Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

W szkole św. Józefa

Niedziela zamojsko-lubaczowska 11/2014, str. 4-5

[ TEMATY ]

św. Józef

Archiwum s. Faustyny Marii

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

JOANNA SZUBSTARSKA: – W rozważaniach przed modlitwą „Anioł Pański” w 2010 r. Benedykt XVI mówił m.in. o św. Józefie jako tym, który „spogląda z ufnością i odwagą w przyszłość”. Jak ważna jest taka postawa dla ludzi nam współczesnych?

S. FAUSTYNA MARIA: – Gdy patrzymy z ufnością i odwagą w przyszłość, łatwiej się zaangażować w jej budowanie. Taka postawa dodaje nam skrzydeł do działania, pozwala z głębokim pokojem przyjmować różne nieprzewidziane okoliczności, rozeznawać je, czy też mężnie stawić czoło różnym przeciwnościom. Św. Józef swoim życiem odkrywa przed nami sekret takiej postawy. Był człowiekiem, który całkowicie zawierzył Bogu i dlatego mógł z ufnością i odwagą spoglądać w przyszłość. Jako młody małżonek z pewnością miał swoje plany życiowe i pragnienia. Jednak w obliczu nieoczekiwanych okoliczności, kiedy poślubiona mu Maryja stała się brzemienną za sprawą Ducha Świętego, potrafił z nich zrezygnować i w głębokim zaufaniu, bez żadnego słowa sprzeciwu, przyjąć to, co Pan Bóg przeznaczył dla niego w swoim planie. Św. Józef to człowiek czynu. Ewangelie nie zanotowały żadnego jego słowa, podkreślają natomiast, że w całkowitym posłuszeństwie wypełnił to, co polecił mu Anioł. Jego przykład pokazuje, że gdy zawierzymy nasze życie Bogu, to Bóg zapewnia nam środki niezbędne do wypełnienia Jego woli. Świadomość tego daje poczucie bezpieczeństwa, dodaje odwagi i w konsekwencji czyni nas szczęśliwymi. Św. Józef uczy szukania i przyjmowania woli Bożej. Pokazuje również, że decydując się na porzucenie własnych planów i pragnień, i angażując w służbę Bożego planu, człowiek otrzymuje o wiele więcej niż to, z czego zrezygnował. Wyrzekając się miłości właściwej małżonkom, św. Józef „odkrył i doświadczył męskiej miłości oblubieńczej, która była większa od tej, jakiej mógł oczekiwać wedle miary swego ludzkiego serca” (Jan Paweł II, Redemptoris Custos, 38).

