmniejsze zwycięstwo nad sobą powiększa globalne dobro

W czasie tej mojej „rozmowy” przy grobie Jana Pawła II była także chwila na inne bardzo osobiste sprawy. W końcu zamyśliłem się nad tym, co ta kanonizacja przyniesie Kościołowi, a zwłaszcza naszej Ojczyźnie. Tak się marzy, aby mogły się zrealizować słowa Jana Pawła II o solidarności, która oznacza: nie jeden przeciw drugiemu, ale jeden z drugim. Wydarzenia w Sejmie, podczas których chciano przez aklamację przyjąć uchwałę oddającą cześć Papieżowi jako wielkiemu Polakowi, pokazują, że droga do takiej solidarności jest jeszcze bardzo daleka, a coraz potężniejsze staje się podejście: jeden przeciw drugiemu. Ale z tego zadania nie wolno, nie godzi się rezygnować. Nawet najmniejsze zwycięstwo nad sobą powiększa globalne dobro, a w Bożej ekonomii ma wartość nieskończoną. Kiedy tak rozmyślałem i modliłem się za Polskę i diecezję, ktoś dotknął mojego ramienia i powiedział, że już czas przejść do zakrystii, by przygotować się do celebry. Ufam głęboko, że tak jak kiedyś na placu Zwycięstwa rozległy się słowa modlitwy Jana Pawła II: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”, tak teraz, kiedy ogląda on Boga twarzą w twarz, będzie jeszcze bardziej o nas zatroskany i wymodli, by Duch Święty zstąpił na tę naszą rozchwianą ziemię i odnowił jej oblicze.

2014-05-20 15:42

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Redemptor hominis

W której u początku swej papieskiej posługi
zwraca się do czcigodnych braci w biskupstwie,
do kapłanów, do rodzin zakonnych,
do drogich synów i córek Kościoła
oraz do wszystkich ludzi dobrej woli

Czcigodni Bracia i Drodzy Synowie, Pozdrowienie i Apostolskie Błogosławieństwo! I. Dziedzictwo
CZYTAJ DALEJ

Tłumy wiernych w ulicznej Drodze Krzyżowej w Radomiu. Liczbę uczestników oszacowano na 1500 osób

2025-04-14 09:41

[ TEMATY ]

Radom

Bp Marek Solarczyk

uliczna Droga Krzyżowa

tłumy

facebook.com/bpmsolarczyk

Uliczna Droga Krzyżowa w Radomiu

Uliczna Droga Krzyżowa w Radomiu

Ulicami Radomia przeszła w niedzielę wieczorem Droga Krzyżowa. Wierni przeszli od kościoła farnego do katedry. Niesiono krzyż, który jest wierną kopią symbolu ŚDM.

Rozważania przygotował biskup Marek Solarczyk. - Rozpoczynamy naszą radomską Drogę Krzyżową w Roku Jubileuszowym, ale także okresie, gdy dziękujemy Bogu - Panu czasu za 1000. lat Królestwa Polskiego. Pragniemy rozważyć tajemnice życia Boga razem z Jezusem Chrystusem i dostrzec w bogactwie naszych ludzkich dziejów znaki działania mocy Boga, jaką ofiarował nam poprzez tak licznych Pielgrzymów Nadziei - świadków miłości Boga i Kościoła oraz poświęcenia dla człowieka i naszej Ojczyzny - Polski - mówił się bp Marek Solarczyk.
CZYTAJ DALEJ

Najpobożniejsza dziewczyna w parafii - bł. Karolina Kózkówna

2025-04-14 21:04

[ TEMATY ]

bł. Karolina Kózkówna

Mat.prasowy

Bł. Karolina Kózkówna

Bł. Karolina Kózkówna

Zgłębiając publikowane teksty kaznodziejskie o bł. Karolinie Kózce, można dojść do stwierdzenia, że niejednokrotnie głosiciele starali się w swoich kazaniach znaleźć klucz albo klucze w postaci słów, określeń, wyrażeń, które stawały się zwornikami w przybliżaniu postaci błogosławionej, jej życia i drogi do świętości. Niewątpliwie takimi słowami, wyrażeniami-kluczami opisującymi bł. Karolinę Kózkę są wielorakie tytuły, jakie ją charakteryzują.

Co znamienne, wiele z nich funkcjonowało już za życia bł. Karoliny w świadomości jej współczesnych. Tytuły te bardziej odżyły w świadomości wiernych i zostały przekazane do współczesnych czasów jako „świadkowie” osobowości i świętości bł. Karoliny Kózki. W publikowanych kazaniach bardzo często pojawiają się odniesienia do świadków życia bł. Karoliny Kózki, którzy niejako na co dzień mieli możliwość obserwacji jej dążenia do świętości. Na tej kanwie pojawiły się bardzo szybko określenia – wyrażenia, jak: „Gwiazda ludu”, „prawdziwy anioł”, „najpobożniejsza dziewczyna w parafii”, „pierwsza dusza do nieba”, które były odzwierciedleniem jej dobroci, pobożności, uczynności, dobrego serca i otwartości na innych. To przekonanie o świętości bł. Karoliny Kózki wyrażone tytułami z czasów jej współczesnych także znajduje wyraz w przepowiadaniu kaznodziejskim.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję