Reklama

Felietony

Wraca maska

Rafał Trzaskowski już od kilku lat przyzwyczaił nas do tego, że jego słowo żyje krótko i dużo mniej waży od czynów. Tak, jak wcześniej, przed każdymi wyborami wchodzi w buty „człowieka zmian”, który ma dla Polski i jej obywateli same obietnice. Ale, czy te obietnice mają cokolwiek wspólnego z tym, co po wyborach naprawdę planuje? Z doświadczeń z poprzednich lat wyraźnie widać, że to, co mówi w trakcie kampanii, zderza się z tym, co robi, gdy już ma władzę i możliwości decyzyjne. Tak, Trzaskowski znowu szykuje nam kampanię pełną wolt, a my, wyborcy, możemy tylko patrzeć i mówić: on znowu robi to samo.

2025-01-15 15:29

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiek emerytalny – deklaracje bez pokrycia

„Zawetuję każdą ustawę, która będzie zakładała podwyższenie wieku emerytalnego” – obiecał Trzaskowski w czerwcu 2020 roku. Piękne słowa, które miały zaskarbić mu sympatię tych, którzy boją się utraty emerytury z powodu późniejszego wieku emerytalnego. Jednak historia nie kłamie. W 2016 roku Trzaskowski, jeszcze jako poseł, zagłosował przeciwko obniżeniu wieku emerytalnego, a cała Platforma Obywatelska była przeciwko tej zmianie. Jak więc mamy traktować te deklaracje wyborcze? Czy można uwierzyć w deklarację kogoś, kto z jednej strony obiecuje, że zadba o emerytów, a z drugiej strony, gdy miał realną szansę, by coś w tej sprawie zrobić, opowiedział się przeciwko?

Marsz Niepodległości – zmiana frontu

Reklama

W 2018 roku Trzaskowski, jako prezydent Warszawy, nie miał wątpliwości, że „w Warszawie nie ma miejsca na faszyzm”, a jego decyzje w sprawie zakazu Marszu Niepodległości były jednymi z głośniejszych tematów jego kadencji. Takie stanowisko miało budować obraz Trzaskowskiego jako człowieka, który walczy z prawicą. Jednak, jak zwykle, wystarczyły tylko kilka miesięcy, by kandydat na prezydenta w lipcu 2020 roku zmienił zdanie – wtedy gdy głosił, że jest już „prezydentem dla wszystkich”. Wówczas stwierdził: „Jeżeli Marsz Niepodległości nie będzie wykorzystywany politycznie, to chętnie wezmę w nim udział”. Jak widać poglądy, gdy nadchodzi kampania, mogą przejść na dalszy plan (chyba, że po prostu ich nie ma). Ważniejsze staje się to, co przyciągnie tłumy i zyska poparcie wyborców, a jak już się ich zaczaruje, żeby zrobili co trzeba przy wyborczych urnach – można dalej realizować swoją agendę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

500 plus – już nie „rozdawnictwo”?

W listopadzie 2015 roku Trzaskowski otwarcie nazywał program 500+ „katastrofą budżetową” i „pułapką dla Platformy”. Przecież w tamtych czasach w Platformie o 500+ mówiono tylko z pogardą, a obiecywanie pieniędzy na dzieci miało być dla PiS-u polityczną pułapką. I co? Kiedy Trzaskowski w 2020 roku startował w wyborach prezydenckich, nagle postanowił bronić tego samego programu, który jeszcze niedawno krytykował, zapewniając, że „nie zamierza go likwidować”. Jakie zmiany zaszły przez te cztery lata? Nagle z programu, który miał wpędzić Polskę w katastrofę budżetową, zrobił się „dobry” program, którego nie można ruszać. Okazują się to tylko kolejne deklaracje, w które sam Trzaskowski nie bardzo wierzy, tylko liczy na krótką pamięć wyborców lub jej brak.

Migrantów już nie chcemy

Reklama

Szczególnie zabawna jest zmiana stanowiska Trzaskowskiego w sprawie migrantów. Jeszcze w 2015 roku, w roli wiceministra spraw zagranicznych, zapewniał, że Polska powinna „jak najszybciej wcielać w życie program UE dot. uchodźców” (25 sierpnia 2015). Podkreślał, że musimy przyjąć uchodźców, bo tak nakazuje Unia. Ale kiedy nastał rok 2020, temat nagle stracił na znaczeniu. Trzaskowski stwierdził, że „dzisiaj nie jest problemem zasadniczym kwestia uchodźców, bo ta została rozwiązana pięć lat temu” (19 czerwca 2020). A że rozwiązana wbrew stanowisku jego partii i jego samego, bo zmieniła się władza w Polsce? Któż by zwracał uwagę na takie drobiazgi.