– Św. Józef to obrońca i opiekun życia Jezusa. Jest także tym, który strzeże dziecka nienarodzonego. Jakim jeszcze dziełom patronuje?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Św. Józefowi została powierzona misja bycia ojcem Syna Bożego. To do niego należało kształtowanie ludzkiej świadomości Jezusa. Współczesna psychologia pokazuje nam, jak ważna jest rola ojca w kształtowaniu psychiki dziecka i w jego duchowym wzroście. Do ojca należy wprowadzenie dziecka w życie społeczne. Ojciec swoją postawą powinien pomóc dziecku odkryć miłość Boga Ojca, od którego pochodzi wszelkie ojcostwo (por. Ef 3, 15). Skoro św. Józef został wybrany na ziemskiego ojca Syna Bożego, to musiał spełniać tę misję w sposób doskonały, nie zniekształcając Bożego Ojcostwa. Dlatego też jest wzorem i patronem wszystkich ojców, wychowawców i pedagogów, patronem tych, którzy w jakikolwiek sposób sprawują funkcję ojcostwa, również ojcostwa duchowego. Misja św. Józefa nie dotyczyła tylko Jezusa. Skoro papież Pius IX 8 grudnia 1870 r. uroczyście ogłosił go patronem Kościoła, znaczy to, że jego misja ojcowska rozciąga się na każdego z nas. Możemy zwrócić się do niego, prosząc go o uleczenie w nas związanych z ojcostwem zranień, które przeszkadzają nam w osiągnięciu prawdziwej wolności i pełnej dojrzałości, podobnie jak zwracamy się do Maryi w przypadku zranień związanych z macierzyństwem. Myślę, że w dzisiejszym świecie, tak naznaczonym kryzysem ojcostwa i rodziny, jest to najważniejsza misja św. Józefa. Oczywiście patronuje on i innym dziełom. Papież Leon XIII w Encyklice „Quamquam pluries” z 15 sierpnia 1889 r. pisze: „Istnieje też powód, dla którego wszyscy, bez względu na to, gdzie żyją i jakiego są stanu, polecają się i powierzają opiece św. Józefa. Ojcowie rodzin mają w nim doskonały wzór ojcowskiej czujności i troskliwości; małżonkowie mają wspaniały przykład miłości, zgody i małżeńskiej wierności, dziewice mają w nim wzór dziewiczej nienaruszalności i równocześnie jej opiekuna. Szlachetnie urodzeni (...), patrząc na obraz św. Józefa, uczą się od niego jak zachować godność nawet wtedy, gdy się nie wiedzie. Bogaci (...) uczą się, które dobra trzeba wszelkimi siłami najbardziej zdobywać”. Papież Leon XIII zachęca też, by uciekali się do św. Józefa ci wszyscy, którzy borykają się z problemami materialnymi i finansowymi. Możemy przytoczyć wiele świadectw mówiących o tym, jak św. Józef w sposób dyskretny, ale równocześnie skuteczny, pomaga w tej dziedzinie, ucząc nas przy tym głębokiego zaufania Bogu i wdzięczności. On, który sam „zadowolony był z tego, co miał na własność, choć było tego niewiele, a trudności związane z życiem skromnym znosił spokojnie i wielkodusznie za przykładem swego Syna, który będąc Panem Wszechświata przyjął postać sługi i dobrowolnie znosił (...) niedostatek” (Leon XIII, Quamquam pluries). Św. Józef jest również patronem robotników i rzemieślników oraz wszystkich, którzy szukają pracy. Mimo swej pozycji (pochodził z królewskiego roku Dawida) spędził życie na pracy, a własnymi rękami i rzemiosłem zdobywał to, co było potrzebne na utrzymanie bliskich. Św. Justynian pisał w II wieku, iż chwalono w Palestynie jakość pługów pochodzących z warsztatu Jeshua ben Youssef z Nazaretu. Św. Józef pokazuje, w jaki sposób praca połączona z cnotą może się uszlachetniać i stać się modlitwą. Jest mistrzem życia duchowego. Łączył w sobie życie głębokiej kontemplacji – obcował przecież na co dzień z tajemnicą „od wieków ukrytą w Bogu”, która „zamieszkała” pod dachem jego domu – z życiem czynnym, jakiego wymagała od niego powierzona mu misja. Jak pisze Jan Paweł II – „w Józefie urzeczywistnia się idealne przezwyciężenie pozornego napięcia między życiem czynnym i kontemplacyjnym, możliwe dla tego, kto posiadł doskonałą miłość” (Redemptoris Custos, 26). Czyż znajdziemy gdzieś lepszego przewodnika na naszej drodze do świętości? Św. Józef znany jest też jako patron dobrej śmierci. Zakończył swoje życie w domu, otoczony miłością Maryi i Jezusa. Możemy zwrócić się do niego z prośbą, by u kresu ziemskiego pielgrzymowania, nasze przejście do domu Ojca dokonało się w jego opiekuńczych ramionach.

– W modlitwie do św. Józefa wypowiadamy słowa: „Św. Józefie, Twoja władza nad sercem Jezusa sprawia, że najtrudniejsze sprawy Tobie powierzone stają się łatwymi do rozwiązania”. Jak powierzyć się opiece św. Józefa?

– W bardzo prosty sposób – jak małe dziecko, które z ufnością i szczerością powierza swoje życie kochającemu ojcu, ufając, że ten zrobi wszystko, by mu pomóc, by go ochronić przed niebezpieczeństwami oraz zatroszczy się o jego potrzeby duchowe i materialne. Jesteśmy zaproszeni, by powierzyć św. Józefowi nasze serca, dusze i całe nasze życie, podobnie jak to uczynił Jezus na początku swego ziemskiego życia, podobnie jak uczyniła to Przenajświętsza Matka. W jego szkole możemy uczyć się wzrastania w łasce i mądrości w oczach Boga, naszego Ojca i ludzi, naszych braci (por: Łk 2, 52), kontemplowania Jezusa i Maryi oraz powierzania im swego życia, świętego posłuszeństwa, pokory i łagodności uczniów Jezusa, przejrzystości serca, ducha dziecięctwa, czystości tych, którzy oddali wszystko, dyskretnej gorliwości rzemieślników pokoju i radości synów Bożych.

– Jak dziś można służyć innym, podobnie do Rodziny św. Józefa?

