MARIUSZ RZYMEK: - I jak tu pracować, gdy syn się ściga?
KRZYSZTOF NIEMIEC: - Nie da się. W warsztacie mechanicznym, który prowadzę, nic się wtedy nie dzieje. Na czas wyścigu mamy wolne.
- W jakim gronie na żywo ogląda Pan poczynania swego syna na trasie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Dopinguje go cała rodzina i znajomi. Na Tour de Pologne, żeby go zobaczyć wybierało się ok. 15 osób. Tak jest niemal każdego roku. Nie znaczy to jednak, że tylko w Polsce go dopingujemy.
- Ile czasu Przemek miał na regenerację po Giro’d Italia i po Tour de France?
- Niewiele. Po Tour de France Przemek jest zmęczony. Jadąc go dopingować na Głodówkę i Gliczarów nie spodziewamy się wiele.
- Czy przed Tour de Pologne rodzina widziała Przemka choć przez chwilę?
- W piątek rano wylądował o 14 w Balicach i zaraz potem dojechał do Pisarzowic. Nie minęło zbyt wiele czasu, a już był w samolocie do Włoch, aby wziąć udział we włoskim odcinku Tour de Pologne. Kontakt, choć niekiedy przelotny, jak widać jest.
- Przemek jest góralem, a tegoroczny Tour, jak nigdy wcześniej wiedzie górskimi trasami.
- Dwa górskie etapy, którymi rozpoczyna się Tour są bardzo ciężkie i gdyby w nich Przemek błysnął formą tak jak w Giro, to o miejsce w czołówce byłbym spokojny. Powiedziałbym nawet, że to trasa pod niego. Problem w tym, że miał on w nogach dwa wielkie wyścigi i teraz ściga się w kolejnym. Pierwsze dwa włoskie dni w Tour de Pologne to takie etapy prawdy i nikt przed rozpoczęciem wyścigu nie miał chyba co do tego żadnych wątpliwości.