Zielony Ład – z negocjatora na przeciwnika?

Jeden z głównych tematów europejskiej polityki klimatycznej, który nie przeszedł w tej prekampanii bez echa. W 2020 roku Rafał Trzaskowski z dumą podkreślał swoje zaangażowanie w negocjacje związane z tym projektem. „Jestem sprawozdawcą Zielonego Ładu w Komitecie Regionów. Naprawdę się na tym znam” – zapewniał, co miało świadczyć o jego kompetencjach i determinacji w walce o czyste powietrze i zrównoważony rozwój. Jednak potem, kiedy sytuacja polityczna uległa zmianie, a temat Zielonego Ładu stał się kontrowersyjny, Trzaskowski nagle zaczął unikać tej kwestii. Czyżby chciał ukryć, że sam negocjował pierwsze porozumienia klimatyczne? Dziś, zbliżając się do kolejnych wyborów, w kolejne sprawie próbuje zmieniać retorykę, dostosowując ją do nowych warunków i nastrojów społecznych. I tak jak w innych sprawach, tak i w tej możemy spodziewać się, że temat Zielonego Ładu wróci do jego programu. Tuż po wyborach – jak to już bywało.

Ukraina – tygodnia nie wytrzymał

Reklama

Znany z częstych zwrotów w swojej politycznej narracji, Rafał Trzaskowski niedawno wykazał się błyskawiczną zmianą zdania w kwestii Ukrainy - w ciągu zaledwie kilku dni. 8 stycznia 2025 roku stwierdził: „Przed nami bardzo trudny proces przyjmowania Ukrainy do Unii Europejskiej. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że Ukraina nie może wejść do Unii Europejskiej, jeżeli polityka rolna nie zostanie zmieniona” – mówił w wywiadzie. Jednak już trzy dni później, po krytyce ze strony Donalda Tuska wobec kandydata obywatelskiego, Trzaskowski zaatakował Karola Nawrockiego za podobne stanowisko, ogłaszając na konferencji prasowej: „Bardzo mnie zaskoczyły słowa mojego konkurenta stawiające pod znakiem zapytania członkostwo Ukrainy w NATO czy Unii Europejskiej dlatego, że jest to polska racja stanu.” Tak szybkie wolty pokazują najlepiej, że nawet najlepszy kłamca prędzej czy później może się sam pogubić w swoich wygibasach.

Lex Cenzura – na zmianę wystarczyła doba

Temat wrażliwy: cenzura w sieci. W poniedziałek Trzaskowski stwierdził: „Ja nie spocznę, dopóki nie będziemy mieli rozwiązań, które będą walczyć z nienawiścią i hejtem”, a już we wtorek, gdy zaczęła wzbierać fala debaty nad „Lex Cenzura”, kandydat PO stwierdził, że on tej ustawy w tym kształcie nie podpisałby i „na pewno nie zgodziłby się na jakiekolwiek przepisy, które ograniczyłyby wolność w internecie”. Oczywiście, walka z hejtem to dla uśmiechniętej Polski bardzo szlachetny cel, chyba, że nienawiść jest wymierzona w PiS, czy Kościół Katolicki – wtedy wolno). Najważniejsze, że przed wyborami można obiecać wszystko, 100, a nawet i więcej konkretów, aby potem dostosować się do sytuacji, gdy tylko władza będzie w ręku.

Nord Stream – nie tylko Niemcy mówiły o „porozumieniu prywatnych firm”

W sprawie gazociągu północnego 30 stycznia 2022 roku Rafał Trzaskowski krytykował niemiecko-rosyjski projekt, mówiąc: „PiS nie udało się Niemców przekonać. Ja nad tym ubolewam. Niemcy mówili, że to jest przedsięwzięcie biznesowe, a myśmy zawsze mówili: nieprawda, w tym jest mnóstwo polityki.” Były wiceminister spraw zagranicznych „ubolewa”, że nie udało się przekonać Niemców do czegoś, czemu samemu się publicznie zaprzeczało? To sam Trzaskowski we wrześniu 2015 r., kiedy jeszcze był w ministerstwie spraw zagranicznych w rządzie Ewy Kopacz, a sprawa była świeża, stwierdził: „Rzeczywiście jest parafowane porozumienie, porozumienie prywatnych firm. To trzeba jasno powiedzieć, że nie stoją za tym dzięki Bogu rządy”, bagatelizując polityczne aspekty porozumienia. Tak diametralna zmiana stanowiska rodzi pytania o konsekwencję poglądów Trzaskowskiego.