– Jest wiele sposobów. Każdy z nas zaproszony jest do tego, w sposób, który zależy od jego powołania, zdolności, możliwości, okoliczności.
Nasza wspólnota – Rodzina św. Józefa, zrodziła się 23 lata temu z przekonania, że „mała droga świętości w życiu codziennym” jest dostępna dla wszystkich, nawet najbardziej poranionych, gdyż to sam Bóg budzi pragnienie doskonałości w głębi ludzkiego serca. Pragniemy uczynić z naszej egzystencji uwielbienie miłe Bogu. Jesteśmy wspólnotą monastyczną, skupiającą mnichów i mniszki św. Józefa, żyjących wg reguły św. Benedykta, z otwartością na działalność apostolską. Istnieje też gałąź ludzi świeckich, żyjących naszą duchowością, którzy w miarę swoich możliwości i zgodnie ze swoimi talentami angażują się w życie i posługę wspólnoty. Nasza wspólnota obrała za wzór proste i ukryte życie Świętej Rodziny z Nazaretu. Starając się żyć w atmosferze miłości, pokoju i wzajemnego zrozumienia, pragniemy przekazać innym klimat Nazaretu, w którym trzy serca: Jezusa, Maryi i Józefa biją zgodnym rytmem Jedynej Miłości. Angażujemy się na różne sposoby w posłudze życiu. Staramy się w szczególny sposób pomóc zwłaszcza rodzinom. Dlatego też organizujemy weekendy formacyjne dla małżeństw, dla narzeczonych, dni pustyni (skupienia) dla matek czy też ojców, a także weekendy dla młodzieży. W każdym z naszych domów raz w miesiącu zapraszamy wszystkich chętnych: rodziny z dziećmi, osoby samotne na tzw. Niedziele w Nazarecie. Wzorem Maryi i św. Józefa, którzy dobrze znali Pisma Święte i je nieustannie medytowali, staramy się pomóc innym w pogłębieniu znajomości Słowa Bożego poprzez rekolekcje Lectio Divina czy też codzienne homilie oraz comiesięczne Słowo Życia, które można znaleźć na naszej stronie internetowej (www.fsj.fr). Szczególne miejsce w naszym apostolacie zajmują tygodniowe rekolekcje, w których proponujemy przyjrzenie się swoim relacjom w rodzinie we wczesnym dzieciństwie – relacjom z ojcem, matką, rodzeństwem dziadkami – które miały wpływ na kształtowanie naszej osobowości, sposobu funkcjonowania i reagowania, i które wpływają na nasze obecne życie i naszą relację z Panem Bogiem. Pragniemy też przybliżać innym postać św. Józefa i rozwijać jego kult. Boża Opatrzność zechciała, że dwa nasze domy znajdują się w miejscach diecezjalnych pielgrzymek ku czci św. Józefa, gdzie tradycją stały się już coroczne piesze pielgrzymki we wspomnienie św. Józefa Robotnika (1 maja), czy też pielgrzymki ojców rodzin. Pragniemy, by każdy, kto do nas przychodzi, mógł doświadczyć poprzez bliskość Jezusa, Maryi i św. Józefa, Miłości samego Boga.

2014-03-11 14:32

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Józef upodobał sobie kielecki Szydłówek

Niedziela kielecka 16/2018, str. IV-V

[ TEMATY ]

parafia

św. Józef

WD

W Kaplicy Miłosierdzia Bożego mieszczącej się w kościele wiele osób zatrzymuje się na adorację

W Kaplicy Miłosierdzia Bożego mieszczącej się w kościele wiele osób zatrzymuje się na adorację

Sześćdziesięcioletnia historia tej parafii, dziś diecezjalnego Sanktuarium św. Józefa Opiekuna Rodziny pokazuje, że to miejsce szczególne dla małżonków, rodzin i ludzi pracy, w którym św. Józef słucha każdego potrzebującego

Wsierpniu 1958 r. bp Czesław Kaczmarek erygował nową parafię na kieleckim Szydłówku i podarował jej za patrona św. Józefa Robotnika. Wierzył, że na czasy komunistyczne, prześladowanie Kościoła i wszelkie trudności, jakie wówczas przeżywała diecezja kielecka, będzie to najlepszy orędownik. Podkreślając jego przymiot „Józef Robotnik”, wskazywał na godność każdej osoby pracującej i pracy ludzkiej.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Wytrwajcie w miłości mojej!

2024-05-03 22:24

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Agata Kowalska

Wytrwajcie w miłości mojej! – mówi jeszcze Jezus. O miłość czy przyjaźń trzeba zabiegać, a kiedy się je otrzymuje, trzeba starać się, by ich nie spłoszyć, nie zmarnować, nie zniszczyć. Trzeba podjąć wysiłek, by w nich wytrwać. Rzeczy cenne nie przychodzą łatwo. Pojawiają się też niezmiernie rzadko, dlatego cenić je trzeba, kiedy się wreszcie je osiągnie, trzeba podjąć starania, by w nich wytrwać.

Ewangelia (J 15, 9-17)

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję