Reklama

Niedziela Podlaska

Planowałem wyjazd zupełnie gdzie indziej

Niedziela podlaska 33/2013, str. 6-7

[ TEMATY ]

misje

ksiądz

kapłan

misjonarz

Archiwum ks. karola Lipczyńskiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MAREK SOBISZ: - Jak Ksiądz rozeznał w sobie powołanie misyjne?

KS. KAROL LIPCZYŃSKI: - Sam tego nie wymyśliłem. Po święceniach Duch Święty, który jest głównym sprawcą misji, zaczął mi dawać pewne sygnały poprzez modlitwę, różne sytuacje, Słowo Boże, lekturę prasy, książek misyjnych lub poznanych misjonarzy. Jednocześnie coraz mocniej dochodziły do mnie słowa Boga do Abrahama: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę” (Rdz 12, 1). Przypominały mi się też słowa o. Davida Sullivana ze Zgromadzenia Misjonarzy Afryki, który powiedział nam kiedyś w Drohiczynie, że „z misjami jest tak jak z meczem na stadionie, wielu jest kibiców, a mało zawodników”. W sprawie rozeznania postanowiłem więc ofiarować trud pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. Tam właśnie podczas któregoś dnia pielgrzymki na Eucharystii słowo Boże głosił misjonarz z Kamerunu. Kiedy przyjąłem Komunię św. i usiadłem w ławce na dziękczynienie, poczułem w sobie tę obecność Pana Jezusa we mnie oraz głęboki pokój serca. Wtedy podjąłem decyzję.

- Czy już wtedy było wiadomo, że pojedzie Ksiądz do Niemiec?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Nigdy bym nie przypuszczał, że to będą akurat Niemcy. Gdyby ktoś mi wcześniej przepowiedział, że tam pojadę, to pewnie popukałbym się w czoło i powiedział, że chyba prędzej do… Tybetu. Zresztą planowałem wyjazd zupełnie gdzie indziej. Jednak, jak to ktoś kiedyś powiedział, „człowiek planuje, a Pan Bóg się śmieje”. Ksiądz Biskup zaproponował, ku memu zaskoczeniu, Niemcy. W duchu posłuszeństwa, nie znając zupełnie tamtej ziemi ani języka, spakowałem rzeczy osobiste, parę książek, laptop, krzyżyk św. Damiana, figurkę Matki Bożej z Kibeho i tak znalazłem się w Dreźnie, w diecezji drezdeńsko-miśnieńskiej.

- Czy Niemcy można nazwać krajem misyjnym?

- W polskim ZUS-ie dowiedziałem się, że Niemcy nie są krajem misyjnym. Rzeczywistość jest zupełnie odmienna. Jest bardzo ciekawy wywiad z kard. Meisnerem o wymownym tytule: „Niemcy to kraj misyjny” na portalu www.wiara.pl, w którym jest wiele jego trafnych spostrzeżeń na ten temat, bez owijania w bawełnę. Skutki reformacji, sekty, proces sekularyzacji, konsumpcjonizm doprowadziły do tego, że w wielu krajach bogatego Zachodu, w tym także w Niemczech, Bóg stał się jednym wielkim nieobecnym. Ponadto Saksonia, gdzie obecnie przebywam, to teren byłego NRD, gdzie miniony system komunistyczny wyrządził niemałą dewastację duchową. Dla przykładu. Po upadku muru berlińskiego w niektórych miastach jak niedalekie Chemnitz aż 98% ludzi było nieochrzczonych, istna pustynia potrzebująca wody chrztu św.!

- Czyli wszystko trzeba zacząć jakby od nowa?