The NeverEnding Story

Ta historia politycznych wolt Rafała Trzaskowskiego zdaje się nie kończyć. Z każdą nową kampanią wracają te same obietnice, które po wyborach znikają w cień, ustępując miejsca realiom rządzenia. W polityce Trzaskowskiego, jakże zgodnej z tym co robi jego ugrupowanie jako całość – mamy do czynienia z fenomenem zmieniających się masek. Co innego mówimy przed wyborami, co innego mówimy i co najważniejsze, robimy po nich. Wtedy, kiedy nadchodzi czas sprawczości, te „piękne” hasła zdają się blednąć, by zrobić miejsce dla zaplanowanych wcześniej decyzji. Wybory prezydenckie się powtarzają, te same sztuczki widzimy teraz, co w 2020 roku, a obywatele znów wciągani są w narracyjne piruety, a na nich wylewają się obietnice, które nie mają pokrycia.

Ocena: +10 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nakładają Europejczykom ciężary nie do uniesienia, których oni sami nie dźwigają

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

O co chodzi w nadchodzących wyborach europejskich? Dotyczą głównie dwóch instytucji: Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, które od lat są zdominowane przez jedną stronę europejskiej sceny politycznej, więc sam akt wyborczy teoretycznie powinien wzbudzać raczej nikłe zainteresowanie wyborców, a jednak przynajmniej w Polsce w ciągu ostatnich 10 lat frekwencja przy eurowyborach wzrosła dwukrotnie.

Panowało również do niedawna przekonanie, że przy tych wyborach lepsze wyniki osiągają partie sprzyjające unijnemu mainstreamowi, a jednak pięć lat temu stało się inaczej i to Prawo i Sprawiedliwość zdobyło 45,38% głosów, co jest jak dotąd rekordowym poparciem wyborczym w Polsce od 1989 roku. Takiego wyniku od czasu reglamentowanej rewolucji z 1989 roku nie zdobyło żadne ugrupowanie. Jakie były przyczyny takiego wyniku? Powodów było kilka, ale najistotniejszym była chęć pokazania Unii Europejskiej żółtej kartki. Ściślej rzecz biorąc nie UE, tylko politykom sprawującym władzę w unijnych instytucjach, co jest istotnym rozróżnieniem, bo bycie przeciwnikiem ich polityki nie jest równoznaczne z byciem przeciwko samej Wspólnocie, co od lat próbują sugerować niektórzy politycy w naszym kraju.
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego śpiewamy kolędy do 2 lutego?

Niedziela Ogólnopolska 3/2021, str. VII

[ TEMATY ]

kolędy

Karol Porwich/Niedziela

Pytanie czytelnika: Zastanawiam się, dlaczego w polskich kościołach śpiewa się kolędy do początku lutego, skoro liturgicznie okres Bożego Narodzenia już się zakończył. Z góry dziękuję za odpowiedź.
CZYTAJ DALEJ

Kościół będzie miał nową świętą i sześciu błogosławionych męczenników

Papież Franciszek przyjął na prywatnej audiencji kard. Marcello Semeraro, prefekta Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych i zezwolił na promulgację dekretów uznających cud za wstawiennictwem bł. Vincenzy Marii Poloni, założycielki Instytutu Sióstr Miłosierdzia, oraz męczeństwo pięciu Braci Mniejszych, zamordowanych w 1597 r. w USA, i marysty Lycarione Maya, zamordowanego w 1909 r. w Barcelonie.

Dekret dotyczący cudu otwiera drogę do kanonizacji bł. Vincenzy Marii Poloni. Przyszła święta urodziła się w 1802 r. w Weronie, gdzie dorastała w rodzinie, w której żywa była wiara chrześcijańska i silne zaangażowanie w dzieła miłosierdzia, w których przodował jej ojciec. Od najmłodszych lat pomagała mu w jego działalności charytatywnej i dzięki temu spotkała bł. ks. Johannesa Heinricha Karla Steeba, którego osobowość i czyny wywarły na nią wielki wpływ. Pochodził on z niemieckiej rodziny luterańskiej, a po nawróceniu się na katolicyzm przyjął święcenia i gorliwie służył ludziom zwłaszcza w dziedzinie charytatywnej. I to właśnie ks. Steeb, widząc przez lata wielką gorliwość dziewczyny w posługiwaniu osobom chorym i w podeszłym wieku, doradził jej założenie zgromadzenia zakonnego, które zajmowałoby się opieką nad ubogimi i potrzebującymi. Tak powstał Instytut Sióstr Miłosierdzia. Siostra Vincenza zmarła w swym rodzinnym mieście w 1855 r. Tam też w 2008 roku miała miejsce jej beatyfikacja.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję