14 grudnia punktualnie o godzinie 9:00 ze stacji Wrocław Główny w stronę Świdnicy wyruszył pociąg KD Turystyczny. Podróż stanowiła zwieńczenie cyklu przejazdów organizowanych przez Koleje Dolnośląskie pod hasłem Te wspaniałe Dolnoślązaczki. Każdy z nich odbył się trasą prowadzącą do innego dolnośląskiego miasta związanego z losami wyjątkowych kobiet, których historię w trakcie podróży przybliżała Joanna Lamparska, ceniona pisarka i historyczka.
– Pani Joanna Lamparska jest w naszym regionie postacią powszechnie znaną, cieszącą się autorytetem szczególnie wśród osób pasjonujących się Dolnym Śląskiem i jego pełną wciąż nieodkrytych tajemnic historią. Z powyższych względów wydała się doskonałą kandydatką do współpracy dla Kolei Dolnośląskich, również żywo zainteresowanych promocją regionu – wskazał w rozmowie z Niedzielą Świdnicką Bartłomiej Rodak, rzecznik prasowy dolnośląskiego przewoźnika.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Hubert Gościmski
Pociąg KD Turystyczny z Wrocławia Głównego do Świdnicy Miasto dotarł malowniczą linią kolejową 285 przez Sobótkę.
Życiorys pełen tajemnic
Podróż do Świdnicy stanowiła okazję do lepszego poznania Marii Cunitz, XVII-wiecznej astronomki.
Reklama
– Dziś jedziemy śladem dziewczyny, o której czytamy między wierszami, gdyż niewiele zachowało się informacji o jej życiu osobistym. Pierwszy kłopot mamy już z ustaleniem jej daty urodzenia, co później utrudnia rozstrzygnięcie wieku w momencie zawarcia przez nią małżeństwa. Bo jeżeli, jak chcą niektórzy historycy, Maria Cunitz przyszła na świat 29 października 1610 roku, oznaczałoby to, że wyszła po raz pierwszy za mąż mając lat, uwaga, trzynaście! I gdyby tego było mało, owdowiała w wieku lat… szesnastu. Druga wersja historii mówi, że nasza dzisiejsza bohaterka przyszła na świat nieco wcześniej, w 1604 roku, i wedle takiego datowania jej życie było bardziej dojrzałe, gdy wchodziła w meandry małżeństwa i kolejnego związku – wyjaśniła Joanna Lamparska na samym początku. Nadmieniła również, że nie zachowały się żadne dane mówiące o wyglądzie Marii, niepewne jest także miejsce jej urodzenia: najprawdopodobniej była to Świdnica, jednakże informacje dotyczące jej ojca pozwalają przypuszczać, iż mogła przyjść na świat jeszcze w Wołowie.
Absolutnie ponadprzeciętna
Maria Cunitz zapisała się na kartach historii jako kobieta wyjątkowo zdolna. Podobno już jako pięciolatka umiała czytać i pisać, bardzo szybko zaczęła też przyswajać różne języki obce, w sumie władała siedmioma. Zainteresowanie astronomią zawdzięcza swojemu nauczycielowi i późniejszemu drugiemu mężowi, Eliasowi Kretzschmeyerowi.
– Ślub zawierają w trakcie krwawej wojny trzydziestoletniej – konfliktu, który z początkowego sporu między katolikami a ewangelikami szybko zamienia się w wielką wojnę o dominację w Europie. Maria razem z mężem są katolikami, więc uciekają przed tym protestanckim naporem i znajdują schronienie w klasztorze cysterek w Łubnicach – opowiadała Joanna Lamparska i dodała, że to tam Maria Cunitz pracowała nad swoim dziełem Urania propitia, w którym uprościła i udoskonaliła Tablice rudolfińskie Keplera pozwalające za pomocą szczegółowych obliczeń określić ruch ciał niebieskich względem Ziemi.
Reklama
– Maria chciała, aby owoc jej pracy dotarł do jak najszerszych kręgów, w związku z tym swoje dzieło napisała nie tylko po łacinie, ale i po niemiecku. Warto nadmienić, że Urania propitia to pierwsza publikacja astronomiczna, która zawierała efemerydy faz Wenus – wskazała historyczka. Jej dzieło, wydane własnym sumptem w 1650 roku w Oleśnicy, miało charakter przełomowy nie tylko ze względu na treść, która przyniosła jej europejską sławę i tytuł „Śląskiej Pallas” nawiązujący do greckiej bogini mądrości.
– Mamy XVII wiek i kobietę, która w wieku zaledwie 40 lat tworzy potężne dzieło astronomiczne liczące 220 stron, a więc absolutnie wychodzi ponad przeciętność. Musimy pamiętać, że wydanie wówczas książki przez kobietę to był olbrzymi wyczyn – podkreśliła. Dodała, że symbolicznym wyrazem uznania dla działalności naukowej Marii Cunitz jest nazwanie jej imieniem krateru uderzeniowego na Wenus oraz jednej z planetoid.
W swoją opowieść Joanna Lamparska wplatała także ciekawostki dotyczące samej Świdnicy, przygotowując tym samym pasażerów na dalsze zwiedzanie miasta. Po opuszczeniu pociągu wraz z przewodnikiem dotarli do Kościoła Pokoju i na wieżę ratuszową, spacer kończąc na Rynku – blisko kamienicy Pod Złotym Chłopkiem, w której Maria dorastała i skąd po raz pierwszy sięgnęła gwiazd.
Hubert Gościmski
Na dworcu w Świdnicy czekał przewodnik, który zaprosił na dalszą część podróży – zwiedzanie świdnickich zabytków.
Wielopłaszczyznowy sukces
Wcześniejszymi bohaterkami przejazdów organizowanych w ramach cyklu Te wspaniałe Dolnoślązaczki były Marianna Orańska (królewna niderlandzka, budownicza pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim), Maria von Maltzan (hrabina urodzona w Miliczu) i św. Jadwiga (patronka Śląska, której sanktuarium znajduje się w Trzebnicy). Prosząc o podsumowanie projektu, rzecznik Kolei Dolnośląskich wskazał na jego wielopłaszczyznowy sukces.
– Świadczy o tym przede wszystkim wysoka frekwencja na wszystkich przejazdach z udziałem Joanny Lamparskiej. Kolejnym elementem jest walor edukacyjny i promocyjny, zarówno dla Dolnego Śląska oraz jego licznych atrakcji turystycznych, jak i dla samej Spółki – tłumaczył Bartłomiej Rodak. – Połączenie podróży pociągiem ze swoistą lekcją historii podaną w arcyciekawym sosie przez szanowaną i rozpoznawalną autorkę książek o historii Dolnego Śląska doskonale wpisuje się w narrację Kolei Dolnośląskich jako firmy odpowiedzialnej społecznie i utożsamianej z tym konkretnym regionem, będącej jednocześnie wizytówką Dolnego Śląska w całym kraju – zakończył.