Reklama

- Zdecydowanie tak, potrzebna reewangelizacja! Paradoksalnie, mimo że jest to kraj bogaty, ludzie w nim mieszkający są pod względem wiary bardzo biedni. W książce pt. „Jezus jest Mesjaszem” charyzmatyczny misjonarz o. Emilen Tardif napisał, że w krajach Europy Zachodniej funkcjonuje tzw. mentalność kartezjańska, gdzie rozum wyeliminował prostą dziecięcą wiarę, dlatego Jezus niewiele może tu zdziałać z powodu ludzkiego niedowiarstwa. Ponadto zauważył też, że o ile np. dotarcie do ludzi w Afryce czy w Ameryce Łacińskiej jest łatwiejsze, bo ludzie zawsze przyjdą, gdzie Kościół zakłada szkoły, szpitale czy rozdaje chleb i głosi Ewangelię, o tyle w krajach bogatego Zachodu „przebicie się” do serc zmaterializowanych, racjonalnych jest o wiele trudniejsze.

- Czy wyjazd misyjny do zachodniej Europy ma więc jakiś sens?

- Może dla niektórych pobyt i posługa w takich krajach jak Niemcy, Francja, Holandia czy Belgia wydaje się być swego rodzaju donkiszoterią, ale na tym polega fenomen „powołania w powołaniu”, że nie jedziesz tam dla kariery, frędzelków, turystyki czy innych korzyści i masz świadomość, że jesteś słabym człowiekiem, ale wiesz, że działasz nie swoją mocą. Bardzo mnie utwierdzają słowa św. Augustyna z Canterbury, który powiedział, że: „Jego śmiercią żyjemy, Jego słabością się umacniamy, Jego cierpieniem uwalniamy od cierpień, Jego miłością szukamy (…) braci, których nie znamy, Jego mocą odnajdujemy tych, których nie znając, poszukiwaliśmy”.

- A jak wygląda tam Kościół katolicki?

Reklama

- Trudno mi tak w kilku słowach opisać tę sytuację, ponieważ jest to oddzielny duży temat, ale według statystyk w Niemczech za katolików uważa się obecnie blisko 24,3 mln osób, czyli około 1/3 ogółu mieszkańców Niemiec, natomiast protestantów jest 23,6 mln. Jednak w diecezji, w której obecnie przebywam, katolików jest zaledwie kilka procent. Kościół katolicki w Niemczech ma wiele sprawnie działających urzędów, organizacji, ale też nie brakuje problemów. Niewiele osób się na przykład spowiada, a do Komunii św. idą prawie wszyscy. Jest więc gdzieś zatracone poczucie grzechu i wrażliwość sumień. Widać w pewnych kwestiach silny wpływ protestantyzmu i źle rozumianego ekumenizmu, również wśród duchownych. Może również i dlatego papież Benedykt XVI prosił o kapłanów z Polski. Brakuje również powołań. W tym roku nowy ordynariusz - bp Heiner Koch wyświęcił tylko 1 kapłana. Mimo to muszę przytoczyć opinię mojego kolegi z Zakonu Werbistów, który w Niemczech posługuje ponad 20 lat, że katolicy w Saksonii są bardziej katoliccy niż np. ci w Bawarii.

- Z czego to wynika?

- Może z tego, że są w mniejszości, co ich bardzo mobilizuje i dopinguje. Z pewnością ujmujące są ich otwartość i życzliwość, jakiej doświadczyłem. Nie czują się anonimowi, wiele osób angażuje się w to, co dzieje się w kościele i parafii, organizując różne akcje, spotkania, imprezy, spełniając dyżury liturgiczne czy nawet porządkowe. Na nabożeństwach natomiast wszyscy uczestnicy śpiewają, korzystając z bogatych w pieśni śpiewników. Poza rodowitymi Niemcami żyje spora grupa etniczna Serbów Łużyckich, którym jako Słowianom w przeżywaniu wiary jest bliżej do Polski. Jest wiele pięknych, trochę odmiennych niż polskie, tradycji związanych z danym okresem liturgicznym, np. czasem Adwentu. Bardzo też byłem zdumiony zaangażowaniem proboszcza, który mimo starszego wielu i chorób zajmuje się parafianami, a nie sobą, żyje bardzo skromnie i jest bardzo gościnny. Jak sam zaznaczył, tej gościnności nauczył się w Polsce.

- Jak wygląda Księdza praca?

- Na razie, kiedy wciąż jeszcze uczę się języka, trudno mówić o jakiejś konkretnej pracy duszpasterskiej. Niemniej jednak, gdy nie jestem w szkole językowej, towarzyszę proboszczowi w różnych spotkaniach z grupami parafialnymi, odwiedzaniu chorych w szpitalu, podczas nabożeństw czy spotkań formacyjnych. W miarę możliwości pomagam mu. Staram się również sam indywidualnie nawiązywać kontakty z ludźmi, zwłaszcza przed kościołem, bo tutaj jest taka tradycja, że ksiądz przed i po nabożeństwie wita się bądź żegna z parafianami i gośćmi. Cieszę się, że miałem już „prymicję” Mszy św. po niemiecku i coraz więcej czynności duszpasterskich spełniam w tym języku. Być może, jeśli zdrowie pozwoli i nic nie stanie na przeszkodzie, niedługo zostanę już posłany na nową parafię jako wikariusz. Proszę więc wszystkich o modlitwę w mojej intencji, abym jeśli taka jest wola Boża, mógł spełnić Jego mocą wyznaczoną mi misję na obczyźnie.

2013-08-13 10:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Michalik dba o kompleksową formację księży dotyczącą nadużyć seksualnych wobec dzieci

Archidiecezja przemyska jako pierwsza w Polsce włączyła w stałą formację księży - zagadnienia dotyczące prewencji nadużyć seksualnych wobec nieletnich. Jako pierwsi zapoznali się z nimi księża wyświęceni między 2009 a 2012 r., czyli ci, którzy niedawno rozpoczęli swą posługę. Są to szkolni katecheci i duszpasterze dzieci i młodzieży. Wkrótce w tego typu spotkaniach wezmą udział kolejne roczniki duchownych, podlegający władzy abp. Józefa Michalika, metropolity przemyskiego.
CZYTAJ DALEJ

Rusza kampania ACN na rzecz prześladowanych chrześcijan

2025-11-16 08:03

[ TEMATY ]

prześladowania chrześcijan

vatican media

Co najmniej pół miliona osób weźmie udział w modlitwach, wydarzeniach publicznych, spotkaniach szkolnych, koncertach i marszach, także poprzez media społecznościowe. Od 15 do 23 listopada trwa międzynarodowa kampania promowana przez papieską fundację Pomoc Kościołowi w Potrzebie (Aid to the Church in Need), mająca na celu uwrażliwienie opinii publicznej na dramatyczną rzeczywistość prześladowanych chrześcijan oraz promocję prawa do wolności religijnej - informuje Vatican News.

Od Rzymu po Bogotę, od Sydney po Paryż - kościoły, budynki i miejsca symboliczne na całym świecie zostaną podświetlone na czerwono. Czerwień iluminacji przypomina o ofierze tych, którzy świadczą o wierze aż do przelania krwi. Przypomina o tym Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN), prezentując Red Week 2025 - międzynarodową kampanię organizowaną od dziś do 23 listopada przez tę papieską fundację, aby zwrócić uwagę opinii publicznej na dramat prześladowanych chrześcijan i promować prawo do wolności religijnej.
CZYTAJ DALEJ

Abp Kupny: „Kościół buduje się przez codzienną wytrwałość”

2025-11-16 16:54

Archiwum Archidiecezji Wrocławskiej

Parafia NMP Królowej w Oławie obchodzi dzisiaj 20-lecia swojego powstania. Eucharystii przewodniczył metropolita wrocławski, abp Józef Kupny, który w homilii przypomniał, że najważniejszą świątynią nie są mury, lecz człowiek.

Metropolita wrocławski rozpoczął swoją homilię od słów Jezusa zapowiadających zburzenie świątyni jerozolimskiej. - Powinny poruszyć uczniów słowa Jezusa: “Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu”. Ale Jezus wypowiedział je nie dlatego, że nie ceni piękna murów i wystroju świątyni, lecz dlatego, że prawdziwą świątynią zawsze był i jest człowiek. Człowiek i jego serce otwarte na Boga i przyszłość, wskazał kaznodzieja, dodając: - Uczniowie wtedy jeszcze tego nie rozumieli. Dopiero Chrystus pokazał nam, że to my jesteśmy świątynią Boga, że Bóg mieszka w nas. Dziś, patrząc na piękny kościół parafialny, chcemy powiedzieć: “Panie, dziękujemy Ci, że w tym miejscu zechciałeś zamieszkać pośród nas”.              W dalszej części abp Kupny wrócił do początków parafii, wyrażając głęboką wdzięczność wszystkim, którzy ją tworzyli: - Każda parafia ma swoją historię i swoje korzenie. Dwadzieścia lat temu, kiedy powstała wasza parafia, Bóg zaprosił ludzi tej ziemi do nowego dzieła. Nie było wtedy wszystkiego, co mamy dziś, ale były nadzieje, plany i wiele pracy. Ta parafia istnieje dzięki wierze, miłości i wytrwałości ludzi - mówił metropolita wrocławski, dziękując za zaangażowanie w dzieło stworzenia parafii. - Z serca dziękuję wszystkim, którzy byli na początku tej drogi. Myślę o tych, którzy przez dwadzieścia lat są związani z tą parafią. Dziękuję księdzu proboszczowi Robertowi, dziękuję wszystkim, którzy ofiarowali czas, talenty, środki i modlitwy. Niech Bóg wynagrodzi ich trud — zarówno tych, którzy są dziś z nami, jak i tych, którzy odeszli do domu Ojca.      Odnosząc się do Ewangelii, abp Józef Kupny zauważył: - Dzisiejsza Ewangelia mówi o niepokoju, zniszczeniu i trudnościach. Nie wiem, jak słuchali jej uczniowie, ani jak my ją odbieramy, ale ona jest zaskakująco aktualna. Każda wspólnota przeżywa chwile słabości, rozproszenia, zmęczenia. A jednak Jezus mówi: “Nie trwóżcie się”. To znaczy: nie bójcie się, bo Ja jestem z wami. Wracając jeszcze w słowie do dwudziestolecia parafii, hierarcha podkreślił: - Chrystus przez tych 20 lat był tutaj obecny: w sakramentach, w Eucharystii, w rodzinach, które trwały mimo trudności, w dzieciach, młodzieży, w chorych i starszych. Był obecny w każdym, kto się modlił, służył, pomagał. I choć były chwile trudne, to właśnie wtedy najbardziej widać było siłę wiary - powiedział abp Kupny, dodając: - Jezus mówi dziś do nas: “Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”. Te słowa są jak program waszego jubileuszu. Kościół buduje się nie przez spektakularne działania, lecz przez codzienną wytrwałość: przez matki i ojców, którzy uczą dzieci modlitwy; przez kapłanów, którzy dzień po dniu głoszą Słowo Boże; przez seniorów modlących się za młodych; przez ludzi, którzy sprzątają kościół, śpiewają, troszczą się o parafię. To codzienny trud, ale i codzienny cud. Nie zabrakło także odniesienia do patronki parafii: - Najświętsza Maryja Panna Królowa od początku czuwa nad tą parafią. Jej królowanie to nie panowanie, jak myślimy po ludzku. To służba: pokorna, wierna, pełna miłości. Maryja trwała pod krzyżem i uczy nas, abyśmy w chwilach prób nie odchodzili, ale trwali przy Chrystusie z nadzieją - mówił kaznodzieja, dodając: - Dzisiaj wielu gniewa się na Kościół, zniechęca się, odchodzi. Ale to właśnie wtedy trzeba trwać. Trwać przy Chrystusie, nie opuszczać Go w chwilach próby, tak jak Maryja nie odeszła spod krzyża.      Na zakończenie homilii abp Józef Kupny zawierzył parafię Duchowi Świętemu i Matce Bożej: - Dwadzieścia lat temu Bóg rozpoczął w tym miejscu piękne dzieło Boskie. Dziś dziękujemy Mu za wszystko, co już uczynił, i z ufnością prosimy, by prowadził nas dalej przez następne lata i dziesięciolecia. Niech Duch Święty daje nam wytrwałość w wierze, nadziei i miłości, a Maryja, wasza Królowa, niech prowadzi was drogą ku Bogu.”
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję